11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lara, Nick oraz Rick przeszli do prywatnej części domu, gdzie brat dziewczyny został uraczony szklaneczką bursztynowego płynu. Lara odeszła kawałek od tej dwójki i czekała na jakieś wyjaśnienia tej całej sytuacji. Nick zmarszczył brwi, że jego mate odeszła od niego i warknął na nią ostrzegawczo.

- Zostanę tutaj. Nie chcę, żebyś mnie dotykał - zwróciła się do Nicka.

- Kochanie - warknął.

- Nie, dopóki nie dowiem się, o co tutaj chodzi. Nie podchodź, bo zobaczysz na co mnie stać.

- Będziesz miał z nią przeprawę - zaśmiał się Rick. - Jeszcze takiej upartej baby nie widziałem, a że jest alfą, to już w ogóle. Współczuje ci stary.

- Taa, dzięki. Doszedłeś do siebie?

- Tak, ale jeszcze szklaneczka nie zaszkodzi, a może i cała butelka. Dziwnie czuję się widząc kumpla z lat dziecięcych. Nie poznałem cię.

- Trochę się zmieniłem - odparł Nick.

- Trochę? Jesteś teraz cholernie wysoki i zbudowany z samych mięśni. Wolałbym z tobą nie walczyć.

Lara patrzyła to na jednego, to na drugie. O czym oni, do cholery mówili? Jaki kumpel z lat dziecięcych? O co tutaj chodziło?

- Zaraz, czy wy się znacie?

- Yhm - mruknął Rick.

- Aha. To teraz, do cholery, chcę wiedzieć, o co tutaj chodzi! I dlaczego chciałeś mnie oddać Chrisowi?! - Wybuchnęła. - I dlaczego wszyscy myśleli, że ty - wskazała na Nicka - nie żyjesz?

- To może ja znaczę - odezwał się Rick. - Nick i Chris Blackthor to bliźniacy - Larze opadła szczęka - Kiedyś chodziliśmy do tej samej szkoły, ale później coś się stało. W sumie to wiem tylko, że wybuchł jakiś pożar czy coś i z ich dwójki tylko Chris przeżył. To znaczy, tak wszyscy myśleli, ale jak widać, wszyscy byli w błędzie. - Nick tego nie sprostował,

- Ok, ale dlaczego odesłałeś mnie do Chrisa?

- Słuchaj, przecież nie mam wglądu do czyjego umysłu, żeby wiedzieć, że jesteś lub nie jesteś czyjąś mate. Oświadczył, że jesteś jego mate i za pokój między watahami, zgodziłem się na twój wyjazd. - Nick nie wytrzymał i warknął:

- Bo ten zdradliwy skurwiel nie jest jej mate - wstał i szybkim krokiem podszedł do Lary, po czym przycisnął ją do siebie - ja nim jestem.

- Co?! - Wykrzyknął Rick. - Laro?

- Nick mówi prawdę - odezwała się cicho i przytuliła się do niego, bo jego zapach ją dosłownie obezwładniał.

- Jasna cholera! No tego się nie spodziewałem. Ale to oznacza, że ten fiut nas oszukał - warknął.- Może zapomnieć o przymierzu. Dobra, ale jaki był twój plan, Nick? Bo jakiś miałeś, skoro porwałeś moją siostrę.

- Miała być kartą przetargową w zawiązaniu sojuszu miedzy tobą a mną. Ale sytuacja zmieniła się, kiedy mój wilk wybrał ją naszą partnerkę.

- Sparowaliście się już? - Lara spłonęła rumieńcem na słowa brata.

- Akurat nam przeszkodziłeś - powiedział z przekąsem Nick, a Rick wybuchnął śmiechem. Lara momentalnie spięła się.

- Ani mi się waż - ostrzegła brata.

- Jakżebym śmiał - uniósł ręce w geście poddania. - Niech ma facet niespodziankę.

- O czym wy mówicie? - Spytał zdezorientowany brunet.

- O niczym - dodała pospiesznie Lara. - Na ciebie już pora braciszku.

Rick przyjrzał się tej dwójce i stwierdził, że w końcu trafiła kosa na kamień. W końcu ktoś ujarzmi jego siostrzyczkę i jej wilczycę. W sumie nie dowiedział się, jak to się stało, że Nick został przywódca dzikich i dlaczego żyje? Ale mieli czas. Teraz najważniejsze, żeby ta dwójka na spokojnie dokończyła swoje łączenie w parę, a później trzeba będzie wyjaśnić dlaczego Chris zajął nieswoje miejsce. Bo to Nick był Alfą i jemu należało się przywództwo na północy. Był pierwszy, urodził się całe dwie minuty wcześniej od brata.

- Będziecie się pieprzyć. Czuję wasz zapach. Zresztą, siostrzyczko pachniesz Blackthorn'en jak jasna cholera.

- Rick! - Wykrzyknęła Lara.

- Kochanie, nie ma sensu zaprzeczać. Twój brat zbałamucił niejedną samicę, więc wie o czym mówi.

- Nie mam ochoty słuchać, kogo posuwał mój braciszek. A ty też daruj sobie opowieści o swoich podbojach - warknęła na Nicka. Bo na samą myśl, że Nick z jakąś inną samicą.... Ze złości zazgrzytała zębami.

- Dobra, na mnie pora - Rick ruszył do drzwi. - I nie zmajstrujcie od razu wilczka - zaśmiał, a Lara miała ochotę udusić tego drania.

- Być może jednak to zrobimy - powiedział zaczepnie brunet.

- Nie - Lara wyrwała się z jego uścisku i zmroziła go wzrokiem.

- Nie? A niby dlaczego? Gdyby nie on, już dawno bym cię wypieprzył.

- Każdy alf ma jakieś cholernie wybujałe ego - wybuchnęła! - Nie powiedziałeś mi, że znasz mojego barta - oskarżyła go. - Jesteś takim samym kłamcą jak on!

Nick nie pozwoli się znieważać. Zawarczał ostrzegawczo, po czym wyciągnął ręce po swoją kobietę. Lecz Lara nie miała zamiaru sprzedać się tak tanio. Najpierw napsuje mu krwi, była w tym dobra. Nie nienawidziła, jak ktoś ją oszukiwał.

- Laro - warknął i ponownie próbował ją uchwycić.

- Nie. Najpierw sobie porozmawiamy.

- Nie! Teraz cię wypieprzę.

- Pomarzyć zawsze możesz, albo pojechać na ręcznym - rzuciła i popędziła schodami na górę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro