"Osiemnaście Masz"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

/2,5 miesiąca później/
14.12.1984

Obudziłam się z tą świadomością, że za dwa dni skończę 18 lat i nareszcie to, że ja kocham Michaela, a on mnie przestanie być w jakikolwiek sposób nielegalne...

Momentalnie zorientowałam się, że nie jestem nawet w Neverland, a w zupełnie innym miejscu... Przynajmniej tak sądziłam, bo byłam przywiązana do słupa

- Mike, jeśli to twój genialny pomysł na początek mojej 18-stki, to słowo, że się zemszczę! - krzyknęłam

- Oj uwierz... Chciałabyś, żeby to była jego sprawka... - usłyszałam głos Claudii

- Ty?

- Nie ja. My! - odparła. Z ciemności wyłonili się moi dawni przyjaciele. Alex, Carl i Claudia. Ona była na wózku inwalidzkim

- Co ci się stało? - zapytałam

- Ty. Ty mi to zrobiłaś psycholko. Nie jesteś lepsza od swojego idolka pedofila

- Wara od niego!

- A co? Zakochana?

- Wyciągnął mnie z psychiatryka! A wylądowałam tam przez was! A niby się przyjaźniliśmy!

- Masz rację, Ash. Przyjaźniliśmy

- Co zamierzacie?

- Chłopcy, do roboty! - nakazała Chłopakom... Najpierw zakleili mi usta, a potem zaczęli się do mnie dobierać...

"Kuźwa, Mike, ratunku! Zabierz mnie stąd pieprzony to romantyku!" ~ pomyślałam.

Znikąd się pojawił. Spojrzał na Claudię
- No patrz... Gdybyś tylko wiedziała, kto fundował twoje leczenie... - stwierdził

- Ciebie to powinni zamknąć razem z nią w tym psychiatryku!

Widziałam, że on zaraz nie wytrzyma i albo się rozpłacze, albo zamieni w wilka i ich zagryzie. On zamienił się w wilka i ugryzł Carl'a w łydkę, a gdy wrócił do ludzkiej postaci spojrzał na nich znowu i zapytał:
- Nadal będziecie tak odważni?

Na twarzy Claudii widziałam przerażenie
- Nie. To pa! - i zmyli się całą trójką

- Ash, a tobie nic nie jest? - zapytał odklejając taśmę z moich ust, po czym zabrał się za uwolnienie moich nóg

- Nie, ale przyszedłeś w ostatniej chwili...

- Zauważyłem - wstał i cmoknął mnie w usta - znów mnie broniłaś... Dziękuję - zabrał się za uwolnienie moich rąk

- Nie ma sprawy - odparłam, ale gdy tylko uwolnił moje ręce, upadłam na podłogę

- Ash?

- Straciłam równowagę... Po prostu krew mi nie dopływała do stóp przed tą linę

- Dobra tam... Chodź, wezmę cię na plecy. Szybciej wrócimy

15.12.1984

Jakoś nawet wypadek Megan nie odbił się na nas i nie był w stanie zniszczyć ani tego dnia, ani następnego.

Zasnęłam może koło 22.00, bo chciałam się wyspać przed 18-stką...

16.12.1984

Nagle że snu wyrwał mnie dźwięk trąbki urodzinowej...
Krzyknęłam i odskoczyłam, a ten debil zaczął się śmiać...

Kiedy opanował śmiech powiedział:
- Najlepszego Ash. Jest północ. Znaczy zaczęły się twoje urodziny.

- Nie musisz mi trąbić w ucho, debilu

- Młoda, chodź. Masz to szczęście, że spadają gwiazdy.

- Uważaj, żebyś ty zaraz nie był jedną z tych spadających gwiazd.

- Ash...Chodź. Nie po to zarywałem kilka ostatnich nocy - wskazał wiszącą na szafie sukienkę

- Dobra... - ale się zemszczę - i sam to szyłeś?

- Ta... Z pomocą siostry... Ash...

- Słucham?

- Ładnie Ci w tej koszuli nocnej

"A jeszcze ładniej byłoby bez niej" ~ dokończyłam za niego w myślach

- Dzięki - odparłam

Kiedy się ubrałam wyszliśmy z pokoju... Weszliśmy na dach...
- Patrz! - wskazał na niebo - Spadająca gwiazda. Szybko. Pomyśl życzenie... Spełnię każde, a masz ich tyle, ile spadających gwiazd zobaczysz plus urodzinowe

- Skoro tak, to chcę żebyś już więcej nie wpadł w nałóg. Widziałeś. Monroe znaleźli martwą, a ty debilu zatrudniasz za lekarza faceta, który nosi to samo nazwisko co potencjalna morderczyni Marilyn

- Dobra, dobra... Nigdy więcej tego nałogu... O! Patrz kolejna gwiazda. Jakie masz życzenie?

- Kogo zabiła Megan?

- Co?

- Powiedz mi: kogo ona zabiła?

- Swojego brata... Chłopak się z niej naśmiewał, potem nazwał ją dzi*ką, a mnie, sama wiesz kim, zaczął jej wypominać, że gdyby nie ona, to ich ojciec by żył... Że go też zabiła... Megan wypchnęła brata z balkonu...

- A wiesz jak zabiła ojca? Albo za co?

- Pytałem... Powiedziała, że ją wykorzystywał, a ona... Gdy to zrobił znowu, wstrzyknęła mu truciznę...

- Boże... I ty naprawdę, z własnej woli przyjąłeś pod dach dwie potencjalne morderczynie?

- Ojciec Megan nalegał, żeby na dzień ojca pojechała z nim pod namiot... Najpierw z nią rozmawiałem, jak z tobą... Później tak jak ciebie szukali przyjaciele, tak jej szukał ojciec... Zaczął na nią wrzeszczeć... Później dał jej w twarz... Mogłem tylko patrzeć... Jeszcze na moich oczach zaczął ją molestować... Potem zaciągnął ją do namiotu... Co prawda widziałem tylko ich cienie i słyszałem jej krzyki o pomoc, ale więcej nie mogłem zrobić niż tylko patrzeć... Nagle zobaczyłem jak wbiła mu strzykawkę w szyję i coś mu wstrzyknęła... On przestał się ruszać, a ona wybiegła z namiotu w rozszarpanych ubraniach... Zabrałem ją do swojego domu... Chciałem, żeby się uspokoiła i przebrała... Dałem jej co prawda jedyne co miałem domu, czyli swoje, ale chyba wszystko lepsze niż strzępy tego, w czym ją zgwałcił ten zboczeniec...jak mógł to zrobić własnemu dziecku?

- Ktoś wiedział, że się wtedy widzieliście?

- Nie... Sam bym go chętnie zabił... Zdychał by cztery dni wykrwawiając się...

- Daruj sobie te fantazje zabicia go... Ojciec i brat Megan nie żyją... Megan miała jeszcze jakieś rodzeństwo?

- Jej matka jest młoda... Ma 34 lata... Miała 17 lat gdy zaszła w ciążę... Ma jeszcze trzecie dziecko...

- Muszę zapytać... Ile lat miał wtedy ojciec Megan?

- On? Jakieś 28... Był starszy o 11 lat... Rodzice matki Megan niebyli zachwyceni

- Moi też nie będą, gdy się dowiedzą, że jesteśmy razem

- Właściwie, to dopiero od dzisiaj jesteśmy oficjalnie parą

- Masz wino? Albo inny alkohol?

- O której się urodziłaś?

- O 23.00, a co?

- To se moja panno poczekasz na to wino. Chodź... Mam dla ciebie niespodziankę, ale musisz mieć zawiązane oczy, bo inaczej nici z niej...

- Dobra... - odparłam nieufnie

***

Kiedy dotarliśmy do tej jego niespodzianki i odsłonił mi oczy...

- Na więcej cię nie stać? Serio? Młyn diabelski?

- Noc w parku rozrywki. W sumie, to cały dzień i cała noc...

Nagle nasz wagonik zatrzymał się na szczycie tak gwałtownie, że wpadłam na siedzącego na przeciwko Michaela... Szczerze, to, to, że utknęliśmy na młynie, to mogła być jego sprawka... Ale zaczęliśmy się całować... Teraz zrozumiałam, czemu uszył taką sukienkę... Miała ażurowe wstawki na talii i nie miała żadnych rękawów czy ramiączek...

Młyn ruszył równie gwałtownie jak się zatrzymał, więc oboje polecieliśmy w stronę, po której wcześniej siedziałam... Gdy zeszliśmy z młyna zabrał mnie na rollercoaster. Jechaliśmy tylko my... Czemu ja się dziwię?...

Ok, przeskoczmy park rozrywki... Dochodziła 4.00,więc ten najzimniejszy moment nocy... Zauważył...
- Zimno ci? - zapytał i okrył mnie swoją marynarką...

- Dzięki...

Poszliśmy do jego kina na jakiś horror... Większość filmu chowałam twarz w dłoniach i przytuliłam się skulona do Michaela... W środku filmu wyszedł do toalety... Musiał wrócić drugimi drzwiami, bo mnie wystraszył... Miał na twarzy maskę z tego horroru... Po filmie około 7.00 rano poszliśmy na śniadanie, potem spacerowaliśmy po Neverlandzie do 14.00, zjedliśmy obiad i poszliśmy popływać do 16.00... Kiedy wróciliśmy do budynku, czekała na mnie wspaniała niespodzianka. Tort i prezenty!!! Michael jest wspaniały i nikt nie zaprzeczy...

- Jesteś kochany - przytuliłam się do niego po rozpakowaniu prezentów...

***

Dochodziła 20.00

- Dobra Ash... Osiemnaście masz. Te 3 godziny nie są ważne... - podał mi kieliszek z winem

- Ty nie pijesz?

- Nie... Jakoś nie lubię

- Oj, na moją osiemnastkę, to mógłbyś...

- Dobra... - nalał sobie wina - twoje zdrowie.

Wzięłam łyka

- I co? - zapytał

Wypiłam do końca

- Dobre. Nalejesz jeszcze? - wyciągnęłam w jego kierunku pusty kieliszek

- Jasne - nalał mi wina

***

- Nalejesz? - zapytałam

- Nie przesadzasz? - zapytał - Chyba za dużo wypiłaś...

- Przesadzasz... - stwierdziłam

- To wstań

Wstałam, ale prawie upadłam, tylko, że on mnie złapał

- Przesadzam, kochana?

- Chyba się upiłam...

- Chodź tu moja panno "dorosła" - podniósł mnie jak pannę młodą

- Postaw mnie! - zaczęłam się śmiać

- Nie... Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę...

***

Postawił mnie w pokoju

- Zostawiam cię na max 2 minuty. Na łóżku masz strój kąpielowy. Przebieraj się. Przyda Ci się na ostatnią niespodziankę...

- Aha... Boję się...

Wyszedł. Nie wiem jakim cudem byłam w stanie się przebrać, w przeciwieństwie, do ustania na nogach... Ładny strój.

- Już? - wszedł do pokoju

- Tak... Płakałeś?

- Ta... Dzwonili ze szpitala. Meg się zatrzymała, reanimowali ją, trafiła na stół... Jest lepiej niż było gdy tam trafiła

- Aha... Ok, a ta "ostatnia niespodzianka"?

- Zobaczysz - związał mi oczy apaszką i mnie gdzieś zniósł...

Kiedy osłonił mi oczy... no lekko mnie przytkało. Wzdłuż całego brzegu basenu stały świeczki.

Wszedł do basenu
- Chodź. Nie gryzę... - zawołał mnie

- Mike, czemu się tak postarałeś? - zapytałam wchodząc do basenu

- 18 masz raz w życiu...

- Ale jednego nie przemyślałeś. Ja jestem kompletnie pijana.

- Przewidziałem - kompletnie znikąd wyciągnął dmuchanego flaminga - masz tron, księżniczko

- O... Dzięki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro