23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nick patrzyła na swoje dzieło. Naga Lara leżał rozciągnięta na ciemniej stanowej pościel w łóżku. Jej ciemne włosy rozrzucone były na poduszce, a przez szarość oczu przebijały się złote błyski. O tak, była podniecona i to bardzo. Nawet bez tych złotych drobinek wiedział o tym. Zapach jej podniecenia wypełniał cały pokój, a jego wilk drapał tuż pod skórą, zmuszając go do wypieprzenia ich mate. Jego krew wrzała, domagając się, uczynienie jej ponownie jego.  Och, zrobi to i to niebawem, lecz wpierw musiał nacieszyć oczy. Jej nagie piersi kusiły i unosiły się w szybkim oddechu, sutki stwardniały, a po jej ciele przebiegł dreszcze. Był wygłodniały, chciał ją zjeść.

- Jesteś bardzo podniecona, kochanie - wymruczał, ściągając z siebie podkoszulek, ukazując tym swój umięśniony tors i brzuch.

- Tak - wychrypiała, bo gardło jej wyschło na widok takich wspaniałości.  - I jak widzę, że ty też - wskazała na jego nieprzeciętnych rozmiarów twardego fiuta, który domagał się uwagi. Oblizała wargi językiem. Miała ochotę go spróbować.

- Cieszymy się na twój widok - mrugnął, źrenice mu się powiększyły, kiedy wspiął się na łóżko.

Nick tak bardzo jej pragnął, lecz wiedział, że musiał ją najpierw przygotować na siebie. Był wdzięczny losowi za taki dar jak Lara. Była idealna pod każdym względem. Nie przerażał ją widok jego przyrodzenia. Nie musiał brać już cholerny tabletek i hamować swojego popędu, który pchał go do ukochanej. Chciał, żeby przyjęła wszystko, co tylko mógł jej ofiarować. A chciał ofiarować całego siebie.

Lara z uwielbieniem w oczach patrzyła na swojego mate. Sięgnęła po Nick, przyciągnęła go do siebie i zarzuciła mu ręce na szyję, po czym pocałowała namiętnie, kąsając delikatnie jego dolną wargę. Słyszalny niski jęk oraz dudnienie w jego piersi ośmieliło ją.  Jej nogi owinęły się wokół jego bioder, przyciągając go bliżej swojej kobiecości. Tak bardzo go pragnęła, musiała poczuć go całego i twarde w sobie. Już nie maskowała swojego zapachu, uwolniła go. Poczuła drżenie swojego ciała, kiedy język Nicka zaatakował z pasją jej ciało.

- O Boże ...- jęknęła.

- Jesteś taka dobra - mruczał między liźnięciami jej piersi - muszę jeszcze czegoś skosztować.

- Nie - wydyszała -  proszę...

- Nie wiem - jęknął, kiedy polizała jego szyję - czy jesteś gotowa.

- Jestem - przytknęła swoją rozpaloną cipkę do jego twardego fiuta. Poczuł jej wilgoć.

- Kurwa...

Pożądanie przejęło nad nimi kontrolę. Nick wbił się jednym płynnym ruchem w tę wilgotną, słodką cipkę. Zamarł i zdumiał się, gdy przyjęła go całego. Dobry Boże, była taka idealna, taka jego  i taka ciasna- pomyślał. Lecz po chwili wszystkie rozsądne myśli przestały istnieć, a jego szare komórki wzięły sobie wolne. Zamruczał, kiedy jej jedwabista miękkość otuliła jego fiuta. Nie wytrzymał i zaczął się w niej poruszać. Z każdym pchnięciem oboje byli coraz bliżej spełnienia. Lara wykorzystała swoje umiejętności i przekręciła ich tak, że teraz to ona była na górze. Oczy Nicka skupiła się na wygiętej i ujeżdżającej go kobiecie. Cudowny widok, cudownie miękkiego ciała. Przejechał dużymi dłonią po jej nagich plecach, po zaokrąglonych biodrach, aż spoczęły na jej jędrnym tyłeczku. Czuł budujące się napięcie u nasady jąder, a dreszcze wspinał się po jego kręgosłupie. A kiedy Lara krzyknęła i zacisnęła się na jego męskości, doszedł z głośnym rykiem na ustach. Ekstaza wypełniła ich oboje.

Zmęczona Lara opadała na wilgotną pierś Nicka, a jej głowa spoczęła na jego ramieniu. Ucałowała ciepłymi wargami swoje oznaczenie na jego ciepłej skórze i cicho zamruczała z przyjemności. Była nasycona i zmęczona, bardzo zmęczona. Nie miała siły nawet się podnieść, powieki opadły sennie, więc tylko przywarła bardziej do swojego przeznaczonego. Zadowolony Nick oplótł Larę ramionami i przytulił mocno do siebie. Upajał się jej słodkim zapachem, który mieszał mu zmysły. Należał do niego i z tą świadomością zamknął oczy, odpływając w sen.

Ciemność za oknem zastała splecionych kochanków, lecz dziwny jęk przecinający powietrze, obudził Larę. Wciąż przytulona do silnego i ciepłego ciała Nicka, wysunęła się pospiesznie z jego objęć. Zamruczał tylko coś przez sen, leczy kiedy nie poczuł Lary przy sobie, momentalnie poderwał się z łóżka. Zlokalizował swoją mate w łazience, gdzie pospiesznie wkładała na siebie szlafrok. 

- Gdzie ty się wybierasz?

Nie odpowiedziała mu, tylko wypadła z sypialni i pognała ciemnym korytarzem do źródła dźwięku. Pchnęła drewniane drzwi i przy niezasłoniętych oknach, dostrzegła wijącego się na łóżko Broka. Podbiegłą do niego i nie zważając na skotłowaną pościel ani na to, że był tylko w samych bokserkach, próbowała go obudzić. Złapała go za ramiona i przemawiała do niego spokojny głosem.

- Brok, obudź się.

- Nie, nie... zostaw.... Nie! - Wrzask przeciął ciszę nocną, a ręce Broka pchnęły z całej siły Larę, aż upadła z hukiem na podłogę.  W tej samej chwili  Nick wpadł do pokoju.

- Laro odejdź - warknął do niej ostrzegawczo, zmierzając w jej kierunku.

- Nie można go zostawić - zaprzeczyła, a silne męskie ramie podniosło ją. 

- Odejdź, ja się nim zajmę. On nie wie co robi.

- Ale...

- Cii - uciszył ją krótkim cmoknięciem w  usta. - Może zrobić ci krzywdę, to mój brat i ja się nim zajmę. Wracaj do łóżka - powiedział głosem alfy.

- Jesteś tego pewny? Może jednak zostanę?

- Boże, jesteś taka uparta.  Ale nie, marsz do sypialni i to już - rozkazał jej i dosłownie wypchnął za drzwi. Po czym ruszył do jęczącego brata, spełnić swój braterski obowiązek.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro