27. Heart Out

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kate od wczoraj miała czas, żeby wymyślić jakiś temat do rozmowy, którą zajmie Harry'ego. Okej, może to nie było trudne, w końcu potrafiła mówić o wszystkim. Problem był taki, że każdy temat wydawał się być nienaturalny i bała się, że Harry od razu się zorientuje. Poza tym, nie chciała go za bardzo oszukiwać, bo było to trudniejsze. A on był taki słodki, jak ktokolwiek mógłby go okłamać? Nie licząc tego chuja Louisa, który... dobra, nieważne. Teraz musi się skupić. Dobra, pięciominutowa gadka-szmatka to przecież nic trudnego.

Harry patrzył na nią wyczekująco, a dziewczyna w końcu zaczęła:

– Chcę, żeby mój związek z Niallem przeszedł na wyższy poziom –jej słowa zszokowały Harry'ego, ale jeszcze bardziej zszokowały ją samą. Jak mogła coś takiego powiedzieć na głos? Jest silną i niezależną kobietą, nie potrzebuje związku! Wystarczy jej kot. Dobra, Kate nie ma kota, ale zawsze może go kupić, prawda? Poza tym, nie miała okłamywać Harry'ego, ale tak jakoś wyszło. Właśnie, Kate wcale nie kochała Nialla i nie chciała z nim być.

– To dlatego zrobiłaś ten cały test szczoteczki? – spytał po chwili chłopak, gdy ona wciąż nie wierzyła w to, co powiedziała.

– Co to, kurwa, jest test szczoteczki?– naprawdę nigdy o takim czymś nie słyszała. – Chodzi o to, jak wczoraj zostawiłam szczoteczkę Niallowi?

– Podobno, gdy mężczyzna zostawia u kogoś szczoteczkę, to znaczy, że chce przenieść ich związek na wyższy poziom – odpowiedział niepewnie Harry. – I ty to wczoraj zrobiłaś.

–Raczej nie zaliczam się do mężczyzn, z tego co wiem, nie mam flaka zwisającego z krocza, który myśli za mnie – odparła. – Nie ubzduraliście sobie czegoś?

– Dowiedziałem się o tym wczoraj, powinnaś zapytać Zayna – oczywiście, to musiała być sprawka Zayna Chcę-Mieć-Swój-Statek Malika. Jakby inaczej? Miała ochotę nazwać go chujem, ale ten tytuł był zarezerwowany dla Louisa. Nie rozumiała czemu Malikowi tak zależy, żeby była z Niallem.

– Zaczynacie mnie wkurwiać – westchnęła.

– Niallowi na tobie zależy – zapewnił ją. – Prostu powiedz mu co czujesz, a on zrobi to samo. Ktoś musi zrobić ten pierwszy krok. – dziewczyna milczała, patrząc tępo na Harry'ego. Mówił bardzo logicznie, tylko, że Kate nie kochała Nialla. Ona nigdy nie chciała być w stałym związku i uważała to za stratę czasu. A teraz nagle wszyscy zaczęli jej wmawiać, że jest zakochana.– Żyjesz?

– Nadal nie wierzę, że szczoteczka do zębów znaczy tak wiele w świecie facetów.

Teraz Kate miała przewalone, bo jej podświadomość zaczęła działać za nią. Czemu zostawiła u niego tę głupią szczoteczkę? Mogła przecież myć zęby placem. Mózgu, dlaczego pomyślałeś, że to był dobry pomysł?


Ω


Chłopcy zostali sami przed szkołą. Niall wciąż pytał, o co chodzi, ale oni go ignorowali.

– Na pewno masz wszystko w samochodzie?– upewnił się Liam, a Louis przytaknął. – Proszę cię, nie zapomnij o niczym.

Louis przypomniał sobie wczorajszą rozmowę w aucie. Już wcześniej umówił się z Liamem, że gdy będą sami, przeprowadzą jedną z tych krępujących konwersacji. Niestety, Kate zbyt szybko załapała o co chodzi i postanowiła im pomóc:

–Więc, co to za sekretna sprawa, przez którą nie chciałeś zostać na noc u Harry'ego?– zaczęła, gdy tylko weszła do samochodu. Na szczęście zajęła miejsce z tyłu, bo inaczej Louis byłby jeszcze bardziej wkurzony.

– To nic takiego – mruknął. Początkowo miał rozmawiać z Zaynem, w końcu on był jego najlepszym przyjacielem, ale ten wysłał go do Liama. Dość długo zbierał się w sobie, żeby to wszystko powiedzieć, a tu nagle Kate powstawia do nich dołączyć. Okej, Louis uwielbiał ją i była jego przyjaciółką, nie przeszkadzał mu jej wieczny sarkazm i wcinanie się w rozmowę.

– Louis chce się mnie poradzić, jak prawidłowo dobrać się do Harry'ego. – Liam przewrócił oczami, a szatyn posłał mu mordercze spojrzenie. – No co? I tak by się dowiedziała.

– Czekaj, to wy tego jeszcze nie robiliście? – zdziwiła się.

– Nie uprawialiśmy jeszcze seksu, tylko...

– Inne czynności seksualne, ogarniam. Ale skoro pytasz o to Liama...– zastanowiła się przez chwilę. – Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że Harry będzie na dole?

– A jak inaczej?– prychnął Louis. Nie wyobrażał sobie tego inaczej.

–Czy ty widziałeś, jak duże są jego dłonie? Albo jak wygląda twój tyłek? – uśmiechnął się delikatnie, gdy usłyszał ten komplement. – Louis, powinieneś pytać o rady Zayna, bo, hello, ale to Harry jest na górze!

– Kate, może i Harry ma trochę lepsze predyspozycje fizyczne – wtrącił Liam, a Louis parsknął śmiechem. Przecież brunet był minimalnie od niego wyższy, a on był dużo silniejszy i naprawdę, nie mógł być na dole. – Ale nie nadaje się do tego pod względem psychicznym. Przecież Louis to jego pierwszy chłopak.

– Z tego co sobie przypominam, to on niedawno zarzekał się, że woli laski, a teraz chce pieprzyć swojego przyjaciela – wskazała na Louisa.– Więc Harry też jest dla niego pierwszym chłopakiem.

–Dobra, ale uprawiałem seks z dziewczynami, mam w tym doświadczenie.

– Słuchaj, Harry jak na razie nie jest tak dominujący. Przecież on prawie nigdy nie inicjuje nawet pocałunku – tłumaczył dalej Liam. – Kate, nie naciskaj tak na niego.

–Dobra, ale obiecaj mi, że kiedyś pozwolisz mu się wyruchać – zwróciła się do Louisa, robiąc maślane oczy. – To teraz czas na rady!

Kate i Liam na zmianę zaczęli tłumaczyć Louisowi, jak to wygląda. Nie miał pojęcia skąd dziewczyna ma tak dużą wiedzę na ten temat, ale wolał w to nie wnikać.

– Teraz najważniejsze, zapomnij o wszystkim, co widziałeś w porno – zakończyła swoją wypowiedź Kate.

– Ja nie oglądałem gejowskiego porno – skłamał, dziewczyna spojrzała na niego, powątpiewając. – Dobra, może raz czy dwa, ale to tylko z ciekawości.

– Rac czy dwa, ewentualnie siedem. No, a potem tak samo wyszło, że obejrzałem już wszystkie – powiedziała, naśladując głos Louisa. – Chodzi mi o to, że Harry nie będzie się zachowywał jak ci wszyscy kolesie, w końcu to jego pierwszy raz. I pewnie wcale nie będzie taki idealny, więc się nie nastawiaj.

– Bądź delikatny – wtrącił Liam.

– Powtórzyliście mi to już tyle razy – westchnął zrezygnowany. – Nie chcę go skrzywdzić.

Chciał po prostu, żeby Harry był zadowolony. Nie nastawiał się, że będą robić nie wiadomo co. Styles był tak słodki, ale zarazem tak gorący, że Louis po prostu bardzo chciał to zrobić. Czasami miał wrażenie, że chłopak nie zdaje sobie sprawy, jak działa na niego i na większość ludzi. Był zbyt nieśmiały i Louis skłamałby, gdyby powiedział, że nie uważał tego za seksowne. Uwielbiał patrzeć, jak Harry rumienił się, gdy mówił mu coś lekko sprośnego.

Drzwi się otworzyły i Louis zobaczył, jak Harry i Kate wychodzą do nich. Dziewczyna puściła mu dyskretnie oczko.

– Niall, czy moglibyśmy pojechać do mnie i porozmawiać? – chłopak lekko zdziwiony kiwnął głową. – Wiem, że wolałbyś iść do Harry'ego, ale to naprawdę ważne.

– Nie ma problemu – odpowiedział. Okej, czyli Kate wykonała swoją pracę i pomaga mu zostać samemu z Harrym.

– Mam nadzieję, że się nie obrazicie, jesteśmy już umówieni na kolację – odparł Liam, chwytając Zayna za rękę. – Ale bawcie się dobrze.

– Wiem, że bez nas to żadna zabawa, ale postarajcie się jakoś wykorzystać ten czas – powiedziała dziewczyna, a Louis nie musiał zerkać na Harry'ego, żeby wiedzieć, że ten się zarumienił.

Pożegnali się, życząc sobie miłych walentynek. Zayn i Liam postanowili poinformować panią Bloom, że już idą, podczas gdy reszta wracała do domów.


Ω


Niall wsiadł do samochodu Kate, dziewczyna jak zwykle prowadziła. Spoglądał na nią nerwowo, zastanawiając się, o czym tak pilnie chciała porozmawiać. Czuł się nieswojo, z tym, że chyba jako jedyny nie wiedział co się dzieje, a on przecież zawsze wiedział wszystko pierwszy. Miał wrażenie, że wszyscy mają przed nim jakieś tajemnicę.

– Więc, Kitty o czym chciałaś porozmawiać? – zagadał lekko zdenerwowany. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.

– O niczym, mieliśmy po prostu dać Harry'emu i Louisowi trochę przestrzeni – odparła, a Niall nie wiedział, czy poczuł ulgę czy rozczarowanie. – Przepraszam, że cię nie wtajemniczyliśmy w tę całą akcję, ale ustaliliśmy to wczoraj z Liamem i Louisem.

– Zayn jakoś wiedział – mruknął niezadowolony.

– Przecież on i Liam są parą, to oczywiste, że mówią sobie od razu o wszystkim – wzruszyła ramionami, po czym klepnęła go lekko w udo. – Właściwie, to chcesz jechać do mnie, czy wolisz iść na jakąś kolację?

– Są walentynki, pewnie nie ma już nigdzie miejsc – odpowiedział lekko smutny.

– Chyba, że u Eda – uśmiechnęła się. – To co, dasz się zaprosić na walentynkową kolację?

– Czyżbyś proponowała mi randkę? – poruszył brwiami.

– Nazwij to jak chcesz, skarbie.

Żaden z nich nie potrafił ukryć uśmiechów.


Ω



Louis jechał z Harrym do jego domu. Zerkał cały czas na chłopaka, wywołując u niego lekkie rumieńce.  Czuł lekkie podekscytowanie na myśl, że będą tam całkiem sami. Musiał chyba wysłać przyjaciołom i mamie Harry'ego kwiaty w podziękowaniach. Z drugiej strony, nie chciał naciskać na bruneta. Okej, może i to trochę zaplanował, ale gdyby chłopak odmówił, oczywiście by zrezygnował. Zawsze mogą oglądać film czy coś, Louis chce, żeby Harry czuł się dobrze w jego towarzystwie i nie czuł presji.

– Patrz na drogę – upomniał go, zapewne kolejny raz zauważając, że ten na niego spogląda.

– Znam ją na pamięć – odparł pewnie, kolejny raz na niego patrząc. Zarumieniony Harry to jeden z najcudowniejszych widoków na świecie. – Czyli, upiekłeś dla mnie szarlotkę?

– Oczywiście, że nie tylko dla ciebie – starał się brzmieć poważnie i ukrywać uśmiech. – Byłem przygotowany, że wszyscy przyjdą, ale woleli świętować jakieś walentynki, niż spotykać się z przyjaciółmi.

– Są okropni, prawda? – spytał, a chłopak kiwnął głową. – Myślę, że powinniśmy im pokazać, że potrafimy się świetnie bawić bez nich.

Harry przygryzł wargę, a Louis napawał się tym widokiem przez dłuższa chwilę, aż prawie zapomniał skręcić w odpowiednim momencie. Zaparkował pod domem chłopaka i szybko wyszli z samochodu. Louis obserwował, jak Harry otwiera drzwi i weszli razem do środka.

– Chcesz zostać w salonie czy iść do pokoju? – spytał, rozbierając płaszcz.

– Możemy wejść na górę – odpowiedział, jakby od niechcenia.

– Okej, to możesz tam iść. Ja pójdę po ciasto – powiedział, a Louis wykonał jego polecenie.

Wszedł do pokoju Harry'ego, szybko rozglądając się po półce z płytami. Nie żeby to też zaplanował, całkiem przypadkiem odszukał i włączył płytę Hoziera. Usiadł na łóżku i w spokoju czekał na powrót chłopaka. Pamiętał, jak po raz pierwszy był w tym pokoju. Właściwie, to oprócz tego, że na ścianach wiszą zdjęcia, nic się nie zmieniło. Jednak teraz Louisowi to miejsce wydawało się być bardzo przytulne. Postukał nerwowo palcami w kolano, gdy Harry wszedł do środka.

Podał mu talerzyk z szarlotką z lodami i zaczęli jeść na łóżku. Louis co jakiś czas wyraża aprobatę, mrucząc („Boże Harry, jesteś cudowny"), co tylko wywoływało uśmiech na ustach młodszego chłopaka. Umiejętności Harry'ego były coraz lepsze i każdy jego następny wypiek był lepszy od poprzedniego.

– Louis, jesteś trochę brudny – powiedział, wskazując na kącik ust szatyna. Chłopak próbował to zetrzeć, ale Harry tylko z uśmiechem pokręcił głową, po czym, śliniąc swój palec, wyczyścił go. Louis przez chwilę patrzył się ze zdziwieniem na chłopaka. – Przepraszam, to było obrzydliwe.

– Urocze – wywołał tym rumieńce na twarzy chłopaka. Wpatrywał się w niego przez chwilę, po czym rzucił się na niego, kładąc go na łóżko. Harry był zszokowany, gdy ten polizał jego kącik ust. – Też byłeś brudny.

– Nie byłem! – oburzył się, ale Louis wciąż siedział na nim okrakiem. – Poza tym, ja starłem to palcem, nie językiem.

– Racja, jestem obrzydliwy – zaśmiał się.

Patrzyli się na siebie przez dłuższą chwilę, po czym Harry podniósł delikatnie głowę. Louis przygotował się już na pocałunek, gdy poczuł mokry język na swoim policzku. Otworzył, wcześniej przymknięte, oczy i zobaczył rozbawionego Harry'ego. Okej, to może i było obrzydliwie, ale dla niego wydawało się być przeraźliwie czułe.

– Tak się nie bawimy – chwycił jego nadgarstki i uniósł ku górze. Chłopak wyglądał pod nim tak bezbronnie i Louis po prostu w odwecie polizał jego żuchwę. Nie był zdziwiony, gdy usłyszał cichutki jęk, wiedząc jak wrażliwie jest to miejsce. – To miała być kara.

– Od kiedy twój język jest karą? – wypalił Harry, a Louis oblizał usta. Lubił nieśmiałego Harry'ego tak samo jak tego pyskatego. Właściwie, to on uwielbiał każdą wersję chłopaka.

– A od kiedy ty jesteś taki pyskaty? – szepnął i nie pozwolił mu odpowiedzieć, nachylając się i łącząc ich usta razem. Smakował jak szarlotka, lody i Harry, a Louis uznał, że to najcudowniejsze połączenie na świecie.

Całowali się, jak prawie zawsze, spokojnie, wręcz leniwie. Louis powoli poruszał ustami, starając się dostosować do rytmu chłopaka. Harry położył mu dłoń na szyi i przyciskał do siebie, znowu zaczynając się ocierać. Było mu gorąco i czuł, że jego spodnie robią się coraz ciaśniejsze. Nagle brunet odsunął się od niego. Jego wargi były zaczerwienione i obydwoje oddychali ciężko.

– Zróbmy to dzisiaj – powiedział cicho, a Louis uniósł brwi. – Proszę.

– Motylku, jesteś pewien?– zszedł z niego i położył się obok. Patrzył głęboko w jego oczy, ale nie zauważył tam żadnego strachu czy niepewności, tylko niesamowite podniecenie i determinacje. – Nie musimy się spieszyć.

– Nie spieszymy się, ja naprawdę tego chcę. Potrzebuję cię – złapał go za biodra i uśmiechnął się. – Poza tym, nie wmówisz mi, że wybrałeś tę muzykę przypadkiem.

Louis nie odpowiedział, tylko ponownie przyciągnął go do pocałunku, rozpinając jego koszulę, a później swoją. Harry przejechał zimnymi dłońmi po jego torsie, jakby na nowo poznając jego ciało. W tym czasie Louis zszedł niżej, całując jego szyję, napawając się cudownymi dźwiękami, jakie wydawał z siebie młodszy.

– Rozbierz się do końca – szepnął mu do ucha i odsunął się na bok. Widział, jak Harry wstaje i drżącymi rękoma zdejmuje swoje spodnie. Nie mógł oderwać od niego wzroku. Uwielbiał patrzeć na blade, piękne ciało chłopaka. Z jego ust wyrwał się westchnienie, gdy tamten rozebrał się do końca. Stał przed nim nagi i rozbrojony i Louis zapomniał jak się oddycha.

– Sprawiasz, że czuję się niekomfortowo – powiedział zmieszany, wchodząc z powrotem na łóżko.

– Sprawiasz, że czuję się napalony – odparł z szelmowskim uśmiechem i również się rozebrał. Potem przyciągnął Harry'ego, chcąc go pocałować, ale chłopak nie utrzymał równowagi i na niego spadł. Zaczęli się śmiać z całej tej sytuacji i może było to lekko żenujące, ale to był cały Harry i Louis nie mógł tego nie kochać.

Louis pomógł mu wstać i sprawił, że górował nad chłopakiem. Pocałował go, błądząc rękoma po całym jego ciele, podczas gdy Harry wtopił palce jednej dłoni w jego włosy, a drugą chwycił jego biceps. Louis ponownie odsunął się spojrzał w dół, w jego oczy i nigdy wcześniej nie czuł się bardziej żywy. Wpatrywał się w niego przez chwilę, czując, że Harry wierci się pod jego spojrzeniem, ale nie będąc w stanie odwrócić wzroku.

– Kurwa, jesteś taki piękny – powiedział i przycisnął usta do szyi Harry'ego.

Gdy się całowali, wędrował rękoma po ciele chłopaka, po zagłębieniach jego obojczyków, w dół szyi, po nierównościach żeber, biodrach, miękkiej skórze po wewnętrznej stronie ramion, policzkach. Harry jęczał mu w usta, kiedy jego twardy, stojący penis dotknął brzucha młodszego chłopaka. Louis nie mógł się oprzeć i ujął go w dłoń, poruszając nim kilka razy, a sam otarł się o jego nogę. Sapali sobie w usta i to wszystko wydawało się być tak niesamowicie gorące. Wiedział, że mogliby dojść od tego, ale jego ruchy przerwał Harry:

– Lou, zrób to, błagam – wyjęczał.

– Na pewno tego chcesz? – pytał kolejny raz, nie chcąc skrzywdzić chłopaka. Odpowiedział mu skinieniem głowy. – Mam w samochodzie lubrykant, poczekaj to...

– W szafce – odsapnął, a Louis uniósł brwi. Z lekkim zawahaniem otworzył szafkę Harry'ego i zobaczył w niej dwie butelki lubrykanta i prezerwatywy.– Mama mi to kupiła, w razie czego.

Louis zdecydowanie powinien podziękować mamie bruneta, chociaż powiedzenie „dzięki, że zadbałaś, żebym mógł bezpiecznie pieprzyć twojego syna", nie brzmiało zbyt dobrze.

– Czy ty się pieprzyłeś palcami?– spytał, gdy zauważył, że jedna nich jest tylko do połowy pełna. Wyobrażanie Harry'ego, który sam próbowałby się dotykać, sprawiła, że Louis jeszcze bardziej się podniecił. – A miałem cię za takiego niewinnego.

– Próbowałem raz, ale nie wyszło – przyznał z zażenowaniem.

Harry poczuł się zawstydzony, mówiąc o tym Louisowi. On po prostu chciał być na to wszystko gotowy, chciał nie zawieść oczekiwań chłopaka. Uznał, że skoro ma przy sobie wszystkie potrzebne rzeczy(według forum internetowego, na które wcale nie zaglądał regularnie) czyli lubrykant i palce, to mógłby spróbować. Nie dał jednak rady, z bardzo go to wszystko przerażało.

Louis spojrzał na niego z uśmiechem, a Harry miał ochotę zapaść się pod ziemię. Chciał odwrócić głowę, ale w tym samym czasie chłopak pochylił się do pocałunku. Skończyło się to trochę żenującym zderzeniem nosami i chichotem obojga chłopców. Louis jednak nie wydawał się być tak tym wszystkim zawstydzony, jak Harry, ponownie złączył ich usta. Polizał jego dolną wargę, a ręką przytrzymał biodro. I zapewne normalnie brunet byłby tym zauroczony, ale teraz czuł się tak napalony, że wolałby, żeby ręce Louisa znalazły się gdzieś indziej.

Harry całkowicie poddał się starszemu i pozwolił całować się po szyi, wyginając ją, żeby dać mu lepszy dostęp. Wtopił swoją dłoń w jego włosy, gdy ten podgryzał i ssał wrażliwą skórę, robiąc czerwone ślady. I to było idealne, Harry chciał, żeby jutro wszyscy zobaczyli do kogo należy. Bo on jest cały Louisa, podarował mu swoje serce, duszę i ciało.

Zszedł ustami niżej, naznaczając całą jego klatkę piersiową. Robił to wszystko bardzo powoli i dokładnie. Harry chciał zatrzymać czas i już zawsze być tak dotykanym przez Louisa. Uwielbiał sposób, w jaki chłopak się nim zajmował, jakby był najważniejszą osobą na świecie. I to było cudowne uczucie i Harry nie wierzył w swoje szczęście. Kochał Louisa i świadomość, że ten czuje to samo była wręcz niewyobrażalnie piękna.

Louis odsunął się od niego, oblizał usta i ponownie sięgnął po lubrykant.

– Motylku, powiesz mi jak będzie za bardzo bolało, okej?– upewniał się. – Przerwę wtedy i sprawię ci przyjemność inaczej.

– Lou błagam – wyszlochał. Chciał jego place w sobie i mimo że opiekuńczość Louisa było słodka, wolał już zacząć.

Tomlinson uklęknął przed nogami Harry'ego, rozkładając je szerzej. Młodszy chłopak poczuł się lekko niekomfortowo, gdy tamten podziwiał go przez dłuższą chwilę. Chciał złączyć kolana, ale Louis trącił je rękami, żeby zatrzymać otwarte. Przejechał dłonią po jego penisie, uspokajając. Harry wsparł się na swoich łokciach, żeby mieć lepszy widok. Widział, jak Louis uśmiechał się, gdy nakładał lubrykant na palce.

– A teraz zapomnij o wszystkim, co widziałeś w porno – polecił, rozgrzewając płyn. Harry chciał zaprzeczyć, że oglądał takie filmy, ale nie dał rady, w momencie kiedy palce Louisa dotknęły jego wejścia.

Harry sapnął cicho i wygiął plecy w łuk. Nie wiedział do końca jak się czuje, to było całkiem inne od wszystkiego, czego wcześniej doświadczył. Louis kontynuował przyciskanie opuszka swojego palca do pierścienia mięśni, dopóki młodszy się uspokoił i nie złapał go za rękę, którą trzymał na jego biodrze. Nowe wrażenie było przytłaczające, ale potrzebował więcej.
Pozwolił palcowi Louisa wśliznąć się do środka. Harry zmrużył swoje oczy, ale zaraz szybko je otworzył, żeby przyglądać się pracy chłopaka. Czuł się trochę niekomfortowo, ale nic go nie bolało, z czego był zadowolony. Louis zagiął palec, przyciskając kostkę do ścian wejścia, co spowodowało, że Harry wypuścił kolejne sapnięcie, czując silny palec przylegający do nerwów w swoim wnętrzu. Teraz było to przyjemne i brunet sam zaczął nabijać się na chłopaka.

–Więcej? – zapytał Louis, a on tylko kiwnął głową, nie będą w stanie wypowiedzieć słowa. – Będziesz musiał się dla mnie rozluźnić.

Tomlinson widział, że Harry zbyt nerwowo na wszystko reaguje i jeśli się nie uspokoi, dodawanie kolejnego palca w ciasną przestrzeń będzie go boleć. Chłopak wziął głęboki oddech i starał się maksymalnie rozluźnić, dodatkowo rozszerzając swoje nogi.

– Grzeczny chłopiec – wymamrotał Louis i brunet nie mógł się nie uśmiechnąć, słysząc tę pochwałę.

Drugi palec ledwo się przecisnął, sprawiając, że Harry musiał przygryźć wargę, żeby nie krzyknąć. Ból połączony był z przyjemnością i zakręciło mu się w głowie. Louis zaczekał z poruszaniem się, aż poczuł, że chłopak czuje się wystarczająco pewnie. Powtórzył swoje działania, sprawiając Harry'emu rozkosz. Teraz oba palce ugniatały nerwy chłopaka, przyczyniając się do tego, że brunet zaskomlał, zaciskając powieki. Było mu bardzo dobrze, Louis pochylił się i musnął ustami jego kolano. Harry nie ograniczał się i jęczał, podczas gdy chłopak poruszał się w jego wnętrzu.

Starszy nagle dotknął jego penisa i Harry podziękowałby mu, gdyby potrafił wydobyć z siebie coś więcej niż jęki. Wcześniej chciał to zrobić sam, ale był zbyt przejęty wszystkim, co robił z nim Louis. Chłopak przejechał kilka razy po jego członku, zanim dołożył trzeci palec, bardzo powoli napierając na wejście. Brunet zapewne poczułby ból, gdyby nie sposób w jaki dłoń Louisa dotykała jego penisa, sprawiając mu wielką przyjemność.

Harry wstrzymał przez chwilę oddech, gdy szatyn czekał, aż ten się przyzwyczai. Wraz z wypuszczeniem powietrza z płuc, Louis poruszył się. Nie wszedł w niego do końca, dlatego młodszy sam naparł na jego place, otwierając szerzej usta. Palce po knykcie znajdowały się w jego wnętrzu i chłopak czuł się cudownie. Ze szklanymi oczami patrzył na twarz Louisa, który oblizywał usta i w rytm swoich pchnięć, dotykał jego penisa.

Uczucie nie było delikatne, ale Harry nie chciał teraz delikatności. Był przekonany, że potrzebował czegoś brutalnego, ponieważ o to właśnie krzyczał każdy nerw jego ciała. Wydawało mu się, że każdy ruch Louisa był przemyślany, chłopak wiedział, co zrobić, żeby Harry pod nim jęczał.

Poruszał się w środku, krzyżując ze sobą place, żeby maksymalnie go rozciągnąć. Tego było tak wiele, ale Harry i tak sam opuszczał się na jego dłoń, wciąż chcąc więcej. Żałował, że nie zrobili tego wcześniej, bo to jedno z najlepszych uczuć jakie doświadczył.

– Jestem gotowy – oznajmił, czekając, aż Louis na to zareaguje. Chłopak jeszcze kilka razy poruszył się w jego wnętrzu, zanim wyciągnął palce. Uczucie pustki go dobiło i miał ochotę się rozpłakać.

– Cichutko, motylku – szepnął Louis i sięgnął po prezerwatywę. Otworzył ją zębami, co nie umknęło uwadze Harry'ego, który miał ochotę zbesztać go za nieuważanie na lekcjach wychowania seksualnego (głos pani Bloom mówiącej „otwierając prezerwatywę zębami, można ją przebić", zapadł mu na długo w pamięci). Wolał jednak nic nie mówić, chciał żeby Louis jak najszybciej się w nim znalazł.

– Pospiesz się – ponaglił go, łamiącym głosem, a chłopak uśmiechnął się złośliwie i nałożył trochę lubrykanta na swojego penisa. Harry intuicyjnie rozszerzył nogi, ale Louis nie poruszył się, tylko lustrował go wzrokiem z góry na dół. – Co ty wyprawiasz?

– Podziwiam widoki – nachylił się, żeby złożyć pocałunek na biodrze. – Pamiętaj, że w każdej chwili możemy przerwać. Nie chcę cię skrzywdzić.

On raczej krzywdził Harry'ego, nie będąc w nim, kiedy on tak bardzo go potrzebował. Chłopak po prostu jęknął w odpowiedzi i Louis ujął jego dłoń, złączając ich palce razem i kładąc je na jego biodrze. Wszedł w niego bardzo powoli, a Harry syknął, ponieważ to zabolało, nawet całkiem mocno.

– Mam przestać? – spytał, ocierając łzę z jego policzka, ale Harry zaprzeczył ruchem głowy. Louis nie mógł znieść tego, że sprawia mu taki ból i był gotowy przestać. Sam nigdy czegoś takiego nie doświadczył, więc nie miał pojęcia jak brunet się czuje. Gdy był już cały wewnątrz, oczy Harry'ego pozostawały mocno zaciśnięte i Louis składał pocałunki na jego szyi oraz brzuchu. – Jesteś taki dzielny, motylku.

I Harry uśmiechnął się delikatnie na te słowa, a szatyn musnął jego usta, wciąż się nie ruszając. Nie potrzebował słów, aby wiedzieć, że brunet się przyzwyczaił, ponieważ kiedy to nastąpiło, jego oczy otworzyły się szeroko, błyszczące i przepełnione pożądaniem z powodu swojego penisa, który ocierał się o brzuch Louisa.

Tomlinson poruszał się wolno, spokojnymi pchnięciami, jednak to wciąż bolało, ale było też wspaniałe. Harry czuł się przepełniony miłością i starał się ignorować pieczenie, skupiając się na tym, jak dłoń Louisa dotyka jego penisa. Zaczynał czuć się coraz lepiej i ból powoli odchodził, dając miejsce czystej przyjemności. Szatyn w końcu ustawił się pod właściwym kątem i Harry odniósł wrażenie, że się rozpływa.

– Zrób tak jeszcze raz – poprosił, a chłopak uśmiechnął się. Jęknął wysoko, gdy Louis pchnął mocniej i przyjemność rozchodziła się po jego ciele. Pochylił się nad Harrym i całował go po szyi, poruszając dłonią na penisie w rytm jego pchnięć. Tamten po prostu jęczał mu do ucha, co było najwspanialszym dźwiękiem, jaki słyszał.

Młodszy uniósł swoje nogi i zacisnął je wokół jego pleców, pozwalając mu się pieprzyć. Zrobił to instynktownie, po prostu potrzebował Louisa coraz bardziej. To było trochę straszne i odrobinę nierealne, ale pokochał to.

Tomlinson wchodził w niego mocniej, za każdym razem uderzając w jego prostatę i Harry nigdy nie myślał, że można czuć się tak dobrze. On był w niebie, zatapiał się w ramionach chłopaka, pozwalając mu robić ze sobą cokolwiek. To wszystko go tak bardzo przytłaczało, jego ruchy, zapach, dźwięki jakie wydawał, całość była tak idealna i dopasowana do siebie.

Obaj byli już blisko, Louis coraz szybciej poruszał się w nim, przy okazji dopasowując do tego ruchy ręki. Harry miał ochotę się rozpłakać, bo było mu zbyt dobrze. Czuł, że zaraz dojdzie i nie miał nawet siły tego powstrzymywać. Doszedł wykrzykując imię szatyna, pomiędzy ich ciałami, plamiąc ich brzuchy i klatki piersiowe.

Harry zacisnął się na penisie chłopaka, chcąc dać mu jeszcze więcej przyjemności. Louis jednak wyszedł z niego, zdjął prezerwatywę i zaczął poruszać dłonią na swoich członku. Brunet złapał go za nadgarstek i odciągnął od tego. Był zmęczony, oddychał ciężko, ale resztkami sił podszedł do Louisa. Położył się na brzuchu i wziął jego penisa w usta. Chłopak otworzył szerzej oczy, ale nic nie powiedział, wtapiając palce w jego włosy. Harry polizało niechlujnie kilka razy, ale szatyn był dostatecznie blisko, żeby dojść w jego usta. Połknął wszystko, po czym obaj położyli się na łóżku.

– Kocham cię – wyszeptał straszy chłopak, gdy jego oddech trochę się uspokoił.

– Kocham cię.

– Mała czy duża łyżeczka? – spytał Harry'ego, gdy chciał się położyć.

– Mała.

Louis nie mógł się nie uśmiechnąć, gdy przytulał się do ciepłych pleców Harry'ego.

******

Wiem, że czekaliście na to, zboczuszki! <3

Wiem, że rozdział jest długi, ale następne mają podobną długość, przepraszam, ale naprawdę nie można ich inaczej podzielić!

Kocham was! x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro