5. paulinamanerowska - ,,Charm (Urok)"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Recenzja napisana przez: IngiS20

Autor książki: paulinamanerowska

Czy w nawet największej ciemności można odnaleźć światło? Z reguły przekonujemy się, że tak. Prawdziwą intensywność światła dostrzegamy tylko w ciemności. Czarne macki mroku kruszeją pod wpływem jego zbawiennej mocy. Czy tak samo będzie w przypadku tej historii? Przekonajmy się.

Charm (Urok) jest opowiadaniem napisanym przez paulinamanerowska, przedstawiającym historię pewnego zauroczenia, a później miłości, które wykwitły między ludzką kobietą – notabene główną bohaterką, a wampirem z przeszłością. Lecz zanim skupię się na omówieniu poszczególnych elementów, odnoszących się do opowiadania, chciałabym na samym początku zaznaczyć, że będzie to moja pierwsza recenzja historii o wampirach. Bardzo cieszę się z tego powodu, ponieważ sama zajmuję się tą tematyką. Uwielbiam książki o wampirach – tak uwielbiam. Nawet, jeśli ludzie uważają, że nie można uwielbiać książek, ponieważ nie są istotami żywymi, ja uważam, że posiadają duszę. Ogólnie kocham wszystko, co związane z tymi istotami. Z ogromnym entuzjazmem powitałam, zaznajomiłam się i przytuliłam tę historię, i potajemnie wyrażałam skromne życzenia, aby mój zapał i chęć do całkowitego poznania tej opowieści, nie wygasły. Po zrecenzowaniu fantastycznych i historycznych opowieści oraz historii o wilkołakach, wreszcie nadszedł ten moment, kiedy mogę napisać recenzję na temat historii o ulubionych krwiopijcach. Zatem, nie zwlekając dłużej, przejdę teraz do głównej części recenzji – trochę przedstawiającej zarys opowiadania i opiniotwórczej.

Na samym początku – uczyniłam to już moją tradycją – skupię się na chwilę na opisie. W poprzedniej recenzji zaznaczyłam, że jest on bardzo istotny i zdania na ten temat, nigdy nie zmienię. Wracając do opisu – nie jest on ani za krótki, ani za długi. Taki – można by było napisać – że w sam raz. Wyważony, nawet trochę intrygujący ze względu na pierwsze zdanie (będące pytaniem) oraz ostatnie zdanie twierdzące. Trzy środkowe pozycje tekstowe są pewnego rodzaju przedstawieniem – pokazaniem z kim będziemy mieli do czynienia w opowiadaniu. Sądzę, że taki pomysł na skonstruowanie opisu nie jest zły i jak najbardziej poprawny.

Prolog – interesujący. Zawiera w sobie wiele niedopowiedzeń. Bardzo krótki i zarazem magiczny. Równocześnie zachęcający czytelnika do dalszego czytania. Jedyne, co należałoby w nim poprawić to jedno słowo, podam które, ponieważ wypisałam je sobie. Zamiast słowa zakuło, należałoby użyć w tym zdaniu zakłuło. Zakłuć, czyli po prostu kogoś ukłuć, boleśnie coś odczuć itd.

Główna akcja całego opowiadania koncentruje się na jednym mieście – w naszej polskiej stolicy, czyli w Warszawie. Szczerze pisząc, byłam bardzo zaskoczona takim obrotem sprawy – przyzwyczajona do obco brzmiących nazw miast, imion itp., nie mogłam przez jakiś czas wdrożyć się w klimat opowiadania, lecz muszę przyznać, że to drętwe uczucie minęło po pierwszym rozdziale. Później było już naprawdę dobrze i oczywiście nie traktuję tego, jako błąd. Jest to naprawdę miłe zaskoczenie dla czytelnika i też pewnego rodzaju frajda. Wreszcie coś dzieje się w Polsce, a nie tylko w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, lub w kosmosie. :D

Przedstawiając perspektywę wydarzeń, Autorka zdecydowała się na narrację pierwszoosobową, czyli taką, która jest prowadzona z perspektywy jednej osoby – najczęściej głównego bohatera, wokół którego budowana jest oś fabularna. Do tego typu narracji będę miała jeszcze pewne uwagi, ale w dalszej części recenzji. Główną bohaterką jest Laura i to właśnie jej oczami możemy obserwować pewne zdarzenia, poznawać bohaterów, nawet odczuwać stany emocjonalne, które jej towarzyszą. Skoro już jestem przy osobie głównej bohaterki – naszej przewodniczki po świecie, w której wampiry to nie tylko postacie książkowe, czy filmowe (marzenie) – napiszę parę słów na temat jej charakterystyki, przedstawionej przez Autorkę.

Laura jest całkiem zwyczajną dziewczyną. Można by było napisać, że prócz muzycznego talentu nie wyróżnia się niczym w tłumie i też na taką osobę po części została wykreowana. Napisałam po części, ponieważ jej – czasem wybuchowy – charakter mógłby nie zgadzać się z tym, co wcześniej zaznaczyłam. Bywają takie momenty, że dziewczyna jest niezdecydowana, w innych z kolei bardzo waleczna, ale to tak jak każdy z nas. W jednej chwili możemy czuć się jak zdobywcy, w innej jak przegrani. Wracając do tematu Laury, jest pierwszą osobą, która odkrywa tajemnicę związaną z istnieniem wampirów. Co więcej, mężczyzna (gdyż nie można nazwać go chłopcem), który wpadł jej w oko, również nim jest. Bohaterka ma bardzo ciekawe podejście do tego typu istot. (W tym miejscu mała dygresja. Dziękuję Autorce za takie wtrącenia fabularne, myślowe, ponieważ one ubogacają nie tylko tekst, ale przede wszystkim są bardzo ważnym elementem, odnoszącym się do budowy postaci). Odczuwa wobec nich bardzo mieszane uczucia – bo kto by takich nie odczuwał? Jest to szczególnie zauważalne w jej postrzeganiu oraz relacji z drugim głównym bohaterem – wampirem Michałem. Z jednej strony dziewczyna stara się zrozumieć mroczną naturę wampira, nawet darzy go uczuciem, które dosłownie pojawiło się znikąd. Było to coś w rodzaju zauroczenia. Z drugiej strony, boi się go. Raz czuje się przy nim bezpiecznie, innym razem nie. Można zauważyć, że bohaterką rządzi wiele – zapewne niechcianych – sprzeczności, ale są one jak najbardziej ludzkie, ponieważ nawet my czasem żywimy podobne odczucia względem ludzi (a wyobraźmy sobie, co czulibyśmy względem takich istot?). Reaguje na obecność wampira bardzo cieleśnie. Widać, że z każdym rozdziałem jej uczucie względem niego wzrasta i zależy jej na nim coraz bardziej. Jak ich relacja się rozwinie? O tym przekonamy się w pozostałych częściach. Zresztą Autorka wprowadziła już kilka – tzw. smaczków – które nieco ubarwiły fabułę i skłoniły nas do przejęcia i odczucia obawy o los głównej bohaterki. Podpisano na nią czysty wyrok śmierci – zdecydowano o jej przemianie w wampira i chociaż zdaje się, że Laura nie miałaby z tym żadnego problemu, to Michał jest odmiennego zdania.

Michał! Tak Michał! Drugi główny bohater. Emanuje mrokiem. Każdy liczy się z jego zdaniem, ogólnie to taki wampir, któremu nie dmucha się w kaszę, lub w krew... Chłodny i zdystansowany do świata, osób i wampirów, które go otaczają. Mimo wszystko, zapałał nieznanym sobie uczuciem do zwykłej dziewczyny, której powinien unikać. Lecz jej krew go oczarowała, przyciągnęła i zatrzymała na dłużej. Michał jest typem bardzo skomplikowanej – pod względem mentalnym – postaci. Jego charakterystyka została oparta na czystej dychotomii. Raz Michał jest taki, raz owaki – zupełnie, jakby do końca nie wiedział, czego chce od życia. Jest też bardzo utalentowany. Posiada dar uroku i dar ochrony. Co do zachowania bohaterów oraz wampirycznych darów wspomnę jeszcze później, ponieważ są dosyć ważne dla całej fabuły.

Po bardzo krótkiej i mało szczegółowej analizie sylwetek głównych bohaterów, chciałabym skupić się na bardzo dobrze przedstawionych aspektach, związanych z całokształtem wykreowanej historii oraz tych, nad którymi należałoby jeszcze nieco popracować, żeby opowiadanie stało się jeszcze lepsze i ciekawsze niż dotychczas. Zanim przejdę do tej części, pragnę jeszcze napisać, że czytając to opowiadanie natknęłam się na bardzo podobne błędy i schematy myślowe, czy konstrukcyjne, które sama popełniałam. Mam nadzieję, że będę w stanie wszystko dobrze wytłumaczyć i przekazać, aby pomóc w udoskonaleniu historii. Z tym opowiadaniem miałam pewien problem, ponieważ to, co przez jednych może być uważane za zaletę, przez innych będzie traktowane, jako wada, także moja ocena będzie opierała się trochę na subiektywnych przekonaniach, ale w pewnej części też na wiedzy, którą udało mi się pozyskać, studiując tematy związane z pisaniem książek, czy opowiadań.

Zacznę od najbardziej widocznego aspektu, czyli od długości rozdziałów. Przyznam szczerze, jest to moje pierwsze opowiadanie, które przeczytałam na wattpadzie, będące tak obszerne, jak prawdziwa, papierowa książka. Jeśli chodzi o mnie, taka długość rozdziałów nie jest aż tak przytłaczająca (sama kiedyś pisałam bardzo długie rozdziały. Zresztą nadal to praktykuję). Jednak ze skromnego doświadczenia wiem, że czytelnicy wolą krótsze rozdziały, zwłaszcza, jeśli dzieje się w nich naprawdę wiele, a w tej opowieści nie można było narzekać na brak akcji. Chociaż była ona prowadzona całkiem spokojnie – momentami powoli, pospolicie, by nagle wyskoczyć z czymś, co zapiera dech w piersiach, jak chociażby morderstwo młodej kobiety. Czasem w tekście pojawiało się pewne zjawisko skracania wątków, które wpływało na wartkość fabuły, ale o tym wspomnę nieco później.

Dominującym motywem w opowiadaniu jest motyw wampiryzmu – zresztą jednymi z bardziej znaczących bohaterów, na których również koncentruje się fabuła, to właśnie wampiry. Rządne krwi istoty, które zostały wykreowane troszeczkę na wzór wampirów ukazanych w Zmierzchu Stephenie Meyer. Zresztą, w opowiadaniu znalazło się wiele odnośników do Zmierzchu, których teraz nie będę tutaj wymieniać. Podczas czytania bardzo łatwo je wyłapać, mimo wszystko nie uważam tego za błąd. Przecież każdy pisarz musi się na czymś opierać, czymś wzorować i inspirować. Jest dużo nowych elementów, które przydały tej opowieści oryginalności. Wracając jednak do tematu wampirów, Autorka pokazuje ich także od nieco innej strony – od tej bardziej ludzkiej strony. Żyją we wspólnocie, kochają się, troszczą się o siebie nawzajem, a nawet o innych ludzi. Lecz nie wszystkie wampiry takie są. Autorka opisała także innych przedstawicieli tej rasy – Blacków – którzy cechują się odmiennym podejściem do własnej i ludzkiej egzystencji. Nie ulega wątpliwości, że świat, w którym żyją te istoty również rządzi się swoimi prawami – mianowicie, występuje w nim podział na tych bardziej uprzywilejowanych (śmietankę Blacków) oraz podwładnych (pozostałe wampiry, które muszą podporządkowywać się ich prawu). Kwestia dosyć pospolita, ale jakże istotna – w każdej społeczności, nieważne jakiej, muszą występować podobne elementy zależności.

Niezwykle istotnym (żeby nie użyć tego sformułowania, że szalenie) elementem jest ukazanie tego, jak dani bohaterowie są postrzegani nie tylko przez samych siebie, lub bliskie otoczenie, ale także przez inne, postronne jednostki, które nigdy nie wchodziły w bliższą interakcję z przedstawionymi bohaterami. Autorka ukazała to na podstawie wzmianek o wpisach na forach społecznościowych itd. Niby takie nic, ale jednak jest to bardzo ważna rzecz. Co więcej, bardzo dobrze, jeśli Autor ukazuje przeszłość bohaterów, ponieważ to właśnie ona determinuje charakter, pewne zachowania a nawet emocje, jakie odczuwają postacie w danej sytuacji. O tej kwestii również nie powinno się zapominać podczas tworzenie postaci. Cieszę się, że Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z tym elementem.

Muszę również pochwalić to, w jaki sposób zostali wykreowani bohaterowie – bardzo dokładnie. Zaczynając od ich wyglądu, kończąc na cechach charakteru. Tym postaciom niczego nie brakuje. Są bardzo prawdziwe, wręcz żywe, chociaż obserwujemy je z perspektywy głównej bohaterki. O tej perspektywie jeszcze później trochę wspomnę, ponieważ mam do niej małe zastrzeżenie.

Kolejnym aspektem odnoszącym się do wampirów są ich dary. Autorka bardzo dobrze je przedstawiła – począwszy od tego, skąd się wzięły, kiedy ujawniają się u wampirów i jaka jest ich natura. Tym bardziej spodobał mi się pewien pomysł (którego tutaj nie ujawnię) dotyczący wykorzystania swojego daru przez głównego bohatera. Lecz, w jakim celu został on wykorzystany i w jaki sposób, tego nie zdradzę. Nie będę odbierać przyjemności poznawania, czytającym to opowiadanie.

Nie sposób nie zgodzić się z tym, że opowiadanie zawiera w sobie masę szczegółów – i tak jak wcześniej napisałam, dla jednych będzie to zaletą, dla drugich, błędem, także tego typu rozstrzygnięcia pozostawiam subiektywnej ocenie, każdego z czytelników. Ja pokrótce postaram się wyrazić moją opinię na ten temat.

Więc... tak jak było to wspomniane, historia zawiera w sobie naprawdę wiele szczególików takich jak: opisy ubrań, wyglądu, zachowań, uczuć, zwierząt, jeszcze raz podkreślę UCZUĆ, ponieważ takich opisów jest naprawdę dużo. Osobiście nie traktuję tego, jako błędu, ponieważ sama bardzo dokładnie opisuję uczucia, bawiąc się w psychologa, jednak ich nadmierne uzewnętrznianie i przedstawianie też nie jest dobre. W opowiadaniu występuje dyskretne zarysowanie przestrzeni – podanie nazw miejsc – co jest pewnego rodzaju zaletą i odnosi się do tego, co napisałam wcześniej.

Ogólnie, jeśli chodzi o tekst całkiem przyjemnie się go czyta. Jest zapisany poprawnie, chociaż znajduje się w nim kilka błędów, o których wspomnę za chwilę. Opisy są bardzo ładne, plastyczne i metaforyczne. Z biegiem akcji, fabuła coraz bardziej zaczęła się rozwijać, dzięki czemu momentami była naprawdę szokująca. Trzeba pogratulować Autorce umiejętnego rozplanowania fabuły. Z własnego doświadczenia wiem, że przy takiej objętości tekstu, czasem trudno zaskoczyć czytelnika.

W tej części recenzji skupię się na przedstawieniu mniej, lub bardziej widocznych błędów. Zacznę najpierw od błędów językowych. Podam kilka przykładów, które wynotowałam: na obrzeżach Warszawy – myślę, że to sformułowanie lepiej brzmi niż na obrzeżach w Warszawie. Spoufalać się z nim – zamiast spoufalać się do niego. Położyć ręce na biodrach – w zamian za wzięła ręce na biodra. W – o ile dobrze pamiętam – dwóch zdaniach pojawiło się podwójne zastosowanie się, zarówno przed, jak i po czasowniku. Czasem zdarzały się też nadprogramowe, lub brakujące literki, źle odmienione końcówki, niedokończone zdania, dywiza zamiast pauzy, sklejone słowa, mieszanie czasów przeszłego z teraźniejszym, itd.

Błędów językowych nie było wiele, było ich naprawdę mało, a sposób opisywana Autorki i styl, jakim się posługuje zasługuje na pochwałę. Niemniej w tekście pojawiły się inne błędy, o których trochę szerzej wspomnę poniżej.

Wspomniałam wcześniej, że napiszę jeszcze o narracji użytej do opisu wydarzeń. Autorka zastosowała narrację pierwszoosobową i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że główna bohaterka, jak na człowieka, naprawdę wiele dostrzega i bardzo wielu rzeczy się domyśla. Dosłownie jakby posiadała jakiś rentgen w oczach, albo umiejętność czytania w myślach. Nawet w stresujących dla niej sytuacjach potrafi wiele zaobserwować, zastanawiać się itd. Czytając tekst czasem odnosiłam takie wrażenie, że nie jest on napisany właśnie z zastosowaniem wspomnianego typu narracji. Rada ode mnie – może warto byłoby zmienić perspektywę i w opisie zastosować narratora wszechwiedzącego. Wtedy, w sposób swobodny można kreować zarówno uczucia i przemyślenia także innych bohaterów, a nie tylko jednego. Jest to o wiele wygodniejszy sposób opisywania, ale wszystko tak naprawdę zależy od Autora.

W opowiadaniu wystąpiło także sporo błędów logicznych – już wyjaśniam, o co chodzi. Po pierwsze, w jednej scenie, kiery Michał i Laura spacerują po lesie podczas ulewy, było napisane, że Michał miał na sobie koszulkę. W późniejszej akcji, która nadal toczyła się w lesie, zostało wskazane, że Michał miał na sobie jednak sweter. W co w takim razie był ubrany Michał? Czy koszulka i sweter w tym przypadku zostały użyte, jako synonimy? Czy może Michał szybko się przebrał (na terenie lasu) i nie zostało to zaznaczone w fabule? Następna rzecz, wspomnienia ojca (wampirów) przedstawione z perspektywy Weroniki (jednej z jego córek). Te wspomnienia są bardzo dokładne, dosłownie jakby Weronika uczestniczyła w tych wydarzeniach, a jak wiemy, nie mogłoby to być możliwe. Myślę, że w tego typu wspomnieniach warto byłoby zastosować mniej szczegółów i opisów. To samo tyczy się z czasem, w którym rodzice wampirów się poznali i kiedy ich dzieci zostały przemienione. Również należałoby to trochę bardziej podkreślić, żeby czytelnik nie miał żadnego problemu z połapaniem się w chronologii. Kolejna nieścisłość wiąże się z zajęciami na uczelni. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to, co tworzymy jest fikcją literacką, jednak jeśli odnosimy się do rzeczywistości, to fajnie byłoby zachować tego typu elementy. Otóż chodzi tutaj o trwanie zajęć. Jeśli się mylę i jest inaczej, akurat w tym przypadku, to prosiłabym o skorygowanie tego. Z własnego doświadczenia wiem, że normalne zajęcia na wyższej uczelni trwają 1,5 godziny, czasem nawet 3 godziny bez przerwy. Oczywiście na studiach zaocznych jest jeszcze inaczej, ponieważ na takich studiach czasem nie ma przerw, czasem są, ale np. tylko pięciominutowe. Nie wiem, jak wygląda to na uczelniach muzycznych, ale czy tam takie normalne zajęcia trwają 45 minut tak jak w szkole? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie posiadam takiego doświadczenia. Trzeba bardzo uważać, ponieważ czasem mogą się pojawić czytelnicy, którym takie elementy mogą się nie podobać, gdyż świadczą one o niewiedzy osoby na tematy, o których pisze. Co jeszcze ciekawsze, zostało wyraźnie zaznaczone, że Weronika studiuje medycynę, a Laura muzykę... dlaczego zatem wyglądało to trochę tak, jakby dziewczyny uczyły się na tym samym uniwersytecie? Czyżby jeden uniwersytet posiadał tak różnorodne wydziały? Co więcej, w późniejszej akcji okazuje się, że Michał również tam studiuje... Skąd to wiemy? A mianowicie stąd, że nasza bohaterka spotyka go na stołówce. Szczerze pisząc, w ogóle nie spodziewałam się tej akcji – myślę, że pewnym sensie było to pozytywne odczucie, ponieważ faktycznie poczułam się zaskoczona i małe tego, nawet zszokowana. Ale z drugiej strony, jakoś ta scena nie spodobała mi się – myślę, że stało się tak dlatego, ponieważ nie pasowała ona do opisywanych wydarzeń. Owszem, uczelnie posiadają stołówki, ale wątpię, by studenci zajmowali sobie miejsca, czy stoliki. Raczej takie dziecinne zagrania są zarezerwowane dla szkolnych gagatków, a nie dorosłych i poważnych ludzi, uczęszczających na uniwersytety.

Tym właśnie sposobem, przechodzimy do następnego elementu, który trochę zgrzytał w tej opowieści. Bohaterowie – pomimo tego, że tak jak wcześniej wspomniałam, zostali bardzo ładnie scharakteryzowani – niestety są bardzo niedojrzali. Ich wiek wskazuje na to, że nie są już nastolatkami, a mimo to czasem zachowują się jak takie osoby. Co więcej, jest to bardzo zauważalne w dialogach postaci – przykład: niemiłe docinki ze strony Laury względem Michała, lub na odwrót. Scena na stołówce, gdzie Laura poznaje nowych znajomych. Wymieniają się imionami itd. Ich rozmowa brzmi trochę nienaturalnie i sztucznie. Poza tym, jako dorosłe osoby, które mają już po te dwadzieścia kilka lat, powinni całkowicie inaczej ze sobą rozmawiać. Troszkę popracowałabym nad taką większą dojrzałością bohaterów i będzie naprawdę dobrze. Nie miałabym żadnych zastrzeżeń, gdyby bohaterowie mieli po kilkanaście lat i uczęszczali do szkoły, wtedy ten sposób zachowania i wyrażania się idealnie pasowałby do nich.

Zaskakującym faktem dla mnie było też to, jak szybko Laura oswoiła się z wieścią o istnieniu wampirów. Niektóre z jej myśli, czy wysnuwanych przez nią wniosków nie mają żadnych podstaw, nie są motywowane wiedzą. Dziewczyna mówiła o mocnym przywiązaniu do nich, a znała ich raptem, no nie wiem, nie zostało to do końca określone, ale z punktu widzenia czytelnika, nie wydaje się by był to długi okres czasu. Co więcej, osobiście uważam – ale każdy może mieć swoje odczucia – że wyznanie miłości Michała względem Laury (i Laury względem Michała) nastąpiło trochę za szybko. Zrozumiałym jest, że Autorka chciała ukazać ich wyjątkową miłość. To jest jak najbardziej w porządku, natomiast uważam, że skoro Michał posiada skomplikowaną naturę i wcześniej izolował się od ludzi, a także od Laury, gdyż jej krew budziła w nim mroczne żądze, to powinien zachowywać się zupełnie inaczej, a ujawnienie uczuć, w ogóle podzielenie się nimi z Laurą, nie powinno przyjść mu z taką łatwością. Żeby troszeczkę to ubarwić i wyjaśnić, myślę, że dobrze byłoby wprowadzić trzecią perspektywę do opisu. Pokazać, jakie emocje i myśli targały duszą Michała. Co skłoniło go do wypowiedzenia takich, a nie innych słów i dlaczego zdecydował się ich użyć w takim, a nie innym momencie.

Na sam koniec wspomnę jeszcze o jednej rzeczy, czyli o duplikacji znaczeniowej zdań. Czasem w tekście można zaobserwować taką tendencję – ona głównie jest widoczna w opisie uczuć – że niektóre zdania, zazwyczaj pisane jedne pod drugimi, posiadają podobne znaczenia. W takich przypadkach wystarczy, że usuniemy jedno ze zdań. Raz wskazane, z pewnością zostanie przyjęte przez czytelnika. Oczywiście można powtarzać tego typu informacje, jeśli mają one znaczenie dla fabuły, ale w dalszej części tekstu, lub przy opisywaniu innych wydarzeń.

Dobrnęliśmy do końca. Recenzja wyszła dosyć obszerna, lecz i opowiadanie było długie i naprawdę obfitowało w wiele ciekawych zdarzeń. Jakie są moje ogólne wrażenia po lekturze? Z ręką na sercu mogę napisać, że przeważająco dobre. Pomimo wypisanych przeze mnie mankamentów, czytanie tego opowiadania sprawiło mi ogromną przyjemność. Nie można odmówić Autorce talentu i lekkiego pióra, ponieważ bez wątpienia je posiada. Opisy są bardzo bogate, plastyczne i emocjonalne – widać, że Autorka dużo chce nam pokazać i co najważniejsze przekazać. Kocham i doceniam tego typu opowiadania, bo wiem, że jest ich naprawdę niewiele na wattpadzie. Te błędy, które wcześniej wypisałam, tak naprawdę nie muszą być błędami. Fikcja literacka ma to do siebie, że taką rzeczywistość możemy kształtować, jak żywnie nam się podoba. Nie jestem czepialska i nie jestem literackim guru, sama również się uczę, ale mimo wszystko, drobne szlify i doprecyzowanie pewnych kwestii sprawi, że to opowiadanie stanie się jeszcze bogatsze i bardziej niesamowite. Ta historia na to zasługuje, ponieważ ma naprawdę duży potencjał.

Podsumowując, Charm (Urok) mogłabym polecić nie tylko fanom opowieści o wampirach, ale także czytelnikom, którzy z zapartym tchem śledzą miłosne historie zakochanych w sobie ludzi i... innych istot. Przyznam, ten motyw związany z walką i przejęciem władzy nad kreacją wampirycznego prawa, niezwykle mnie ujął. Szkoda, że do tej recenzji nie było mi dane przeczytać tego rozdziału, ale przecież jeszcze nic straconego. Kolejne wydarzenia i akcja zapowiadają się naprawdę ciekawie.

Z tego miejsca chciałabym życzyć Autorce tego opowiadania samych sukcesów i przede wszystkim zadowolenia z własnego dzieła i pasji, które niejednokrotnie wymagają ogromnego poświęcenia. Nawet, jeśli czasem – w odniesieniu do naszej pracy – pojawia się krytyka, traktujmy ją, jako bodziec i motywację do doskonalenia właśnie tej pracy i pasji. Lecz pamiętajmy, że głównie robimy to dla siebie i z myślą o sobie, i historiach, które sprawiają nam przyjemność. Jeszcze raz dziękuję za możliwość przeczytania tej historii. Mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazję przeczytać, coś tak dobrego!

Pozdrawiam/y
IngiS20/WATAHA_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro