Ew, feelings

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Pov. Alastor.

Jest południe. Dziś rano Angel trochę mnie rozgniewał, jednak chyba spodziewał się innej reakcji. Nikomu jeszcze nie powiedziałem, że jestem aseksualny i wolę nikogo nie dotykać poniżej talii. Powinno to stać się priorytetem...

Mimo, że Angel mnie nie dotknął, nie podobał mi się flirt. Nie byłoby tak źle, gdyby mnie po prostu skomplementował, ale zaczął być zbyt seksualny, przez co czułem się nieswojo. Dlatego też nie kręcę się wokół niego, zbyt często. Porozmawiam z nim innym razem...

W każdym razie, kiedy Charlie wróciła, wszyscy zjedliśmy śniadanie i przez kilka godzin pomagaliśmy w hotelu. Teraz jesteśmy na przerwie, a że jest lunch to wydaje mi się, że Charlie da nam przerwę. O wilki mowa.

Charlie otrzepała ręcę i oparła je na biodrach, stając na środku pokoju.

- Dobra robota! To miejsce wygląda tysiąc razy lepiej!

Powiedziała, a na jej twarzy pojawił się duży uśmiech. Ukłoniłem się i schowałem ręcę za plecy. Wtedy niewiadomo skąd wszedł Angel cały pokryty kurzem. Zaśmiałem się na ten widok, a on odwrócił się do mnie z grymasem na twarzy.

- Czego się gapisz?

Spytał ze złością, wskazując na mnie oskarżycielsko palcem.

- Jesteś bardzo brudnym pająkiem.

Odpowiedziałem, przechylając lekko głowę. Przewrócił oczami.

- To nie moja wina, że kurz tak łatwo przylega do mojego futerka. Jestem statyczny!

Odparł starając się zetrzeć trochę brudu i kurzu z ubrania. Znowu zachichotałem, tym razem lekko się odwracając i przewracając oczami.

Pov. Trzecia osoba.

Angel zarumienił się, słysząc jego śmiech. To było urocze czy złe? Tak naprawdę nie miało to żadnego znaczenia, lubił to.

- Cokolwiek deer boy. Muszę się opłukać, zaraz wrócę.

Powiedział idąc w kierunku swojego pokoju. Vaggie, Naffty i Husk wyszli z innego pokoju, w którym pracowali.

- Oooo... Masz teraz imię zwierzęcia domowego?

Husk oparł się o ścianę i spojrzał na Alastora, który odwrócił się do niego.

- Przepraszam?

- Ty i pająk. Masz imię zwierzęcia domowego.

Zaszydził Husk. Upił łyk napoju, który właśnie trzymał w ręce i uśmiechnął się złośliwie do Alastora. Charlie wtrąciła się.

- Czekaj co? Alastor i Angel są razem? Od kiedy?

Uszy Alastora opadły mu na głowę, ale jego uśmiech pozostał.

- Nie jesteśmy ra...

Przerwała mu Vaggie, śmiejąc się.

- Zawsze wiedziałam, że go lubisz.

Niffty zaczęła mocno fangrilować na podłodze. W tym momencie Alastor wydał sfrustrowany szum, a jego twarz zrobiła się czerwona. Husk odezwał się żartobliwie.

- Nie oceniamy tak - Nie wstydź się czy coś.

- Awwww!

Charlie pisnęła. Alastor miał już dość.

- Wystarczy! Nie czuję nic do tego irytującego pająka, a tym bardziej nie chciałbym się z nim umawiać.

- Dooobrze.

Odpowiedziała Vaggie popychając jego limit. Alastor opuścił pokój nie nawiązując z nikim kontaktu wzrokowego.

- Do widzenia!

Słyszał chichot, który zanikał, gdy tylko oddalał się, idąc korytarzem.

Pov. Alastor.

Lubić go?! Mieć do niego uczucia?! Dla niego?! Hah! Nie dałbym się komuś, tak lubiącemu brudne rzeczy! O nie, nie, to po prostu niedorzeczne. On i tak nie ma osobowości, którą lubię... Nie sądzę...

Może po prostu się mną bawią, a żart poszedł za daleko. Co byłoby moją winą... Ponieważ potrakowałem to poważnie.

Westchnąłem i usiadłem w jednym z hotelowych korytarzy, wypełnionym pokojami. Opierając głowę o ścianę, przymknąłem oczy. Naprawdę nie spędzałem z nim dużo czasu. Nie bardzo. Może... Mógłbym go lepiej poznać, zanim uznam, jakim złym człowiekiem on jest. Co jeśli naprawdę jest słodki... Pierwsze wrażenie nie zawsze jest dla każdego. Siedziałem i myślałem przez jakiś czas...

Ostatecznie...

Zadryfowałem...

Do snu...

Pov. Trzecia osoba (nieco później).

Angel wrócił do holu, w którym wszyscy byli wcześniej.

- Hej, wróciłem. Dużo zajęło mi wyrzucenie brudu z mojego futra. Dokąd poszedł Al...

Przerwał. Wszyscy się do niego uśmiechali.

- Haha... Co się dzieje? Dlaczego wszyscy się tak gapicie...?

Przerwał. Charlie chwyciła go za rękę, podskakując w górę i dół. Angel stał się jeszcze bardziej zdezorientowany. Vaggie postanowiła się odezwać.

- Uważamy, że Alastor coś do ciebie czuje.

Powiedziała. Husk uniósł brew.

- Właściwie, tylko żartował-...

Vaggie przerwała mu, szepcząc cicho.

- Nie psuj tego.

Angel cofnął się zaszkoczony. 

- Żartujesz.

Powiedział nawiązując ze wszystkimi kontakt wzrokowy. Niffty wciąż się kręciła. Angel zakrył usta.

- Czy powiedział coś, kiedy mnie nie było?

Husk odstawił drinka.

- Właściwie wspomniałem mu, że używasz imienia zwierząt domowych, takich jak "deer boy", a potem bardzo się zdenerwował i wyszedł z pokoju.

Zaśmiał się, a Angel opuścił rękę.

- Oh no dalej chłopaki, założę się, że nic dla mnie nie ma. W tym momencie po prostu zgadujesz.

Odparł. Charlie zachichotała.

- Wieeeesz... Wydaje się być naprawdę dobry w ukrywaniu emocji.

Zasugerowała. Angel zamyślił się chwilę.

- Cóż, nie miałbym nic przeciwko, gdyby naprawdę coś do mnie czuł. Po prostu nie chcę go popychać za bardzo, wiesz? Naprawdę nie znam tego faceta tak dobrze, a on nienawidzi flirtowania.

Powiedział Angel. Vaggie kiwnęła głową.

- Przynajmniej myślisz o nim z innych powodów, niż tylko przez jego tyłek.

Wszyscy zaczęli się śmiać, na co Angel prychnął.

- Jaki tyłek? On go nie ma!

Jeszcze trochę się śmiali.

- Chyba powinienem go znaleźć.

Odparł Angel, rozglądając się.

- Powodzenia.

Odpowiedział Husk, biorąc łyka ze swojego drinka.

Pov. Angel.

Poszedłem korytarzem w kierunku pokoju Alastora, zastanawiając się, czy to było zbyt piękne, aby było prawdziwe. Nie było mowy, żeby czuł coś do mnie, prawda? Nie wydaje się być typem faceta, który i tak chciałby kogoś takiego jak ja... To znaczy, to oczywiste, że mnie unika. 

Zwolniłem tempo, głęboko zamyślony, aż minąłem halę, w której coś było. Kątem oka dostrzegłem czerwień. Odwróciłem się.

- Alastor?

Siedział pod ścianą korytarza z zamkniętymi oczami, wydając bardzo ciche podchrapywanie. Śpi. Podszedłem do niego i przykucnąłem przed nim, po prostu wpatrując się w jego twarz przez kilka minut. Zwracałem uwagę na szczegóły, których wcześniej nie zauważyłem. Nigdy nie pozwoliłby mi być tak blisko siebie, gdyby nie spał, więc postanowiłem to wykorzystać.

Jest piękny.

Naturalnie długie rzęsy, idealna linia żuchwy, wysokie kości policzkowe. Nie ma w nim nic czego bym nie kochał, poza tym ze zamordował pewnie setki sierot, ale mam też swoje problemy...

Powinienem go obudzić, zanim zrobię coś, czego pożałuję.

Potrząsnąłem nim lekko, odsuwając się trochę, by się nie przestraszył przy obudzeniu.

- Al, pssst.

Alastor jęknął cicho i powoli otworzył oczy. Patrzył na mnie przez chwilę, odrzucając resztki snu. Usiadł, rozglądając się, po czym położył dłoń na głowie.

- Ah, zasnąłem prawda?

Spytał, patrząc na mnie.

- Właśnie miałem pytać o to samo.

Odparłem. Uśmiechnąłem się lekko i wyciągnąłem rękę, by pomóc Alastorowi wstać. Alastor spojrzał na dół, na moją dłoń, po chwili z powrotem na moją twarz, zanim w końcu ją wziął i wstał. Zaśmiałem się.

- Wygląda na to, że nie jestem jedyną osobą, pozbawioną snu.

Powiedziałem, na co przewrócił oczami.

- Jesteś pozbawiony snu, tylko dlatego, że nie kładziesz się spać o odpowiedniej porze.

Odpowiedział i zaczął poprawiać włosy.

- Wiesz, muszę kiedyś dostać moje pieprzone pieniądze!

Zacząłem tłumaczyć, ale przerwałem widząc jak jego uśmiech się skurcza.

- ...Charlie nie...

- Nie mów jej, błagam.

Przerwałem mu, na co podniósł brew.

- Dlaczego miałbym cię oszczędzać. Dręczyłeś mnie wystarczająco swoimi obrzydliwymi żartami. Równie dobrze mogę się zemścić.

- Al, no weź. Nie bierz tego do siebie! Na początku nie powiedziałeś mi, że nie lubisz takich rzeczy... i... A może zawrzemy umowę?

Zasugerowałem. Alastor przestał poprawiać włosy, nawiązując ze mną bezpośredni kontakt wzrokowy, a jego uśmiech powrócił.

- Słucham.

- Przestanę z tobą flirtować, dopóki nic nie powiesz Charlie!

Powiedziałem. Alastor zaczął się zastanawiać.

- I... Brzydkie żarty będą pojawiać się rzadziej.

Dodałem, na co jego uśmiech się poszerzył.

- W porządku.

Uff.

- Nie uświadomiłeś sobie, że punktem tego hotelu jest czystość, prawda?

Spytał, poprawiając swój monokl. Zaraz po tym, położył ręce za siebie i spojrzał na mnie.

- Dlaczego miałbyś się tym przejmować?

Spytałem, kładąc dwie ręce na biodrach i krzyżując pozostałe. Alastor zaśmiał się.

- Oh, nie wiem. Po prostu pomyślałem, że przegapiłeś sens pobytu tutaj.

Odpowiedział, na co przewróciłem oczami.

- ...Okej, deer boy.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro