1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

macie szybciej bo mam w miarę dobry humor 😎

Lułi

To był piękny dzień. Prawie tak piękny jak moja Elusia. Jak ja ją kocham.

Z racji, że mieszka w moim pałacu, szybko poszedłem do jej komnaty.

Cała komnata była w kwiatkach, ponieważ Elusia kochała kwiatki.

Okazało się, że jeszcze spała, więc szybko do niej podbiegłem.

-Elusia, czas wstawać. Patrz jaki piękny dzień, to wszystko dzięki tobie.- Zacząłem ją całować po całej twarzy.

Ona jednak szybko mnie odepchnęła. Zaskoczyło mnie to, ponieważ nigdy taka nie była.

Za oknem zaczął padać deszcz, przez co zacząłem martwić się o naszą dzisiejszą randkę. Wiem, że nie powinienem zapraszać jej w dzień wyjścia, ale to była spontaniczna decyzja.

Miałem w planach, zabrać ją w nasze miejsce w lesie.

Była to ogromna polana. Żeby się na nią dostać, trzeba było znać taje.mną ścieżkę. Z powodu mojej postawy na wyspie, znałem każdą tak ową.

Pomyślałem, żeby szybko kupić kwiaty, aby poprawić jej humor.

Nawet zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem krwawa mary do niej nie przyszła. Jednak od razu wyrzuciłem tą myśl z głowy, ponieważ była u niej tydzień temu.

-Windo moja, co się dzieje?- zapytałem z troską. Jednak ona nie przejęła się tym. Pogoda za oknem była coraz gorsza. -Czy ona próbuje mnie specjalnie sprowokować?- próbowałem myśleć rozsądnie, jednak nic innego nie przychodziło mi do głowy.

Na dworze coraz bardziej padało. Przecież dopiero było tak ciepło. Pogoda jest niczym w kwietniu w Polsce. Przecież Polska jest idealnie na drugiej stronie półkuli ziemskiej. Jesteśmy najdalej położonym miejscem od nich.

Zostawiłem moją Elusie w spokoju, i postanowiłem, że przyjdę do niej później. W tym czasie poszedłem przyszykować piknik.

W każdej romantiko książce którą czyta Elusia jest, że facet zabiera swoją miłość na piknik, więc skoro w tych wszystkich książkach tak jej się to podoba, to postanowiłem zrobić to samo.

-Lima, gdzie ty jesteś ziomeczku mój?- zacząłem nawoływać mojego przyjaciela. Chyba nie myśleliście, że jako książę będę sobie brudził ręce. Pff. Głupie.

-Lima no gdzie ty do cholery jesteś? Jeśli nie przyjdziesz tutaj, ze wszystkim co jest potrzebne na ten piknik w ciągu 5 min, to obiecuje, że wyrwe ci jaja, żebyś nie miał jak ruchać Mayi i wywiozę cię do polski.

To było jasne, że przyjdzie. Zbyt bardzo boi się Polski, żeby tam wyjechać. Ten rząd. Nie warto nawet o nich gadać.

-Wielki Lułi mam dla ciebie tutaj koc, namiot gdybyście chcieli się poruchać, jedzenie i masz jeszcze tutaj pierścionek zaręczynowy. Jakieś życzenia gdzie mam to rozłożyć, czy tam gdzie zwykle?

On sobie chyba ze mnie żartuje. Od 2 dni opowiadam mu gdzie to ma być. Tak właśnie można w tych czasach polegać na ludziach. Szybko rzuciłem mu gniewne spojrzenie, a on zaczął biec niczym Clifford kiedy zobaczy tą jedną twarz windy. Czasami sam jej się boje.

*2h później*

Lima już dawno wrócił, jednak Elusia nadal się nie zjawiła.

Robiło się już późno, ponieważ była już 15 a o 19 jest dobranocka. Na polane szło się 30 min, czyli zostają nam jedynie 3 godziny na jedzenie, rozmowę i ewentualnie segzy.

Jeszcze nigdy nie spóźniliśmy się na dobranockę, co mnie bardzo przeraziło. Szybko pobiegłem do jej komnaty aby ją obudzić, bo zapomniałem, że ona się bardzo długo szykuje, przez co zostaje nam mniej czasu do dobranocki.

Zapukałem do jej pokoju, jednak ona nie odpowiedziała. Mogła jeszcze spać, ale było już bardzo późno, więc wbiłem jej do komnaty tak z buta wjeżdżam.

Gdy już wszedłem do jej pokoju, nie mogłem uwierzyć własnym oczom.

***** ***
nie wiem kiedy będzie kolejny bo ostatnio nie mam czasu żeby pisać ¯\_()_/¯

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro