~2~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


(Trzynasty września, piątek)
[Katsuki]

-Bakubro! Jak się czujesz?- Zdążyłem zejść na śniadanie, a już mnie atakuje.

-Zajebiście, a czego?

-Nic, pytam tylko. Wczoraj odkąd wyszliśmy ze szkoły cię nie widziałem.

-I co? Wielka tragedia się stała?

-Um... Nie...

-No właśnie, to nie pierdol i daj mi w spokoju zjeść śniadanie.- Warknąłem podchodząc do lodówki, a rekin z gorszym humorem wrócił do stołu.

-Hej chłopaki!- Nagle wparowała Mina.- Coś się stało?

-Nic.- Odpowiedziałem chłodno.

-Bakugo nie ma humoru i pluje jadem.- Prychnął Rekin.

-Żebym to ja zaraz ciebie nie opluł.

-Bakugo uspokój się.- Westchnęła Mina.- Musisz od rana być wredny?

-A spierdalajcie.- Fuknąłem pozostawiając wszystko i wychodząc.

Zgarnąłem ze sobą plecak który i tak miałem zostawiony w salonie i wyszedłem.

-Pierdolony Rekin. Pierdolona Landryna. Pierdolona szkoła. Pierdolona ruja.

Syczałem pod nosem idąc przed siebie. Nawet nie patrzyłem dokąd i gdzie idę. Kierowałem się do szkoły na wyczucie. W pewnym momencie wpadłem na coś i się przewróciłem.

-Kurwa!- Syknąłem, podnosząc wzrok.- Jak kurwa chodzisz?!

-Dobranoc kochanie.- Szepnął. Po czym poczułem ukłucie w szyję.

-Co? Akh!- Nawet nie zdołałem zobaczyć czyj to głos. Jedynie wyczułem feromony Alfy, zanim nastała ciemność.

Ale głos był przyjemny... feromony też...

(Piętnaście minut wcześniej)
[Izuku]

-Kiedy on wyjdzie do tej szkoły? Czekam już półgodziny, nudzę się.- Powiedziałem cicho sam do siebie.

Siedziałem na dachu dormitorium w którym się znajdował. Oczywiście założyłem na siebie swój strój i maskę by nikt nie zauważył kim jestem.

Ciemnozielona bluza zapinana na zasówak z króliczymi uszami z niezliczoną ilością kieszeni w których mam pochowane noże i różne substancje. Do tego czarne jak noc dresy także z kieszeniami, bordowa koszulka. A żeby mi twarzy nie było widać, miałem czarną maskę z uśmiechem. Do kompletu czerwonoczarne buty, dzięki którym mogę wyżej skakać.

Od dawna wszędzie na misje wybieram się w nim. Od niego w sumie przechodni jak i bohaterzy zaczęli mnie nazywać "Fire Bunny" bo nigdy się nie odezwałem, a głównie atakuje ludzi zielonym ogniem, bądź dymem.

W pewnym momencie zeskoczyłem na dół i zajrzałem przez okno. Ileż to można się szykować do szkoły? Jest już za dwadzieścia ósma.

Zajrzałem dyskretnie przez nie i zauważyłem jak na blondynka rzuca się ten cały Kirishima. Katsuki go odrzuca i najpewniej wyzywa, bo tamten siada zasmucony... wchodzi kosmitka a Kacchan wściekły jak diabli wybiega wręcz z budynku.
Jeszcze nim wybiegł z niego, zdołałem wskoczyć spowrotem na dach.

-Kurwa jednak ten gadżet, dzięki któremu kamery mnie nie łapią jest przydatny. Muszę podziękować doktorkowi.- Westchnąłem zauważając kamerę na drzewie, której nie było na planie budowy.

Katsuki szedł przed siebie nie patrząc na nic, więc po prostu teleportowałem się i stanąłem na przeciw. On oczywiście mnie nie zauważył. Wpadł na mnie i się przewrócił

-Kurwa! Jak kurwa chodzisz?!

-Dobranoc kochanie.- Szepnąłem. Po czym wbiłem mu strzykawkę z środkiem nasennym w szyję.

-Co? Akh!- Syknął jeszcze, nim odleciał.

Na pewno nie zdołał nawet mnie zobaczyć.

Podniosłem go na ręce i wstałem. Jeszcze zanim się teleportowałem, odwróciłem się w stronę kamery schowanej na drzewie, wyłączyłem zabawkę tak by kamera zobaczyła moją sylwetkę i pomachałem do niej. Po chwili już mnie tam nie było. Katsukiego z resztą tak samo.

Po trzech sekundach byłem u siebie w pokoju. Omega uroczo spał na moich rękach, więc odłożyłem go na łóżko, by było mu wygodniej. Jego plecak położyłem obok.

-Muszę zabrać ci telefon...- Stwierdziłem sam do siebie, sprawdzając jego kieszenie. Znalazłem u niego słuchawki, telefon. A w plecaku w dodatku powerbanka, który i tak teraz nie będzie mu przydatny.
Telefon teleportowałem spowrotem do jego pokoju, jednak resztę schowałem mu do plecaka. W sumie w nim miał jedynie strój na wf, i kilka zeszytów. Nic co przydatne na dobrą sprawę.

-Oj jak słodko wyglądasz.- Usiadłem obok niego i zacząłem głaskać po włosach.- Wstaniesz za jakieś osiem godzin... Muszę iść załatwić kilka rzeczy. Wrócę w mgnieniu oka, dobrze?

Pocałowałem go w czoło na odchodne i wyszedłem. On jest taki drobny w porównaniu do mnie, że na pewno nie będzie mógł założyć moich dresów, więc kilka rzeczy muszę mu kupić.

(Pięć godzin później. Ok. Godziny 13)
[Narrator]

Właśnie dyrektor Nezu, wezwał do swojego gabinetu Aizawę razem z dwójką uczniów. Godzinę temu na kamerach dopiero zauważono, że Katsuki został porwany, a nie tak jak myśleli jego znajomi, poszedł na wagary. Z resztą z prośby ich wychowawcy, nagrania z kamer zostały sprawdzone podwójnie, gdyż mężczyzna domyślał się, że blondyn z własnej woli, nie uciekł by z lekcji a napewno nie zrobiłby tego sam.

-Kirishima i Ashido, jako ostatni widzieliście Bakugo.

-Tak, pokłóciliśmy się i wybiegł z dormitorium. Ale nie mam pojęcia gdzie jest.- Westchnęła Beta.- Pewnie poszedł na wagary by nas nie widzieć.

-Mówił o jakichś groźbach?- Zapytał bez ogródek Nezu.

-Panie Aizawo, o co chodzi? Coś mu się stało?- Spytała Mina.

-Gdzie jest Bakubro? Nie poszedł na wagary?

-Dzieci, odpowiedzcie na moje pytanie, jeśli możecie.

-Nic mi o tym nie wiadomo...

-Bakubro nic o tym nie wspominał.

-A zachowywał się ostatniego czasu inaczej? Był poddenerwowany lub coś na ten wzór?

-Katsuki zawsze chodzi wkurzony. Zdziwiłabym się gdyby nagle przyszedł uśmiechnięty i spokojny.

-Ostatnio dostał rui, przez nią siedział w pokoju przez trzy dni... O co chodzi? Gdzie jest Bakugo?- Zapytał już nic nie rozumiejący Kirishima.

-Dziś rano kamery zarejestrowały jak został porwany przez przestępcę.

-Jak?

-Przez kogo?

-W kartotekach widnieje jako Fire Bunny. Nieuchwytliwy złoczyńca widywany wszędzie w Japonii i nie tylko. Zależy nam na dowiedzeniu się jak najwięcej.

-O kurw...

-Znajdziecie go prawda?!

-Staramy się. Telefon zostawił w pokoju. Albo Bunny sam go tam podrzucił.

-Wiadomo coś więcej?

-Niestety nie mogę wam zdradzić. Nie mówcie na razie nikomu. Sam powiadomię resztę klasy.- Rozkazał brunet.

(Kilka godzin później)
[Izuku]

Jest już dziewiętnasta, niedługo powinien się obudzić... Środek na usunięcie daru juz mu podałem. Nie będzie go posiadał jakiś tydzień, więc w następną środę dostanie kolejną dawkę.

-Pewnie będziesz głodny jak wstaniesz, prawda? Pójde zrobić ci kanapi.- Westchnąłem wstając i udając sie do kuchni. Zamknąłem za sobą drzwi na klucz jeszcze i poszedłem.

Na miejscu zastałem Matke z Himiko. Siedziały razem i piły... coś. Blondyna zapewne sączyła krew, a mama kawe.

-Oh Izuś słonko, wiem, że masz gościa i mieliście mieć wolne, ale musisz coś zdziałać.

-O co chodzi?- Spytałem sięgając z lodówki potrzebne produkty.

-Potrzeba zdobyć produkty do mikstur. Wiesz do tych od usunięcia pamięci i daru. Kończą się główne składniki, a z twoimi predyspozycjami szybko sie uwiniesz.

-Yhm... Zobaczę co da się zrobić.- Westchnąłem kończąc szykować jedzenie.- Katsuki powinien wstać niedługo. Zamknąłem go w pokoju na klucz, więc nikt ma nie wchodzić i go niepokoić podczas mojej nieobecności.

-Dobrze słonko, idź.

-Ehem.- Mruknąłem kierując się do pokoju, by zgarnąć chociaż bluzę i maskę, by nikt mnie nie poznał, a przy okazji zostawić jedzenie.

Jak wstąpiłem do pokoju, Katsuki dalej spał. Więc zabrałem bluzę i się teleportowałem.

[Katsuki]

-Uhm... moja głowa...- Stęknąłem cicho łapiąc się za obolałe miejsce. Powoli zacząłem otwierać oczy i się rozglądać.- Gdzie ja kurwa jestem..?

Powoli usiadłem i od razu zauważyłem, że jednak nie mam pojęcia gdzie jestem.

Pokój bez okien. Pomalowany na ciemno zielono. Siedziałem na dwuoosbowym czarno bordowym łóżku i nie wiedziałem co zrobić. Powoli i ostrożnie wstałem i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Na biurku były jakieś kartki, książki długopisy... W szafie sterta ubrań... Z sprzętu elektrycznego były jedynie głośniki i ładowarka. W pomieszczeniu były tylko dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do sporej łazienki. Z wanną i prysznicem. Tutaj też nic nie było oprócz płynów do kąpieli i ręczników.
Druga para drzwi była jednak zamknięta na klucz. Od razu chciałem je wysadzić ale moje wybuchy się nie pojawiły! Kurwa gdzie moja moc?!

Cofnąłem się do łóżka. Zauważyłem swój plecak i od razu sprawdziłem czy mam tam wszystko. Okazało się, że nic mi nie ubyło oprócz telefonu.

-Kurwa kto mnie porwał i kiedy? Ostatnie co pamiętam to... to Kirishima który mnie męczył...- Westchnąłem siadając na łóżku.- Jaki sens jest w tym, że zostałem porwany i zamknięty w pierdolniętym pokoju?

Ugh jeszcze mnie głowa boli...

Dobra trzeba rozsądnie pomyśleć... Która jest godzina?

Rozejrzałem się jeszcze raz i obok łóżka na którym siedziałem zauważyłem półkę nocną, na której był talerz z kanapkami oraz zegarek.

Wpółdo ósmej. Ostatni moment który pamiętam był przed ósmą ale rano... W drodze do szkoły mnie złapali?
Dobra ale jaki sens w tym? Przecież bohaterowie pewnie już mnie kurwa szukają. Po za tym, co chcą ze mną zrobić? Kto mnie porwał?

Zacząłem ponownie rozglądać się po pokoju, i przeszukiwać wszystko. Coraz bardziej dochodzi do mnie co rzeczywiście się stało... I coraz bardziej chcę znaleźć jakiś ślad.

W szufladach, szafkach, pod łóżkiem, w łazience, na półkach... Nic! Kompletnie kurwa nic! To wygląda jak jebany pokój w którym mieszka jakiś ktoś. Co do diabła?!

Nie mam daru, nie wiem kto znajduje się za tymi zamkniętymi drzwiami. Nie mam pojęcia do czego jestem im potrzebny... Ten ktoś zostawił mi nawet jedzenie! Co prawda jestem głodny. Od wczorajszego śniadania nic nie jadłem

~~Boje się...

--Zamknij mordę i się uspokój. Jak ty zaczniesz panikować, po chwili ja też będę.

~~Co oni chcą nam zrobić!? Chcę do Alfy!

--Nie mamy kurwa Alfy! Przestań panikować! Bo sam przez ciebie zaczynam się bać!

Usiadłem na tym łóżku spowrotem, podwinąłem nogi pod samą klatkę piersiową i siedziałem usiłując się uspokoić.
Przez jebany wewnętrzny głos zacząłem cały drżeć. No kurwa po prostu zacząłem się bać. Gdyby nie on najpewniej obmyślałbym plan ucieczki ale teraz nie mogę się skupić!

Siedziałem tak kilka minut próbując się uspokoić. Aż nagle usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi.

Bałem się podnieść wzrok i zobaczyć kto wszedł.

-Spokojnie, nic ci nie zrobię.- Usłyszałem spokojny ton jakiegoś mężczyzny. Głos przyjemny dla ucha... Po chwili poczułem zapach. Przyjemny i uspakający zapach feromonów Alfy.

-Kim jesteś?! Co ja tu robie?!- Wrzasnąłem, gdy podszedł za blisko. Od razu zacząłem się odsuwać podnosząc wzrok.

Zobaczyłem zielonowłosego mężczyznę. Nie wiele starszy ode mnie, może o dwa lata? Miał ponad metr osiemdziesiąt, był ubrany w czarne spodnie dresowe, zieloną króliczą bluzę brudną od krwi... Kaptur miał na głowie i maskę na buzi. Widziałem jedynie zielone kosmyki włosów i tego samego koloru, wyraziste oczy.

Odsunąłem się na kraniec łóżka i nawet nie zauważyłem tego i spadłem z niego.

-Oj, uważaj bo krzywdę sobie zrobisz.

-Odsuń się ode mnie! Nie podchodź! Ty psycholu odpierdol się ode mnie!

-Ej bo jeszcze przykro mi się zrobi. Nie wiesz, że będąc porwanym, powinieneś nie wyzywać innych?

-Porwałeś mnie i myślisz, że będę ci się kurwa kłaniał?! Po co ci jestem?!

-Uh, słonko... Uspokój się pierw.- Ponownie powiedział spokojnie i podszedł bliżej. Byłem już pod ścianą, nie mogłem się odsunąć.

-Kim jesteś?!

-Midoriya Izuku... Pseudonim artystyczny Fire Bunny. Ah maski nie zdjąłem, przepraszam.- Mówiąc ostatnie zdanie, jednocześnie zdjął z twarzy maskę i kaptur.

-Fire Bunny..? T-ty...

-Tak, nie uchwytliwy przestępca.- Uśmiechnął się szeroko.- Pamiętasz mnie może?

-...

-Rozumiem, to było tak dawno temu... Katsuki?- Podszedł jeszcze bliżej i klęknął przede mną.

-Odsuń się!- Warknąłem przemieniając się w wilka.- Po chuj mnie porwałeś?!

-Bo jesteś moim przeznaczonym.

-Co ty pierdolisz?!

-Patrz.- Po tych słowach sam przemienił się w zielonego, dwa razy większego ode mnie wilczura.

Jego zapach zaczął nagle działać na mnie nadzwyczaj kojąco, łapy zaczęły mi się trząść. Nie umiałem zareagować na to, że podszedł do mnie i okrążył.
Ba! Dosłownie nie utrzymałem się i przewróciłem się na niego.

-Widzisz? Nie musisz się mnie bać.

-Zo-zostaw mnie.- Wyszeptałem nie potrafiąc zrobić nic innego.

-Nie zrobię ci krzywdy. Porwałem cię tylko ze względu, że uczysz się na bohatera od siedmiu boleści. A jak możesz się domyśleć nie mam z nimi dobrych stosunków.- Z tymi słowami znów przemienił się w człowieka.- Chodź, przeniosę cię na łóżko.

Jak powiedział, tak też zrobił. A ja się nie oparłem bo nie umiałem. Jak tylko znalazłem się na materacu, a on ode mnie się odsunął poczułem dziwną pustkę. Kurwa potrzebę by znalazł się obok mnie.

Czemu mój organizm tak reaguje?!

-Masz końcówkę rui prawda?

-C-co?

-Miałeś ruję. Musiała ci się do końca nie skończyć. Inaczej, byś nie miał tak wyraźnej reakcji.

-T-ty?

-Już mówiłem.- Westchnął, widząc najpewniej panike w moich oczach. Toć on może mi dzieciaka teraz bezproblemu zrobić!- Nic ci nie zrobię. Za godzinę, powinno ci przejść samo... Chyba, że chcesz bym położył się obok ciebie.

-N-nie chcę.

-Będziesz się męczył... Uh, jeżeli tak chcesz, to dobrze.

[Katsuki]

-To chociaż weź moją bluzę.- Zaproponował obserwując mnie.

-N-nie!

-Huh?- Zadziwił się, widząc moją reakcje. Potem skierował swoje spojrzenie na to co miał na sobie i znów na mnie.- Spokojnie, nie tę.

Zabrał bordową bluzę z krzesła i mi ją podał.

-Mój zapach dobrze na ciebie wpłynie.

Sam nie chętnie przyjąłem od niego materiał. Od razu wyczułem zapach Alfy i dosłownie z trudem mógłbym się oprzeć temu. Miał rację wpłynęło to kurwa na mnie. Zacząłem się uspokajać i głowa przestawała boleć.
Izuku skierował się do drzwi, za którymi była łazienka, ale zanim tam wszedł, zwrócił się jeszcze do mnie z informacją, że idzie się umyć.

I zostałem sam w tym pomieszczeniu na kolejne dwadzieścia minut.

(Około godziny później)

Miał rację, godzinę po tym całym incydencie, mogłem sam siedzieć. Jego zapach też nie był mi aż tak potrzebny.
Co prawda w między czasie zamiast mieć na sobie marynarkę od mundurku szkolnego. Miałem tę bordową bluzę, nawet nie pamiętam w którym momencie ja ją kurwa założyłem. Ale wiem, że zrobiłem to tylko, ze względu na moją Omegę, bo dzięki temu ona czuła się bezpieczniej, a ja mogłem na spokojnie się ogarnąć. No a raczej myśli.

Natomiast Izuku sam z siebie, nie podchodził do mnie. Stwierdził, że nie będzie mnie straszył i na siłę podchodził. Z resztą sam mi to powiedział i tak robił. Większość czasu spędził przy biurku przeglądając coś na telefonie, będąc cały czas przez ze mnie obserwowanym.

-Katsuki, jak się czujesz?

-Lepiej.- Mruknąłem cicho i obojętnie.

-Uroczo wyglądasz w mojej bluzie.- Uśmiechnął się promieniście, a moja Omega dostała chyba zawału.

-Yhm...

-Chcesz mnie o coś zapytać?

-Zapytać? Po co mnie porwałeś do cholery jasnej?!

-Jesteś moim przeznaczonym. Jestem przestępcą na skalę krajową i nie tylko. A ty uczysz się na bohatera. Myślisz, że mógłbym tak o podejść i zaprosić cię na randkę?

-A musiałeś mnie kurwa porywać, usuwać mój dar?!

-Gdybyś dowiedział się, że jestem przestępcą. Zdradziłbyś to policji z miejsca... Chyba, że jednak będziesz wolał iść moją ścieżką.

-Co ty zamierzasz?

-Ja? Jak na razie planuje ciebie przekonać do siebie.

-Myślisz, że ci się uda? Dobre żarty. Bohaterowie na pewno już mnie szukają.

-Szukają? Powodzenia.

-Hę?

-Nie znajdą. Ale wracając, jeszcze jakieś pytania?

-Planujesz przetrzymywać mnie tylko w tym pokoju?

-Nie. Będziesz mógł chodzić po całej bazie. Z wyjątkiem biura moich rodziców jak i pokoi innych. No chyba, że sami ciebie wpuszczą.

-Aha...

-Nie będziesz miał jak uciec i tak. Obiekt jest cały monitorowany, nie posiada okien a drzwi wyjściowe są ukryte.

-Czyli całe życie mam spędzić w piwnicach, bo się zakochałeś? Popierdolony jesteś!

-Katsuś... Nie wyzywaj mnie.- Szepnął zirytowany? Nie wiem, na pewno miał inny ton głosu niż wcześniej. Podszedł do mnie.- Nie będziesz mnie wyzywać?

Nie wiem na co go stać... A co jeżeli... Kurwa.

-Nie będę.- Powiedziałem na przymus patrząc zupełnie w bok.

Natomiast on złapał mnie w miarę delikatnie za podbrudek i nakierował tak, bym patrzył mu w oczy.

-Powiedz to, patrząc mi się w oczy.

-Nie będę.

-Pełnym zdaniem.

-N-nie będę cię wyzywać.- Powiedziałem lekko się spinając.

-No i pięknie.- Uśmiechnął się puszczając moją szczękę.- Chodź, oprowadzę cię.

-Teraz?

-A nie chcesz?

-Dobra idźmy.- Wstałem i posłusznie udałem się za nim. On odkluczył drzwi i puścił mnie przodem.

Drzwi od pokoju prowadziły prosto do granatowego przedpokoju, który prowadził do kilku pomieszczeń. Każde z nich miało tabliczkę z podpisem niczym w dormitorium.

-Pokoje są podpisane jak zauważyłeś. To jest zrobione specjalnie, bo Twice dobija się do każdego tylko nie do siebie, bo jebany się myli.

-Twice?

-Ah no tak... Oprócz mnie i moich rodziców mieszka tu jeszcze kilka innych osób. Główni przełożeni mojego ojca. Dwie Bety, Shigaraki Tomura i Toga Himiko. Oraz trzy Alfy. Twice, Dabi oraz Kurogiri.

-Jestem jedynym Omegą?- Zapytałem przełykając ślinę.

-Nie licząc mojej matki, to tak. Ale spokojnie, oni cię nie tkną... Inaczej pożegnali by się z życiem.- Oznajmił mi poważnie, jednak z uśmiechem na twarzy.- Chodźmy dalej.

W ciszy zaprowadził mnie do jak sądzę salonu. Kolejne pomieszczenie, tym razem ciemno szare z czarnymi meblami i wielkim telewizorem i konsolą do gry. Z pomieszczenia można było przejść do dwóch innych pokoi bez drzwi, albowiem do kuchni do której jako następnej wstąpiliśmy.

-Tam był salon, tu mamy kuchnię. Z kuchni jest przejście do baru, ale to cię nie powinno interesować.

-Czemu niby?

-Jesteś nieletni, nie powinieneś pić. Racja?- Zapytał chytrze się uśmiechając.- Chyba, że wolisz przypadkiem złamać prawo. Piłeś kiedyś już?

-...

-Powiedz prawdę, co ci szkodzi?

-Nie wiem, czy jak powiem tak to dostanę wpierdol czy nie. Wolę rozważyć opcję kłamstwa.- Odezwałem się z kpiną i mu to chyba się spodobało, bo z bardziej "przyjaznym" uśmiechem mi odparł.

-Każda odpowiedź mnie zadowoli. Bo albo piłeś i łamałeś jednak te pierdolone prawo... Albo pierwszy raz napijesz się ze mną. To jak? Piłeś już?

-Może.

-To znaczy?

-To znaczy, że ci nie odpowiem.- Prychnąłem.

Zacząłem rozglądać się po odziwo w miarę jasnym pomieszczeniu. Kuchnia była pomalowana na szaro z białymi meblami.
Jednak jak zobaczyłem lodówkę od razu zaczęło mi w brzuchu burczeć.

-Głodny?

-Nie.

-Na pewno? Od wczoraj nic nie zjadłeś.- Zauważył skanując mnie wzrokiem.

-Skąd ty to... Szpiegowałeś mnie?

-Może.- Zaśmiał się podchodząc do mebla.- Co chcesz do jedzenia?

-Co?

-Co chciałbyś zjeść.- Westchnął.- Nie wiem, kanapki, sushi, pizza... Mam niemal wszystko.

-Płatki.- Palnąłem.

-Płatki?

-Tak. Nie wiesz co to?

-Wiem.- Zaśmiał się.- Jaki smak?

-Obojętne.

W brew mojemu przekonaniu, bez słowa wyjął miskę i przygotował mi te cholerne płatki i jak się okazało wybrał czekoladowe. Jak gdyby nigdy nic położył je na wyspie kuchennej i usiadł na miejscu obok.- Proszę.

Nie zbyt pewnie usiadłem i obserwując go, zacząłem je powoli jeść.

-Nie otrułem. Widziałeś przecież.

-Przezorny zawsze ubezpieczony.

-To czemu zacząłeś je w ogóle jeść?

-Bo patrzyłem ci na ręce.- Prychnąłem i zacząłem spokojnie. Tak jak na moje. Spokojnie jeść.

Po chwili już miskę opróżniłem. A Izuku wstawił ją do zmywarki.

-To idziemy dalej dzieciaku.

-Ile ty niby kurwa masz lat, że tak do mnie mówisz?

-Jestem o trzy lata starszy... Nie powinieneś nawet tak się do mnie zwracać patrząc na kulturę.- Stwierdził, chowając dłonie do kieszeni.- Podoba mi się twoja postawa.

-A spierdalaj.- Prychnąłem zakładając ręce na siebie.

-Nie.- Zachichotał.- Przechodząc tędy... trafimy do pokoju z grami.

Zaprowadził mnie do drugiego pomieszczenia. Znów ciemna zieleń na ścianach. Na środku pomieszczenia stół bilardowy, zboku piłkarzyki i jakiś automat. Była także kanapa z stolikiem karcianym.

-Chodź dalej.

Tym razem zaciągnął mnie do przejścia w głąb korytarza. Na przeciw wejścia do kuchni.

-Tu jest dodatkowa łazienka, taka dla wszystkich i prawdą a Bogiem tylko ona cię obowiązuje. Reszta pomieszczeń. To pokoje spotkań albo tortur. Jeden z pokoi należy do moich rodziców. Zapamiętaj sobie, żebyś się nie zagalopował.

-Dobrze...

-A więc, chodź. Wracamy do pokoju.

Wróciliśmy do jego pokoju. Nie wiedząc co zrobić usiadłem na łóżku i znów go obserwowałem.

-Chcesz iść się umyć?

-Nie mam nic.

-Dam ci ubrania.- Zaproponował kierując się do szafy, bo chwili wrócił do mnie z czarną koszulką i krótkimi spodenkami.

-Kamery?

-Co?

-Mówiłeś, że wszędzie są kamery.

-W łazience kamer nie mam. Aż tak to mnie nie wzięło.- Zaśmiał się, podchodząc.- Nie musisz się obawiać.

-Yhy...

-A chcesz bym, je założył?

-Pojebało?- Warknąłem wyrywając mu rzeczy.- Jeżeli dowiem się, że są tam jednak kamery to cię rozszarpię.

-W to nie wątpię.- Uśmiechnął się delikatnie i zszedł mi z drogi.

Wróciłem do pokoju po jakichś piętnastu minutach. Nie chciałem tam być dłużej niż to konieczne. Jak wszedłem do pokoju Izuku siedział na łóżku i znów robił coś w telefonie.
Podszedłem po cichu z drugiej strony. Nie zdołałem usiąść a zielonowłosy już na mnie patrzył.

-Za duża ta koszulka.- Zauważyłem.

Sięgała mi do połowy uda. Zasłaniała mi nawet spodenki, przez co wyglądałem jakbym ich nie miał.

-Bo moja.- Odparł dumnie.

-Teraz będę chodzić w twoich ciuchach?

-Nie. Kupiłem dla ciebie specjalnie kilka rzeczy. Jeszcze się ich dokupi... Ale do spania na razie masz moje.

-Aha chyba, że tak.- Mruknąłem siadając na łóżko.- Zgaduje, że spać też mam z tobą?

-Mam jedno, dwuosobowe łóżko. Jak myślisz?

-Nie wiem, może masz pokój gościnny czy coś.- Westchnąłem kładąc sie i przykrywając kołdrą.

-Nie potrzebny nam.

-A widzisz, a kołdrę drugą masz?

-Co?

-Tej nie odzyskasz. Zimno mi.- Prychnąłem odwracając się do niego plecami.

-Co? Nie.- Zawołał rzucając się w moją stronę.

-Nie!- Pisnąłem chwytając mocniej materiał.- Nie myślałeś chyba, że będziemy spać pod jedną kołdrą!

-Yhm... Daj.

-Pf, głowa cię boli.

-Bo jak nie...

-Bo co?

-Bo to.- Powiedział poważnie, zatrzymując się na chwilę.

Tylko po to by z nienacka zacząć mnie kurwa łaskotać.

-Zo-zostaw!- Krzyknąłem przez śmiech.

-Jak podzielisz się kołdrą.- Oznajmił zatrzymując się na chwilę.

-Chyba kurwa śnisz!- Prychnąłem a on zaczął kontynuować.

-Mam przewagę, wiesz o tym?

-Spie-spierdalaj!

-Uroczo się śmiejesz.

-Przestań! Izuku!- Warknąłem a on się zatrzymał.

I zawisnął nade mną.

-Bo co?

-Bo jajco. Chcę spać.

-Ale ty się tak uroczo śmiejesz...

-I chuj. Zostaw mnie.

-Uh... szkoda.- Westchnął poddając się i wstając.- Zaraz wrócę.

Po tych słowach zniknął w kłębie zielonego dymu.

I gdzie on kurwa wyparował?
Chciałem tę zjebaną kołdrę, bo nie wiem co w nocy odjebie. A raczej co odjebie moja Omega. Ona bez przerwy teraz piszczy mi w głowie, o tym bym był miły dla tego zielonego głąba i się do niego przytulał. Podczas snu będę kompletnie niekompetentny do wszystkiego! A co jeżeli kurwa zmusi mnie bym się do niego przykleił? Ja nie chcę do cholery.
Jak się zawinę szczelnie w kołdrę, mam większą szanse, że się nie odwinę i przez sen nie pójdę do niego.

Odwróciłem się tyłem do miejsca wolnego i zawinąłem szczelnie. Zdążyłem zamknąć oczy i spróbować choćby zasnąć i poczułem jego zapach.
Dalej nie otwierając oczu, po prostu udawałem, że śpię.

-Już je...stem? Oh śpi...- Usłyszałem głos zielonowłosego. Po chwili też poczułem jak siada na łóżku po drugiej stronie.- Dobranoc Katsuki.

I najwyraźniej się położył spać. Chwilę się wiercił a potem przestał. Sam jeszcze w chuj długo nie spałem. Ostatnim razem przed zaśnięciem jak sprawdzałem godzinę było po trzeciej w nocy. Nie pamiętam konkretnie ile.

/////////

Zdjecie stroju Izuku u gory!^^

Tu macie jeszcze

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro