Wiersz 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kimże jesteś?

Nowa twarz?

Nowa maska.

Więc któż cię zna?

Nikt nie widział?

Ciało nowe?

Nie naruszone.

Świeża krew.

Młoda krew.

I cóżem z tego?

Nikt dziecięcia nie zna.

Która to już twarz?

Która maska?

Przybiera formy nie stworzone, gdy ledwie zacznie rozpoznawać siebie w lustrze.

Więc to powód?

Któż wie?

Któż zna?

Postać wielu twarzy siebie nie zna.

Wędruje lecz nie znajduje.

Gdy  znajduje porzuca.

Znika i pojawia się.

Ginie i odradza się.

Lecz któż ją zna?

Dziecię mniszka, gdzie zawieje tam uleci.

Cóż to znaczyć może?

Nie zagrzeje miejsca nigdzie.

Płynie z wiatrem.

Wilcze dziecię, lecz samotne bez watahy.

Więc jak żyje?

Jak egzystuje?

Samotnie jak pustelnik.

Biedne dziecię, biedne...

Lecz nie czułe.

Cóż to znaczy?

Pusta powłoka bez uczuć, celu.

Błądzi, nie znajduje, odradza.

Wiele twarzy.

Siebie zatraciła, imienia swego nie wypowie.

Jak się zowie?

Któż to może wiedzieć...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro