*17*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Odjechali spory kawałek od centrum i zatrzymali się na chwile. Ściągnęli z samochodów paliwo i zostali tylko przy jednym oraz przy kamperze. Musieli oszczędzać paliwo by udało im się dojechać do Fort Benning. Teraz to ich nowy cel, 125 mil, tyle drogi przed nimi. Całkowicie opuszczając Atlantę i będą próbować szczęścia gdzieś indziej. Została ich tylko garstka, wiec muszą się teraz trzymać razem. Być gotowi oddać za siebie życie jeśli zajdzie taka potrzeba.

Daryl wsiadł na swój motor, który do tej pory był na przyczepie jego wozu. Rodzina Grimes'ów razem z Carol i jej córką wsiedli do jednego samochodu, za to reszta zajęła miejsca w kamperze. I wszyscy ponownie ruszyli w drogę.

Jadąc kamperem nie mieli za wiele do roboty. Tematy rozmów szybko się kończyły, a Shane i Andrea nie byli chętni do konwersacji z kimkolwiek. Dale musiał nieustanie prowadzić i być skupionym na drodze. Glenn studiował mapę by dobrze ich poprowadzić czasami grał z Rogers'ami w karty, ale oni ciągle nie dawali mu wygrać choć raz wiec znudziło mu się to w końcu. Zostało jedynie obserwować zmieniające się widoki za szybami albo w przypadku Amary, ona czyściła swoją broń. Zrobiła to szybko i dalej nie miała co robić. Droga przed nimi jest długa, a robienie przystanków jedynie przedłuży im czas dotarcia do Fort Benning.

Amara nie mając nic ciekawego do roboty postanowiła się zdrzemnąć. Po jakimś czasie poczuła jak ktoś trąca ją w ramie. Powoli otworzyła oczy aby zobaczyć przed sobą Jason'a.

-O co chodzi?

-Przestań spać, nudzi mi się.- jęknął znużony.

-Idź pomęcz kogoś innego.- mruknęła ciemnowłosa i zamknęła powieki by ponownie wrócić do spania. Lepiej nabrać sił, nie wiadomo kiedy się one przydadzą. Albo może coś się stać i nie będzie miała więcej możliwości spania w kamperze, który jest całkiem wygodny. Jej spokój jednak nie potrwał długo bo znowu piwnooki zaczął ją szturchać.

-Mówił ci ktoś kiedyś że bywasz denerwujący?- zapytała z zamkniętymi oczami zostając w tej samej pozycji kiedy się kładła.

-Tak, Daryl raz tak powiedział.

-Nie dziwie mu się. Ale niech ci będzie.- niebieskooka podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na swojego chłopca, który ma przekrzywioną czapkę na głowie. Nie mogąc oprzeć się pokusie sięgnęła i poprawiła ją.- Masz zamiar tylko się patrzeć czy masz pomysł jak zakończyć nudę?

-Właściwie to nie mam, liczyłem że coś wymyślisz.- uśmiechnął się niewinnie. Amara spojrzała przez okno próbując wymyślić sposób na zabicie czasu.- Wiesz że Daryl cie lubi?

Pytanie piwnookiego od razu wyrwało ją z jej myśli i spojrzała na niego.

-Skąd możesz wiedzieć? Powiedział ci?- ciemnowłosa powątpiewała że tak. Może tylko Jason domyśla się że tak jest, a nie że taka jest rzeczywistość?

- Zapytałem go o to, a on się przyznał. Choć nie wiem czy "mhm" liczy się jako słowo? Ale brzmiało to jak tak.

-Oh, to fajnie.- jej kąciki ust mimowolnie się uniosły do góry. Poczuła miłe uczycie. Lubi mnie., pomyślała.

-A ty? Lubisz go?

-Tak, a czemu miałabym nie?

Jason wzruszyła ramionami w odpowiedzi.

Nagle odczuli jak kamper znacznie zwolnił. Amara zainteresowała się tym i przeszła na przód pojazdu.

-Co jest?- zapytała patrząc przez przednią szybę stojąc obok prowadzącego Dale i siedzącego obok z mapą Glenn'a.

-Samochodów jest za dużo na drodze, utrudniają przejazd.- wyjaśnił starszy mężczyzna. Po chwili zatrzymał całkowicie pojazd widząc że Daryl zatrzymał się motorem przed nimi, a porzucone samochody całkowicie uniemożliwiły im możliwość dalszej jazdy. Doszło jeszcze że coś strzeliło z przodu kampera i zaczęło się dymić.

-Czemu stoimy?- zapytał Shane podchodząc bliżej przodu.

Dale stęknął i wstał by wyjść z kampera. Wszyscy wysiadli a ci którzy jechali za nimi też to zrobili.

-Wężyk chłodnicy pękł.- powiedział Dale zaglądając do pojazdu.- Dalej nie pojedziemy.

-I tak mamy inny kłopot. Autostrada jest zastawiona samochodami. Trzeba coś z tym zrobić.- stwierdził Daryl.

-Niech Dale spróbuje najpierw naprawić kampera.- powiedział Rick.

-W tym czasie możemy pozbierać zapasy. W tych samochodach musi coś być.- zaproponowała Amara.

-Moglibyśmy wypuścić paliwo z innych samochodów. Przyda się na dalszą drogę.- powiedział Tdog.

-Dobry pomysł. Szukajcie wszystkiego co może się przydać.

Dale wszedł na dach kampera by patrolować okolice. To niebezpieczne miejsce, jest jak cmentarz wiec ktoś musi pilnować w razie gdyby sztywni się pojawili. Glenn za instrukcją Dale zaczął naprawiać chłodnice. Reszta zaczęła rozchodzić się w poszukiwaniu zapasów.

Amara poprosiła Jason'a by nie oddalał się zbyt daleko i aby był ostrożny. Lepiej niech trzyma się grupy. A sama biorąc torbę i broń w razie niebezpieczeństwa poszła znacznie dalej do przodu aby tam zacząć.

W pierwszych samochodach niczego nie znalazła. Przez szybę zajrzała do kolejnego i prawie zawału dostała gdy nagle sztywny uderzył w szybę.

-Cholera.- fuknęła pod nosem że tak łatwo dała się wystraszyć. Usłyszała za sobą czyjś krótki chichot.- Bardzo śmieszne.- powiedziała sarkastycznie gdy odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętego Daryl'a.- Jakbyś ty niczego się nigdy nie wystraszył. Każdy czegoś się boi i założę się że ty też.

-Skąd masz taką pewność?

-Nie da się żyć bez strachu. Każdy ma lęki i obawy. To jest częścią nas i jest naturalne. Nawet potrzebne, strach może uratować nam życie...

-Daruj sobie te mądrości. I zajmij się szukaniem.- powiedział oschle choć wcale nie miał zamiaru tak zabrzmieć, ale było już za późno aby cofnąć słowa.

Mężczyzna odszedł po chwili i zaczął przeszukiwać inny pojazd. Amara zwęziła brwi i zacisnęła usta ze złością. Chciała skomentować jego zachowanie, ale stwierdziła że nie da mu się wyprowadzić jej z równowagi, a i tak szkoda tępić sobie język.

Wyciągnęła nóż po czym otworzyła drzwi samochodu, z którego środka wypadł na jezdnie sztywny. Rękoma próbował ją dosięgnąć, ale Amara bez trudu przytrzymała go i wbiła nóż w czaszkę. Zajrzała do wnętrza pojazdu i otworzyła schowek. Wyrzuciła z niego pełno papierów pod którymi znalazła w połowie pustą paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Sprawdziła czy jeszcze działa, ogień zapalił się pokazując że nadal działa. Schowała ją do torby. Zastanowiła się co zrobić z papierosami. Po namyśle odwróciła się i zawołała:

-Ej! Gburek!- na jej głos Daryl automatycznie odwrócił się. Nie spodobało mu się przezwisko jakiego użyła i to nie pierwszy raz.- Łap.

Rzuciła w niego pudełeczko, które zdążył złapać zanim uderzyło by go w głowę. Przyjrzał się przedmiotowi i zdał sobie sprawę że to papierosy. Nie rozumiał czemu je mu dała choć był dla niej jeszcze parę chwil temu niemiły. Ale celowała w jego głowę wiec jednak jest na niego zła, a przynajmniej uraziło ją to co powiedział. Przeniósł swój wzrok na nią, ale ona zdążyła odwrócić się i sięgnęła do środka samochodu po coś jeszcze. Wiec postanowił do niej podejść.

Amara sięgnęła po kluczyki w stacyjce by móc otworzyć bagażnik. Przeszła za samochód i włożyła kluczyki do zamka. Przekręciła go i chwyciła za klapę, ale ta ani drgnęła. Szarpnęła mocniej, ale i to nie pomogło. To jeszcze bardziej ją zdenerwowało niż brązowowłosy. Odsunęła się i kopnęła nogą w klapę.

-Tak tego nie otworzysz.- usłyszała za sobą jego niski głos. Stanął obok niej i spróbował otworzyć bagażnik, udało mu się.- Czasami się zacinają.- wyjaśnił widząc jej minę.

Ciemnowłosa mruknęła ciche dziękuje i zaczęła przeszukiwać torby znajdujące się w środku. Większość to były ubrania i jakieś duperele. Ale jedna rzecz rzuciła się jej w oczy, skórzana czarna kurtka. Wzięła ją i przyłożyła do swojego ciała sprawdzając czy będzie dobra. Jest trochę za duża, ale jej to nie przeszkadzało. Spodobała jej się i to bardzo wiec ją wzięła. Niestety niczego innego ciekawego nie znalazła. Odwróciła się by iść dalej i zdała sobie sprawę że Daryl cały czas tu stał.

-Czegoś chcesz?- zapytała neutralnym głosem. Nie chciała być nie miła bo to nic by nie pomogło, tylko by jeszcze pogorszyło.

-Dzięki za to.- wyjął z kieszeni papierosy.

-Ah, nie ma sprawy.- podziękował jej choć chciała uderzyć go nimi w głowę, ale był zwinniejszy. Złość jej przeszła tak szybko jak się pojawiła.- Mam jeszcze zapalniczkę, jeśli chcesz?

-Mam swoją.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro