Will you be my señorita?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Amybeth

          Impreza u Mirandy McKeon to największe wydarzenie w całym roku szkolnym. Zjawisz się na niej: będziesz traktowany jak najważniejsza osoba w całym Hollywood . Nie pojawisz się: do końca roku będziesz pośmiewiskiem. Ja osobiście byłam już na takiej zabawie w pierwszej liceum. Było cudownie jednak czuję, że w tym roku Miranda przejdzie samą siebie. Ale wróćmy do teraźniejszości. Aktualnie stoję w swoim pokoju przed lustrem, ubrana w granatową sukienkę na ramiączkach, sięgającą mi do kolan. Moje stopy zdobią czarne szpilki. Na twarzy mam delikatny makijaż. Brązowe smokey eye idealnie łączą się z czerwoną pomadką na ustach.

— Wyglądam... całkiem znośnie — powiedziałam sama do siebie po czym zaczęłam rozczesywać swoje długie, rude włosy. Następnie spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie.

— 17:54. Cory i Dalila powinni już tu być — pomyślałam głośno.

Wyszykowana, wzięłam swoją torebkę. Schowałam do niej telefon oraz portfel i pośpiesznie zbiegłam po schodach na dół:

— Wychodzę! — krzyknęłam.

— Tylko nie wróć za późno — usłyszałam głos mamy, zamykając drzwi wyjściowe.

W tej samej chwili przed posesję podjechał czarny Mercedes Cory'iego. Podeszłam do samochodu, usiadłam na tylnym siedzeniu i zapięłam pas:

— Wow, ale się odstawiłaś laska! — rzekł ze śmiechem Gruter-Andrew.

— A ja to co? — oburzyła się Bela, która miała na sobie śliczną, czarną sukienkę sięgającą jej za kolana.

— Ty też kochaniutka. Mówiłem ci przecież — odpowiedział jej chłopak, po czym zwrócił się do mnie:

— Gotowa na najlepszą imprezę pod słońcem?

— Oczywiście, że tak. To chyba jasne? — zaśmiałam się. Moi przyjaciele zrobili to samo. Po chwili jednak blondyn odpalił silnik i ruszyliśmy w stronę domu Mirandy.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

          Po około trzydziestu minutach jazdy znaleźliśmy się na miejscu. Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się w kierunku drzwi. Przy okazji zaczęłam się rozglądać. Śmiało można stwierdzić iż posesja rodziny McKeon należy do jednej z największych w mieście. Przyćmiewa nie tylko wielkością, ale też cudownym ogrodem z basenem. Z tego co pamiętam to środek domu prezentował się równie dobrze, a nawet lepiej... Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos dzwonka przyciśniętego przez Dalilę. Nie czekaliśmy zbyt długo, gdyż po niecałej minucie drzwi otworzyła nam uśmiechnięta Miranda:

— Witam moich ukochanych przyjaciół — powiedziała blondynka, ściskając każdego po kolei. Następnie weszliśmy wszyscy do środka.

Tak jak mówiłam wcześniej wnętrze domu było nieziemskie. Z korytarza wchodziło się od razu do eleganckiego salonu. Do tego właśnie pokoju zmierzaliśmy. Pomieszczenie to było dosyć duże. Na środku znajdował się szklany parkiet do tańczenia. Obok stały dwie wieże stereo, z których leciała nie znana mi piosenka. Pod ścianą stały granatowe kanapy, pozajmowane po części przez pijanych nastolatków. Naprzeciwko nich znajdowały się schody prowadzące na piętro, na którym prawdopodobnie znajdowały się sypialnie... Nagle zauważyłam, że zostałam sama.

„No nie, znowu się zamyśliłam" — pomyślałam, przy okazji szukając wzrokiem moich znajomych.

Cory stał w otwartej na salon kuchni i podrywał jakiegoś pierwszoklasistę. Natomiast Dalila siedziała z resztą dziewczyn na sofie i zawzięcie o z nimi dyskutowała. Bez większego namysłu podeszłam do nich i usiadłam obok wspomnianej wcześniej brunetki.

— W końcu się zjawiła. Gdzieś ty była McNulty? — zapytała mnie Glenna.

— Można powiedzieć, że zgubiłam się po drodze — odpowiedziałam jej. Zapadła cisza, którą Kyla postanowiła przerwać:

— Widziałyście gdzieś chłopaków?

— Pewnie okupują kuchnię — rzekła roześmiana Lia . Młoda Matthews nic nie odpowiedziała, tylko odeszła we wspomnianym wcześniej kierunku. Zapewne w poszukiwaniu Jacob'a Ursomarzo.

W ten oto sposób rozpętała się dyskusja na temat naszych przyjaciół płci męskiej, którą przerwał głos krzyczący z dala:

— Miranda! Ktoś prawie zwymiotował do basenu!

Wspomniana dziewczyna tylko przewróciła oczami i niechętnie ruszyła się z miejsca. Z każdą chwilą nasza gromada się zmniejszała. Najpierw Kyle Meagher poszedł prosić Belę do tańca, a potem Walters i Pappas zdecydowały pójść się przewietrzyć. Zostałam sama. Siedziałam tak przez chwilę, gdy nagle usłyszałam pierwsze nuty mojej ukochanej piosenki.

Lucas

           Stałem właśnie w kuchni z chłopakami, udając zainteresowanego dyskusją Christiana i Aymerica, gdy usłyszałem melodię ulubionego utworu Amy. Szybko odnalazłem dziewczynę wzrokiem i podszedłem do niej pewnym siebie krokiem. Rudowłosa zerknęła na mnie zdziwiona. Nie zwróciłem na to zbytnio uwagi i spytałem:

— Zatańczymy? — wyciągnąłem do niej rękę w geście zachęcającym — Nie daj się prosić.

Młoda McNulty przez chwilę nic nie odpowiadała. W końcu przyjęła moją dłoń, a ja zaprowadziłem ją na sam środek parkietu.

Amybeth

           Nawet nie wiem czemu, ale się zgodziłam. Staliśmy właśnie między innymi parami, gdy do moich uszu dotarły pierwsze słowa piosenki:

I love it when you call me señorita
I wish I could pretend I didn't need ya
But every touch is ooh la la la
It's true, la la la
Ooh, I should be running
Ooh, you keep me coming for ya

         Lucas złapał mnie w pasie, a ja oplotłam rękami jego szyję. Zaczęliśmy wirować w tańcu. Ani na chwilę nie traciliśmy kontaktu wzrokowego.

Land in Miami
The air was hot from summer rain
Sweat dripping off me
Before I even knew her name, la la la
It felt like ooh la la la
Yeah, no
Sapphire moonlight
We danced for hours in the sand
Tequila sunrise
Her body fit right in my hands, la la la
It felt like ooh la la la, yeah

           Nasze ciała przylegały do siebie. Idealnie do siebie pasowały, jakby zostały dla siebie stworzone.

I love it when you call me señorita
I wish I could pretend I didn't need ya
But every touch is ooh la la la
It's true, la la la
Ooh, I should be running
Ooh, you know I love it when you call me señorita
I wish it wasn't so damn hard to leave ya
But every touch is ooh la la la
It's true, la la la
Ooh, I should be running
Ooh, you keep me coming for ya

          Odległość między naszymi twarzami wynosiła kilka milimetrów. Czułam jego ciepły oddech na swoim policzku. Mimo wszystko nie przeszkadzało mi to.

Locked in the hotel
There's just some things that never change
You say we're just friends
But friends don't know the way you taste, la la la
'Cause you know it's been a long time coming
Don't you let me fall, oh

          Serca biły nam jak oszalałe. Oboje to czuliśmy jednak w tej chwili nie liczyło się nic. Byliśmy tylko my.

Ooh, when your lips undress me
Hooked on your tongue
Ooh love, your kiss is deadly
Don't stop

I love it when you call me señorita
I wish I could pretend I didn't need ya
But every touch is ooh la la la
It's true, la la la
Ooh, I should be running
Ooh, you know I love it when you call me señorita
I wish it wasn't so damn hard to leave ya
But every touch is ooh la la la
It's true, la la la
Ooh, I should be running
Ooh, you keep me coming for ya

           Nagle Lucas zwiększył odległość między nami. Serce mi stanęło. Nie powiedziałabym tego na głos, ale skrycie nie chciałam przerywać tej chwili. Okazało się, że chłopak chciał tylko okręcić mnie wokół własnej osi. Uspokoiło mnie to trochę.

All along I've been coming for ya
And I hope it meant something to ya
Call my name, I'll be coming for ya
Coming for ya, coming for ya, coming for ya

          Wróciliśmy do poprzedniej pozycji. Zumann uśmiechnął się do mnie zawadiacko. Odwzajemniłam to.

For ya (oh, she loves it when I come)
For ya

Ooh, I should be running
Ooh, you keep me coming for ya

Lucas

          Piosenka dobiegła końca, a my nadal staliśmy w miejscu, patrząc sobie w oczy. Zdawało mi się, że ta chwila trwała wiecznie. Wtedy zrozumiałem, że jest to prawdopodobnie moja jedyna szansa, a ja nie mam zamiaru jej zmarnować.

— Wyjdziemy na balkon? Niebo wygląda dziś pięknie — zacząłem niepewnie.

Dziewczyna kiwnęła głową na tak, a ja splotłem nasze palce. Ruszyliśmy w stronę schodów.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

          Piętro domu było całkowicie pochłonięte ciemnością. Jedynie światło księżyca, które wpadało do pomieszczenia przez okno tarasu delikatnie doświetlało jego wnętrze. Cały czas trzymając ją za rękę, podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Tak jak przystało na dżentelmena pozwoliłem McNulty wejść pierwszej.

— Cudownie tu — uradowana dziewczyna podeszła do barierki. Po chwili znalazłem się obok niej.

Rudowłosa miała rację. Niebo wyglądało naprawdę nieziemsko. Widać było wszystkie gwiazdy, które wyjątkowo mocno świeciły tego wieczoru. Postanowiłem przerwać ciszę panującą między nami, cały czas myśląc o tym co się zaraz stanie.

— Amy? — zapytałem spokojnie spoglądając na nią.

— Tak? — odpowiedziała obracając głowę w moim kierunku.

„Teraz albo nigdy" — pomyślałem.

— Muszę ci coś powiedzieć. Proszę wysłuchaj mnie do końca — w tym właśnie momencie serce zaczęło bić mi jak oszalałe, ale nie tak jak podczas tańca. Tym razem nie było to przyjemne uczucie.

Młoda kobieta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się pokrzepiająco. Mimo to widziałem w jej pięknych oczach niepokój. Kontynuowałem:

— Spodobałaś mi się od pierwszego dnia, w którym cię spotkałem. Odtąd cały czas próbowałem zwrócić na siebie twoją uwagę najdziwniejszymi sposobami, co na przestrzeni lat uważam za idiotyczne — zaśmiałem się nerwowo — Mogłaś odebrać to jako chęć dokuczenia ci jednak nie o to mi chodziło. Chciałem się z tobą zaprzyjaźnić lub chociaż porozmawiać, ale nie było mi to dane. Od samego początku żywiłaś do mnie urazę, ale mimo twojej nienawiści zaczynało mi coraz bardziej na tobie zależeć. Zrozumiałem, że nie było to ani trochę przyjacielskie uczucie. Wtedy dotarło do mnie, że się w tobie zakochałem. Sam nie mogłem tego pojąć, ale po jakimś czasie przestałem się nad tym zastanawiać. Teraz jestem pewny wszystkiego. Kocham cię Amy — oznajmiłem, topiąc się w jej tęczówkach. W końcu mogłem to z siebie wyrzucić. Teraz wystarczy tylko czekać...

Amybeth

           Wyznanie Lucasa całkowicie zbiło mnie z nóg. Nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam tylko z rozszerzonymi ze zdziwienia ustami, szukając wyjaśnienia w jego piwnych oczach. Zazwyczaj mam przygotowane słowa na każdą sytuację jednak teraz mi ich zabrakło. Zumann zauważył moje zmieszanie i zaczął powoli odchodzić z zawiedzioną miną.

— Lucas, poczekaj! — krzyknęłam podbiegając do niego. On tylko spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem. Zignorowałam to i złączyłam nasze usta w pocałunku. Chłopak od razu to odwzajemnił, oplatając moją talię swoimi dłońmi. Ja natomiast wplątałam swoje palce w jego kręcone włosy. Pocałunek ten był bardzo namiętny i można było wyczuć w nim wszystkie emocje jakie nami targały. Szczęście, złość, radość, tęsknotę, ale najważniejsza w tym wszystkim była miłość.

Po chwili nastolatek odsunął się ode mnie i oparł swoje czoło na moim, ciągle patrząc mi w oczy. Wykorzystałam to i wypowiedziałam słowa, które od samego początku chciał usłyszeć:

— Ja ciebie też kocham, Lucas — tym razem on pocałował mnie. Ta chwila zdawała się nie mieć końca. Mogłaby trwać i trwać, a my nie mielibyśmy dosyć. Po chwili jednak musieliśmy się od siebie odsunąć, gdyż zabrakło nam powietrza w płucach. Oboje ciężko dyszeliśmy. Wkrótce potem usłyszałam pytanie:

— Czy zostaniesz moją señoritą? — jego głos brzmiał bardzo poważnie. Od razu zauważyłam nawiązanie do naszej piosenki.

— Tak — odpowiedziałam cicho. Chciałam dodać coś jeszcze jednak nie było mi to dane, gdyż nasze usta złączyły się po raz kolejny tego wieczoru.

          Wtedy zrozumiałam wszystko. Od samego początku czułam to samo jednak wypierałam z siebie to uczucie i zastępowałam je nienawiścią. Tak po prostu było łatwiej. Z każdą chwilą, gdy bardziej się w nim zakochiwałam, tym więcej mówiłam o nim jak o wrogu. Przy okazji okłamywałam nie tylko siebie, ale i moich najbliższych. Jedynie Dalila i Cory mieli swoje przekonania i praktycznie na każdym kroku powtarzali „ Idealnie do siebie pasujecie" lub „Powinniście być razem". Z czasem grono tych osób zaczęło się powiększać i objęło całą naszą szkołę. Wszyscy mówili o miłości jaką z Lucasem rzekomo siebie darzymy i byli co do niej w stu procentach przekonani. Teraz dotarło do mnie, że mieli oni całkowitą rację odnośnie tego uczucia. Okazało się, że jedynymi osobami, które o nim nie wiedziały byliśmy my.

Lucas i Amybeth

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam Shirberciątka

Tak oto witam was w moim drugim one shocie. Nie wiem jak to możliwe, ale cóż...

Na początku chciałabym bardzo podziękować n_i_e_b_i_e_s_k_a. To właśnie ona wciągnęła mnie w wir pisania. Oczywiście dużo osób zachęcało mnie do pisania, więc równie dobrze mogłabym wspomnieć o wielu osobach, ale byłoby ich za dużo. Największe podziękowania należą się Kasi, gdyż wszystkie moje dłuższe prace powstały przez nią. Ona od samego początku zachęcała mnie do piania, za co dziękuję Ci mrówcia <3

Mam nadzieję, że ten one shot wam się spodobał. Bez notki wyszło ok 1900 słów. Oczywiście jak znajdziecie jakieś błędy to piszcie.

Muszę jeszcze wspomnieć, że to jest to WYNAGRODZENIE. Pracowałam nad nim przez tydzień, więc liczę na docenienie mojej pracy.

Proszę jeszcze o wejście na moją tablicę i odpisanie na ostatniego posta.

Ode mnie to wszystko

Trzymajcie się ciepło Shirberciątka <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro