27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nabuzowany adrenaliną Nick powędrował do części domu, gdzie była ich sypialnia. Szybko wspiął się po schodach i pchnięciem stopy otworzył drzwi. Przeciął pokój by zwinnie i delikatnie ułożyć Larę na miękkiej pościeli. Nie chciała jej zostawiać, ale jego wyglądał mógł ją tylko wystraszyć. Był cały umazany krwią, a metaliczny zapach powodował niemiłe sensacje żołądkowe. Musiał z siebie to zmyć, teraz. Lecz wpierw chciał się pozbyć ubrania swojej mate. Zapach Chrisa osadził się na niej i był nie do zniesienia. Jego wilk powarkiwał groźnie, a on sam ledwo panował nad sobą. Z jak największą starannością i delikatnością rozebrał ją do naga. Najchętniej wziąłby ten prysznic razem z nią, lecz w tej chwili było to niewykonalne. Przejechał opuszką palca wskazującego po nosku i pełnych wargach Lary, po czym złożył na nich czuły pocałunek. Jego dłoń powędrowała do jeszcze płaskiego brzuszka, w którym rozwijają się ich dziecko. Rozpostarł palce czując ciepło skóry. Uśmiechnął się na myśl, że oto tutaj rozwijała się ich mała kruszynka, którą będzie kochał jak jej matkę. Z lubością westchnął cicho i bezszelestnie ruszył do łazienki, zostawiając otwarte drzwi. 

Lara uchyliła powieki, a światło wlewające się do sypialni, uświadomiło jej, że leży na czymś miękkim. Przejechała dłonią po tyle głowy, wyczuwając niewielkiego guza. Wzdrygnęła się, kiedy przypomniał jej się Chris. Momentalnie poderwała swoje ciało do góry, rozejrzała się oszołomiona, lecz miejsce było znajome. Tylko ten tępy ból głowy przyprawił ją o mdłości. Ledwo zwlekła się z łóżka, a żołądek podszedł jej do gardła. Chwiejnym krokiem rzuciła się do łazienki, nie zauważając nagiego Nick pod strumieniami wody. Upadła kolanami na chłodne kafle, zgięła się w pół i wszystko co dzisiaj zjadła wylądowało w toalecie. 

Nick obrócił się na dziwny dźwięk, a jego serce przystanęło na chwilę, kiedy zobaczył klęczącą Larę. Mokry wypadał z kabiny i rzucił się do niej, by po chwili trzymać ją w swoich ramionach.

- Już dobrze, jestem przy tobie, trzymam cię, kochanie.

- Nick - jego imię było niczym westchnienie.

- Maleńka, dasz radę na kąpiel?

- Tylko mnie trzymaj.

- Zawsze i wszędzie.

Po kilkunastu minutach i całej zużytej butelce płyny do kąpieli później, oboje byli czyści i odprężeni. Nick ostrożnie wytarł do sucha swoją mate i siebie. Opatulił ciepłym szlafrokiem, wziął ją w ramiona i zaniósł do sypialni, usadzając ją na fotelu.

- A łóżku? - Zapytała już całkiem świadoma. Nawet ból głowy zelżał.

- Muszę zmienić pościel, śmierci tym sukinsynem.

Nick dosłownie zerwał wszystko z łóżka i wyrzucił na korytarz. Ruszył do garderoby, gdzie była przetrzymywana pościel oraz cała reszta. Po kilku minutach łóżko było starannie zaścielone, a różany zapach unosił się w powietrzu, co było efektem, przetrzymywania ususzonych płatków róż między materiałami. Jego mama uwielbiała róże.

- Już nigdy nie spuszczę z ciebie oka - powiedział groźnie i zabrzmiała to niczym ostrzeżenie.

- A niby co to znaczy? - Zapytała sennie, kiedy uniósł ją, a ona przytuliła się do niego.

- To co powiedziałem - warknął i ułożył się wraz z Larą w łóżku. - Jeżeli myślisz, że pozwolę ci na jakieś eskapady w twoim stanie, to się grubo mylisz.

- W moim stanie? - Nie bardzo wiedziała, o co mu chodziło.

- Jesteś w ciąży - odsunął materiał i ułożył opiekuńczo dłoń na jej brzuszku.

- Skąd ty...? Brok - warknęła - straci swojej jaja.

- Nie, nie straci ich. Coś ty sobie myślała, do cholery? Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć? - Pytał oskarżycielskim tonem.

- Hola - usiadła i wbiła twarde spojrzenie w Nicka - tak się złożyło, że sama się dzisiaj dowiedziałam. To było dokładnie wtedy, kiedy wpadłeś do sypialni i niczym rozjuszony byk zaatakowałeś swojego brata. 

- Dotykał cię - syknął.

- Skończ z tym, Nick. Ja mówię poważnie. To twój brat, a ja - ujęła jego twarz w swoje dłonie i pochyliła się - jestem twoją partnerką, która spodziewa się dziecka, i która kocha cię najbardziej na świecie.

- Kochasz mnie? - Uśmiechnął się leniwie.

- Jezu, ile razy mam cię jeszcze o tym informować?

- Jak dla mnie - pociągnął ją na siebie - możesz przypominać mi o tym cały czas.

- Zachłanny jesteś.

- Tak, jestem. Tak samo zaborczy, opiekuńczy, wyjątkowo męski i...

- I wyjątkowo twardy - sapnęła, kiedy jego twardy fiut został dociśnięty do jej dołu jej brzucha.

- I co z tym zrobimy? - Poruszył biodrami.

- Wymyśl coś Blackthorn - zachichotała  i zręcznie otoczyła jego biodra swoimi.

- Ty mała szelmo - warknął i przesunął jej seksowny tyłeczek wyżej, ustawiając go nad swoją męskością. Już miał pchnąć, kiedy ktoś zapukał. - Kurwa! Czego?!

- Nick - odezwał się Brok - musimy pogadać. Mogę wejść?

- Nie! - Ryknął i jednym zwinnym ruchem umieścił pod sobą Larę. - Zaraz do ciebie przyjdę. Czekaj - rozkazał.

- Jasne!

- Ja pierdolę, zawsze nam przerywają - jęknął sfrustrowany, gdyż był cholernie twardy.

- Pospiesz się tatuśku - mrugnęła figlarnie - poczekam.

- Tatusiek jak wróci, wypieprzy cię, mamusiu i będziesz błagać o więcej - mruknął i zaciągnął się jej zapachem, żeby się uspokoić.

- Na to liczę, Blackthorn. Idź, im szybciej wyjdziesz, tym szybciej wrócisz.

- Się robi - skradł jej szybko całusa i zeskoczył z łóżka.

Lara odprowadziła wzrokiem swojego mate i jak tylko zamknęły się za nim drzwi, wtuliła się w jego poduszkę i zwinęła w kłębek, zamykając oczy. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro