12.| Nik mnie zabije

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nowy Orlean, 2022

Na niebie świeciło się słońce, które rozświetlał mroczny dzień. Wszystko wydawało się piękne, a w pewnym pokoju, zaczęła się wybudzać blond wampirzyca. Otworzyła swe oczy i od razu zobaczyła biały sufi w sypialni, w której była. Poczuła okropny głód, więc wstała ze swojego łóżka. Wszystko pamiętała, co się działo w jej głowie. Świadomość, że Klaus był jej umyśle, przerażała blondynkę. Przecież mógł poznać jej wszystkie sekrety.

Caroline weszła do łazienki i stanęła przed lustrem. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Włosy sterczały na wszystkie strony. Rozebrała się, a następnie weszła do kabiny prysznicowej. Włączyła wodę, rozkoszując się świeżością. Jej ciało potrzebowało tego.

Wyszła na puszysty biały dywan i wytarła swoją skórę ręcznikiem, włosami zrobiła tak samo, które później wysuszyła i zostawiła rozpuszczone. Nałożyła delikatny makijaż, a następnie w samej bieliźnie skierowała się w kierunku swojej szafy. Wybrała białą bluzkę z falbankami na krótkim rękawie oraz czarne spodenki i ciemne tenisówki.

Kiedy wykonała poranne czynności, zeszła do kuchni, żeby dostarczyć sobie upragniony posiłku. Czuła głód, więc jak najszybciej wyciągnęła z lodówki krew. Pochłonęła aż dwie torebki. Zastanawiała się, ile spała, że odczuwała takie pragnienie.

– Widzę, że już się obudziłaś.

Do pomieszczenia wszedł Elijah.

– Ile spałam? – zapytała się dziewczyna.

– Trzy dni – odpowiedział, uśmiechając się delikatnie. – Niklaus musiał wyjść z domu załatwić parę spraw. Wróci wieczorem – dopowiedział, a następnie opuścił pokój.

Caroline postanowiła zajrzeć do swojej najlepszej przyjaciółki, więc udała się do jej sypialni. Brunetka przed lustrem i prostowała włosy. Postanowiła zrobić coś całkiem innego z jej fryzurą.

– Wyglądasz inaczej – stwierdziła wampirzyca.

– Bardzo przypominam Elenę? – spytała się Katherine.

– Sądząc po tym, że obie jesteście swoimi sobowtórami, to znacznie lepiej wyglądasz – wyznała Caro. – Makijaż dodaje ci pazura – zaśmiała się.

– Powinniśmy wyjść zaszaleć – stwierdziła Kath. – Ileż można siedzieć w domu pierwotnych? Zwariować można!

– Myślę, że Klaus nie będzie chciał mnie nigdzie puścić.

– Care, od kiedy ty się słuchasz Klausa? – zapytała, podnosząc jedną brew. – Musimy uczcić twój powrót do żywych.

– Klaus nie ma nic do gadania – odparła jasnowłosa. – Szykuj się, bo dzisiaj wychodzimy – dopowiedziała.

***

Caroline i Katherine próbowały po cichu wymknąć się z posiadłości Mikaelson. Na szczęście Klausa w domu nie było, więc miały ułatwione zadanie. Były już blisko drzwi, kiedy usłyszały chrząkanie. Odwróciły się, a tam zobaczyły Rebekę.

– Myślałyście, że wymkniecie się z domu beze mnie? – spytała, a następnie się zaśmiała. Kath i Caro spojrzały na siebie i wzruszyły ramionami. Skoro była taka stawka, żeby pójść na imprezę, to pierwotna im nie przeszkadzała.

– Zgoda – oznajmiła Forbes.

– Pośpieszmy się, zanim Nik wróci do domu – zaleciła siostra mieszańca.

Cała trójka wyszła z rezydencji, a następnie udały się do najlepszego klubu, który poleciła pierwotna. Rebeka zapragnęła się zabawić, ale przy Klausie, który wiecznie ją pilnował, nie mogła spokojnie wyjść z domu, więc skorzystała z dzisiejszej okazji. Niklaus kazał Rebece pilnować Caroline. Jednak Beka się go nie posłuchała i pozwoliła wyjść młodej wampirzycy z domu. Przecież nic złego się nie wydarzy.

***

Klaus został powiadomiony o ataku wilkołaków na wampiry, więc od razu pojechał do Marcela, który został ugryziony wraz z innymi krwiopijcami. Dlatego Klaus musiał oddać swoją krew, żeby uratować życie swoim podwładnym. W końcu był królem Nowego Orleanu, więc nie mógł pozwolić stracić ich zaufania, bo mogli odwrócić się przeciwko niemu. Musiał się również dowiedzieć więcej na temat wilków. Nie wiedział, dlaczego zaatakowali, skoro żyli spokojnie na bagnach i nikomu nie przeszkadzali. Niklaus czuł, że to większa sprawa.

– Witaj przyjacielu – oznajmił pierwotny, rozkładając ręce na znak, że przybył. – Nieźle cię te wilczki załatwiły – dopowiedział roześmiany, dostrzegając ranę po ugryzieniu. – Nie wygląda to bajecznie.

– Może dasz mi swoją krew, a nie będziesz się naśmiewać ze mnie – stwierdził Marcel.

Mieszaniec rzucił w kierunku Marcela torebkę ze swoją krwią, którą już odlał w domu. Wampir złapał i zaczął ją pić.

– Zostaw dla innych – odparł Klaus, który nie zamierzał już więcej tracić krwi. – Lepiej powiedz, dlaczego wilkołaki zaatakowały.

– Nie mam pojęcia – odpowiedział. – Były silniejsze i szybsze niż zawsze. Podejrzewam, że to robota jakiejś wiedźmy.

– Nawet wiem która – powiedział Niklaus. – Pewna Mary Robinson chce się na mnie zemścić, za to, że ją zabiłem.

– Ty to nawet masz wrogów po drugiej stronie – rzekł Marcellus.

***

Caroline, Katherine i Rebeka dobrze się bawiły w klubie. Pierwotna na początku, gdy weszła to lokalu, to zostawiła swoje towarzyski i poszła wyrywać jakieś niezłe ziółka. Caroline i Katherine postanowiły poświęcić ten czas na siebie i ich przyjaźń. Siedziały przy stoliku i ciągle rozmawiały na błahe tematy.

Nagle do środka weszła grupa wilkołaków i zaczęła atakować wampirów. Caroline razem z przyjaciółką wstała ze swojego miejsca.

– Musimy wyjść – oznajmiła Rebeka, która dołączyła do dziewczyn. Zaczęły się kierować w stronę wyjścia, po drodze mierząc się z wilkami. Niestety jeden wgryzł się w szyję panny Forbes. Pierwotna oderwała go od blondynki, a po chwili zabiła, ale niestety zdążył ją ugryź. Jad wilkołaka jej nie zabije, ale spowoduje u niej halucynacje.

– Nik mnie zabije – stwierdziła Beka, widząc ranę na skórze ukochanej Klausa. – Powiedz, że to samo się wyleczy – dodała, ale wiedziała, że Caro będzie potrzebowała krwi Niklausa, a wtedy się dowie o tym małym wypadku.

– Barbie wpadłaś – oznajmiła Katherine, a Mikaelson warknęła na brunetkę.

Wszystkie trzy wyszły z budynku, a następnie udały się do rezydencji. Pierwotna wyobrażała sobie, co może zrobić Nik, gdy się dowie o tym, jak zachowała się lekkomyślnie. Przecież mówił jej, że ma pilnować Caroline, ale Beka chciała wyjść zaszaleć. Teraz ma swoje szaleństwo, a raczej wściekłość brata.

***

Niklaus był cały zdenerwowany, a nawet gorzej: on był wściekły! Elijah próbował go uspokoić, ale marnie mu to wychodziło. Klaus, gdy wrócił do rezydencji, to okazało się, że nie ma Caroline, Katherine i jego siostry. Przecież kazał jej pilnować Forbes, zabronił wychodzenia z domu, ale jego bezmyślna siostrzyczka miała inne zdanie do tego. Jeszcze do tego doszli nowi sojusznicy Mary, która obsługiwała się wilczkami jak marionetkami. Teraz nie było bezpiecznie, więc Nik chciał, żeby Care siedziała w domu, gdzie nic jej nie zagraża.

Kopnął kanapę, która poleciała na drugą stronę pomieszczenia. Wszystko niszczył na swojej drodze.

– Bracie uspokój się – oznajmił Elijah. – Zapewne za niedługo wrócą – dodał.

– Wilkołaki z super mocą grasują na zewnątrz, więc jak mam być spokojny?! – krzyknął. – Dałem wam proste zadanie! Mieliście jej pilnować!

– Jestem już dużą dziewczynką. – Bracia usłyszeli głos młodej wampirzycy. – Nie potrzebuję niańki – dopowiedziała, a następnie próbowała dotrzeć do swojej sypialni, ale upadła na podłogę. Jad już zaczął działać, więc była osłabiona.

Ciemnowłosy blondyn podbiegł do Caroline. Uklęknął obok jej i wziął ją na swoje kolana. Nie wiedział, co się dzieje, aż dopóki nie zobaczył ugryzienia. Był wściekły na Rebekę, że pozwoliła na to.

– Miałaś jej pilnować – warknął mieszaniec, a następnie podłożył swój nadgarstek pod usta blondynki, która już po chwili wgryzła się w jego skórę. Niklaus zaczął ją głaskać po głowie, gdy jasnowłosa piła jego krew. Następnie wstał razem z Caroline na rękach i skierował się w kierunku schodów, które prowadziły do pokoju Forbes. Jednak został zatrzymany przez swojego brata.

– Klaus daj krwi Rebece – powiedział najstarszy.

– Nie – rzekł stanowczo. – Ugryzienie wilkołaka jej nie zabije, a halucynacje może zmuszą ją do myślenia.

Klaus nie patrząc na swoje rodzeństwo, skierował się do sypialni, gdzie aktualnie śpi wampirzyca, a tam położył ją na łóżku. Caroline nie kontaktowała się ze światem, tak jak powinna, ale do jutra powinno jej przejść.

– Śpij dobrze, kochanie – wyszeptał hybryda, całując ją w czoło. Miał już odchodzić, kiedy drobna dłoń złapała jego.

– Zostań – szepnęła, nawet nie zdając sobie sprawy, z tego, co powiedziała. Nie potrafiła myśleć racjonalnie, kiedy była pół przytomna.

*****

Witajcie <3

Miałam dodać wczoraj rozdział, ale coś nie pykło, więc dodaję go dzisiaj xD

Wakacje mi się rozpoczęły oł je XD

Dziękuję za wszystkie gwiazdki, wyświetlenia i komentarze <3

Pozdrawiam 

Mrs_Blanco_Styles <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro