Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kryształki lodu osadzone na drzewach mieniły się w świetle poranka. Mroźne powietrze tworzyło obłoczki pary z wydychanym powietrzem, lecz i to nie przeszkadzało Larze w spacerze. Chwila ciszy i spokoju, to było wszystko czego potrzebowała. Nick stwierdził, że da sobie ze wszystkim radę, więc skwapliwie skorzystała z okazji i szybko wyszła na dwór, gdyż ostatnie trzy tygodnie nie były bułką z masłem i dały jej nieźle w kość.  Posiadanie dwójki urwisów potrafiło wykończyć. 

Zaciągnęła się rześkim zimowym powietrzem i ruszyła w drogę powrotną. Godzinny spacer w zupełności jej wystarczył. Jeszcze dobrze nie przekroczyła progu domu, a dało się słyszeć głośne przekleństwa Nicka, po czym zza wrogu wyłonił się nie kto inny jak sam Wielki Alfa - Dam Sobie Radę. Lara na jego widok wybuchnęła głośnym śmiechem.

- To wcale nie jest zabawne - obruszył się.

- Ależ właśnie, że jest, kochanie - zachichotała i wskazała ręką na jego ubranie pokryte dziecięcym pudrem oraz ...siuśkami -  tylko spójrz na siebie.

- To są małe pomioty szatana. Steel to istna mała zmora, zmoczył mi podkoszulek - wskazał na materiał.

- Tak, tak, ale i tak je kochasz.

- Tak - westchnął i podszedł do Lary. - Może jakiś całus na pocieszenie?

- Jesteś niemożliwy - uśmiechnęła się do niego promiennie, po czym złożyła na jego ustach szybkiego całusa.

- Ej, to się nie liczy, to żadne pocieszenie.

- Jestem głodna. Zjedźmy coś zanim te dwa czorty się obudzą.

- Taa, dobry pomysł - potaknął Nick i zabrał swoją żonę do kuchni.

Bleckthorn uśmiechnął się pod nosem na widok platynowego krążka na placu jego partnerki i żony. Jakieś pięć miesięcy temu, zaraz po tym jak Lara dotrzymała słowa i ukatrupiła kobietę, które wdarła się do nich do domu i torturowała Broka, pobrali się. Chciała mieć ją za żonę wobec zwykłych ludzi, w końcu prowadzili z nimi interesy. A nie ma to jak posiadanie małżonka. 

- Skąd ten uśmiech? - Zapytała ciekawa Lara.

- Przypomniał mi się dzień ślubu - Lara jęknęła na to wspomnienie.

- Gdybym wiedziała, że to tak będzie, nigdy bym się na to nie zdecydowała. - Nick stanął momentalnie.

- Jak to byś się na to nie zdecydowała? Nie wyszłabyś za mnie? - Warknął.

- To nie tak, kochanie - przytuliła się do niego - po prostu pięćset osób na weselu, to nawet ty musisz przyznać, że to nie było mało.

- Lepsze to niż zapraszać wszystkich - mrugnął.

- Dobra, wygrałeś. A teraz mnie nakarm Blackthorn.

- Się robi pani Bleckthorn - musnął jej usta swoimi i zabrała się za przygotowywanie jedzenia.

Kiedy kończyli posiłek, ich uszu dobiegło ciche kwilenie jednego z ich dzieci, które przeobraziło się w donośne krzyki.

- To żeśmy nacieszyli się ciszą - mruknęła i ruszyła do dzieciaków na górę.

- Kocham je, ale kiedy one zaczną przesypiać całą noc? - Szedł krok w krok za swoją kobietą.

- A bo ja wiem - wzruszyła ramionami.

Oboje pokonała szybko schody i pchnęli jednocześnie drzwi, ale raptownie w pokoju zapanowała cisza. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po czym po cichu weszli do środka. Nick otoczył ramieniem Larę i przycisnął jej plecy do swojej piersi, a swój podbródek ułożył na czubku jej głowy. 

- Mam nadzieję, że Steel i Rose nie będą tak później dokazywać - wyszeptał, patrząc wprost na dwójkę śpiących maluchów.

- Marzenia dobra rzecz - zachichotała - ale są cudowne. Kocham je tak bardzo. Steel choć taki malutki, już przypomina ciebie, a Rose...

- To taka mała kopia ciebie, ale najbardziej są kochane, jak śpią. - Obrócił swoją żonę przodem do siebie i pocałował namiętnie, lecz nie trwało to zbyt długo, gdyż ... - Rany, czy one maja radary, czy coś?

- Czy coś - zaśmiali się oboje, po czym podeszli do maluchów.

Jak przystało na dobry podział ról, Nick przejął w swoje ramiona małą Rose, a Lara małego Steela. Dzieci momentalnie uspokoiły się i popatrzyły swoimi ciemnymi oczkami wprost na rodziców. 


**************************************

No i mamy koniec. Mogłabym to ciągnąć jeszcze, ale wiecie, że nie lubię przeciągać. Poza tym mam co pisać ;) Barbarzyńca i Wybór damy czekają ;)

Dziękuje za komy, gwiazdki i czytanie. Buziaczki kochani czytelnicy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro