*18*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miesiąc później...

-Dziękuję, że przyszliście - Bartek przywitał się z Pawłem a potem ze mną

-I tak bym przyszła, nawet gdyby on nie chciał -posłałam mu ciepły uśmiech.
-Gdzie reszta?

-Jesteście pierwsi, Flothar powinien tu być ostatni. -Bartek wraz z innymi wymyślił wspaniałe przyjęcie niespodziankę dla Flothara. Znajdujemy się w domu Chlebowskiego. Wszystko jest pięknie urządzone. Całkowicie inaczej, niż kiedy byłam tu w swoje urodzony i robiliśmy złe rzeczy. Na same wspomnienie zarumieniłam się.
-Wiktoria mogę Cię porwać do kuchni? Pomożesz mi

-Jasne-ściągnęłam ostatniego buta i ścisnęłam dłoń Pawła. Chłopak poszedł w stronę salonu, a ja i Bartek do kuchni.
-W czym mam ci pomóc?

-Nie umiem piec ciasta. Mam składniki, wszystkie...bodajże

-Nie umiesz? Oj biedny ty mój -podeszłam bliżej i złożyłam na jego ustach uroczy całus. Spojrzałam w jego ciemne oczy i uśmiechnęłam się, a on złapał mnie za pośladki. Wstrzymałam oddech.
-Ekhem, gdzie masz produkty? - odsunęłam się powoli

-Nie unikaj mnie

-Nie unikam Bartek. W pokoju obok jest Paweł. Dobrze wiesz, że mam cykora. Jesteście dla mnie ważni -po raz ostatni go pocałowałam. Tym razem bardziej stanowczo i dłużej

Chłopak tylko kiwnął głową i sięgnął do szafki nade mną. Podał mi składniki oraz żółtą miskę. Uśmiechnął się nieśmiało i stanął koło mnie. Zaczęłam wlewać oraz wsypywać składniki.

-Podasz mi jajka? - szepnęłam a on na mnie spojrzał. Stał tak przez moment, aż w końcu podszedł do lodówki. Miły chłód bijący z wnętrza lodówki łaskotał moją wrażliwą skórę. Wzdrygnęłam się i odebrałam jajka od chłopaka. Posłałam mu ciepły uśmiech i wbiłam trzy do miski.

-Już będziesz wiedział ?

-Tak, już tak Roszpunko - uśmiechnął się i upuścił głowę

-Bartek...nie załamuj się proszę- objęłam jego twarz w dłoniach i spojrzałam głęboko w oczy. Były przemęczone i pełne jakiegoś uczucia.
-Jesteś dla mnie ważny, okej?

-Okej...

-I jak wam idzie cokolwiek robicie?- do kuchni wszedł Paweł, spojrzał się na nas i zmrużył oczy. Jego wzrok powędrował do miski znajdującej się na blacie.
-Co kuchcicie ?

-Ona kuchci, ja bym nie umiał

-I po to ci była potrzebna?- objął mnie od tyłu ramionami i pocałował w skroń. Cały czas obserwowałam Bartka. Nie zrobił nic. Chyba już się przyzwyczaił.
-No dobra, nie będę wam już dłużej przeszkadzał. Będę czekał w salonie, może ktoś przyjdzie- ostatnio raz na mnie spojrzał i wyszedł z kuchni.

**

Wyciągnęłam ciasto z piekarnika i szeroko się uśmiechnęłam. Postawiłam blachę na blacie kuchennym i spojrzałam na Bartka. Przyglądał się temu co właśnie wyszło z piekarnika i uniósł brwi do góry. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i ściągnęłam z dłoni rękawice kuchenne. Podałam je przyjacielowi a on powiesił je na swoim miejscu.

-I jak? Może być?

-No pewnie, sam bym najwyżej zrobił babeczki Dr.Oetkera- cicho się zaśmiał i pomógł mi wyciągnąć ciasto z blachy. Pokroiliśmy je i rozłożyliśmy na dwóch sporych rozmiarów talerzach.
Jeden zaniosłam do salonu gdzie Paweł siedział w towarzystwie Piotrka, który niedawno przyszedł. Uśmiechnęłam się do nich i postawiłam talerz na małym stole. Potem ponownie wróciłam do kuchni gdzie czekał na mnie Bartek. Podał mi drugi talerz i razem poszliśmy do salonu. Chłopak usiadł koło Piotrka i się z nim przywitał. Ja natomiast usiadłam koło Pawła.

**

Wszyscy zaczęli się powoli zbierać. Bartek zadzwonił do Flothara, który będzie za 10 minut. Sprawdziliśmy czy wszystko jest na swoim miejscu. Każdy z nas miał znaleźć sobie odpowiednie miejsce na schowanie. W odpowiednim momencie mamy się pokazać i krzyknąć niespodzianka.

Przeszłam się do łazienki. Była bardzo ładna i duża. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się sama do siebie. Jestem szczęśliwa przy moim chłopaku i odpowiada mi to w stu procentach. A on jest szczęśliwy ze mną. Wyciągnęłam telefon z małej torebki zarzuconej na ramieniu. Włączyłam Snapchata i postanowiłam zrobić sobie zdjęcie. Poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu.

-Paweł...

-To nie Paweł - odezwał się Bartek ściskając mnie bardziej

-Bartek...nie powinieneś. Każdy może tu wejść

-Wiem o tym, nikt za mną nie szedł. Nikt nas nie usłyszy.

-A jak komuś zachce się tu wejść i nas zobaczy? Prosze...- spojrzałam na nas w lustrze. Jego lekko zaniedbana - nieco krótsza niż ostatnio - broda dodawała mu uroku. Uroku który powodował u mnie zachwianie równowagi.

**

Piotrek

Zachciało mi się do łazienki. Przeprosiłem resztę i poszedłem w jej stronę. Były zamknięte, ktoś jest w środku. Chciałem zapukać ale usłyszałem rozmowę.

-Prosze Cię, idź już bo naprawdę to się źle skończy. Dla nas obojgu - delikatny głos przedostał się na drugą stronę drzwi

-Nic się nie stanie. Kto nas nakryje? Każdy jest przejęty niespodzianką- usłyszałem głos Bartka. Zmarszczyłem brwi i postanowiłem podsłuchiwać. Pieprzyć pęcherz.

-Bartek...nie dzisiaj. Nie tu, kiedy jest tu Paweł. Proszę cię, dobrze o tym wiesz, że mi na was zależy ale nie możemy się tak często spotykać. Nie chcę aby coś podejrzewał. A teraz wyjdź, porozmawiamy o tym później...- schowałem się za drzwiami kiedy ktoś zaczął przekręcać kluczyk od środka

Dam dam daaaam
Wydało się ???

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro