4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wróciłyśmy z Mariną do hotelu. Chłopaki siedzą w swoich pokojach i nie wychodzą z nich. No cóż przed meczowy stres się odezwał. Weszłam z brunetką do mojego pokoju. Położyła walizkę i usiadła na łóżku.

- Za jakieś dwie godziny idę się spotkać z Anią, Sarą, Oliwką i Amelką. Idziesz ze mną? - spytała.

- Jasne, czemu nie. - uśmiechnęłam się. - Jak prace nad nową płytą?

- Dobrze.

***

Dwadzieścia minut przed wyjściem, zaczęłam się zbierać, bo wiem, że później nie wróce do hotelu, tylko od razu pójdziemy na stadion. Wyciągnęłam z walizki szarą bluzkę na ramiączkach oraz czarne spodnie z dziurami. Weszłam do łazienki. Przebrałam się w czyste ubrania. Poprawiłam makijaż, a włosy rozpuściłam. Wyszłam z pomieszczenia. Na plecy narzuciłam jeansową kurtkę, a na ramię zarzuciłam torebkę, do której wcześniej włożyłam przydatne rzeczy. Na stopy założyłam białe, wysokie converse. Razem z Mariną wyszłyśmy z hotelu. Skierowałyśmy się do kawiarnii, która za blisko nie była, a brunetka chciała się przejść. Ania i Sara razem z córkami już tam były. Lewandowska przyszła razem z Klarą. Usiadłyśmy przy stoliku.

- Lenka, czy mi się wydaje czy wypiękniałaś? - uśmiechnęła się Sara.

- Nie, raczej to tona makijażu. - zaśmiałam się.

- A jak tam z tym twoim nowym chłopakiem... Jak on miał, a Max! - odezwała się Lewandowska, a mnie zbiło z tropu. Z brunetem to świeża sprawa i nie chcę tego nikomu rozpowiadać, ale no.

- Zerwałam z nim ze względu na sprawy prywatne. - odparłam, a kobiety kiwnęły głowami na znak, że rozumieją. - No, ale nie wracajmy do mnie, jak tam Klara? - uśmiechnęłam się i podeszłam do wózka, w którym była mała. - Mogę?

- Tak, jasne. A co do Klary to ten czas szybko mija. Niedawno ją urodziłam, a tu już ma miesiąc. - uśmiechnęła się, a ja wzięłam kruszynkę na rączki.

- Nie wiedziałem, że tak dobrze się opiekujesz dziećmi. Może Karmelka też ci zostawie. - zaśmiał się Artur, który z nikąd się zjawił.

- A ciebie skąd tu przywiało? - uśmiechnęłam się.

- Wolny kraj, Lena. - znowu się zaśmiał. - Dobra, ja lecę. Do zobaczenia na meczu.

- To ten Artur, który chodził z Wiktorią? - odezwała się Marina, a ja kiwnęlam na tak. - Wysoki chłopak. Ma już kogoś?

- Tak, niedawno byłam u Sylwii razem z nim.

- A wy dziewczynki macie już kogoś? - zwróciła się do Oliwki i Amelki. Blondynka się zaśmiała.

- To chyba nie ten wiek na chłopaków. - głos zabrała Sara.

- Do kiedy zostajecie w Polsce, Sara? - zapytałam, chodząc z małą wokół stolika.

- Do wtorku.

- A może bym tak zabrała Oliwie i Amelie w poniedziałek do parku?  trampolin?

- Dziewczyny, chcecie iść? - zwróciła się Boruc do swoich córek, a one kiwnęły głowami na tak. Odłożyłam Klarę do wózka i usiadłam na krzesełku. Nagle poczułam duże dłonie na moich ramionach. Pierwsze przeczucie, że to Max. Odwróciłam się, a przede mną stał Jeremi.

- Śledzisz mnie? - zaśmiałam się.

- Nie, skądże. - uśmiechnął się. - Idziesz ze mną na spacer, a później na stadion?

- Czemu nie. - wzruszyłam ramionami i zabrałam swoją torebkę. - Do później. - pomachałam im ręką i wyszłam z kawiarni z brunetem. - Jak tam u ciebie?

- Bardzo dobrze. Kariera się rozwija, a niedługo wydaje nową płytę. - powiedział, uśmiechając się. - A u ciebie?

- No to gratuluje. Niedawno zerwałam z chłopakiem i no, ale nie za bardzo mam ochotę o tym rozmawiać.

- Rozumiem. Idziemy na lody?

- Czemu nie. - uniosłam kąciki ust do góry. Niedaleko parku była budka z lodami.

- Jaki sobie życzysz smak?

- Czekoladowe. - zaśmiałam się, a po chwili podał mi wafelek z jedną gałką czekoladową. - Dziękuję.

- Proszę bardzo. To teraz gdzie idziemy?

- Nie mam pojęcia. - zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Za pięć dziewiętnasta. - Mamy jeszcze ponad godzinę czasu.

- Chodźmy do mnie, a później pójdziemy na stadion.

W oddali zauważyłam Bartka. Stał sam i patrzył w moją stronę. Odwróciłam wzrok i poszłam przed siebie, a dokładnie do domu Jeremiego. Po niecałych kilku minutach byliśmy na miejscu.

- Kosia? Artur? - odezwał się Jeremi, a po chwili odpowiedział mu dziewczęcy głosik.

- Ja jestem, a Artur jest u Sysi. - wyszła ze swojego pokoju i uśmiechnęła się. - Lena? - kiwnęłam głową na tak, a ona przytuliła mnie.

***
Jak tam u was w szkole? Za 2 dni już znowu WEEKEND 😎
Ps. Prawdopodobnie w tych dniach 15-20 listopad pojawi się nowa Książka 💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro