Lata Współczesne.Przedwczesna przemiana.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Godzina 4:37

Do Izis pokoju wparowali Max , Dan, Bazyl i Kira. Dziewczyna zerwała się na równe nogi.

-Co u , diabła. Spać ludziom nie wolno. Jasny gwint która to godzina... czy was pogieło . Nie macie co robić?

Popatrzała na nich ni to zła , ni to smutna. Ale rozumiała że sama sobie jest winna . Chciała przyspieszony trening. Każdy specjalnie dla niej wstał z łóżka o tej godzinie , żeby mogła trenować z każdym pokojei. Najpierw był Max i walka wręcz.

Z chłopakiem spędziła na treningu ponad trzy godziny. Próbowała nawet go podpytać , jak tam spotkanie z Heder.

-I co , miękka kluseczko. Hed wypiła z tobą kawe, czy odpóściła sobie wypicie z tobą kawusi?

-Ucisz się "Ruda" , mamy trening a nie pierdo lamento i ploteczki, skup się czerwona. Nie mam całego dnia na twoje zabawy.

Chłopak był dość poważny, Izi nie wiedziała co ma myśleć na ten temat.

-Dobra, gadaj . Co się dzieje... widze że coś nie tak... bo zarobisz po tej, twojej ładniusiej gębusi.

-Pocałowałem Heder.

-No ,i co. Aż tak się źle całuje?

-Nie bądz zabawna, dobrze się całuje. Tylko że zaraz potem wyszedłem, zamiast zostać i przeprosić. Teraz się boję spojrzeć na nią. Bo nie wiem czy ona czuje do mnie to samo co ja?

-To bież dupe w troki i zapytaj, na co ty czekasz . Aż inny się na nią połasi?

-Oki , to może nadzisiaj starczy , wrócimy do tego jutro.

-Nie ma sprawy.

Godzina 7:40

Teraz przyszła pora na trening z Danem.

-Jejku teraz zabawy z przeróżną bronią, nie cierpie tego. Ale no cóż, muszę nauczyć się wszystkiego.

Pomyślała głośno mamrocząc, pod nosem.

-Mówiłaś coś?- dopytywał chłopak, z wyraźną zaskoczoną miną.

-Nie no coś ty, nawet nie jestem w stanie.

-Aha, czyli kłamiesz. Dobra mów o co kaman , domyślam się po twojej minie , ale i tak jesteś bardziej odważna niż każdy inny z twojej rasy. Ty nosisz srebro, ciekawi mnie . Czy ono tobie nie ciąży na ciele?

-Nie dla czego miało by mnie drażnić?

Sstaneliśmy przed celami trafień. Najpiera miejiśmy zbić te cele co były ztyłu. Potem jabłka kusza, a potem jeszcze inne. Izis najlepiej czóła sie z kuszą.

-Powiedz mi jedno Izi, dlaczego nie chcesz porozmawiać z prawdziwymi rodzicami?

-Bo nie mam na to ochoty. Nie można od tak sobie, dla swojego widzimisię wejść w czyjeś życie z butami. Ja tego nie lubie i nie robie.może kiedyś przyjdzie ten moment że będe chciała go poznać ale to nie nastąpi dzisiaj.

-Masz swoje przekonania, uszanuje to. Muszę ciebie pochwalić, dobrze tobie wychodzi , władanie bronią.
Powiedz mi jeszcze jedno, czy dobrze się czujesz?

-Tak dobrze, dzięki za troske. Dlaczego pytasz o mój stan?

-Bo wesz, ale twoja barwa tęczówek się zmieniła.

-Znowu są czerwone?

-Yhy.... wczośniej tez to miałaś, przed tym zemdleniem?

-Tak , ale mniejsza o to. Wracajmy do treningu, jest jeszcze sporo żeczy które muszę nadrobić.

-Rozumiemi ciebie Izi, ale na dzisiaj masz dość. Tak samo jak ja, za bardzo chcesz przeforsować swoje ciało, musisz zwolnić. Wiem że nie masz dużo czasu, lecz zdążymy ze wszystkim. Ja jestem tylko człowiekiem i część ciebie również.... Izi dobrze się czujesz.... nie wyglądasz najlepiej.

-Dan głowa mi pęka, czuję że kości mi pękają i rozdzierają skóre , całe ciało. Proszę zrób coś, pomóż mi.

Izis upadła na ziemie i skuliła się czekając na kogoś kto jej pomoże.
Popatrzała na swoje ręce, każda żyła zaczynała czernieć i w dłoniach pokazały się pazury.

-Boże Dan,nie mówiłeś że, Izis przechodzi przemiane. -Bazyl chciał podbiec i przytulić dzewczyne, lecz zostł powstrzymany przez Kire.

-Baz nie teraz, ona musi przejść przemiane do końca. Bo inaczej zrobi nie świadomie krzywde sobie albo kturemuś z nas.

-Przecież trzeba jej pomóc, Kira ty możesz wejść do jej głowy, uspokuj ją troche.

-Masz racje. -Kira staneła na przeciwko czerwonowłosej i wpatrywała się w nią po czym się odezwała do dziewczyny.

"Izi słońce spokojnie, przechodzisz przedwczesną przemine. Nie znamy przyczyny tego. Ale musisz się uspokoić, i głębomo oddychać."

"Dobrze Kiro, postaram się. Boje się, strasznie się boje."

Jeszcze chwila mineła zanim Izis się w bordowego wilka się przemieniła. Była pęknym wiczym stworzeniem, bordowa puchata sierść, z pasmami platyny , na czole miał czarny ślad , jakby znamię. Oczy szkarłatne piękne . Zrobiła pierwszy krok zachwiała się ale utrzymała się nie upadła.

"Kiro a jak mam się odmienić sspowrotem, nie chce tak cały dzień chodzić."

" Pobądz w tej formie jakieś kilka godzin, a potem się wycisz i pomyśl że chcesz być sobą. Może to pomoże"

Izi nie chciała zostać tak bezsilna w takiej formie , więc spróbowała się odpreżyć, wzieła głęboki oddech i......

----------------------------

Dziękuje za gwiazdki i to że jesteście ze mną.
Komentujcie, może macie pomysły na dodatki.

Nie martwcie się na razie wszystko mreci sie wokuł Izis ale już niedługo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro