12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z piersi Nicka wyrwała się ryk, po czym pognał za swoją kobietą. Prosiła się lanie i dokładnie to dostanie.

~ Nie zapominaj, że ona jeszcze nie jest nasza - warknął ostrzegawczo jego wilk - nie możesz jej skrzywdzić.

~ Wiem.

- No to zrób, to delikatnie 

- Kurwa, nie pouczaj mnie - odwarknął Nick.

- A co zrobisz, jeżeli one jest dziewicą? - Nick ryknął śmiechem.

- Nie mam mowy. Ona ma dziewiętnaście lat. W tym wieku nie ma już wilczych dziewic.

- Żebyś się nie zdziwił - wymamrotał futrzak.

- Czy to coś wiesz, a mi nie mówisz? - Zapytał, kiedy stanął przed drzwiami od swojej sypialni. Poprawka, ich sypialni.

- Nic. zupełnie nic - i na tym zakończył swoją przemowę, a brunet tylko westchnął.

Lara zamknęła drzwi i przekręciła w nich zamek, po czym oparła się plecami o twarde drzewo. Wiedziała, że swoimi słowami doprowadziła Nicka do szału i najprawdopodobniej jego wilka również. Nie była gotowa, żeby zostać czyją mate. Od zawsze tego unikała, wykorzystując swój dar maskujący zapach. Ale teraz to już nie miała najmniejszego sensu, gdyż wiedziała, że była pisany Nickowi. I pierwszy raz w życiu ciągnęło ją do samca tak silnie, że musiała się pilnować, co przy nim było prawie niemożliwe. Ale nie mogła. Miał jeszcze inny powód. Była dziewiętnastoletnią dziewicą. Bardzo pragnęła się tego pozbyć, ale nie chciała tego zrobić z człowiekiem, a zmienni byli niebezpieczni. Wystarczyło, żeby ich poniosło i w przypływie ekscytacji, mogli z niej uczynić swoją partnerkę. Jeżeli już musiała z kimś być, to z kimś kto był jej pisany. Pragnęła Nicka albo raczej jej wilcze ja, a jej ludzka osobowość nie była na to jeszcze gotowa. Chociaż chyba jej hormony wzięły nad nią górę. 

Rozejrzała się po sypialni i zdała sobie sprawę z drzwi od jego gabinetu. Podbiegła do nich... I niech to szlag! Nie miały zamka  i otwierały się do środka, więc o zabarykadowaniu nie było mowy.  Myśl, myśl.  Jej wzrok padł na okno. Bingo! Była zmienną, więc wyskoczenie z pierwszego piętra nie było żadnym wyczynem. W kilku susach dopadła do okna i o otworzyła je na oścież. W momencie stanięcia na parapecie, klamka od drzwi drgnęła, a ona wyskoczyła z pierwszego piętra.

Jakież było zaskoczenie Nicka, kiedy drzwi okazały się zamknięte na zamek. Warknął i pchnął jej lekko, ale nie ustąpiły. Tego już było za dużo. Jego samica nie będzie się przed nim chować. Należała do niego i będzie ją miał w swoim łóżku pod sobą. Napędzany pożądaniem i jej zapachem natarł kopniakiem na drzwi, aż wyleciały z zawiasów. W końcu na coś przydaje się bycie zmiennym, uśmiechnął się na tę myśl. Zlustrował pokój, ale nigdzie jej nie było. Wpadł do łazienki, przeszukał szafę, swój gabinet i nawet zajrzał pod łóżko, ale nigdzie jej nie było. Podmuch wiatru zwrócił jego uwagę. Cholera jasna, ta mała wilczyca zwiała przez okno. 

- Kochanie, idę po ciebie i lepiej, żebyś była na mnie gotowa - zawył i wypadł z domu przez frontowe drzwi.

Wilk w jego skórze wydostał się na zewnątrz. Brunet w oka mgnieniu przemienił się szarego potężnego basiora. Uniósł łeb do góry i zaciągnął się, a jego nozdrza wypełnił zapach Lary unoszący się w powietrzu. Zawył przeciągle i rzucił się w pogoń za swoją kobietą, która dopadnie   i przytarga jej cholerny tyłek do domu.

Larze w postaci swojego szarego wilka udało się, uciekła. Przeskoczyła wysoki mur i pognała przed siebie. Nie miało znaczenie, czy ktoś ją widział, bo Alfa na pewno podąży za nią. Takie osobniki jak Blackthorn zawsze dostawały to czego chciały. Swoją ucieczką sprowokowała go do gonienia króliczka. A kiedy ją dopadnie, będzie jego. Była przerażona i przeżywała ekscytację, ale musiała podrażnić jego fiuta. Była alfa, co zobowiązywało ją do czegoś. 

Była tak zaabsorbowana ucieczką od Nicka, że nie wyczuła zagrożenia. Nie wyczuła obcego zapachu i było już za późno. Poczuła tylko ból na grzbiecie, po czym łapy zaczynały odmawiać jej posłuszeństwa, a obraz przed oczami zamazywał się. Aż w końcu padła na ziemie zaścieloną liśćmi i suchymi gałązkami. Próbowała czołgać się, ale tylko cicho zaskomlała, odpływając.

Wysoka i muskularna postać pochyliła się nad szarym wilkiem. W końcu ją miał. W końcu była jego i tylko jego. Zaciągnął się jej zapachem i zawarczał wściekle. Ten pies ją oznaczył, pachniała tym sukinsynem. Ale już niedługo zapach zblednie i wtedy to on ją oznaczy i się z nią sparuje. Od zawsze jej pragnął i tylko podstępem mógł ją zdobyć. Ale jego jebany braciszek musiał się w to wmieszać. Okrył dużym kocem wilczycę, by patrzeć jak po chwili przybrała ludzką postać. Pochylił się, owinął ją dokładnie i podniósł, aby ruszył do niedaleko zaparkowanego auta. Miał farta, nie spodziewał się jej tutaj. Miał zamiar porwać ją z domu dzikich i zrobiłby, ale gołąbek sam mu wpadł w ręce. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro