2. You Take My Breath Away

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Równo o piętnastej Harry wszedł do biblioteki. Bibliotekarka dała mu klucze, bo musiała wcześniej wyjść, dlatego chłopak mógł w spokoju posegregować notatki, które przyniósł. Przez chwilę zastanawiał się, czy poruszać temat treningów, jednak uznał, że to zły pomysł. Denerwował się trochę, w końcu miał się spotkać z obiektem swojego zauroczenia. Nie wiedział, o czym mogliby rozmawiać, pochodzą z zupełnie innych środowisk. Poza tym bał się, że coś zdradzi jego prawdziwe uczucia do Louisa.

Harry dokładnie pamiętał, kiedy wchodząc do szkoły z Liamem zobaczył Louisa. Jego przyjaciel podszedł wtedy do niego i zapytał o drogę na aule. Tomlinson był w wieku Liama i znali się praktycznie od urodzenia, ale przez pewne wydarzenie przestali się przyjaźnić. Payne nigdy nie powiedział mu co dokładnie się stało, a Harry nie chciał być wścibski. Chłopcy nie mogli się jednak do końca unikać, bo byli sąsiadami. Co więcej, z pokoju Liama można było dokładnie obserwować pokój Louisa, kiedy ten czasami zapomniał zasunąć zasłon. Okna znajdowały się zaledwie kilka metrów od siebie, dlatego kiedyś, gdy z jakichś powodów nie mogli się spotkać pisali wszystko na kartkach albo rozmawiali przez sznurek z puszkami na końcach. Harry uważał to za bardzo zabawne, uśmiechał się na samą myśl o dwóch małych chłopcach, którzy nie mogą wytrzymać bez siebie kilku godzin.

Właśnie podchodził do półki z zamiarem wzięcia kolejnego ze słowników, kiedy to drzwi się otworzyły i wszedł Tomlinson. Harry zobaczył w drzwiach jego, umięśnioną sylwetkę i nogi się pod nim ugięły. Louis spóźnił się, ale i tak wyglądał na pewnego siebie, uśmiechał się jakby całkowicie zapomniał o porannym wydarzeniu. Podszedł do Harry'ego i przywitał się.

– Pomogę ci – wziął od niego książki. Serce Harry'ego zatrzymało się, gdy starszy przez przypadek dotknął jego dłoni.

– Dziękuję – usiedli koło siebie. Byli na tyle blisko, że mógł wyczuć jego zapach. Pachniał miętą. – Mogę zobaczyć twój zeszyt z angielskiego?

– Moje co? – zaśmiał się Louis. – Harry, naprawdę myślałeś, że prowadzę jakiś zeszyt?

– To na początek twoim pierwszym zadaniem będzie przepisanie wszystkich notatek – wręczył chłopakowi duży zeszyt. Domyślił się, że Louis nie wziął swojego. – Dobrze by było, żeby na następne spotkanie wszystko było gotowe.

– Oczywiście, psorze – mruknął cicho.

– Nie jestem twoim nauczycielem i wolałbym żebyś mnie tak nie taktował. Do niczego nie będę cię zmuszał, jeśli nie chcesz czegoś robić, nie musisz, twoja sprawa – spojrzał się stanowczo i poczuł, że zbyt gwałtownie zareagował. Uspokoił się, gdy spojrzał w nieziemsko błękitne oczy Louisa, które sprawiały , że Harry czuł, że starszy jest w stanie patrzeć w głąb jego duszy.

–Hej, spokojnie. To był żart...

– Och. Wiesz, nie jestem dobry w żartach – chłopak szybko odwrócił wzrok. Właśnie ośmieszył się przed Louisem Tomlinsonem i nie mógł tego znieść. Bał się, że on weźmie go za jakiegoś idiotę, który nie ma poczucia humoru.

– Zauważyłem. Dobra, możemy zaczynać?

Przez ponad godzinę Harry tłumaczył Louisowi lekcje, spokojnie, bez pośpiechu nauczał wszystkiego nowego kolegę. Louis zdawał się wszystko rozumieć; rzeczywiście był inteligentny. Styles zauważył, że bez problemu rozmawia z chłopakiem. Czuł się bardzo swobodnie, powoli zaczynał nawet rozumieć jego poczucie humoru. Styles przyglądał mu się, gdy ten zapisywał coś na kartce, po raz pierwszy byli tak blisko siebie. Louis był bardzo przystojny. Miał piękne kości policzkowe i różowe, wąskie usta. I te cudowne, niebieskie oczy. Chłopak czuł, że mógłby patrzeć się na niego godzinami. Szybko odrzucił od siebie te myśl. Nie, to jest Louis Tomlinson. Louis Tomlinson, który ma mnóstwo kobiet. Louis Tomlinson najprzystojniejszy chłopak w szkole. Louis Tomlinson, który nie jest gejem.

Poza tym, Harry po prostu jest w stanie ocenić urodę drugiego mężczyzny. Tak, właśnie. Jest obiektywny, tyle. Louis jest bardzo sympatyczny, dlatego zwrócił na niego uwagę bardziej niż na innych.

Ale te piękne, niebieskie oczy...

– Skoczyłem! Harry, cholera, ja naprawdę zaczynam to rozumieć. – spojrzał się na niego i uśmiechnął się szeroko.

Ten uśmiech...

– Mówiłem, że to nie jest trudne. Po za tym, jesteś inteligentny, wiedziałem, ze bez problemu sobie z tym poradzisz – spojrzał się na zegarek. – Jest już prawie siedemnasta.

– Tak późno? Chyba muszę już iść. Zawsze po moim treningu odbieram siostrę z zajęć.

– Masz siostrę? – Harry skarcił się w myślach za poruszanie tematu rodziny. Ale chciał dowiedzieć się o nim jak najwięcej.

– Tak, nawet kilka. Ale odbieram Lottie. Świetny dzieciak, dobrze się uczy – nastąpiła chwila milczenia. Harry uświadomił sobie, że ten czas Louis spędziłby na treningu, a nie z nim i poczuł się dziwnie. – A ty masz rodzeństwo?

– Tak, ale mieszkam tylko z mamą – znowu powiedział zbyt dużo.

–Rozumiem – stwierdził, a Harry zaciekawił się, czy chłopak ma podobne problemy do niego. Wolał jednak nie pytać o takie rzeczy na pierwszym spotkaniu. – To kiedy i gdzie widzimy się następnym razem? – Louis pakował książki i notatki do plecaka.

–Naprawdę chcesz się ze mną uczyć? – ucieszył się Harry. Czy to oznacza, że chłopak chce z nim nadal spędzać czas?

– Tak, jesteś lepszy od Bloom. Nie wspominasz cały czas o swoim narzeczonym – puścił oczko. – A poza tym, jeśli będę się uczył, to mama znowu pozwoli mi chodzić na treningi.

– Jak często je masz? – Harry nie wierzył, że zadał mu kolejne pytanie. On nie potrafił rozmawiać z ludźmi, ale chciał jak najwięcej wiedzieć o chłopaku.

– Trzy razy w tygodniu. W poniedziałki, wtorki i czwartki, ale w soboty ćwiczę jeszcze z Zaynem – Harry wcale nie poczuł się zazdrosny na myśl, że Louis ćwiczy sam z jakimś chłopakiem.

– Więc, nie robisz nic jutro, to może o 18? Bo wiesz, moglibyśmy się spotkać u mnie. Bibliotekarka musiała wyjść, dlatego jest tutaj tak pusto... – Louis nic nie powiedział, dlatego kontynuował – Napisze ci adres – wziął w pośpiechu kartkę i zapisał wszystko. Ręka strasznie mu się trzęsła. – To do zobaczenia! – spojrzał się głęboko w jego oczy. Jak dla Stylesa, utrzymywali kontakt wzrokowy stanowczo zbyt długo.

– Cześć – Louis pierwszy odwrócił wzrok.– I dzięki, Harry – delikatnie klepnął go w ramię.

Harry Styles został sam w bibliotece, nie wiedząc co ze sobą zrobić.

Ω

Liam szedł w stronę boiska i analizował, co ma powiedzieć chłopakowi, z którym będzie musiał pracować. Kompletnie nie wiedział, jak się zachować.

– Dzień dobry, panie...

– Trenerze – dokończył wysoki, postawny mężczyzna. Uczył Liama wf-u, ale tak bardzo kochał swoją drużynę, że każdemu kazał się zwracać do siebie „trenerze".

– Mhm, dobrze. Jestem Liam Payne, pani Bloom pewnie już o mnie mówiła.

–Ta, jesteś z tej gazetki? – nie czekał na odpowiedź – Możesz iść do szatni, powiedziałem już Zaynowi, że będziesz z nim gadał.

Rozmawiał, nie gadał. I kim jest Zayn?, pomyślał.

– Mam po prostu wejść do męskiej szatni?

– Tak, chłopcy już pewnie wyszli spod prysznica.

Prysznica?

– Oczywiście – Liam przełknął ślinę. – Czy mógłby pan jeszcze raz powiedzieć jak się nazywa się ten chłopak?

– To Zayn, tymczasowy kapitan.

– Ale, jak ma na nazwisko?– wybąkał, a trener spojrzał się na niego, marszcząc czoło.

– Czy ty nie wiesz jak nazywa się jeden z naszych najlepszych zawodników? – Liam uśmiechnął się delikatnie i zaprzeczył ruchem głowy. – Malik. Zayn Malik. Idź już, chociaż on pewnie i tak wyjdzie ostatni.

Podziękował i poszedł do szatni. Miał wrażenie, że gdzieś już słyszał to nazwisko, ale miał naprawdę słabą pamięć do tego typu rzeczy. Jeśli nie miał okazji z kimś porozmawiać, nie zapamiętywał jak się nazywa.

Już przed wejściem słychać było rozmowy i krzyki. Powtórzył jeszcze raz to nazwisko w głowie , poprawił koszulę i zapukał. Nikt mu nie odpowiedział, ale i tak postanowił wejść.

– Przepraszam... – grupa chłopców spojrzała się na niego. Na szczęście byli ubrani. – Szukam Zayna Malika.

– Jest pod prysznicem – odpowiedział wysoki brunet.

– Pewnie nakłada odżywkę na włosy – zaśmiał się ktoś inny.

– Albo smaruje się balsamem – dodał kolejny.

– Może znowu ma malinowy – powiedział znowu brunet, a reszta chłopców wybuchła głośnym śmiechem.

Liam nie za bardzo rozumiał ich reakcji. On też używał odżywki do włosów, ale balsam do ciała wolał o zapachu wanilii.

– Przynajmniej nie pożyczam pomadki od siostry – powiedział wysoki chłopak z ciemną karnacją wychodząc z łazienki. W pasie miał przewiązany ręcznik, było widać jego perfekcyjnie wyrzeźbione ciało, z kilkoma tatuażami. Drugim ręcznikiem wycierał włosy. Liam nie potrafił oderwać od niego wzroku. Wyglądał świetnie.

– Bo masz własną.

Zayn przewrócił oczami, ale nic nie odpowiedział. Liam znowu nie rozumiał, co śmiesznego jest w posiadaniu pomadki.

– O, ty jesteś pewnie Liam? – zwrócił się do niego.

– Tak – powiedział, siląc się na najbardziej pewny siebie głos. Wyszło mu całkiem nieźle. Podszedł do Zayna i podał mu dłoń. – Liam Payne, redaktor naczelny gazetki szkolnej.

– Zayn Malik – poczuł mocny uścisk, jednak dłonie miał bardzo miękkie. – Tymczasowy kapitan szkolnej drużyny piłki nożnej.

Utrzymywali kontakt wzrokowy, więc Liam mógł dokładnie przyjrzeć się jego pięknym oczom. Zayn puścił jego rękę i uśmiechnął się przyjaźnie.

– Dobra, Malik, spadamy, do zobaczenia jutro – pozostali chłopcy wyszli z szatni. Rzucił im jakieś pożegnanie i znowu odwrócił się do Liama.

– Zayn, może się ubierzesz? – zaproponował. Czuł się trochę niekomfortowo, gdy nastolatek paradował przy nim prawie nago.

– W sumie, jeśli ci to przeszkadza – wzruszył ramionami i podszedł do szafki, szukając ubrań. Liam odwrócił się i stał tyłem do przebierającego się Zayna. – Stary, nie wstydzę się, możesz patrzeć.

– Wolę zachować pewien dystans – odpowiedział speszony. Już i tak widział za dużo.

– Jak wolisz – zaśmiał się. – Więc, co robimy?

– Przepraszam cię za to, ale to naprawdę nie był mój pomysł – zaczął się tłumaczyć. – Ja w ogóle nie chciałem pisać o sporcie, ale pani Bloom powiedziała...

– Ej, ej, ej! – przerwał jego tłumaczenia. – Liam, cieszę się, że w gazetce pojawi się coś o sporcie. Artykuły są spoko, ale jednak brakuje czegoś, co zainteresuje większość.

– Naprawdę czytasz gazetkę? – Liam odwrócił się do niego, na szczęście był już ubrany.

– Lubię ją. I z chęcią ci pomogę – poklepał go po ramieniu, co wywołało lekkie dreszcze na ciele Payne'a.

– To super. Bo ja... nie znam się na sporcie. I nawet nie wiem od czego moglibyśmy zacząć.

– Nie mów mi, że nie masz żadnego pomysłu, Li.

– Li? – posłał mu pytające spojrzenie.

– Tak jest krócej. No to co, masz jakiś pomysł?

– Dowiedziałem się o tym wszystkim dzisiaj, ale coś wymyśliłem – tak, Liam Payne zawsze sobie poradzi. – Mógłbyś mi powiedzieć, jak wyglądają trening, ile razy ćwiczycie, co na nich robicie. Taki mały wywiad. Potem zajmiemy się meczami.

– Jestem za. Mogę ci pomóc – Liam trochę nie wierzył, że wszystko mu tak łatwo poszło i czekał, aż pojawi się jakiś haczyk. – Więc, Li, kiedy możemy się spotkać i omówić szczegóły? – byli na tyle blisko siebie, że czuł jego zapach. Rzeczywiście musiał mieć malinowy balsam do ciała.

– Ja mam czas codziennie, więc mogę się do ciebie dostosować.

– Treningi mam w poniedziałki, wtorki, czwartki, w soboty chodzę z Louisem pograć, ale po nich i w inne dni, jestem cały twój – wyrzucił to z siebie bardzo szybko, praktycznie na jednym wdechu.

– Dobrze, to możemy się spotkać jutro? – Zayn uśmiechnął się, co chyba było przyzwoleniem na kontynuowanie. – Szkolna biblioteka?

–Nie, tylko nie to – jęknął.– Mam już dość szkoły. Wolałbym, żebyś przyszedł do mnie – zauważył zdziwienie Liama i parsknął śmiechem. – Nie zjem cię przecież – spojrzał na telefon.– Muszę już iść, ale daj mi swój numer, to omówimy szczegóły.

Liam wziął jego telefon i zapisał swój numer. Od razu polubił Zayna. Nie był wcale taki głupi, jak na sportowca. I jeszcze powiedział, że czyta gazetkę!
Zastanowił się, czy spodoba mu się jego powieść.

– Jeszcze raz bardzo ci dziękuję za pomoc.

– Nie ma sprawy, serio. Napisze wieczorem, pa! – Zayn wziął torbę i wyszedł z szatni.

Nagle Liam pomyślał, że mógłby się bardziej zainteresować sportem.

Ω

Louis wyszedł w pośpiechu i wsiadł do samochodu. Szkoła Lottie znajdowała się niedaleko. Spojrzał na zegarek, trening jeszcze się nie skończył. Żałował trochę, że wyszedł za wcześnie, mógłby spędzić jeszcze kilka minut z Harrym. Chłopak zaintrygował go, był inny niż wszyscy jego znajomi. Miły, pomocny, inteligentny i nigdy wcześniej nie widział tak pięknych oczu jak miał właśnie on. Bez problemu mógł z nim rozmawiać, nie czuł żadnej presji. Jego głęboki, spokojny głos, sprawiał, że mógłby go słuchać godzinami. W takich warunkach nawet nauka przychodziła mu z łatwością. Poza tym, Louis lubił się uczyć. Po prostu nigdy nie miał motywacji, wolał spędzać czas grając albo spotykając się ze znajomymi.

Oparł się o samochód i wyciągnął z kieszeni karteczkę, którą dostał od Harry'ego. Starannym pismem było napisane jego imię i nazwisko, pod tym adres i numer telefonu. Uśmiechnął się do siebie.

– Co tam masz? – usłyszał głos swojego młodszej siostry. Podniósł głowę i w pośpiechu schował kartkę do kieszeni.

– Nic. Jak tam zajęcia?

– Jasne, pewnie numer do kolejnej dziewczyny. – Lottie współczująco spojrzała się na brata. Nie popierała zachowania jego wobec kobiet i mimo, że była młodsza, starał się namówić Louisa na poważniejszy związek

– Jak tam zajęcia? – zmienił temat, wolał porozmawiać o zainteresowaniach siostry.

– Dobrze, malowaliśmy martwą naturę – odparła od razu.

– Ja wciąż czekam jak będziecie rysowali ludzi. Mogę zostać modelem – zażartował. – Szybko, wchodź.

Wsiedli do samochodu i kilka minut później zatrzymali się pod domem. Inny samochód stał na podjeździe.

– Mama jest w domu? – ucieszyła się Lottie. Ostatnio dużo czasu spędzała w pracy.

– Najwyraźniej tak – weszli do domu. – Hej, już jesteśmy!

– Cześć kochani! – uśmiechnęła się do dzieci. – Jak tam w szkole?

– A jak myślisz? – zaśmiała się Lottie. Nigdy nie było z nią problemów, świetnie się uczyła, a oprócz tego była bardzo grzeczna i nauczyciele zawsze ją chwalili.

– A u ciebie? – zwróciła się zmartwiona do syna.

– Też dobrze. Byłem dzisiaj na tych korepetycjach. W piątek mam następne.

– Całe szczęście – powiedziała z ulgą.

Weszli do jadalni, gdzie siedziała już reszta sióstr Louisa. Fizzy zdawała się nie zwracać na niego uwagi, ale Daisy i Phoebe rzuciły się i zaczęły przytulać starszego brata. Były najmłodsze i miał wrażenie, że strasznie brakuje im ojca, dlatego tak często okazywały czułość jemu.

Chłopak chciał jak najszybciej zjeść, żeby zadzwonić do Zayna i spytać co się stało na treningu. Wiedział, że dopóki nie poprawi ocen, nie ma co liczyć na powrót. Dlaczego jego mama nie rozumiała, że piłka nożna to całe jego życie?

Lottie właśnie opowiadała matce o dzisiejszym dniu w szkole. Robiła to ze wszystkim szczegółami, opowiadając czego się nauczyła, co robiła z koleżankami. Louis nie wiedział, jakim cudem ma tak dobry kontakt z mamą. On nie potrafił z nią rozmawiać, bo najcześciej się kłócili.

– Louis, może też mi coś powiesz? – chłopak milczał. – Jak się nazywa ten twój korepetytor?

– Harry.

– Jak dobrze, że to chłopak, inaczej nie poprawiłbyś tych ocen – wtrąciła się Fizzy.

– Och, skarbie, przestań –   upomniała ją mama, chociaż wiedziała, że jej córka ma rację. – A jak ma na nazwisko?

– Styles.

– Styles?

– Styles – potwierdził Louis.– Co w tym takiego dziwnego?

– Wydaję mi się, że Karen kiedyś mi coś wspominała o Stylesach...– Louis znowu nie dopowiedział, zawsze milczał, kiedy mama wspaniała o swojej przyjaciółce.

– Mamo, wydaję mi się, że Harry to najlepszy przyjaciel Liama – powiedziała Lottie.

– No właśnie też tak myślę – potwierdziła kobieta.

– A to nie był przypadkiem Niall? – zapytała Fizzy.

– Ja już nie wiem – westchnęła kobieta. – Louis, z kim się przyjaźni Liam?

– Mamo, skąd mam to wiedzieć, przecież z nim nie rozmawiam – odparł podirytowany.

– Byliście kiedyś najlepszymi przyjaciółmi...

– Dziękuję za obiad – wstał od stołu, nie chcąc prowokować kłótni.

Szedł na górę, ale wciąż słyszał rozmowę na temat Liama, której nie mógł znieść. Jego mama miała rację, przyjaźnili się w dzieciństwie, ale potem poszli do innych klas i ich drogi się rozeszły. Poza tym bardzo się od siebie różnili. Można powiedzieć, że zostali zmuszeni do przebywania razem, bo ich mamy często się spotykali, a oni byli w tym samym wieku. Jeszcze Payne zrobił coś złego. Potem Louis sam znalazł sobie przyjaciół i nie potrzebował Liama. On też dobrze sobie radził bez niego.

Najlepszym przyjacielem Louisa był Zayn. Był dla niego najważniejszą osobą i zawsze mógł na niego liczyć. W przeciwieństwie do Liama, który odradzał mu złe pomysły, Zayn towarzyszył mu w ich realizacji. Chciał do niego dzisiaj zadzwonić, ale jakoś nie miał siły. Postanowił przepisać zeszyt Harry'ego.

Wyłączył komórkę i całkowicie skupił się na nauce.

Ω

  Zayn wrócił do domu wyraźnie zadowolony. Miał okazję porozmawiać z Liamem i jeszcze zdobył jego numer! Dokładnie pamiętał dzień, w którym po raz pierwszy go zobaczył.

W wakacje, przed pójściem do liceum, spał u swojego przyjaciela Louisa. Nie wiedzieli jeszcze, jak będzie w nowej szkole, kim tam będą. Wtedy byli po prostu dwójką przyjaciół, którzy lubili grać w piłkę. I szło im całkiem nieźle. Obiecali sobie, że spędzą całe dwa miesiące razem, ćwicząc, bawiąc się. Chcieli jak najlepiej zapamiętać tamte wakacje. No i tak było, codziennie spędzali ze sobą mnóstwo czasu, robiąc rzeczy, których nigdy nie zapomną.

W tym czasie każdy z nich przeżył wiele swoich „pierwszych razy".

Był już lipiec, na dworze było strasznie gorąco, więc cała rodzina Louisa postanowiła wybrać się nad jezioro, na weekend. Chłopak jednak nie chciał spędzać czasu z samymi kobietami, dlatego symulował chorobę. Jego mama strasznie się przejęła i chciała odwoływać plany, ale jej najlepsza przyjaciółka obiecała, że zajmie się jej synem. Mieszkała w domu obok, więc to nie było problemem.

Louis obiecał Karen, że zadzwoni do niej, gdy będzie czegoś potrzebował, a kobieta niechętnie zgodziła się. Wolałaby, żeby chłopak przyszedł do nich, aby miała go cały czas na oku.

Nastolatek zaprosił wtedy Zayna do siebie. Byli sami w domu, dlatego w nocy postanowili uczcić to lato alkoholem. Na początku było fajnie, świetnie się bawili, wygłupiali. Mieli jednak słabą głowę, dlatego po dwóch piwach przestali. Wtedy to było dużo. Teraz tyle piją na odprężenie.

Było po północy i Louis już zasnął. Od zawsze, w przeciwieństwie do Zayna, potrafił zasnąć wszędzie. To była bardzo przydatna umiejętność.

Zayn wstał po cichu z łóżka i usiadł na biurku, żeby spojrzeć przez okno. Miał idealny widok na dom sąsiadów Louisa. Zdziwił się, że o tej godzinie jeszcze świeciło się światło. W odległości kilku metrów zobaczył chłopaka, który skupiony pisał coś na komputerze. Kojarzył go ze starych zdjęć w albumie Louisa i doszedł do wniosku, że musiał być to Liam Payne. Początkowo czuł się trochę zazdrosny, gdy mama Louisa opowiadała o jego przyjaźni z chłopakiem. Tomlinson powiedział mu wtedy, że nigdy nie miał wspólnych zainteresowań z nim i ich mamy zmusiły ich do zadawania się ze sobą. Miał wrażenie, że kłamał i zdarzyło się coś innego. W końcu z dnia na dzień nie można zerwać z kimś kontaktów. Znał Louisa na tyle dobrze, że wiedział, że i tak mu nic nie powie.

Kiedy tak obserwował Liama, zdał sobie sprawę, że on jest piękny. Zayn potrafił ocenić czy chłopak jest przystojny, zdawał sobie sprawę z urody Louisa czy innych kolegów. To było coś innego, nigdy nic takiego nie czuł przy nikim innym. Tak jakby doszedł do wniosku, że stracił całe życie, nie zachwycając się Liamem. Bo on miał w sobie coś co sprawiło, że Zayn miał ochotę go dotknąć. Po prostu poczuć jego skórę.

Gdy okazało się, że poszli do tej samej szkoły, nie dał po sobie poznać swojej radości. Przecież on nigdy nie rozmawiał z Liamem. Obserwował go tylko na korytarzach. Wiedział, że nie może tak po prostu do niego zagadać, bo to by było dziwne. Louis mógłby mieć pretensje. Poza tym, Zayn lubił dziewczyny. Naprawdę. Spotykał się tylko z nimi, a chłopaków lubi tylko po pijaku, wtedy płeć mu nie przeszkadza. Nie miał też problemów ze wspólną szatnią, bo żaden kolega mu się nie podobał.

Zayn chciał być na bieżąco z jego życiem, więc postanowił czytać każdy artykuł Liama. Miał świetny styl pisania, nie można było go pomylić z żadnym innym. Niewątpliwie był utalentowany, dlatego dziwił się, że nie zaczął jeszcze pisać czegoś bardziej twórczego niż artykuły. Zayn z chęcią przeczytałby coś jego autorstwa, chociaż miałby to być przepis na kanapkę.

Był bardzo szczęśliwy, kiedy trener powiedział mu o jego współpracy z gazetką szkolną. Wprawdzie nigdy nic nie pisał, ale chciał obserwować jak pracuje Liam. A to był świetny pretekst. Nikt nie domyśliłby się, czemu tak naprawdę spotyka się z chłopakiem.

Zayn nie został na obiedzie, przywitał się z mamą i siostrami i wszedł do swojego pokoju. Słońce powoli zachodziło, więc postanowił wyjść na balkon. Nigdy nie żałował, że wybrał trochę mniejszy pokój, ale z tarasem. Godzinami potrafił tam przebywać.

Usiadł na małej sofie i wyciągnął swój telefon. Najpierw napisał do Louisa, żeby dowiedzieć się jak poszły mu te korepetycje. Chłopak jednak nie długo nie odpisywał, dlatego Zayn napisał mu jeszcze kilka SMS-ów o treści „odpisz bananie".

Później napisał kolejną wiadomość, tym razem do Liama. Przez chwilę zastanawiał się czy ją wysłać. Ale przecież obiecał, że napisze wieczorem, a słońce już zachodzi, więc można uznać, że to wieczór.

Do Liam:

Hej, zgadnij kto xx

Od Liam:

No nie wiem, może Zayn?

Do Liam:

Dobry jesteś, Sherlocku! Powiedz mi, jak to wydedukowałeś xx


Od Liam:

To proste, mój drogi Watsonie. Zayn to jedyna osoba, której w ostatnim czasie podałem swój numer.


Do Liam:

Cóż za geniusz! Co robisz jutro, Holmes?


Od Liam:

Skoro pytasz, to pewnie spotykam się z tobą.


Do Liam:

Przyjdziesz do mnie? :3


Od Liam:

Napisz mi adres x


Czy Liam właśnie wysłał buziaczka? Serce Zayna stanęło. Szybko napisał mu adres.


Do Liam:

Tylko nie podawaj nikomu! XD


Od Liam:

Bo zlecą się fanki tymczasowego kapitana szkolnej drużyny piłki nożnej, Zayna Malika?


Do Liam:

Właśnie. Ja ufam tylko redaktorowi naczelnemu szkolnej gazetki Liamowi Payne'owi x

Od Liam:

Czuję się zaszczycony. :)


Do Liam:

Masz mój adres i numer telefonu. Nie spierdol tego x


Od Liam:

Nie przeklinaj! :(


Do Liam:

Przepraszam :/ Wybacz


Od Liam:

Czuje się urażony


Do Liam:

Zrobię ci naleśniki w ramach przeprosin x


Od Liam:

ZAYN???!!!


Do Liam:

TAK TO MOJE IMIE, SUPER, ZE JE ZNASZ

I NIE PODNOŚ NA MNIE CZCIONKI


Od Liam:

Wybacz x

Czy ty potrafisz robić naleśniki??


Do Liam:

PFF. NO JASNE, JESTEM MISTRZEM. :D


Dobra, nie do końca. Ale mniej więcej wie jak zrobić naleśniki. Wie też, że Liam kocha naleśniki.


Od Liam:

CZEKAJ, IDE PO PIERŚCIONEK ZARECZYNOWY


Do Liam:

Awwww <3333 to jutro o 18 chcę go widzieć!!!


Od Liam:

Ok. Musze już kończyć, do jutra xx


Do Liam:

Miłego wieczoru xxx


Zayn podczas rozmowy cały czas się uśmiechał.


******

Już drugi rozdział! <3 Postaram się dodawać je przynajmniej raz w tygodniu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro