TERAŹNIEJSZOŚĆ: PRZKLĘTY LAS C.D. I CZAR BELINDY.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hejka długo czekać nie musicie już macie tą część.

Przepraszam z góry za literówki i błędy. Oczywiście nie sprawdzony ten rozdział jak każy przed i po tym.

Miłego czytania życzę. Zostawcie po sobie ślad, komentarz bądz jedną z gwiazd.

*********************************

ROWAN
"Jakim, moja dziecino"

IZIS
"Czy mam przekriczyć , Przeklęty las . Czy go obejść".

----------

Dziadek nie chciał uwierzyć tym słowom. Zastanawiał się nad tą sytuacją. Wiedział że jak pujdzie jego wnuczka na około, to wejdzie na tereny Kaja Mrocznego. A jak prosto przez las , to dotrze do nich. Lecz nie byłnw 100% pewny, czy uda się Izis przejść go całego. Czy nie zginie w nim i słuch o niej zaginie. Podzielił się tą obawą, zmłodą krewną. Powiedział jej o swych domysłach i o tym że decyzje zostawia w jej interesie.

Izis pomyślała chwile, zastanowiła się. Zrobiła tabelk3 w myślach " za i przeciw".

Izis
" Dziadku, przejdę przez las. Jak mam zginąć . Wole swój los, powieżyć w ręce wodnej nimfie. Niż dać się złapać, swojemu choremu wujowi".

Rowan
"Dobrze moje dziecko. Ale narazie , nic im nie powiem. Nie chce twych matk martwić. Powiem że jesteś cała i zdrowa. Jednak gdybyś przeszła go, odezwij się zaraz potem do mnie. Błagam ".

Izis
"Dobrze".

O świcie Izis brunetka, zjadła śniadanie z gospodarzem , pomogła przy zmywaniu. I oddalając się żekła w jego stron3.

Izis
-Niech twój duch, nadmną czówa. Przez trzy dni. Oroszę ciebie tylko o to, gdy wejdę w ten las. Nie chce czóć samotności, chcę myśleć że , jest ktoś chociażby myśla ze mną.

Stróż lasu
-A więc postanowione. Idziesz lasem przeklętym, niech tak będzie. Odważna wilczyco. Dobrze, będ3 miał ciebie w opiece , moje myślli i duch , nie opuszczą twej osoby. Dopuki nie przekroczysz , granic lasu po drugiej stronie.

Dziewczyna wychodząc z domu, odwróciła sie ku mężczyźnie i ukłoniła się w podzięce.

Staneła przed lasem zamglonym. Uklękła, przeżegnała się i zwracając,się w powietrze, miała nadzieje że ktoś ją z tamtąd usłyszy.

Izis
-O Pani Lasu, nimfo eodna . Wchodzę do twego domostwa . Oroszę ciebie nie wyżądż mi krzywdy. Chcę cała wrócić do domu, chcę wreście stanąć przed mym miłym. Nie wiem czy mnie słyszysz. O pani. Wybacz temu który tobie , krzywdy wyżądził.

Po tych słowach, dziewczyna wstała, przekraczając granice przeklętego lasu. Swymi zmysłami wyczóła, jakieś czary. Spostrzegła że nie ma w nim, żywego ducha. Żadnych żywych stwożeń.
Ani ptaków , ani saren, nawet dzików czy robali. Cicho głucho to było o przekleństwo, . Błucho, cicho do okoła a to Izis przerażona. Z każdym krokiem, parła głębiej. Głębiej niż kto kolwiek inny. W głowie, przerażała ją ta cisza, więc zaczeła myśleć intensywniej. Mówić na głos, to co w głowie miała.

Izis
". Któż ci taką krzywde zrobił?
Kto radości , cię pozbawił?
Kto ci serce, twoje zabił?
Żeś ty las pozbawiła, życia każdego. Zabrałaś ptakom głos piękny, żadnej sarny nie czóć w lesie na kilometry, nie ma nawet dzika złego, który kłami goni natręta każdego. Żaden robak tu nie pełza, nawet pająk sieci nie pląta. Każdy z istot żywych, pragnie być wolny , a nie zamknięty"

Głos lasu
" Kto ty jesteś ?
Czemu weszłaś na te strony?
Kto pozwolił tobie, tak się zwracać do mnie.
Nie jesteś czasem, za zuchwała?
Wiesz że może ciebie , spotkać tutsj kara?
Wiesz że możesz stracić życie swoje?
Po cóż żeś się pchala tutej?
Już od progu cię wyczółam."

Izis
"Mam to w nosie , droga Pani. Czy ja zgine tutaj czy w mym świecie wolnym. Ale szczeże mówiąc tobie, wole straćić Tu życie swoje . W tym cichym , smutnym lesie. Niż dać się schwytać wujowi. Który ma każde życie za nic. Który chce mieć wszystko, dla siebie. Który zasbił, swoją matkę".

Głos lasu
". O kim mówisz, dziewczyno? Czy wspominasz Kaja Mrocznego?"

Izis
" O! Widzę żeś Pani, o nim słyszała. Czyż byś , z nim sojusz zawarła?"

Głos lasu
"Nigdy w życiu, z tym mordercą. Wypluj te słowa żywa istoto. Chociaż las pozbyłam szczęścia, chociaż istoty żywe przegoniłam. Nigdy w życiu nikogo życia nie zbawiłam. To nie moja bajka, ja nie zabijam dla swego widzi misie".

Izis
" A z jakiego powodu?
Dlaczego wygnałaś stąd żywe istoty.?
Dlaczego pozbawiłaś domu sieroty?
Dlaczego uwięziłaś ludzkie istoty?
Co oni tobie zrobili, czym zawinili?"

Głos lasu
" Nie byli godni"

Izis zmarszczyła czoło, troche ją to pogniewało, co powiedział głos lasu. Jak można być nie godnym, by kogoś uwięzić. Nie zważała na protesty.
Nie zważała na ostrzeżenia ani groźby, tego głosu. By się z dala trzymała i wracała do początku. Żeni tak przekroczyła, większą granice tego lasu, że nikt prócz niej nie przeszedł tyle.

Głos lasu
" Nie idż dalej, bo zginiesz!"

Izis
"Wiesz co. A goń się. Nie mam zamiaru rozmawiać z głosem. Chcesz poplotkować to się ukarz. A jak masz dalej , mi grozić . To w końcu się zamknij. Głęboko w poważaniu, mam twoje groźby. Ble,ble,bke strój nie idź dalej. Ble, ble, ble, zginiesz ja ci to mówie.
Co to ma być, z twojej strony. Myślisz że to miłe, tak rozmawiać jak by z powietrzem. Ja idę dalej, nie zatrzymuj mnie. Mam zginąć to zginę, przeżyć to przeżyje. Nie od ciebie zależy ma dola, nie ty pisałaś mój los. Ja mam wypełnić przeznaczenie i "jakieś coś" mnie nie pokona. Ja jestem Izis, Alfa Wielka. Ja jestem wilczyca o szkarłatnych ślipiach. Godzę się ze swym losem, ze swym przeznaczeniem. Ja mam zjednywać ludzi, rasy. Pokój między nimi".

Głos lasu
". Tyś jest alfa z przeznaczenia.?
Tyś z trzech alf , urodzona w milionowy dzień? ".

Izis milczała, nie odpowiedziała. Nie odzywała więcej si3. Szła dalej przd siebie, nim staneła przed dużym akwenem wodnym. Obejrzała się w koło, zaczeło się ściemniać. Więc postanowiła, znaleść sobie bezpieczne schronienie.

W tym czasie Black , wrócił do swego stada. Spokojniejszy siedział wygodnie, telewiror oglądał w salonie, ze swoją watahą. Jakiś film nudny póścili, więc czarny Alfa chciał się oddalić. Lecz gdy na schody , stawiał stopy. Dzwonek do drzwi zadzwonił. Krzyknął do watahy, że sam otwoży.

CZAR BELINDY

Drzwi się otwirzyły a za nimi, królowa elfów stała, coś pod nosem mamrotała. W pięknej tiulowej sukni z błekitu. Przelotnie spojrzała na Blacka , i obchodząc go weszła do środka.

Jej wtargnięcie, z niezapowiedzialną wizytą.Maja wyczóła siedząc w salonie.

Maja
-Będą kłopoty. Jak Izis wróci, będzie zadyma. A przecież o tym mówiłam.

Beta wstała na korytaż wyszła. Uśmiechneła sie nieszczerze i się orzywitała.

Maja
-O, witaj Pani. Królowo elficka. Czegóż to, nam zaszczyt swą wizytą zrobiłaś?

Belinda
-Ja na moment, chwilka dosłownie, i znikam. Chciałabym z twoim alfą , na osobności porozmawiać Beto.

Black nie znając zamiarów , podstępu Belindy. Zaprosił ją do swego gabinetu. Wtedy Maja złapała go zarękę i wyszeptała w myślach słowa, patrząc w oczy brata.

Maja
"Black, uważaj błagam. Ona coś knuje, ona się w tobie podkochuje"

Black
". Majka coś ty , za głupoty wygadujesz. Ona wie żem się wpoił, żem mam wybranke i czekam na nią. Przecież to wbrew, jej prawu. Idz i nie martw się o mnie".

Maja
"Głupiego mam brata. Pamiętaj ja ciebie ostrzegałam. Wspomnisz bracie moje słowa".

I Maja odeszła spowrotem do salonu, do całej zgrai.

Taj
-Ej, miśka . Co jest?

Maja
-Daj spokój, szkoda gadać. Będzie zamieszanie, wielkie i napewno się komuś dostanie.

Taj
-O czym, ty mówisz?

Maja
-Taj o Belindzie. Przylazła do czarnego i siedza w gabinecie.

Taj
-Teraz, mi o tym mówisz!

Wlik chciał czym prędzej isc, do swego alfy , lecz Maja go zatrzymała tymi słowy.

Maja
-Taj, za późno, czar został żucony. Musimy czekać cierpliwie.

Taj
-Na co? Na co do cholery czekać mamy. Aż to wstrętne babsko, na amn go oczaruje?

Maja
-Nie. Czekamy na to , co się wydaży niebawem. Czas pokaże co się stanie, żyjmy jak do tej pory. Z dnia na dzień. Nasza samica Alfa się zbliża, wielkimi krokami

Taj
-Skąd to wiesz?Majka!

Maja
-Z tąd, że z nią rozmawiałam. Będzie tu zatydzień, albo i nawet szybciej. Jak przejdzie przez Przeklęty las.

Taj
-Co!!! Jak mogłaś, dlaczego to zrobiłaś. Po coś jej o tym lesie mówiła. To teraz napewno, nadejdzie nasza zguba. A Black pod urokiem Belindy. Masakra, trzeba o tym donieść komu trzeba.

Maja
-Uspokuj się, porozmawiam z Kevinem, a on ze swym wujem.

I tak jak Beta powiedziała tak zrobiła. Powiedziała o wszystkim swemu narzeczonemu. Ten przekazał wójowi , dziadkowi i cioci. Nie byli tą wiadomością zadowoleni, wręcz przeciwnie, byli wściekli. Aisza przekazała nowiny Kirze, ona zaś starszyźnie o tym że , królowa mała elfickie prawo. Oni rostrzygną o jej losie.

GABINET BLACKA

Belinda
-O,mój miły, ukochany.my razem szczęśliwi. Czy mogę tej nocy, przenocować z tobą.

Black pod wpływem czaru się zgodził. Lecz członkowie jego stada, byli przeciwni.

W tym samym czasie.

PRZEKLĘTY LAS.

Izis się zwija z bólu, krzyczy i płacze. Czuje ból w sercu i rozpaczy. Ktoś złamał jej przyżeczenie, ktoś jej przeznaczony. Izis wyje z bólu, z łzy spływały. Cały las niósł się echem, aż się głos odezwał.

Głos lasu
-Boże , co się stało?
Czemu ty tak wyjesz?
To nie , moja wina. Nic ci nie zrobiłam.

Izis ani słowa z siebie nie wydała, dalej tylko wyła, kuliła się i drżała. Wtedy z nad wody, jasna postać ujrzała. Kucneła przy niej, przytuliła ją w swe ramiona, i po plecach pogłaskała. To była nimfa z jeziora.

. .. . CDN......

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro