Moja burza w ręku
Z głębi serca się wynurza
Tak się kłębi, idzie burza
Ja spokojnie i bez lęku
Burza przecież w moim ręku
Chociaż może mi wyskoczyć
Gromem strzelić i zaskoczyć
Póki jeszcze siedzi w ręku
Spać ja mogę wciąż bez lęku
Nie, ja wcale spać nie mogę
Myśli natłok wnosi trwogę
Burza w ręku - rzecz niemiła
We mnie bije wciąż jej siła
Puścić z ręki - trafi innych
Żeby chociaż być niewinnym
Żeby poczuć, że niesłuszna
Burza wiecznie nieposłuszna
Może jestem i bez winy?
Gra wciąż zła do dobrej miny
Chcę, by innym było lepiej
Czy to za to prąd telepie?
Z Nieba wiem, że to nie burza
Niebo na nas się oburza
"W niebie burzni są niechciane
Tako rzecze Księga, Amen."
Skąd więc burza w mojej dłoni?
Tajemnicę niech odsłoni
Ktoś, ktoklwiek, byle szczerze
Ja w bezsens burz nie wierzę
Może burza da mi wdzięczność
Jeśli kiedyś będzie tęczą
Może burza jest nagrodą,
Wcale nie okrutną szkodą
Ale aby się przekonać
Mam ją puścić, lęk pokonać
"Co jeżeli kogoś trafi?"
Pytam, to mnie nadal trapi
Nie chcę, aby złe pioruny
Przyjaźni mogły zerwać struny
I tak siedzę z burzą w ręku
Wciąż paraliż, masa lęku
Płynie czas, a grzmoty ryczą
Torturuję się goryczą
"Nie bądź głupi" - myśl się przędzie
"Puść, a być co ma to będzie"
Znowu myśl mnie ciężka męczy
Ryzykować mam dla tęczy
Oparcie, co od lat wielu
Mogę znaleźć w przyjacielu?
Ta historia wciąż bez końca
Idę z burzą w stronę słońca
Wciąż utkwiony w myśli burzy
"Może burza nic nie zburzy?"
Ciągle czekam bez ryzyka
Burza niczym bomba tyka
Czas ucieka, muszę wybrać
Czy do burzy mam się przyznać
Puścić ją w ten świat szeroki
Liczyć, że to dobre kroki,
Aby kiedyś, za lat wiele
(Wokół sami przyjaciele)
W niebo spojrzeć ze spokojem
Bogów racząc się napojem
I bez żalu móc powiedzieć:
"Pod tą tęczą dobrze siedzieć"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro