20. Heart to Heart

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niall i Kate spali razem w łóżku, przytulając się. Wcześniej starali się być cicho, wiedząc, że za ścianą są Louis z Harrym i nie chcieli, żeby ci słyszeli co robią.

Chłopak już cicho pochrapywał, dziewczyna też była o krok od zaśnięcia. Czuła się cudownie, tuląc się do jego piersi. Nagle usłyszała coś dziwnego.

– Czy ty słyszysz to samo co ja? – szturchnęła delikatnie Nialla. Ten tylko coś mruknął. Uderzyła go mocniej. – Horan, ty dupku, wstawaj!

– Kate, jest środek nocy...

– Słyszałeś to co ja? – powtórzyła, a chłopak zerwał się gwałtownie i zaczął nasłuchiwać.

– Czy to jest to o czym myślę? – spojrzał na nią lekko przerażony. W ciemności wciąż było widać jego jasnoniebieskie oczy.

– Sprawdźmy lepiej – szepnęła i wstali z łóżka. W duszy podziękowała bratu za podgrzewane podłogi. Niall ubrał szybko koszulkę. – Tylko cicho.

Powoli otworzyli drzwi i na placach skradali się do pokoju obok. Starali się być bardzo cicho, chociaż blondyn trochę zbyt głośno chodził.

Stanęli pod drzwiami i przysłuchiwali się.

– Będziesz grzecznym chłopczykiem dla tatusia? – usłyszeli męski głos, jednak nie rozpoznali kto to, bo zamknięte drzwi trochę go wygłuszały. – Widzisz skarbie, co ze mną robisz?

Mężczyzna otrzymał w odpowiedzi jęk. Kate spojrzała się na Nialla z uśmiechem, a ten z trudem powstrzymywał śmiech.

– Wyglądasz tak pięknie – kontynuował. – Powiedz mi czego potrzebujesz, kochanie?

– Ciebie – usłyszeli, że ktoś daje komuś klapsa.

Niall zakrył Kate usta dłonią, żeby nie pisnęła.

– Jeszcze raz. Czego?

– Ciebie, tatusiu.

– Grzeczny chłopiec.

Kate wyglądała jakby miała zaraz zemdleć i wachlowała się dłonią. Niall przewrócił oczami, nadal powstrzymując śmiech.

– Pokaż mi jak bardzo tego potrzebujesz – w pokoju przez dłuższą chwilę słychać było tylko jęk i Kate już chciała otworzyć drzwi, ale w porę się powstrzymała. – Właśnie tak, grzeczny chłopiec. Dostaniesz swoją nagrodę.

Wyobraźnia podsunęła jej już odpowiedni obraz.

– Zmieścisz od razu dwa palce, prawda, skarbie?

– Proszę, tatusiu – odpowiedział po czym jęknął przeciągle.

– Podoba ci się? Chciałbyś tak dojść czy wolisz to zrobić na moim fiucie?

Kate spojrzała na Nialla i bezgłośnie powtórzyła „fiucie", chłopak był cały czerwony od ciągłego wstrzymywania powietrza.

– Wejdź we mnie, błagam – usłyszeli, że dostał kolejnego klapsa. – Tatusiu.

– Perwersyjnie – Niall szepnął Kate do ucha.

– Moi mali chłopaki – udała, że ociera łzę.

– Skoro tak ładnie prosisz – znowu słychać było jęki. – Jesteś taki ciasny, skarbie, specjalnie dla mnie.

– Tylko dla ciebie, tatusiu – tym razem, ku rozczarowaniu Kate, nie zapomniał tego dodać i nie dostał klapsa. – O tak, tutaj.

Powiedział bardzo głośno i równie głośno jęknął. Zapewne gdyby Kate i Niall spali w swoim pokoju, teraz by się obudzili.

– Kurwa, nie tak głośno – warknął. – Przepraszam skarbie, ale chyba nie chcesz obudzić nikogo, prawda?

Musiał zakryć mu czymś usta, bo jęki stały się bardziej stłumione.

– Myślałem o tym cały dzień, wiesz? Jesteś taki gorący, skarbie. Mógłbym cię pieprzyć cały czas.

Kate w swojej głowie dała mu na to pozwolenie. Przez następne kilka minut słychać było tylko głośne oddechy i jęki mężczyzn.

Niall stał już trochę znudzony, ale kiedy próbował odejść, Kate pociągnęła go za koszulkę, wciąż podekscytowana. Bezgłośnie kazała mu stać w miejscu.

– Tak skarbie, dojdź dla mnie – usłyszeli nagle głos jednego z nich. – Jesteś taki piękny.

Jęki obu mężczyzn stały się intensywniejsze, a po chwili całkiem ucichły.

– Kocham cię.

– Ja ciebie też.

Kate i Niall zrobili bezgłośne „awww".

– Chodźmy pod prysznic, dobrze?

Co? Przecież będą musieli wyjść z pokoju.

Niall i Kate posłali sobie przerażone spojrzenie i szybko czmychnęli do swojego pokoju. Zaraz po tym usłyszeli otwierani drzwi i kroki.

– Nie wierzę, że to się stało! – powiedziała Kate, znowu tuląc się do Nialla.

– Ja też nie. – chłopak w końcu mógł się roześmiać.


Ω


Rano Kate i Niall wstali jako pierwsi, dlatego postanowili zrobić wszystkim śniadanie. Wczoraj nie zdążyli się nawet rozpakować, jednak teraz wciąż nie mieli na to ochoty. Obydwoje umierali z głodu.

Weszli do kuchni i razem zaczęli robić naleśniki. Dziewczyna wykonywała większość pracy, Niall raczej zajmował się jedzeniem farszu. Kate smażyła już naleśniki, które chłopak po kryjomu podjadał.

– Spierdalaj – mruknęła z uśmiechem dziewczyna, gdy ubrudził ją sosem czekoladowym.

– Pozwól, że ci pomogę – polizał jej policzek.

– Jesteś jak mały szczeniak – pisnęła.

– Późno się zorientowałaś – do kuchni wszedł Liam i Zayn, obejmując się. Payne spojrzał uradowany, gdy zobaczył, co robią. – Naleśniki?

– Lubisz? – spytała Kate, raczej retorycznie.

– Zayne zrobił mi na naszej pierwszej randce – cmoknął chłopaka delikatnie w usta.

– To wtedy nie była jeszcze randka – mruknął. – Chociaż zdążyłeś mi się już gapić na tyłek.

– To nie moja wina, że mnie prowokowałeś – Liam ugryzł jego ucho.

– Dobra mój statku, poczekajcie aż przypłynie Larry – powiedziała Kate, gdy skończyła smażyć ostatniego z naleśników. – Muszą nam coś wyjaśnić.

– A co się stało? – zaciekawił się Zayn, odsuwając się od pocałunków Liama.

– O wilku mowa! – ucieszył się Niall, gdy Harry i Louis weszli do kuchni. Obaj wyglądali na dość zmęczonych. – Niewyspani?

– Nie spaliśmy pół nocy – mruknął Louis, ziewając.

– My już wiem dlaczego – Niall puścił im oczko, a Kate dała wszystkim talerze. Postawiła naleśniki i dodatki do nich na stole i sama usiadła przy nim.

– Harry uznał, że musi się rozpakować – oznajmił Louis. – Nie zgadniecie co dopakowała mu mama!

– Lou... – Harry speszył się.

– Dodatkowy sweter? – spytał Liam.

– Nie! Kilka paczek gumek i lubrykant! – Louis zaśmiał się, podobnie jak Zayn i Liam. Brunet wyglądał na zażenowanego całą tą sytuacją.

– Słyszeliśmy wczoraj, że wam się przydało – Niall ponownie puścił oczko.

– Chyba nie wiem o czym mówisz – Louis spojrzał się na nich podejrzliwie.

– Naprawdę nie musisz udawać, tatusiu – powiedziała Kate z głupim uśmieszkiem.

– Spaliśmy po dwóch stronach łóżka, nawet mnie nie dotknął – zaczął tłumaczyć się Harry.

Zayn i Liam spojrzeli się na siebie i wybuchli histerycznym śmiechem. Pozostali patrzyli na nich zdziwieni.

– Ej, wiem, że jesteście pojebani, ale może nam powiecie o co wam chodzi? – spytała po chwili Kate.

– Zamieniliśmy się wczoraj pokojami – powiedział Liam, przerywając na chwilę śmiech.

– Czekaj, co? – szybko wyłączyła palnik, żeby nie przypalić reszty naleśników.

– Harry wczoraj marudził, że będzie was słyszał całą noc – odpowiedział Louis. – Więc Zayn uznał, że możemy się zamienić pokojami, bo oni i tak będą zajęci sobą.

– Czyli, że obok nas spał Liam i Zayn? – upewniła się Kate.

– Kłóciłbym się czy spali – powiedział rozbawiony Niall.

– Czuję się trochę niekomfortowo, z tym, że nas podsłuchiwaliście – mruknął Liam. – Należy nam się trochę prywatności.

Dziewczyna jednak ich nie słuchała, tylko rzuciła się im na szyję, przytulając.

– Jestem z was taka dumna, moje perwersyjne dzieciaczki!

– Kate, dusisz mnie – wyjąkał Zayn.

– Zanim się obejrzę, to wasze fetysze dojdą do tego stopnia, że to Liam będzie cię dusił – udała, że ociera łzę. – A ty będziesz prosił o więcej. – powiedziała poprawiając kołnierz koszulki Zayna i uśmiechnęła się promiennie.

– Jezu, Katy przerażasz mnie coraz bardziej – Louis spojrzał na nią zlękniony.

– Kate, ja chyba niezbyt rozumiem o czym mówicie – wtrącił się Harry, który dotychczas tylko przysłuchiwał się rozmowie.

– Niall i Kate podsłuchiwali nas w nocy – Liam przewrócił oczami.

– Masz rację tatusiu, byłem niegrzecznym chłopcem – zaśmiał się Niall z naleśnikiem w buzi. – Jak mnie ukarzesz, może klapsem? – klepnął się w nagie udo i zarechotał.

– To nie jest śmieszne – mruknął. – Nie powinniście nas podsłuchiwać.

– A tak z ciekawości, Liam jest tatusiem, prawda? – Zayn nieśmiało przytaknął.

– Nie wierzę, że nie rozpoznałaś naszych głosów – zamyślił się Liam.

– Była za bardzo podniecona tym co tam robiliście, żeby zwracać uwagę na takie... szczegóły – powiedział blondyn, przełykając ostatni kęs. – Jakie mamy plany na dzisiaj? – zmienił temat.

– Możemy przejść się po okolicy, a wieczorem obejrzymy jakiś film? – zaproponował Louis i wszystkim spodobał się ten pomysł.

Ubrali się ciepło i wyszli na dwór. Luke miał rację, w dzień jest tutaj o wiele ładniej. Słońce delikatnie świeciło, ale i tak było bardzo zimno.

Wszyscy bawili się jak małe dzieci. Spędzili kilka godzin na dworze, lepiąc bałwana i rzucając się śnieżkami. Odkryli tez bardzo ładny most. Niall wszędzie robił aniołki na śniegu, a kiedy znalazł idealnie stromą górkę, żałował, że nie wziął sanek.

– Zawsze możemy wykorzystać deski, za domkiem leżało kilka – powiedział Zayn, klepiąc przyjaciela po ramieniu. Na twarz Nialla od razu wrócił uśmiech.

Zjeżdżali na deskach, doskonale się bawiąc, podczas gdy Harry i Liam lepili bałwana po drugiej stronie górki. Wreszcie przyszła kolej Louisa, szatyn usiadł na kawałku drewna i zjechał w dół. Było tak ślisko, że nie zdołał zahamować. To był dosłownie moment, jedna chwila. Wszyscy natychmiast zebrali się wokół, byli zszokowani i smutni. Jedynie Kate przykucnęła przy ciele Tomlinsona.

– Nie wierzę, że złamałeś najlepszą deskę, chciałam na niej zjechać chuju! Mówiłam, żeby mu jej nie dawać! – krzyknęła Kate, szarpiąc go za kołnierz kurtki. – Nawet twoje zderzenie ze znakiem nie wynagrodzi nam tej straty!

Dziewczyna usiadła na niego okrakiem i dłońmi okładała jego klatkę piersiową, krzycząc wniebogłosy. Louis próbował się bronić, ale nie mógł nic zrobić pod ciężarem Katy.

– Powinnam cię za to zamordować! – krzyknęła i wysmarowała twarz chłopaka śniegiem.

– Hej, chyba wystarczy Kate, złaź z niego – Zayn próbował wziąć ją pod ramiona, ale blondynka była silniejsza niż myślał. – Niall, czy ona nie ma problemów psychicznych? – spytał, kiedy sam dostał od niej śnieżką w twarz.

Blondyn wzruszył ramionami i pomógł przyjacielowi w odciągnięciu Katy. W końcu wspólnymi siłami się udało, a Louis mógł wstać z ziemi.

– Dzięki Katy, właśnie tego było mi trzeba. – Louis otrzepał się ze śniegu, jego twarz była wręcz sina od ilości śniegu, jaką przyjaciółka jej podarowała.

– Ciesz się, że żyjesz, zemszczę się za tę deskę – warknęła z obrażoną miną i odeszła poszukać Harry'ego.

– Co jej strzeliło do głowy? – spytał szatyn, kiedy nie było jej już w zasięgu wzroku.

– Może ma okres – wzruszył ramionami Niall. – Chodźcie, mamy jeszcze trochę sztachet, które Lou musi połamać.


Ω


Gdy wrócili robiło się już ciemno. Wszyscy przebrali się w ciepłe swetry. Usiedli na kanapie, pijąc ciepłe kakao i zastanawiając się co dzisiaj obejrzeć.

– Nigdy wcześniej się tak dobrze nie bawiłam – oznajmiła Kate, tuląc się do Nialla. – Kocham was, wiecie?

– Mnie też? – zaśmiał się Louis. – W gruncie rzeczy masz rację, nigdy wcześniej nie miałem tak wspaniałej grupy przyjaciół.

– Wiesz, że już mi przeszło – zapewniła go dziewczyna, naprawdę przestała się na niego gniewać i sama przyznała, że powód był głupi. – Chwila... Czekajcie, gdzie mój kalendarz? – dziewczyna zaczęła udawać, że szuka czegoś po kieszeniach. Kiedy inni spojrzeli na nią zdziwieni, ta dodała: – Louis Tomlinson uznał, że jestem jego przyjaciółką! MUSZĘ to zapisać!

– Za to co dzisiaj zrobiłaś, powinienem to cofnąć, ale nie nazywasz mnie już chujem, więc mogę ci wybaczyć. – wzruszył ramionami.

– Co zrobiła Kate? – spytał Harry nie rozumiejąc. Nikt nie powiedział mu o popołudniowym zdarzeniu.

– Nic skarbie. – powiedziała słodko. – A nie nazywam cię chujem, bo wróciłeś do normalności, Tomlinson. – przewróciła oczami. – Zawsze możemy do tego wrócić, więc pilnuj się. – zastanowiła się przez chwilę. – Dobra, dzisiaj spędzimy wieczór oglądając jakąś słabą komedię romantyczną, co wy na to?

Wszyscy przystali na jej propozycję i już po chwili Kate wyciągnęła jedną z płyt i podała ją Niallowi.

– „Love Actually"? – spytał chłopak.

– Wprowadzi nas w świąteczny klimat – wtrącił Liam, a wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. – Rozmawiałem o tym z siostrą Zayna. – szybko się wytłumaczył.

– Wolę Kevina – wymamrotał Niall.

– Kevin nie jest komedią romantyczną, idioto – burknęła dziewczyna.

Włączyli film i spędzili wieczór, oglądając go. Pod koniec jednak, coś strzeliło i w całym domku zrobiło się ciemno.

– Co jest, kurwa? – mruknął Niall, ze łzami w oczach. Naprawdę wzruszył się filmem.

– Chyba coś z prądem – powiedział Liam. – Pójdę sprawdzić. Louis, Nialler?

– Ja wolę chyba popilnować Kate, na dworze jest ciemno... tu zresztą też – usprawiedliwiał się blondyn.

– Idę do świeczki do piwnicy – dodała dziewczyna, śmiejąc się z przerażonego chłopaka. – Horan lepiej pilnuj swojego koca.

Chłopak spojrzał na nią przerażony i pisnął coś w rodzaju „Co za pojeb trzyma świeczki w piwnicy!? Wszyscy umrzemy! Uważajcie na Annabelle!".

Liam i Louis ubrali kurtki i wyszli na zewnątrz, a Kate bez większego strachu zeszła po świeczki, wciąż śmiejąc się z blondyna.

– Już nie wrócą! – załkał Niall, tuląc się do ramienia Harry'ego. – Mogli być tacy szczęśliwi! Zasługiwali na miłość.

– Każdy zasługuje na miłość – odpowiedział cicho. – Mówimy o filmie czy rzeczywistości? – spytał.

– Masz rację – zignorował jego pytanie, odsunął się i spojrzał z poważną miną na chłopaka. – Kate, muszę ci coś powiedzieć!

Dziewczyna weszła do salonu i zapalała wraz z Zaynem waniliowe świeczki.

– Co jest? – spytała blondyna, który klęcząc przed nią, ujął ją za dłonie.

– Muszę ci coś powiedzieć – powtórzył, a Harry i Zayn spojrzeli na siebie zdziwieni. Od dawna podejrzewali, że relacja Kate i Nialla idzie w innym kierunku niż oni tego oczekiwali.

– On nareszcie to zrobi – mruknął Zayn.

– To mów – powiedziała od niechcenia.

– Kocham... – zaczął i uśmiechnął się. – twoje ciasteczka. Zrobisz je jutro?

Zayn i Harry przewrócili oczami. Czar prysł.

– Mogę je upiec na urodziny Louisa – odłożyła największe świeczki na stolik.

– Jesteś cudowna – powiedział z uśmiechem.

– Wiem – prychnęła zadowolona.

Po chwili przyszli chłopacy, obaj byli lekko zmarznięci. Louis pocierał swoje dłonie, żeby jak najszybciej je ogrzać.

– Tak się cieszę, że wróciliście! – powiedział Niall śmiejąc się i turlając po podłodze.

– Co mu się stało, kiedy wyszliśmy? – spytał Louis, podejrzliwie patrząc na blondyna.

– Nieważne, ważne jest to, że przeszliśmy się w poszukiwaniu zasięgu i zadzwoniliśmy to kogoś z centrali – oznajmił Liam. – Przyjadą jutro rano.

– A do tego czasu, jesteśmy bez prądu – dodał Louis.

– Na szczęście ogrzewanie działa – powiedziała z ulgą Kate. – To co robimy?

– Nie wiem jak wy, ale ja jestem jakoś dziwnie zmęczony – Liam ziewnął. – Zayne, może pójdziesz ze mną do łóżka?

– Wezmę tylko świeczki – oznajmił i wziął dwie duże świece ze stołu.

Niall i Kate posłali sobie porozumiewawcze spojrzenie.

– Właściwie, to my też pójdziemy już spać, prawda Niall?

– Tak, dzisiejszy dzień mnie strasznie zmęczył – chłopak ziewnął teatralnie, również biorąc świeczkę ze stołu.

– Tylko nie próbujcie podsłuchiwać znowu! – rzucił Zayn.

– Harry, jesteś zmęczony? – zapytał Louis.

– Właściwie to nie – wzruszył ramionami. – A ty?

– Ja też nie – podniósł głoś, żeby reszta dobrze go słyszała. – Zostaniemy tutaj i nie pozwolimy, żeby brak prądu zepsuł nam zabawę!

Gdy przyjaciele wrócili do swoich pokoi, Louis podszedł do półki i przeglądał płyty z muzyką. Musiał coś szybko włączyć, bo bał się, że za chwilę usłyszy dziwne dźwięki z pokoi obok. Przez brak prądu telewizor nie działał, na szczęście było ogrzewanie. No i świeczki dawały przyjemny nastrój.

– Luke ma tutaj wszystko, na szczęście chyba całą klasykę wcisnął do auta – powiedział i dalej oglądał płyty. – Co powiesz na U2?

– Może być – Harry kiwnął głową. Ciepło światło świec padało na jego twarz. Był piękny. Louis włożył płytę do bezprzewodowej wieży i usiadł obok chłopaka. – Co to jest w ogóle za płyta?

– Nie wiem, ale jest tutaj osiemnaście utworów. Chyba – Harry wziął opakowanie i przyjrzał mu się przez chwilę.

– Największe przeboje – mruknął.

– Ale chyba stare piosenki – odpowiedział. – Bo na okładce są tacy młodzi.

– 2006 – Brunet przeczytał rok. – Czyli Bono już nosił okulary.

– Kto normalny daje na okładkę nowej płyty stare zdjęcie?

– Irlandczycy – odpowiedział Harry i obaj się zaśmiali.

– Dobrze, że Niall nasz nie słyszy – Louis objął młodszego ramieniem, a ten położył mu głowę na piersi. – Czemu jest tak ciemno na dworze?

– Bo jest późno, Lou i jest zima – chłopak parsknął śmiechem. Wyglądał tak słodko w tym swoim ciepłym sweterku. – Nudzi mi się trochę.

– To opowiedz mi o czymś – Louis chciał po prostu słyszeć głos Harry'ego.

– Moje życie jest nudne, Lou – teraz leżał z głową na jego kolanach i patrzył na niego. – Nic ciekawego się nie dzieję.

– Luke chyba uważa co innego – mruknął, lekko zirytowany. – Może słuchać cię całymi godzinami.

– Luke to tylko kolega – powiedział Harry z uśmiechem. – Poza tym myślał, że jesteś moim byłym. Wyprowadziłem go z błędu.

– Powiedziałeś, że jestem obecnym? – uśmiechnął się i pogłaskał go po policzku.

– Ja nie kłamię – przymrużył oczy. – Powiedziałem, że nigdy nie byliśmy razem.

– To chyba będziesz musiał z nim porozmawiać jak wrócimy – westchnął. – Może przestanie się na ciebie tak patrzeć.

– Jak patrzeć? – zaśmiał się, odgarniając włosy z czoła.

– Jakby chciał cię rozebrać wzrokiem.

– Może ja lubię starszych od siebie? – spytał prowokująco.

– Rok ci wystarczy – Harry cały czas był uśmiechnięty, a Louis włożył palec w jego dołeczek w policzku.

– Jestem z lutego, geniuszu – nie wyglądało na to, że przeszkadza mu palec chłopaka w jego policzku. – To nie jest cały rok. To zaledwie dwa miesiące.

– Widzisz, gdybym urodził się jakiś tydzień później, nie chodzilibyśmy razem do klasy.

– Ale bylibyśmy z tego samego rocznika pewnie i tak byśmy się spotkali.

– Kate miała rację, przeznaczenie – Louis nie mógł się napatrzeć na uśmiechniętego chłopaka. Brakowało mu tego.

– Nie kłam, że w nie wierzysz – Harry zaczął bawić się rąbkiem jego swetra, cały czas patrząc się w oczy chłopaka.

– W głębi duszy jestem romantykiem, wiesz? – udał oburzenie, a młodszy wybuchł śmiechem. – Dobra maluchu, Luke ma tutaj jakieś wino, masz może ochotę?

– Maluchu? – spytał, uroczo marszcząc nos. – I nie piję wina – pokręcił głową, a Louis postanowił też nie pić. – Mama zawsze proponuję mi na spotkaniach rodzinnych, ale ono dziwnie pachnie.

– Maluchu, twoja mama kupuje naprawdę dobre wino – oznajmił, a chłopak spojrzał się na niego pytająco. – Wypiłem z Niallem, to które przyniosłeś na...

Zamilkł. Nie chciał przypominać Harry'emu o imprezie, po której ich relację się tak zmieniły. Chciał szybko zmienić temat, ale chłopak dokończył za niego.

– ...imprezę. Louis nie musisz bać się wypowiedzieć tego słowa. To nie Voldemort. A ja ci już mówiłem, że nie jestem na ciebie zły.

– Po prostu głupio mi, że tak wyszło – powiedział szczerze, a Harry poklepał go po policzku.

– Przynajmniej zacząłeś słuchać Coldplay.

– Uratowałeś moje życie! Co ja bym zrobił bez Coldplay? – powiedział sarkastycznie, po czym przypomniał sobie, że to dzięki „Green eyes" miał siłę, żeby przeprosić Harry'ego. – Właściwie.

– Właściwie co? – zorientował się, że powiedział to na głos.

– Nie sądzisz, że to tak trochę nasz zespół?

– Zgadzam się, żeby Coldplay zostało naszym zespołem.

To było dziwne. Louis, w przeciwieństwie do Harry'ego, nie przywiązywał nigdy aż takiej wagi do muzyki. Znał wiele zespołów, słuchał dużo piosenek, ale jednak nie było to dla niego tak ważne. Nigdy nie zwracał uwagi na rok stworzenia czegoś lub okoliczności. Przypomniał sobie piosenki, których słuchali, gdy wracali samochodem z pizzerii. To było kilka miesięcy temu, na początku roku szkolnego. Wydawało mu się jednak, że minęły lata od tej chwili i za nic nie był wstanie przypomnieć sobie chociaż fragmentu tekstu czy muzyki jakiejkolwiek z tych piosenek, nie mówiąc już o nazwie płyty. Pamiętał jedynie wszystko co czuł w tamtej chwili, jak bardzo melancholijne były ty utwory.

– Harry, pamiętasz czego słuchała twoja mama, gdy wracaliśmy wtedy z pizzerii?

– Chodzi ci o płytę? – zdziwił się. – Co ci się nagle przypomniało?

– Tak jakoś.

– Jak mi coś zanucisz to ci powiem – mruknął Harry, zastanawiając się.

– Problem jest taki, że nic nie pamiętam – powiedział zmieszany.

– Moja mama w sumie wtedy słuchała na przemian trzech płyt B.B. Kinga – powiedział. – Może jak mi powiesz w jakim stylu były te utwory...

– Czułem jakbym stracił coś, czego nigdy nie miałem – wypalił, a później dopiero zrozumiał, jak głupio to zabrzmiało. Przecież to nie miało sensu.

– Blues on top of Blues, 1968 – uśmiechnął się. – Czuję to samo, dlatego rzadko słucham tej płyty.

– Zawsze znasz rok powstania? Przecież to nie ma znaczenia.

– Louisie Tomlinsonie – Harry wstał z jego kolan. – Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.

– Uświadom mnie – powiedział z przekąsem.

– Znając rok, wiemy bardziej w jakich okolicznościach postał dany utwór. Możesz nawet domyślać się o kim jest.

– Nie lepiej mieć gdzieś interpretacje autora i uważać, że piosenka jest o tobie? – spytał, a Harry zmarszczył brwi. – Ja na przykład słuchając „Green Eyes" myślę o tobie, nie o jakieś dziewczynie Chrisa Martina.

– To co powiedziałeś było nawet urocze – mruknął Harry, kładąc się powrotem na jego kolana. Najwyraźniej nie miał ochoty do dalszej dyskusji.

– Kocham twoje dołeczki – oznajmił Louis, wkładając w nie palce. – Mógłbym w nich zamieszkać.

– W którym chcesz mieszkać? Lewym czy prawym?

– Wybiorę lewy – powiedział, dotykając jego lewego policzka.

– To Luke weźmie prawy – zaśmiał się złośliwie, a Louis spojrzał na niego piorunującym wzrokiem. Harry podniósł się, polizał go po policzku i szybko próbował uciec.

– O nie, tak się nie bawimy maluchu! – złapał go, położył na sofie i usiadł na nim. Harry trzymał go za barki, odpychając od siebie. Obaj cały czas się śmiali, gdy Louis próbował polizać chłopaka. Przerwał na chwilę, żeby spojrzeć dokładniej na twarz Harry'ego. Oświetlały ją jedynie świecie na stoliku, a światło odbijało się w jego oczach. Miał szeroki uśmiech na twarzy, dlatego jego dołeczki jeszcze bardziej były widoczne. – Jesteś piękny, wiesz?

Harry zaśmiał się i zaprzeczył głową. Przez następną chwilę utrzymywali kontakt wzrokowy i Louis miał ogromną ochotę go pocałować. Bał się jednak odrzucenia, a poza tym, młodszy mógł się przecież jeszcze złościć za poprzedni pocałunek, dlatego szatyn po prostu się na niego patrzył.

– Pocałuj mnie, idioto – szepnął Harry, ciągle się śmiejąc.

Przez ułamek sekundy Louis zawahał się. Chłopak chyba jednak nie żartował, bo podniósł lekko głowę, po czym znowu opadł na sofę.

Louis pochylił głowę i dotknął ust Harry'ego. Zrobił to delikatnie, jakby bał się, że zaraz zniknie. Chłopak chciał, żeby brunet lepiej zapamiętał ten pocałunek. Teraz przynajmniej był trzeźwy.

Czuł jego lekko spierzchnięte usta. Bał się, że siedząc na nim, sprawia, ze chłopak jest skrępowany, dlatego zszedł, odrywając się na chwilę od niego. Harry spojrzał na niego zawiedziony, ale Louis usiadł i pokazał gestem dłoni na swoje kolana. Louis złapał chłopaka za biodra, a ten usiadł na nim. Nie był ciężki. Harry trzymał swoje ręce na jego szyi. Całowali się bardzo wolno i czule. Tęsknili za sobą tak bardzo i teraz chcieli się w pełni sobą nacieszyć. Harry bezwiednie ocierał się o Louisa, a ten trzymał go za biodra i przyciskał do siebie.

Louis zastanawiał się, czy Harry całował się z kimś oprócz niego. Bo to było niemożliwe, jak bardzo ich pocałunek różnił się od poprzedniego. Młodszy doskonale wiedział co robi, wręcz dominował nad Louisem, sam nadawał tempo.

Chciał do końca życia móc całować, tego pięknego chłopaka z zielonymi oczami.

Żaden z nich nie wiedział, jak długo trwali w tej pozycji. W końcu oderwali się od siebie dysząc głośno. Harry wtulił się do Louisa, który mocno go objął. Po chwili chłopacy położyli się na sofie.

Muzyka wciąż leciała, ale teraz Harry leżał na nim, całując szatyna. Louis nie pamiętał czy kiedykolwiek wcześniej spędził tyle czasu tylko składając sobie pocałunki. Wiedział, że nie dojdzie do niczego więcej, nie chciał nawet tego inicjować, bojąc się, że wystraszy Harry'ego. I mimo, że był już boleśnie twardy, podobnie jak brunet, wystarczyły mu te pocałunki.

Harry odsunął się od Louisa i położył głowę na jego piersi. Chłopak kręcił na palcu jego loczka. Starszy pomyślał, że nie będzie miał lepszej okazji do powiedzenia tego:

– Harry... – zaczął, a on odwrócił lekko głowę, żeby spojrzeć się na nie niego. – Nie chciałem się w tobie zakochiwać. Cholera, nawet nie wiesz, jak bardzo nie chciałem, ale wtedy na pierwszych korepetycjach byłeś taki... miły i tak pięknie się uśmiechałeś i już wtedy wiedziałem, że spieprzyłem. – powiedział to szybko i nie był pewien, czy Harry zrozumiał, dlatego dla pewności dodał: – Kocham cię, Harry.

Cisza.

Harry usiadł na sofie, a Louis zrobił to samo. Patrzeli się teraz na siebie uważnie.

W głowie Louisa pojawiło się tysiące myśli. To co zrobił było złe. Bardzo. Gratulacje Tomlinson, znowu spierdoliłeś po całej linii.

I wtedy coś zobaczył w jego oczach.

Łzy.

Harry Styles płakał.

Jego piękne oczy były wypełnione łzami, ale coś jeszcze zwróciło jego uwagę.

Uśmiech.

Harry uśmiechał się i płakał równocześnie.

– Myślałem, że śnie – dokończył. Złapał go za rękę. – Louisie Tomlinsonie, kocham cię odkąd pamiętam i będę cię kochać do końca świata.

– Harry... – spojrzał się na niego zdziwiony i otarł łzy z jego policzka.

– Lou, to było najpiękniejsze wyznanie miłości jakie można sobie wymarzyć – pociągnął nosem.

– Dzięki, moje pierwsze – powiedział, a Harry spojrzał się na niego, marszcząc czoło.

– Nigdy wcześniej nie mówiłeś komuś, że go kochasz?

– W taki sposób nie.

Po tych słowach poczuł, że Harry się na niego rzuca. To nie było delikatne, on po prostu rzucił się na Louisa jak dzikie zwierzę i mocno pocałował. Jakby chciał mu podziękować za wszystko. W każdym jego ruchu można było wyczuć szczęście. A Louis czuł to samo, u boku Harry'ego był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Harry usiadł na szatynie i mocno się o niego ocierał. Starszy chłopak był bardzo podniecony, ale nie miał siły mu przerywać. To było dla niego zbyt piękne. Włożył dłoń pod jego ciepły sweter i dotknął miękkiej skóry pleców. Harry wygiął się, jeszcze mocniej dociskając się do krocza Louisa.

– Lou, potrzebuję cię – szepnął, między pocałunkami.

– Też cię potrzebuję, kocham cię – odpowiedział, a Harry odsunął się od niego.

– Nie tak – przygryzł wargę i spojrzał się w dół. Louis dopiero teraz kurwa zrozumiał w jakim sensie Harry go potrzebuje. To jak bardzo twardy był jego penis było widoczne przez materiał jego dresów. Wcześniej też to czuł, ale nie spodziewał się, że młodszy wyjdzie z taką propozycją. To jak Harry oznajmił mu, że jest mocno podniecony, było dla Louisa tak słodkie i niewinne, że aż poczuł jak jego serce robi fikołka. – Ja przepraszam, nie powinienem. – wyszeptał zawstydzony i chciał zejść z kolan Louisa.

– Harry, kochanie – przytrzymał go. – Ja też cię potrzebuję. Powiedz mi czego chcesz, a ja to zrobię.

– Dotknij mnie – powiedział cicho.

Jezukurwachryste

Sposób w jaki to powiedział był dla Louisa idealny.

Wziął sweter Harry'ego i szybko go zdjął, później to samo zrobił ze swoim. Podziwiał ciało chłopaka w słabym świetle. Był blady, szczupły i smukły. Po prostu piękny. Louis przejechał palcem po jego kręgosłupie i poczuł jak brunet zadrżał. Harry nieśmiało uniósł rękę, żeby dotknąć jego brzucha. Louis ujął ją i sam naprowadził. Zimne dłonie chłopaka delikatnie dotykały jego mięśni. Robił to tak powoli i ostrożnie, a jego cnotliwość doprowadzała Louisa do szału.

– Harry, jeśli chcesz, możesz się na mnie poruszyć – zaproponował, gdy przez dłuższą chwilę chłopak go podziwiał. Zaraz przystał na jego propozycję i otarł się o niego, tym razem mocniej niż wcześniej. Dłonie opierał o klatkę Louisa. Harry zaczął cicho pojękiwać, co jeszcze bardziej podniecało Louisa. – Jak masz ochotę, to możemy zdjąć spodnie.

Louis starał się uważnie dobierać słowa, żeby nie przestraszyć młodszego chłopaka. Naprawdę bardzo go potrzebował, nie chciał jednak wykonać żadnego pochopnego ruchu.

Harry kiwnął głową i zszedł z Louisa. Obaj zdjęli swoje spodnie, ale nie wrócili już do poprzedniej pozycji. Louis przygryzł wargę, gdy zobaczył jak bardzo podniecony jest Harry. Jego penis praktycznie nie mieścił się w bokserkach, podobnie jak jego. Rozebrał się do końca, a młodszy zrobił to samo.

– Jeśli pokażesz mi, jak się dotykasz, ja mogę ci pomóc – Harry kolejny raz tylko kiwnął na propozycję Louisa. Jego nieśmiałość i brak doświadczenia jeszcze bardziej na niego działała.

Usiedli koło siebie na sofie i chłopak ujął swojego penisa w dłoń. Zaczął powoli poruszać nim w górę i w dół. Louis nie wiedział czy skupić się na tym, co Harry robił czy na jego wyrazie twarzy. Kosmyki włosów miał przyklejone do spoconego czoła, więc starszy je odgarnął.

W końcu zbliżył się do niego i tym razem on wziął jego penisa w dłoń. Harry odsunął dłoń, jednak wciąż nie wiedział, co ze sobą zrobić.

– Po prostu się odpręż, dam ci przyjemne uczucie, okej? – podpowiedział mu, a młodszy oparł się wygodniej.

Louis, podobnie jak Harry wcześniej, zaczął poruszać w górę i w dół dłonią, na jego penisie. To było dla niego nowe uczucie, on sam po raz pierwszy dotykał innego członka niż jego własny. Ale podobało mu się to w jaki sposób działał na chłopaka. Harry złapał go za druga, wolną dłoń.

– Wszystko dobrze? – dopytywał się. Chciał mieć pewność, że nie robi nic wbrew chłopakowi.

– Lou... – szepnął i zmrużył oczy. Zaczął cicho pojękiwać, powstrzymywał się, żeby nie być zbyt głośnym. Mocniej ściskał dłoń Louisa. Na je go twarzy malowała się prawdziwa przyjemność, cały czas przygryzał wargę, a policzki miał zarumienione.

Louis zaczął ocierać się o udo chłopaka, sam sobie sprawiając przyjemność. Nigdy nie czuł się tak przy jakimś chłopaku. Prawdę mówiąc, nie wiedział czy był kiedykolwiek aż tak podniecony przy dziewczynie. Jego penis domagał się nawet najmniejszego dotyku.

– Jesteś taki piękny – zaczął przyspieszać swoje ruchy, widząc, że Harry jest już blisko.

Chłopak jęknął i swoją wciąż bardzo zimną dłonią uścisnął go. Louis nigdy wcześniej nie trzymał nikogo za rękę, robiąc mu dobrze. Chciał jednak, żeby Harry czuł cię bezpiecznie i komfortowo.

– Louis... – wypowiedział jego imię, dochodząc. Jego sperma pokryła mu brzuch i rękę szatyna. Chłopak ciężko dyszał. – Przepraszam.

– Nic się nie stało – Harry spojrzał na stojącego penisa Tomlisnona i przygryzł wargę. Uniósł rękę, ale zawahał się i utkwił wzrok w Louisie, jakby pytając o zgodę. – Nie musisz tego robić, Motylku, naprawdę.

Motylku?

– Ale ja chcę – powiedział. Jego głos był lekko zachrypnięty. Wziął jego penisa w rękę i poruszył. Louis jęknął, gdy poczuł dotyk zimnej dłoni Harry'ego. Chłopak przestał na chwilę i spojrzał się przerażony. – Zrobiłem coś źle?

– Nie, jest dobrze, Motylku – wysapał, a chłopak kontynuował swoje ruchy. Robił to bardzo delikatnie, jednak Louis już po kilku ruchach czuł się niesamowicie. – Jest nawet lepiej.

Zobaczył cień uśmiechu na twarzy Harry'ego. Louis złapał go za udo i kciukiem je gładził. Chłopak coraz pewniej poruszał ręką, a Tomlinson odgarniał mu włosy z czoła. Chciał cały czas obserwować jego piękną twarz.

– Motylku, robiłeś to kiedyś, myśląc o mnie? – zapytał nagle. Harry oblizał wargi.

– Zawsze myślałem tylko o tobie.

To było dla szatyna za dużo. Uniósł lekko biodra, gdy dochodził. Jęknął głośno, nie powstrzymując się. Wyznanie Harry'ego głęboko zapadło mu w pamięci.

Odpoczął chwilę i wziął ze stołu chusteczki. Wytarł starannie siebie i Harry'ego.

– Dziękuję ci, Motylku – mruknął młodszemu chłopakowi do ucha, po czym pocałował go w czoło.

Ubrali się i położyli na kanapie, wciąż słuchając muzyki. Nie wiedzieli, ile razy ją przesłuchali, jednak żaden z nich nie miał ochoty jej wyłączyć.

– Miłość zostawiła okno na niebie – zanucił Louis.

– I za to ją wychwalam * – odpowiedział Harry, tuląc się do jego piersi.

***

„Love left s window in the skies

And to love I rhapsodize"

U2 – „Window in the skies"

X!}

*********

Ogólnie to ten rozdział jest słodki i kochany, mówiłam, że wyjazd w góry jest super. <3

Kocham was xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro