~ Prolog ~
Info wstępne:
-każdy rozdział to jeden dzień (ewentualnie noc/ dzień i noc) bądź dwa dni, gdy są krótko opisane.
- w ten sposób "--" są oznaczone myśli kierowane do wewnętrznego głosu, natomiast w ten "~~" wypowiedź wewnętrznego głosu.
-Do zmiany w wilka nie muszą się rozbierać. Ubrania jakby znikają i się znów pojawiają.
(Dziesiąty września, wtorek)
[Izuku]
-Synku!
-Tak mamo?
-Spakowany? Jutro wprowadzamy się do nowej bazy. Ojciec chciał już wysłać rzeczy.
-Jestem.- Odpowiedziałem wchodząc do pomieszczenia.- Wracamy w końcu na stare śmieci.
-Tak. Też się cieszysz? W końcu policja nas nie ściga... Ah jak dobrze...- Zadumała zielonowłosa, szykując sobie napój.
-Wracamy do miasta, gdzie mieszka moja Omega.
-Ten blondynek z którym bawiłeś się w dzieciństwie?- Zapytała zabierając kawę z kuchni i idąc do salonu. Rozsiadła się na kanapie a ja udałem się w jej ślady.
-Ten sam.
-Izuś skarbie, minęło dwanaście lat. Wiesz, że on się zmienił?
-A to ja się nie zmieniłem niby?
-Dobrze, dobrze masz rację.- Westchnęła odkładając kubek na blat.- Mów.
-Co?
-Co zamierzasz. Znam twoje podejście... Nie będziesz grzecznie próbował mu się upodobać.- Zaśmiała się cicho, w końcu unosząc na mnie swój wzrok zielonych tęczówek.- Masz podejście jak ojciec. Co chcesz to bierzesz.
-Możliwe... Ale czemu masz takie podejście? A może w końcu chcę uczciwie zdobyć jego względy? W końcu mam te dziewiętnaście lat.
-Izuś nie rozbawiaj mnie!- Zawołała przez śmiech. Po kilku sekundach się uspokoiła a z kącików starła łezki.- Nie uwierzę w to.
-Taa... Sam nie wierzę.- Prychnąłem siadając na fotelu obok.- Ale nie do końca też kłamię.
-To znaczy synu?
-Porwę go. To fakt... Ale o to by mnie pokochał się postaram.
-Ojciec ci opowiedział naszą historię?
-Może... Tak. Skoro na ciebie zadziałało, to czemu by nie spróbować?
-Czy ty mój drogi masz mnie za łatwą?
-A czy Easer Head wygląda jak menel?
-Już nie żyjesz mój drogi.- Syknęła i idealnie obok mojej twarzy przeleciał nóż, kontrolowany jej darem.
-Też cię kocham.- Cmoknąłem ją w policzek.- Idę zrobić trening.
-Pamiętaj, że dziś zapoznajesz się z głównymi członkami Ligi.
-Tsa, pamiętam.
(W tym samym czasie)
[Katsuki]
-Ej Bakubro! Idziesz do szkoły? Halooo! Bakugo? Wszystko dobrze..?
Właśnie Kirishima usiłował się dobić do mojego pokoju. Szkoda, że leki jeszcze nie działają i ledwo co leżę spokojnie.
-Nie!- Warknąłem.- O-Odejdź!
-Bakubro? Co się dzieje?
-Domyśl się imbecylu i wypieprzaj spod mych drzwi!
-Co..? Ah! Już rozumiem! Potrzebujesz coś?
-N-nie! Spierdalaj!
-Dobrze... Przekażę Aizawie, czemu cię nie ma.
-Yhm...- Mruknąłem już raczej sam do siebie.- Boli...
Zwinąłem się ponownie w kłębek ściskając mocno obolały brzuch.
Mam szesnaście lat i jestem męska Omegą. Właśnie dostałem pierwszej w życiu rui i ledwie co żyję.
Ale co się dziwić? Przy pierwszej ponoć zawsze tak jest... Przy następnych dopiero nie będzie...
-Niech to już minie...
~~Zapach naszego Alfy nam pomoże...
--Żebyśmy go jeszcze mieli.
~~Ruja boli wtedy, gdy poznało się już przeznaczonego, kiedyś...
--Yhm ciekawe.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro