04.| Nie wierzę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

London, 2022

Ptaki ćwierkały wesoło, a słońce nareszcie wyszło za chmur. Po pochmurnych dniach wreszcie pojawiła się piękna pogoda. Caroline jak każdego ranka biegała. Lubiła to robić, a się nie męczyła nigdy. Jako wampir nie odnosiła zmęczenia jak człowiek, ale u niej bieganie zostało z ludzkiego życia. Jasnowłosa miała na uszach słuchawki, ale mimo wszystko to nie mogło jej odciąć od świata. Była czujna, gdyby ktoś miał ją zaatakować.

Wampirzyca była ubrana w krótkie niebieskie spodenki i białą koszulkę na ramiączkach, czarną bluzę oraz sportowe buty. Makijażu nie miała, a włosy związała w dwa warkocze. Dziewczyna zaczęła myśleć o wczorajszej wizycie braci Mikaelson. Zadawała sobie pytania, dlaczego Klaus musiał się pojawić? Albo były też inne: czemu nagle zainteresował się moim życiem? Jeśli tak to mam się dobrze i może już wracać. On mi nie jest potrzebny.

– Witaj Caroline. – Nagle się zatrzymała i ściągnęła słuchawki. – Powinnaś być bardziej czujna, chyba że chcesz zostać zakołkowana – wypowiedział Klaus. Caroline tak się zagłębiła w sprawę Klausa, że przestała uważać.

– Klaus – powiedziałam z wyczuwalnym jadem w głosie. – Myślałam, że wróciłeś do Nowego Orleanu.

– Jak widać, wciąż tutaj jestem – wyznał i rozłożył ramiona, pokazując, że jak na razie nigdzie się nie wybiera. – I nie wybieram się w najbliższym czasie.

– Miałeś dać mi spokój – powiedziała blondynka. – Przecież sam tak mówiłeś w Mystic Falls.

– Nie, mówiłem, że nigdy nie zjawię się w Mystic Falls – rzekł ciemno włosy blondyn. – Nigdy nie powiedziałem, że zrezygnuję z ciebie, kochanie – dodał Niklaus. – Już kiedyś wspominałem, że będą twoją ostatnią miłością i mam zamiar dotrzymać słowa.

– To tym razem polegniesz.

– Jeszcze nigdy nie przegrałem bitwy – oznajmił Klaus. – Tym razem będzie tak samo.

– To teraz polegniesz, bo nie skuszę się na twoje sztuczki.

***

Nowy Orlean, 2022

Na targowisku było mnóstwo ludzi. Czarownice sprzedawały zaczarowane amulety, były też różne pokazy sztuki. Właśnie trwała parada, a Rebeka musiała przez nią przejść, żeby dostać się na lotnisko. Za sobą ciągnęła swoją czerwoną walizkę, do której spakowała najważniejsze ubrania.

Pierwotna za wszelką ceną musiała się dowiedzieć, co znowu wymyślił Klaus. Wiedziała, że na pewno nie został w Londynie tylko dla odpoczynku. To nie pasowało do jej brata. On za wszelką ceną nigdy nie oddałby władzy Marcelowi na kilka dni. Zastanawiała się, co zatrzymało ich braci w Wielkiej Brytanii, a raczej czemu Niklaus zdecydował się zostać. Wiedziała, że Elijah jest tam, tylko żeby mieć na niego oko.

Jasnowłosa usłyszała kroki, więc spojrzała na w tamtą stronę. Zobaczyła tam Marcela, który się uśmiechał uśmiechem, który ona miała ochotę zetrzeć z twarzy.

– Witaj Beko – wypowiedział się Marcel i pocałował jej rękę. Dziewczyna tylko przewróciła oczami na ten gest. – Czyżby już ci się znudził Nowy Orlean? – zapytał, patrząc na jej bagaż.

Marcellus Gerard jest wampirem przemienionym przez Klausa, który był jego mentorem. Rodzina Mikaelson stworzyła Nowy Orlean, ale musieli uciekać. Ich ojciec chciał się pozbyć pierwszych wampirów z powodu tego, że stali się potworami. Podpalił miasto, w którym żyli. Mikaelson sądzili, że Marcel również zginął, ale po sto latach okazało się, że przetrwał. Stworzył cały zestaw reguł, dzięki którym podporządkował sobie całe wampirze społeczeństwo, uznające go za króla nadprzyrodzonych mieszkańców miasta. Kiedy pierwotni powrócili do miasta, obdarzał ich wielką nieufnością. Klaus był zazdrosny o wpływy Marcela i zaprzysiągł sobie odebrać mu jego królestwo. Przez długi czas mężczyźni w ukryciu ze sobą rywalizowali poprzez serię intryg i knowań, aż w końcu Niklaus dostał to, czego chciał, a z byłym protegowanym doszedł do porozumienia.

Jeszcze jako dziecko Marcel był niewolnikiem gubernatora, ale również jego synem. W 1820 roku, podczas pogrzebu swojego przybranego brata-Emila, chłopiec był bity w sadzie, a obok przejeżdżała rodzina Mikaelsonów. Chłopiec, rzucając jabłkiem w chłostającego go mężczyznę, wywarł duże wrażenie na Klausie, któremu zaimponowała niepokorność dziecka. Pierwotny zabił sadownika i spytał zdziwionego chłopca o jego imię. Ten odpowiedział, że jego matka postanowiła nie nadawać mu imienia wcześniej, niż ukończy on dziesiąty rok życia w obawie, że może umrzeć na szkarlatynę. Niestety, kobieta zginęła, zanim mu nadała imię. Wtedy Klaus postanowił, że imieniem chłopca będzie „Marcellus", oznaczający małego żołnierza. By dopełnić formalności, razem udali się do ojca Marcela. Pierwotny obwieścił mężczyźnie, iż postanowił zatrzymać chłopca. Ten odparł, że dziecko nie jest na sprzedaż, lecz wampir użył przemocy, wymuszając na gubernatorze adopcję, a wtedy się zgodził na umowę z Klausem. Niklaus wyprowadził go z posiadłości i zapytał się, czy spotkali się z jego ojcem. On ze smutkiem odpowiedział, że tak, a Klaus mu wyznał, że również dorastał bez ojcowskiej miłości. Powiedział mu, że rodziną nie są tylko ci, z którymi łączą nas więzy krwi, ale możemy wybierać, na kim nam zależy. Wzruszony Marcel ukradkiem uronił łzę i od tamtej pory wzrastał pod czujnym okiem pierwotnej hybrydy, wychowywany jak jego syn.

Marcel jest przystojnym wampirem o ciemnej karnacji, brązowych oczach. Ma delikatny zarost na brodzie oraz ledwo widoczne wąsy. Jego brązowe włosy są bardzo krótkie obcięte. Ma piękne ciało, które udoskonalał latami.

– Marcel, to już nie twój interes – odparła Beka. – Ale nie martw się. Kol zostaje w mieście, więc będzie miał na ciebie oko, do czasu, gdy nie wróci Klaus – dodała, a po chwili dopowiedziała. – Jeśli to wszystko, to pozwól, że już pójdę.

***

London, 2022

Dwie dziewczyny wybrały się do najlepszego klubu w Londynie. Obie były podekscytowane na myśl o wspólnej i dobrej zabawie. W końcu były wiecznie młode, więc musiały korzystać z uroków wampirzego życia.

Brunetka nie mogła się doczekać, aż wgryzie się w soczystą szyjkę. Już przy wejściu czuła jak krew pulsuje w ludzkich ciałach. Musiała tylko poddać się instynktowi i wybrać najlepszy smakołyk. Kochała to uczucie, gdy piła czerwoną ciecz z prosto ze źródła.

Blondynka uwielbiała dobrze się bawić na imprezach, na których dużo przetańczyła oraz wiele litrów alkoholu wypiła. Jeszcze jako człowiek często była na takich wydarzeniach. Sama lubiła organizować różne bale, potańcówki, przyjęcia urodzinowe. Wszystko musiało być dopracowane pod każdym calem. Wtedy Caroline zamieniała się w prawdziwą bestię, której jedynym celem jest zorganizowanie.

Caroline i Katherine zamówiły po drinkach, a następnie zajęły miejsce. Zaczęły pić whisky ze szklanki oraz uśmiechały się do siebie. Nagle jasnowłosa poczuła na sobie czyjeś spojrzenie, więc odwróciła się, żeby zobaczyć, kto się jej przyglądała. Nie mogła uwierzyć, w to, co widzi. Przy barze siedział Klaus, który bacznie śledził dziewczynę swoim wzrokiem. Kiedy zauważył, że blondynka wie o jego obecności, to jedynie się uśmiechnął leniwie. Bawiła go sytuacja zdenerwowanej Forbes.

– Nie wierzę – odparła Care i wróciła spojrzeniem do swojej przyjaciółki. – Czy on nie może sobie odpuścić? Mam już doszyć jego gierek!

– Caroline, nie przejmuj się Klausem – oznajmiła Kath. – Przyszliśmy się bawić, więc obecność pierwotnego tego nie zniszczy.

– Pierwotnych – poprawiła ją panna Forbes. – Jest ich dwójka.

– Elijah też tutaj przyszedł? – spytała się zaskoczona, myślą o pierwotnym, który jest na imprezie nie w jego stylu. Szybko zaczęła się rozglądać, aż natrafiła wzrokiem na mężczyznę w granatowym garniturze. W tym ubraniu zdecydowanie się wyróżniał. Starszy z braci rozmawiał z Niklausem, który był już znudzony gadką swojego krewnego. Brązowowłosa użyła swojego wampirzego słuchu, żeby podsłuchać ich wymianę zdań.

– Elijah sądzę, że na to miejsce jesteś zbyt poważny – stwierdził Klaus. – Imprezy nie pasują do twojego stylu.

– Jakoś wytrzymam. Jeszcze spuszczę z ciebie wzrok, a ty znowu zrobisz coś głupiego – odparł Elijah, który siedział obok swojego brata. – Masz rację, że to nie jest miejsce dla mnie. Ta muzyka męczy za bardzo moje uszy.

*********

Witam wszystkich, którzy to czytają ;)

Zapraszam wszystkich do komentowania. To nie zajmuje wiele, a tyle nowej energii mi dodaje do pisania kolejnych rozdziałów

Do zobaczenia w następnych rozdziałach ^^

Pozdrawiam, 

Mrs_Blanco_Styles <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro