Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszłam do klasy i siadłam w naszej niezawodnej trzeciej ławce. Podparłam głowę ręką patrząc przez okno. Jeśli serio myślą, że będę z nim kiedykolwiek to są naprawdę powaleni. Ja i on? Pff. Niedoczekanie ich, prychnęłam w myślach. Sala zaczęła się powoli zapełniać uczniami
- Ash chyba się nie obraziłaś, co? - spytała Dalia siadając i szturchając mnie w bok
- Co wam w ogóle przyszło do głowy by mnie swatać z jakimś gburowatym, nadętym i nie umiejącego zapanować nad swoim zachowaniem chłopakiem?
- Bo razem byście słodko wyglądali
- Taa już widzę jak chodzimy razem za rączkę po szkole i spijamy sobie z dzióbków - zrobiłam słodkie oczka - O niczym innym nie marzę - warknęłam
- Ale nie powiesz, że nie jest przystojny
- Eh... Jest jest jak licho
- Dzień dobry dzieciaki - do klasy wszedł nasz wychowawca i nauczyciel historii pan Black. Profesor Black uczył nas jeszcze w gimnazjum. Jest najlepszym nauczycielem - wyluzowany, ale umie zmotywować i umie też opowiadać historię tak ciekawie, że chce się uczyć. W szkole niby są też spoko nauczyciele, ale według mnie psor Black jest naj
- Jesteście gotowi na nowy rok szkolny? - po sali przeszły jęki niezadowolenia - Ja też się cieszę. Zanim przejdziemy do omawiania co i jak, mam dla was dwie wiadomości - dobrą i złą. Od której zacząć?
Każdy rzucił, że od złej
- Ok. Zła jest taka, że nie ma za dużo wycieczek - znowu jęki zawodu - A dobra jest taka, że będziecie mieć nowego kolegę w klasie
Długopis, którym się bawiłam spadł mi na ziemię więc się schyliłam po niego, kiedy rozległo się pukanie
- To chyba on. Wejdź młody
Drzwi się otworzyły i do sali ktoś wszedł
- Zanim usiądziesz chodź na środek i się przedstaw kolegom i koleżankom
Słychać było ciężkie westchnięcie
- Cześć. Jestem Zack Miller i... - nie zdążył nic więcej powiedzieć bo przerwał mu huk i moje ciche „jasny szlag...". Huk był tak głośny, że pewnie zwróciłam uwagę całej klasy
- Boże Ashley. Co ty robisz pod ławką?
- Przepraszam... - wyrostowałam się masując głowę - Długopis mi spadł... Źle wymierzyłam... Przepraszam...
- No już. Ale siedź już spokojnie i nie rozbijaj sobie głowę o ławkę
Kiwnęłam głową. Spojrzałam na niego. Stał z drwiącym uśmiechem. Zacisnęłam ręce w pięści. Nigdy bym nie przypuszczała, że gbur, który mnie potrącił na korytarzu będzie chodził do naszej klasy To będą ciężkie miesiące...

Ygh... I jak zwykle nic nie wyszło z tego wczorajszego pisania rozdziałów... Dziś postaram się nadrobić zaległości. Zabieram się do roboty

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro