Rozdział 2- Wisiorek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziła się na kanapie. Bolały ją mięśnie tak, jakby miały zaraz spłonąć. Do pokoju weszła zatroskana Roxie i spojrzała na Sarę.

- Coś ty narobiła, co? – Sara się zawahała. Kręciło jej się w głowie. Po chwili przypominała sobie co zaszło. Wzdrygnęła się i nieomal nie zdradziła swoich emocji. Mówiły sobie o wszystkim, ale nie czuła się gotowa jej o tym opowiedzieć. I tak nikt by jej nie uwierzył.

- Przebieżka kochana, przebieżka, żeby rozładować emocje. Trochę przesadziłam z trasą – westchnęła. Nie mogła przestać myśleć o tym głosie. Przecież nie należał do wilka! Ktoś musiał tam być. Ale dlaczego jej nie uratował przed nim? Dlaczego nie strzelił? O czym mówił? O jakiej społeczności? Pytania ciągnęły się za nią jedno po drugim, niczym nawałnica.

- Zrobię ci coś do picia- powiedziała przerywając rozmyślanie dziewczyny. Roxie wyszła, a Sara usiadła. Piekielnie rozbolała ją głowa. Jej oczy powędrowały w kierunku maciupkiej kartki obok jej stopy. Schyliła się by ją podnieść. Napis głosił „Wszystko w swoim czasie, Saro. Zrozumiesz" Poczuła się przytłoczona. Miała dość tej tajemnicy. To na pewno nieśmieszny dowcip. Wróciła Rox ze szklanką wody i tabletką przeciwbólową.

-Pomyślałam, że się przyda- zaskoczyła się skupioną miną dziewczyny. – Sara, wszystko okej? Wyglądasz marnie- Nie odpowiedziała. Wzięła wodę i popiła lek. Czuła, że nie powinna jej nic mówić. Przynajmniej na razie. Wyjdzie na wariatkę, która panikuje z powodu głupiego żartu.

-Rozumiem. Dam ci czas- szepnęła przygnębiona. Już chciała odpowiedzieć, gdy poczuła jak jej buzia nienaturalnie się zaciska. Szybko wyszła do łazienki i trzęsąc się próbowała ją otworzyć. Szczęka odmówiła posłuszeństwa. Jej twarz ukazywała dzikie przerażenie. Każdy jej mięsień spiął się w bolesnym skurczu. Nie mogła krzyknąć, więc osunęła się na podłogę. W rogu pokoju zobaczyła zjawę. Miała postać białego, rozmazującego się wilka, takiego samego jak ten, którego spotkała w lesie. Tak nagle, jak się pojawił, zniknął. Na jego miejscu znalazł się wisiorek i karteczka. W tym samym momencie ból ustąpił i Sara znów mogła mówić. Odsunęła się błyskawicznie w róg pomieszczenia. Bała się podejść do amuletu, obawiając się kolejnych zwidów. Teraz była już pewna, że żart był bardzo dobrze zaplanowany. Rozejrzała się w poszukiwaniu projektora do filmów i osoby która podłożyłaby wisiorek. Wiedziała że było to niemożliwe, zważywszy na to, że był to jej dom i jej łazienka, i nikt się tu nie znajdował. W końcu zdecydowała się podejść do podarku. Drżącą ręka sięgnęła po liścik. Otworzyła go i zaczęła czytać:

„Nie boj się, gwiazdko. Po przeczytaniu tego listu powinnaś poczuć blogi spokój. Dopiero wtedy wolno Ci wziąć amulet. Jeżeli zrobisz to w złej kolejności, opanują Cię paniczne myśli. Wierzę, że poradzisz sobie z tym, co ukaże Ci magia.

Z pozdrowieniami Strzała"

Tak, jak głosiła treść, po przeczytaniu karteczki opanował ją nadnaturalne opanowanie i błogość. Dzięki temu odważnie podeszła do wisiorka i wziela go do ręki. Miała okazję się mu bliżej przyjrzeć. Był wykonany z czegoś pomiędzy drewnem, a metalem. Miał liczne wycięcia, zawijasy i wyżłobienia. Był lekki i miał sznurek dzięki czemu można było go przewiesić przez szyję. Z zaskoczeniem odkryła, że mieści się akurat na nią. Gdy go włożyła, mimo silnego uczucia błogości, poczuła kłujący ból. Nawet nie chciała sobie wyobrażać co musiałaby poczuć, gdyby przekręciła kolejność powierzonych jej zadań. W jej głowie szybko, niczym pokaz slajdów mknęły cudze wspomnienia. Widziała jak gryzł wilczą nogę. Jak płacze po utracie przyjaciela. Emocje zalewały ją bardzo szybko i tak samo znikały. W końcu, gdy było już po wszystkim poczuła się wykończona. Wstała z podłogi i wyszła z pokoju. Z zaskoczeniem stwierdziła, że Roxie siedzi dalej na tym samym miejscu i się nie poruszyła, co oznaczało, ze nie minęła nawet minuta.

-Ale śliczne. Skąd go masz?- zapytała natychmiast gdy ujrzała nowy naszyjnik.

-Dostałam od kuzynki- odpowiedziała błyskawicznie. Co się z nią działo? Nigdy nie okłamywała swoich przyjaciół, ani nikogo! Przecież ona nawet nie miała kuzynki! Popatrzyła na mine Rox, która nie zdradzała żadnej emocji.

-Ma niezły gust. Musi być bardzo cenny- powiedziała tylko. Sara nerwowo się zaśmiała. Zrozumiała, że nie może wyznać prawdy. Było już za późno. Postanowiła brnąć w kłamstwo.

-Tak, był bardzo drogi-

Już się nie wycofa. Musi sama rozwiązać zagadkę naszyjnika i tajemniczego wilka. Nie mogła dłużej czekać. Postanowiła, że wróci do lasu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro