Lata współczesne. NIEWOLA.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W czasie kiedy Kaj osobiście najechał Rade. Bazyli wraz z innymi , zostali złapani w niewole. Mroczny przywódca wzioł ich bo myślał że z nich coś wyciągnie, lecz pomylił się . Zaginiona miała wspaniałych przyjaciół którzy jej by nie wydali, nawet jakby wiedzieli gdzie jest.

-Nie kłam ,wiesz do czego jestem zdolny. Bazyl niczego przedemną nie ukryjesz, gdzie ukryliście tą dziewczyne. U ojca jest, wątpie by chciała tam siedzieć.

-Nawet jakbym wiedział, niczego byś się nie dowiedział odemnie. Twój ojciec wstydził by się za ciebie. To ty powinieneś być wygnany, a nie Tony. Wasi rodzice popełnili błąd. Który naprawi twoja bratanica, a ja jej w tym pomoge.

-Ciekawe jak, skoro w każdej chwili mogę ciebie zabić.

-Ale obydwoje wiemy , że tego nie zrobisz. Więc nie strasz bo i tak się ciebie nie boję. Za tą dziewczynę jesteśmy wstanie oddać własne życie.

-Wy ludzie , niby słabi i śmiertelni, krusi i delikatni. Ale jednak waleczni, i chardzi. Nigdy tego nie zrozumiem, dlaczego chcecie poświęcać się, dobrowolnie za jedną osobę z naszej rasy. Za wilka.

-Wiesz dlaczego . Wlatego że mimo iż ona jest na wpół wilczycą, na wpół człowiekiem. Kieruje się swoimi przekonaniami i ma czyste serce. Czego tobie brakuje.

-A ja myślałem że poświęcacie się bo jest wybranką?

-To źle myślałeś.

Kaj nie mógł wytrzymać niewiedzy , chciał dziewczyne tylko dla siebie i swego syna. Zawarł pakt z okolicznymi stadami, niektóre grały na dwa fronty. Czyli dla niego i dla swojego stada.

Nadszedł czas przedwojenny, dla wszystkich ras.
Elfy za namową Kiry staneli po stronie Tonego i Aiszy, tak samo jak większa ilość zmiennokształtnych.
Wampiry zastanawiały się dość długo, po której stronie stanąć. I przez to u nich w rasie nastało podzielenie.
Czarownice wogóle nie zastanawiały się , po której stronie stanąć.

-Witaj Tony, witaj Aiszo. Nasz klan czarownic stanie po waszej stronie . Po stronie waszej córki, z którą miałam przyjemność się spotkać.

-Witaj czcigodna matko, istot magicznych. Jak to, kiedy ją widziałaś?
Wybacz że tak ciebie wypytuję, o matko. Ale nikt nic o niej nie wie, martwie się o córke, serce mnie boli. Proszę powiec mi czy jest cała i żyje. O nic więcej nie proszę.

-Aiszo, moja droga. Nie gniewam się na ciebie, wyczówam twój ból szczery, gdy mówisz o córce. Odpowiem tobie na zadane pytanie. Widziałam ją ostatni raz w zamku Rady. Żyje jest cała i kroczy po świecie lecz my jej nie ujżymy. Dla nas ona jest niewidoczna i niewyczuwalna.

-Jak to, czy czar matko żuciłaś na nią?

-Tak moja droga, lecz nie z własnej woli. Ona sama mnie prosiła o tą przysługę. Pytałam jej czy wie na co się porywa, powiedziała że dla bezpieczeństwa innych jest w stanie oddać część siebie. Macie mądrą i odważna córkę. Dlatego nie wezmę zapłaty od niej, dla mnie zapłatą będzie pokuj jaki zapanuje na świecie. To będzie zapłatą dla mnie, nie część waszej pierworodnej.
Za długo zło panuje i się szeży, chcę dożyć do spokojnej starości i pewnej przyszłości.

-Nie wiem jak dziękować tobie, wielka wiedzmo. Dziękuję za twoją chojność dla niej i ochronny czar . Do końca życia się nie wyplacimy, za twą dobroć.

Aisza upadła na kolana przed czarownicą. Dziękując za jej chojność i dobroć. Za informacje jakie uzyskai od niej o swojej pierworodnej.

-Nie mi dziękujcie , tylko swojej córce. Nikt jeszcze , żaden z waszej rasynie okazał mi tyle szacunku, no teraz i wy moi drodzy. Dlatego przez postawe waszej Izis przyłączamy się do was. Aiszo i Tony.

Po rozmowie zkobietą wilczyca się uspokoiła , wiedziała już że jej jedynaczka jest bezpieczna. Ale kiedy nadejdzie dzień gdy wyjdzie z ukrycia?
Kiedy przytuli ją i przeprosi za wszystko?
Czy nadejdzie pokuj ?
Czy pokona Izis ,Kaja Mrocznego?

Jeśli chcecie się dowiedzieć tego, piszcie, komentujcie. I proszę gwiazdkujcie.
Przepraszam za błędy i literówki. Piszę na tablecie prosto z główki, na bieżąco piszę wam rozdziały i nie wiem czy wam to się podoba wogóle. Pierwszy raz takie opowiadanie piszę, i chciałabym znać waszą opinię.

DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZ TAINIAKOWI, PODNIOSŁEŚ /ŁAŚ MNIE NA DUCHU. NIE MARTW SIĘ TO JESZCZE NIE KONIEC.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro