16.| Jestem okropna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nowy Orlean, 2022

Mary od kilku dni była w ciele Caroline. Jeszcze nikt nie nie zwrócił na to uwagi, ale Katherine miała mieszane uczucia. Spędziła z blondynką pięć lat, więc zdążyła już ją trochę poznać, a teraz zachowanie Forbes było dziwne. Niby normalnie się zachowywała, ale było coś nie tak. Klaus od kilku dni unikał Caroline, więc nic nie podejrzewał. Nadal pamiętał, jak Damon go nazwał pantoflarzem, więc dlatego postanowił urwać kontakt z blondynką. Nie mógł pozwolić, żeby jego zła reputacja się zniszczyła. Od zawsze był zły, a przez pewną jasnowłosą tracił się w oczach innych swoją dobrocią. Każdy musiał myśleć, że jest złą hybrydą. Wszyscy musieli traktować go poważnie.

Kilka dni temu opuścili Mystic Falls, zaraz po przejęciu ciała Caroline przez Mary, ona miała tylko jeden cel. Chciała raz na zawsze zniszczyć Niklausa. On zabił ją i jej miłość do niego, więc teraz mieszaniec popamięta ją. Będzie żałował, teco co jej zrobił.

Mary miała już dość udawania panny Forbes, ale musiała grać, dopóki nie zrealizuje swojego planu, więc dlatego udała się na bagna, gdzie miała wilki po swojej stronie. Głupie wilkołaki pójdą na wszystko, jeśli zaproponuje się im przemienianie o każdej porze, nie tylko w czasie pełni, a całe stado poszło na taki układ. Teraz nie muszą cierpieć z bólu podczas przemiany, ale mieli tylko jeden warunek, musieli przejść na stronę Mary Robinson. Musieli jej służyć za dar, który im dała.

– Witajcie – oznajmiła Mary. – Naszym celem jest zgładzenie wampirów, a takim razie musimy zgładzić rodzinę pierwotnych, żeby wszystkie pijawki zginęły. Musimy ich zlikwidować! Mamy jeden cel, więc musimy połączyć swoje siły! Musimy zabić rodzinę Mikaelsonów! Wtedy wy, wilki będziecie mogli mieć własne prawa w Nowym Orleanie!

– Jak mamy ich zabić? – krzyknął ktoś z tłumu. – Przecież Mikaelsonowie są nieśmiertelni! Ich nie da się zabić!

– Każdy ma słaby punkt – stwierdziła czarownica w ciele Caroline. – Istnieje na nich broń, którą można ich zabić. Jest to kołek z białego dębu. Istnieje tylko jeden, który ma Klaus – oznajmiła blondynka. – Będziecie musieli odwrócić uwagę Mikaelsonów.

***

Padał deszcz, a na autostradzie sunął czarny samochód z niesłychaną szybkością. Kierowca uwielbiał przekraczać dozwolony limit jazdy. Uwielbiał szybką jazdę, w końcu był wampirem, a wypadek go nie zabije. Obok niego siedziała młoda wampirzyca o brązowych włosach. Wyglądała spokojnie, ale czymś się stresowała. Siedzieli we trójkę w pojeździe. Dwa wampiry i jedna czarownica.

– Czym się tak stresujesz? – zapytał się mężczyzna, mijając tablicę z nazwą miasta ''Nowy Orlean''.

– Boję się – odpowiedziała jego partnerka. – Ona mi nigdy nie wybaczy. Zraniłam ją. Jestem okropna. Pięć lat temu przegięłam.

– Każdy źle zrobił – stwierdziła czarnoskóra. – Ale teraz chcę przypomnieć, że nie każdy tutaj jest wampirem. Chcę jeszcze żyć. Damon zwolnij!

– Bonnie, przesadzasz – odparł Salvatore. – Jesteśmy na miejscu, drogie panie – dodał, parkując przed budynkiem.

– Nowy Orlean – wyszeptała Elena, patrząc się na kamienicę, gdzie mieli mieszkać. Panna Gilbert wiele razy żałowała swojego zachowania. Chciała, żeby było tak jak dawniej. Wyjazd Caroline spowodował, że brunetka zaczęła myśleć nad tą sytuacją. Przecież ona nie mogła stawiać warunków, w kim Care jest zakochana. Serce nie sługa i sama się przekonała o tym, kiedy pokochała Damona, który nie był niewinny. Miał wiele zbrodni za swoimi uszami. Każdy był potworem na swój sposób.

– Mam nadzieję, że Caroline nam wybaczy – szepnęła Bonnie, dotykając ramienia przyjaciółki. – Każdy popełnia błędy, ale najważniejsze jest naprawianie ich. Musimy naprawić przyjaźń z Caroline. Musi wszystko wrócić do normy.

– Nasze życie już nigdy nie będzie takie same jak kiedyś – wypowiedziała Elena. – To raczej my będziemy musieli się przystosować.

***

Sunął pędzlem po białym płótnie, tworząc z niczego arcydzieło. Jego pasją było malowanie, a to pozwalało mu odreagować. Był artystą, który w swoich dziełach widział więcej niż nie jeden człowiek. Klaus miał cierpliwość do spędzania wiele godzin przy swoich pracach. Wiele ludzi się poddawali po jakimś czasie, ale nie on. Niklaus uwielbiał to robić. Przelewał wtedy siebie na papier. Robił to, odkąd był małym chłopcem, wtedy sztuka pozwalała mu zapomnieć o trudnym życiu, jakie dawał mu ojczym. Nienawidził swojego ojca, który był tyranem. Bał się go, ale teraz już nie. W końcu go zabił. Zimnym sercem wbił biały kołek w jego klatkę piersiową. Nawet świętował śmierć Mikael'a.

– Nik. – Do jego pracowni weszła Rebeka, która uśmiechnęła się, widząc obraz swojego brata. Od zawsze podziwiała sztukę Niklausa. – Freya znalazła sposób, żeby złamać zaklęcie przejęcia ciała Caroline – dodała.

– W końcu – odparł pierwotny, który już był zniecierpliwiony tym czekaniem. Obawiał się, że Mary może przejąć ciało jego ukochanej, ale Klaus nie wiedział, że już było za późno. Jego blond anielica była zamknięta we własnym umyśle. Nie mogła nic zrobić, żeby powstrzymać wredną wiedźmę. Widziała wszystko, ale nie była w stanie nic zrobić. Jej ciało było marionetką w rękach Mary Robinson.

Rodzeństwo spotkało się w salonie, gdzie zaczęli omawiać temat Mary. Chcieli mieć już czarownicę za sobą. Musieli ją pokonać. Na szczęście znaleźli przedmiot, który należał do Mary, więc teraz potrzebowali krwi Caroline, a wtedy Freja rzuci zaklęcie.

– Gdzie jest Caroline? – zapytała się Freya, widząc, że nie ma wśród nich blondynki. – Bez niej jestem bezradna. Ona musi być, żebym mogła rzucić zaklęcie.

Wszyscy zaczęli się rozglądać. Nie mieli pojęcia, że panna Forbes opuściła ten dom parę godzin temu.

– Jestem już – odparła Mary w ciele Caroline. Czarownica weszła do salonu, gdzie przebywali rodzeństwo oraz Katherine.

– Nie powinnaś wychodzić – powiedział Klaus. – To jest niebezpieczne.

– Potrzebowałam zaczerpnąć świeżego powietrza – wyjaśniła. – Klaus, nie bądź zły – dodała i położyła swoją rękę na jego ramieniu. Panna Pierce obserwowała uważnie zachowanie blondynka i wydawało jej się, że Caroline podrywa Klausa, a to przecież nie możliwe. Wiedziała, że jej przyjaciółka za wszelką cenę będzie unikać takich sytuacji z mieszańcem, a teraz sama robiła do niego maślane oczka. To było za bardzo podejrzane.

– To nie jest Caroline – oznajmiła Katherine. – Już możesz przestać udawać moją przyjaciółkę, bo marnie ci to wychodzi, Mary – wysyczała, pokazując swoją wampirzą twarz.

– Witajcie rodzeństwo Mikaelson, miło was widzieć – odparła, uśmiechając się złowrogo.

Po chwili szyby w oknach się roztłukły na drobne kawałeczki, opadając na podłogę. Do środka weszli wilkołaki i zaczęli atakować, a Mary miała okazję poszukać kołka z białego dębu. Nie była na tyle silna, żeby go stworzyć. Tylko Esther miała taką moc, żeby stworzyć broń na pierwotnych, a do tego zaklęcia potrzebowała krwi sobowtóra, a jak każdy wie, Elena i Katherine były już przemienione, więc były bezużyteczne. Jedyną nadzieją był ten, który miał schowany Niklaus w swoim domu.

********

Hejka <3

Jak tam wam mijają wakacje? Ja w środę akurat jadę na wakacje do Polski (dla tych co nie wiedzą, to mieszkam w Niemczach) Może nie być rozdziałów przez pewien czas. Nie wiem jak to będzie z internetem.

Chcę też was zaprosić do przeczytania mojego bloga, gdzie piszę One Shoty. Jest już tam jeden o Klaroline i też mam o Katherine, ale też są inne One Shoty. Zawsze można składać zamówienia lub dołączyć do ekipy. Więcej informacji o tym na blogu jest ;*

Zapraszam. Już podałam link zewnętrzny do rozdziału, ale ja tam nie wiem czy każdy go widzi, więc podaję poniżej

https://czytanie-jest-lekarstwem-dla-umyslu.blogspot.de/

Pozdrawiam

Mrs_Blanco_Styles <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro