08.| Nie chcą się goić

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

London, 2022

Katherine nie chciała słuchać Caroline, ale wiedziała, że same sobie z tym nie poradzą. Wiedziała, że Klaus obroni jej przyjaciółkę, gdyby zaszła taka potrzeba. Dlatego wyszła z mieszkania, żeby blondynka nie mogła jej podsłuchać. Powiedziała jej, że wyszła kupić wino, żeby jakoś przepić, to co się wydarzyło.

Na ulicach było już późno, a na ulicach nie było żadnej żywej duszy. Katherine czasem kochała takie uroki, gdy mogła spokojnie przejść się po ciemnych miejscach i pomyśleć.

– Elijah potrzebuję twojej pomocy – zaczęła Kath. Nigdy nie przypuszczała, że będzie kogoś prosić o coś, ale nie miała innego wyjścia. Kochała Caroline i chciała jej pomóc. – Coś złego się stało Caroline.

– Katerina, co się dzieje? – spytał się zaniepokojony mężczyzna. Katherine mimowolnie się uśmiechnęła, gdy usłyszała swoje prawdziwe imię z jego ust. Kiedyś go kochała, gdy była człowiekiem, ale pięć wieków ucieczki pozwoliły temu uczuciu wyparować.

– Nie wiem – szepnęła. – Jakaś Mary powiadomiła nas o swoim powrocie. Jakiś duch do cholery coś chce zrobić mojej jedynej przyjaciółce, a ja nie wiem co mam robić.

– Zaraz tam będę – oznajmił pierwotny.

– Dziękuję, Elijah – powiedziała, a następnie się rozłączyła.

***

Caroline przerażona wpatrywała się w swoje plecy. Nie wiedziała czemu rany, jeszcze się nie goją. Nie rozumiała z tego nic i dlaczego akurat jakiś duch musiał akurat na nią trafić? Chociaż raz to nie mógł być ktoś inny?

Jasnowłosa ubrała się w wygodny, za duży sweter oraz czarne legginsy. Przypomniała sobie jak była mało, to jej mama zawsze podawała jej kubek kakao, gdy miała koszmary, więc zaparzyła mleko i nalała do ulubionego naczynia, który wzięła ze sobą i usiadła w fotelu, podkurczając nogi.

– Przez pięć lat było spokojnie najwyraźniej za długo – odparła do siebie blondynka, pijąc brązową ciecz. Przypomniała się jej mama, za którą tęskniła. Niestety zmarła na nowotwór, którego nie dało wyleczyć. Pamiętała jak Liz, widziała pozytywy w swojej śmierci, że to choroba ją dopadła, a nie wampir. W Mystic Falls był jej domem, który postanowiła porzucić i zacząć od nowa. Potem spotkała Kath i nigdy nie przypuszczała, że się z nią zaprzyjaźni. Dziewczyny się nienawidziły, a teraz są nierozłączne.

– Wróciłam Care – odparła jej przyjaciółka. – Rany się zagoiły?

– Nie – odpowiedziała. – Nie chcą się goić.

– Znajdziemy jakąś potężną czarownicę – stwierdziła Kath. – Już kogoś znalazłam, ale będziesz zła.

– Zadzwoniłaś do Klausa? – spytała się Caroline odrobinę zła, bo nie chciała, żeby pierwotny mieszał się w jej życie.

– Nie, przecież mi zabroniłaś – powiedziała Katherine. – Ale nie zabroniłaś mi dzwonić do Elijah'y – usprawiedliwiła się wampirzyca. – Nic nie wspominałaś, że nie mogę zadzwonić do Elijah'y.

– Miałam na myśli wszystkich Mikaelsonów.

***

– Jadę z tobą bracie – oznajmił Klaus, który nie krył się z tym, że podsłuchiwał jego rozmowę z Katherine. Musiał się dowiedzieć co się stało Caroline, że Kath była tak zdesperowana, że zadzwoniła do pierwotnych. Może pannę Forbes ugryzł wilkołak i teraz potrzebowała krwi Klausa? Sam nie wiedział, o co chodzi, ale musiał się dowiedzieć. Zrobi wszystko, żeby blondynka była bezpieczna.

– Ja również pojadę – stwierdziła Rebeka.

– Ty zostajesz w domu – odparł Niklaus. – Nie jesteś nam potrzebna.

– Myślę, że Rebeka może z nami jechać – powiedział Elijah.

– Może zaprośmy jeszcze pół miasta? – zaproponował Klaus, któremu nie podobał się pomysł jego brata. Uważał, że blondynka nie jest im do niczego potrzebna. – Rebeka zostaje w domu – oznajmił Niklaus, a Elijah spojrzał przepraszająco na siostrę.

– Dobra – odparła oburzona, tupiąc nogą, a następnie się oddaliła od braci do swojego pokoju.

– Teraz możemy iść – oznajmił zadowolony Nik.

***

Niklaus zaparkował pod budynkiem, gdzie mieszkają wampirzyce. Bracia wyszli z samochodu i udali się na odpowiednie piętro. Elijah zapukał do drzwi mieszkania, a po chwili otworzyła mu Katherine.

– Widzę, że nauczyliście się pukać – oznajmiła Kath, pamiętając ich pierwszą wizytę.

– Nie czas na żarty – stwierdził Elijah, a Klaus bez pytania wszedł do środka. W odpowiedzi usłyszał warkot z ust panny Petrovej, ale się nią nie przejmował.

Caroline ciągle siedziała w jednym miejscu i słuchała wampirzym słuchem nadejścia pierwotnych. Jej rany na plecach nie chciały się goić, a do tego osłabiały ją. Okropnie bolało, a krew wciąż wypływała z jej ciała. Po raz pierwszy w jej życiu coś takiego jej się przytrafiło i nie wiedziała, co powinna zrobić. Była przerażona, choć próbowała to ukrywać.

– Witaj kochanie – oznajmił Klaus, wchodząc do pokoju. – Co się dzieje? – spytał z troską oraz uklęknął przed dziewczyną. Patrzył na nią ze zmartwieniem.

– Sama nie wiem – odpowiedziała, zatapiając się w błękitnych oczach hybrydy. – Jakaś Mary Robinson – dopowiedziała, a po minie Klausa, to już wiedział, z kim mają do czynienia. – Ty wiesz, kim ona jest, prawda?

– Miałem okazję ją nawet poznać – odezwał się Klaus. – Później o tym opowiem, a teraz cię zabieram do siebie.

– Nie ma mowy nawet – sprzeciwiła się blondynka. – Zostaję w moim mieszkaniu.

– Tutaj jest niebezpiecznie, Caroline – rzekł pierwotny. – Nawet siłą cię stąd zabiorę, jeśli będę musiał.

– Bez Katherine się nigdzie nie wybieram. – Jasnowłosa postawiła ultimatum, patrząc twardo w oczy Klausa. – Albo zostaję tutaj, albo Kath również jedzie ze mną.

– Nie. – Niklaus się nie zgodził. – Katherine nie ma wstępu do mojego domu.

– Skoro tak, to zostaję w moim domu – powiedziała dziewczyna. – Zdecydowałeś.

– Może jechać. – Klaus z trudem wypowiedział te słowa. Nikomu jeszcze nie ulegał, ale ta blondynka nie dała mu innego wyboru. Był odrobinę zły na siebie, że ktoś go zmusił do innej decyzji, niż taką, jaką on podjął. – Dobrze będzie, jeśli pójdziesz się pakować – rzekł Nik, wstając na proste nogi.

Caroline powoli próbowała wstać, ale była za bardzo osłabiona, więc od razu poleciała przed siebie. Spodziewała się spotkania z podłogą, ale Klaus złapał pannę Forbes. Dziewczyna przymknęła oczy, zastanawiając się, co jej jest. Nie miała pojęcia, ale podejrzewała używanie magii.

– Caroline, co się dzieje? – spytał się Klaus. Widząc, że wampirzyca nie ma za wiele siły, wziął ją na ręce i usiadł w fotelu. Odgarniał jej blond kosmyki z twarzy.

– Na jej plecach znikąd pojawiły się dziwne rany, które nie chcą się goić – odezwała się Katherine. – Ktoś rzucił na nią jakieś zaklęcie.

– Jak zawsze to robota wiedźmy – odparł już znudzony zachowaniem złych czarownic.

******

Witajcie <3

Jak wam mija poniedziałek bez szkoły? Czy ktoś jeszcze pamięta, że dzisiaj poniedziałek? XD Może już was dopadła wakacyjna niewiedza jaki dziś dzień tygodnia xD

Jeśli czytasz moje opowiadanie, to proszę zostaw po sobie komentarz. Dla ciebie to nie jest wiele, ale mnie zdecydowanie to motywuje do pisania, więc jak chcesz kolejny rozdział, to zostaw komentarz xD

Pozdrawiam

Mrs_Blanco_Styles <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro