6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudził mnie budzik nastawiony na godzinę dziewiątą pięć. Dzisiaj o czternastej mam lot do Rzymu. Przetarłam leniwie oczy i podniosłam się z łóżka. Wyszłam na balkon. Pogoda była wyjątkowo ciepła i słoneczna. Oparłam się o barierkę i uśmiechnęłam się pod nosem.

- Widzę, że księżniczka już wstała. - odezwał się dobrze znany mi głos. Kapustka. Stał na sąsiednim balkonie. Przewróciłam oczami i weszłam do środka pokoju. Wyciągnęłam z walizki białe spodenki i pudrowo różową bluzkę.

Weszłam do łazienki. Przebrałam się. Wykonałam poranną rutynę i zrobiłam makijaż. Opuściłam pomieszczenie. Nałożyłam na plecy kremowy sweterek, a na stopy białe converse. Zabrałam komórkę i wyszłam z pokoju. Zeszłam do jadalnii. Piłkarze dopiero się schodzili, więc przyszłam akurat w porę. Usiadłam przy stoliku z Mariną, Anią, Sarą, Dominiką, Amelką i Oliwią. WAGs rozmawiały o czymś i śmiały się, ale ja starałam się nie wsłuchiwać.

- No, dziewczyny zbieramy się do parku trampolin. - uśmiechnęłam się w stronę brunetki i blondynki. - Idźcie po swoje rzeczy i za pięć minut koło recepcji. - od razu pobiegły do swoich pokoi, a ja postanowilam uprzedzić Sarę, że zabieram jej dzieci.

- Gdzie Amelka i Oliwka? - zapytała Boruc.

- Poszły po swoje rzeczy, bo zabieram je do parku trampolin. Wrócimy koło trzynastej. - posłałam jej uśmiech i wyszłam z pomieszczenia. Stanęłam koło recepcji, a po chwili obok mnie stanąl Bartek. - Po co ty tu?

- Przyszedłem porozmawiać z moją ulubioną przyjaciółką. - uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami.

- Daj mi spokój. - odparłam, a koło mnie pojawiły się dziewczyny. - Możemy iść? - skierowałam pytanie do Oliwki i Amelki. Przytaknęły i wyszłyśmy z hotelu.

***

Kupiłam trzy bilety na wejście do parku. W szatni zostawiłyśmy swoje rzeczy. Weszłyśmy na trampolinę i zaczęła się zabawa! Co z tego, że mam niedługo siedemnaście lat. Nadal jestem dzieckiem. Skakałyśmy, wygłupiałyśmy się, a czas leciał. W końcu musiałyśmy wyjść z parku. Zabrałyśmy nasze rzeczy z szatni i skierowaliśmy się w stronę hotelu. Oddałam dzieci Sarze, a sama poszłam do pokoju. Dopakowałam parę rzeczy do walizki i wyszłam z pokoju. Na dole czekała na mnie Marina razem ze swoim mężem, czyli moim tatą. Pożegnaliśmy się z resztą i pojechaliśmy taksówką na lotnisko. Przeszliśmy odprawę, a nastepnie siedzieliśmy już w samolocie do Rzymu. Zajęłam miejsce obok okna. Po mojej lewej siedziała Marina, a obok niej tata.

Po dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Zabrałam walizkę i skierowałam się w stronę wyjścia. Taksówką dotarliśmy do domu. Weszłam do środka, a następnie do swojego pokoju. Od razu na mój telefon zaczęly przychodzić powiadomienia, w tym z Messanger'a.

Maja 🙈: spotkajmy się jak wrócisz do Rzymu

Lena 🔥: ok za 15 minut w parku koło lodziarni

Zabrałam torebkę i spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Psiknęłam się perfumami i zbieglam na dół.

- Idę do parku z Mają, nie wiem o której wrócę. - wyszłam z domu. Po kilku minutach dotarłam na miejsce spotkania. Usiadłam na ławce. Z daleka zauważyłam Max'a, Maję i Kacpra. Miałam się tylko spotkać z Majką. - Hej?

- Tak miałam przyjść sama, ale on jak się dowiedział.. - wskazała palcem na Maxa. - i on.. - tym razem wskazała palcem na Kacpra. - Chcieli iść.

- Spoko. - uśmiechnęłam się.

- No, więc co robimy? - zapytał Kacper.

- Chodźmy nad nasze jeziorko. - odparł Max. Wszyscy go poparliśmy i poszliśmy nad jezioro. Usiadłam na pomoście, a obok mnie Maja. Po mojej lewej siedział Kacper, a po prawej Majki, je brat bliźniak.

- Jak było w Polsce? - odezwała się brunetka.

- Fajnie. Byłam dzisiaj w parku trampolin z Oliwką i Amelką. Wczoraj zabawiałam Klarę. Ogółem było mega. - zaśmiałam się.

- Mega, bo zerwałaś z Maxem? - zapytał Kacper.

- O co wam chodzi?! Zerwałam z nim, bo jest zazdrosny o każdego chlopaka w moim towarzystwie i dobrze postąpiłam, bo później chciał mnie uderzyć. - odparłam ze łzami w oczach. - Jeżeli wierzycie w jego bajeczki to proszę. - odwróciłam się, a przed sobą dostrzegłam trochę wysoką osobę. Spojrzałam w górę. Co tu robi Bartek?

- Czy mi się wydaje czy jakiś problem macie do Leny? - zapytał Kapustka.

- Najpierw ten idiota co cię przyprowadził do hotelu, a teraz Kapustka. Kto będzie następny Ronaldo czy Messi? - zadrwił Max.

- Odczep się ode mnie raz na zawsze. Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć! Majka, sory, ale ja nie wiem czy nadal chcę być w tej paczce. - odeszłam, a brunet szedł za mną. - Skąd ty się tu wziąłeś?

- Przyleciałem za tobą, ponieważ jak wiesz chcę dalej kontynuować naszą przyjaźń. - odparł.

- Daj mi czas, muszę to przemyśleć. - powiedziałam i poszłam w kierunku mojego domu. Znalazłam się tam po chwili. - Jestem! - krzyknęłam.

- W salonie jesteśmy. - krzyknął bramkarz. Zdjęłam buty i poszłam do salonu. Torbę położyłam na fotelu, a sama usiadłam na kanapie koło Mariny. - A tobie co?

- Zakończyłam naszą przyjaźń. -  rzekłam. - Powiedziałam, że dłużej nie chcę być w takiej paczce.

- Akurat dobrze dla ciebie, bo przeprowadzamy się do Turynu. Dostałem transfer tam. - uśmiechnęłam się na te słowa. Po raz drugi zaczynam nowe życie w zupełnie nie znanym dla mnie miejscu.

***

Jak wam mija sobota? 👌
Rozdziały będą pojawiać się w soboty lub niedziele 😎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro