29. Don't Threaten Me With A Good Time

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następne dni mijały spokojnie. Niall i Kate powoli (naprawdę powoli) zaczynali być czymś na kształt pary. Chodzili razem na randki i rodzice chłopaka oficjalnie ją poznali. Tak naprawdę wcześniej już mama Nialla spotkała Kate, gdy ta wychodziła z jego pokoju ubrana tylko w jego koszulkę, ale wolała wtedy nie drążyć tematu.

Zayn i Liam jak zwykle byli słodcy, uroczy i wszyscy zaczynali nimi rzygać. Byli dla siebie stworzeni i na każdym kroku pokazywali, jak bardzo się kochają.

– Tak szczerze, to ja kiedyś żartowałam z tym ślubem, ale jak tak na nich teraz patrzę – powiedziała kiedyś Kate Harry'emu, gdy spotkali się u niego. – Trochę im tego zazdroszczę.

– Przecież masz Nialla.

– To nie to samo – westchnęła. – To raczej nie jest typ, który marzy o żonie, dzieciach i domku z ogródkiem.

– On nie ma nawet osiemnastu lat – upomniał ją. – Poza tym ,z tego co wiem, ty również o tym nie marzysz.

– Niby tak, ale wiesz jak to jest, kiedy patrzysz na inne szczęśliwe pary i zaczynasz myśleć o zakładaniu rodziny – zaśmiała się.

Harry kocha Louisa każdego dnia coraz bardziej. Nie sądził, że to możliwe, ale on po prostu został stworzony do kochania Louisa i nie mógł kochać nikogo innego. To było dziwne i nikomu o tym nie powiedział, ale gdzieś w głębi serca wyobrażał sobie wieczność z szatynem. Mógł obiecać Louisowi, że nigdy go nie opuści, był pewny, że dotrzymałby słowa.

Ω

Nadszedł dzień meczu.

Louis siedział w szatni z Zaynem, rozgrzewając się. Praktycznie nie rozmawiali z resztą drużyny, przed ważnymi meczami byli raczej małomówni. Żaden z nich nie wiedział za bardzo co powiedzieć, więc zajęli się ćwiczeniami.

Chłopak był zdenerwowany, przeciwnicy byli dobrzy, nawet bardzo dobrzy. W liceum jego byłej dziewczyny było mnóstwo zdolnych zawodników. Louis po raz pierwszy bał się, że mogą przegrać jakiś mecz. Zazwyczaj był pewien, że są najlepsi, tym razem jednak wiedział, że w tym sezonie nie przyłożył się do treningów. Spędzał większość wolnego czasu z Harrym i wcale tego nie żałował.

– Już są – powiedział Zayn, gdy dostał SMS-a. Louis domyślił się, że napisał do niego Liam.

– Czekaj chwilę! – poprosił go, a sam poszedł do swojej szafki, żeby wyciągnąć z niej bluzę ze swoim nazwiskiem.

Wyszli z szatni i skierowali się na trybuny. Było już tam kilka osób. Uśmiechnął się, gdy zobaczył swoich przyjaciół, machających wesoło. Przeskoczyli przez barierkę i usiedli przy nich.

– Harry jest w łazience – oznajmił Niall, zanim Louis zdążył zapytać. – Zdenerwowani?

– Trochę – przyznał. – Ale jesteśmy dobrze przygotowani.

– Damy radę! – dodał Zayn i zaczął coś mówić, ale Louis przestał słuchać.

Zobaczył Harry'ego i od razu uśmiechnął się na jego widok.

– Dzień dobry – pocałował go krótko w usta, a brunet zarumienił się. Nie okazywali sobie uczuć w miejscach publicznych, ale teraz nikogo tutaj nie było. – Mam coś dla ciebie, panie Tomlinson.

Harry uśmiechnął się, gdy Louis podał mu bluzę z jego nazwiskiem. Szybko ją założył i pokazał reszcie.

– Teraz już oficjalnie możemy na ciebie mówić „Panie Tomlinson" – zaśmiał się blondyn.

– Przecież to Louis weźmie nazwisko Harry'ego po ślubie – westchnęła Kate. – Louis Styles, czy to nie brzmi pięknie?

– Spierdalaj Kate – prychnął Niall. – Harry Tomlinson.

– Przykro mi idioto, ale to Harry jest na górze – uśmiechnęła się do siebie.

– Spójrz jaki on jest słodki, to oczywiste, że jest na dole – wskazał na młodszego.

– Niall, jesteś głupi. Harry jest od niego wyższy, wyobrażasz sobie jak Louis miałby go ruchać? – chłopcy spojrzeli na siebie lekko zmieszani. Już kolejny raz byli świadkami kłótni Nialla i Kate na ten temat.

– Kup sobie mózg, Kate – prychnął. – Nie wiesz jak duża jest Louiconda!

– Ale ten tyłek! – wskazała na Louisa, który zaczynał już wyć ze śmiechu.

– Pobijecie się zaraz! – wykrzyknął Zayn, siadając między ich krzesłami. – Chcecie wiedzieć, kto u nas jest na górze?

– Liam – powiedzieli wszyscy równocześnie. Zayn spojrzał się na nich zdziwiony.

– To przecież oczywiste – zaczęła Kate. – Zayne, wszystko w tobie krzyczy: „Ten chłopak jest na dole".

Siedział z przyjaciółmi kilka minut, dopóki prawie wszystkie miejsca na trybunach się w nie wypełniły. Część ludzi kojarzył ze szkoły, inni byli dla niego kompletnie obcy. Kibice jego drużyny siedzieli po jednej stronie stadionu i niektórzy machali do niego zadowoleni.

Zayn uznał, że powinni już zejść do szatni, dlatego Tomlinson pożegnał się z przyjaciółmi i pocałował Harry'ego w czoło. Wiedział, że ludzie ich obserwowali, dlatego nie mogli zbytnio okazywać sobie uczuć. Louis wiedział, że jego chłopak nie jest z tego powodu zadowolony, ale on po prostu nie potrafił przyznać otwarcie, że go kocha.

– Powodzenia, Louis – szepnął Harry, ledwo widocznie muskając jego ramię. Louis kiwnął głową z uśmiechem. Chłopak na pewno przyniesie mu szczęście.

W szatni byli już wszyscy koledzy, przywitał się osobno z każdym z nich. Trener podszedł do niego i poklepał go po plecach, więc Louis zaczął:

– Powinienem teraz wygłosić jakąś motywującą mowę, ale nie widzę w tym sensu. Przecież jesteśmy najlepsi, prawda?

– To mój chłopak! – powiedział zadowolony Zayn, a Louis zorientował się, że ostatni raz nazwał go tak w dniu, w którym poznał Harry'ego. Nie wierzył, jak szybko minęło te kilka miesięcy. Poczuł, że jego serce zrobiło się dziwnie lekkie.

– Z twoich ust brzmi to dwuznacznie, Malik – jeden z kolegów zmierzwił go po włosach, śmiejąc się.

– Dobra, uspokójcie hormony – do szatni weszła pani Bloom, ubrana zbyt elegancko, jak na mecz. – Przyszłam życzyć wam powodzenia!

Nauczycielka ostatnio spędzała coraz więcej czasu z nimi. Louis czuł się lekko niezręcznie z tym, że został zaproszony na jej ślub, bo nie chciał widzieć jej i trenera razem całujących się.

– Dobra, wchodźcie już na boisko – pogonił ich mężczyzna, gdy podziękowali Elle.

Ω

Harry nie wiedział co ma myśleć o geście Louisa. Chłopak po raz pierwszy pocałował go w miejscu publicznym. Wprawdzie nie było tam zbyt wiele ludzi, ale dla niego było to coś bardzo ważnego. Jego ukochany nigdy nie okazywał mu uczuć, przy innych zachowywali się tylko jak przyjaciele. Teraz siedział w jego bluzie, która nawet pachniała jak szatyn.

Styles kilka dni temu przestudiował zasady na Wikipedii, żeby mniej więcej wiedzieć o co chodzi, jednak to nie do końca pomogło. On i Liam, co jaki czas pytał o coś Nialla albo Kate, którzy rozumieli wszystkie zasady. Nie wierzył, że ta dwójka jeszcze nie jest razem, tak bardzo do siebie pasowali.

Ed również był pochłonięty meczem, ale zaraz na początku postanowił pójść po coś do jedzenia. Chwilę później na trybuny weszła Cher, zajmując miejsce przed nimi.

– Jaki wynik? – spytała, odwracając się.

– 0:0, dopiero mecz się zaczął – powiedział Niall, a Kate zlustrowała ją wzrokiem, wypychając usta do przodu.

– Dzięki – uśmiechnęła się przyjaźnie. – Fajna koszulka, Harry.

Kate spojrzała na niego zdziwiona, unosząc brwi, ale on wzruszył ramionami. Cher wciąż siedziała odwrócona do nich, nie skupiając się na meczu. Ed wrócił z nachosami, które podał Niallowi i zagadał do dziewczyny:

– Hej – brzmiało to trochę niepewnie, bo Kate rzuciła mu mordercze spojrzenie.

– Cześć, nie znamy się chyba jeszcze – podała mu dłoń. – Jestem Cher, przyjaźnie się z Harrym.

– Właściwie to chodzimy razem do szkoły – wtrącił, nie przypominając sobie, żeby kiedykolwiek ta dziewczyna była jego przyjaciółką, Liam przewrócił oczami.

– Um, Ed jestem – odwzajemnił uśmiech. – Czekasz na kogoś?

– Już nie – zaczęli rozmawiać, ale Harry skupił się na meczu. Jeśli przez mecz można było zrozumieć Louisa.

Musiał przyznać, że gdyby nie to, że szatyn był tam w tak krótkich spodenkach, zanudziłby się na śmierć. Przez pierwsze czterdzieści pięć minut nic się nie stało, oprócz tego biegania za piłką i łapania jej przez bramkarzy. Harry bardziej był zainteresowany ułożeniem cienkiego materiału na tyłku Louisa. Gdy wreszcie skończyła się pierwsza połowa i Niall pobiegł po coś do jedzenia.

– Muszę zapalić – oznajmiła Cher. – Harry, idziesz ze mną?

– Nie palę – wzruszył ramionami. Nie rozumiał co nagle od niego chce, nie rozmawiali od czasu ich tańca w Walentynki.

– Możesz iść z Edem, złotko – powiedziała z przekąsem Kate, a mężczyzna zgodził się kiwnięciem głowy. Cher uśmiechnęła się sztucznie i wyszła z mężczyzną. – Harry, możesz mi powiedzieć, co ona odpierdala?

– Co? – zdziwił się.

– Cher patrzy się na ciebie, jakby chciała się z tobą ruchać na środku stadionu – zmarszczył brwi, gdy to usłyszał. Był zbyt pochłonięty Louisem, żeby zauważyć dziewczynę. – Czy ona wie, że jesteś z Louisem?

– A nie mówiłem? – wtrącił się Liam. – We wrześniu radziłem ci, żebyś delikatnie dał jej kosza.

– Czekaj, ona do niego zarywała? – roześmiała się.

– Też mnie podrywałaś – powiedział od niechcenia Harry, patrząc na zegarek. Przerwa powoli dobiegała końca. – Przecież już ją widziałaś, tańczyłem z nią w Walentynki.

– To przez tę sukę Louis był zazdrosny? – Harry mruknął coś typu „nie mów tak o niej", chcąc być miły, ale Kate to zignorowała. – Dobra, po prostu nie chcę, żeby mieszała się w wasze sprawy.

– Nie rzuci mi się na szyję – przewrócił oczami.

– Bo ja rzucę ją pod pędzący pociąg – mruknęła, brzmiąc całkiem poważnie.

Cher i Ed wrócili i tym razem usiedli koło siebie, rozmawiając. Harry spojrzał na Kate, która starała się zachować spokój. Przypomniał sobie jej wybuch, kiedy zdenerwował ją Louis i naprawdę wolał, żeby to się nigdy nie powtórzyło. Ta dziewczyna była nie do okiełznania, gdy wpadała w szał.

Po chwili wrócił też Niall, niosąc ze sobą kilka hot dogów.

– Dzięki – powiedziała Kate, biorąc jednego z nich.

– To dla mnie, ale możesz wziąć – spojrzał tęsknie na hot doga, którego dziewczyna zaczynała jeść.

– Myślałem, że już coś jadłeś, dlatego tak długo ci to zajęło – wtrącił się Liam.

– Bo jadłem – wzruszył ramionami.

– Harry, twój chłopak wygląda nieziemsko w tych spodenkach! – Kate mówiła na tyle głośno, żeby Cher dokładnie to usłyszała. Przy okazji, o orientacji bruneta dowiedziało się pewnie większość osób, siedzących obok. – Louis jest naprawdę gorący!

Harry obserwował jak wyraz twarzy Cher zmienił się dosłownie na sekundę, ale zaraz przywróciła swój słodki uśmiech.

Druga połowa, była zdecydowanie ciekawsza od pierwszej. Harry nie wiedział co trener zrobił ze swoją drużyną, ale teraz wszyscy o wiele bardziej przyłożyli się do gry. Z zapałem obserwował przebieg meczu. Jego serce prawie wyszło z piersi, gdy zobaczył jak Louis biegnie z piłką prosto do bramki i celnie strzela.

Wszyscy ludzi zaczęli krzyczeć ze szczęścia, a Harry poczuł jak Liam go przytula. Spojrzał jeszcze na Louisa, któremu na plecy skoczył Zayn. Czyli pierwszy gol tego meczu należał do Tomlinsona i mieli nadzieję, że to nie jego ostatni. Potem było już trochę spokojniej, drużyna z ich szkoły czuła się bezpieczniej po zdobyciu pierwszej bramki.

– Harry – szepnęła Kate. – Idziesz z nami potem do klubu?

– Wiesz, że ja nie...

– Nie będziesz się nudził – przerwała mu. – No proszę, będą tam wszyscy. Jakby co to zaopiekuję się tobą.

– Chyba raczej ja tobą – prychnął. Cały czas mówili do siebie szeptem, mimo że na stadionie było dość głośno.

– Harry, oni wszyscy się upiją – jęknęła.

– To też się upij – zaśmiał się. Kate zawsze dużo piła na imprezach, nie wiedział, czemu teraz miałoby być inaczej.

– O to właśnie chodzi – odpowiedziała ze smutkiem, a Harry przeraził się lekko. – Możemy wyjść na chwilę?

– Jest środek meczu – przygryzł wargę. Chciał zobaczyć, jak im dalej pójdzie. – Nie może to trochę poczekać?

– Jasne, pogadamy potem – Harry widział, ze dziewczyna była przygnębiona i powinien to już zauważyć wcześniej. Od kilku dni miała trochę gorszy humor i przestała się tak spoufalać z Niallem. Czuł się źle z tym, że nie pomógł jej, tak jak ona jemu. Kate zawsze przekładała wszystko, żeby być przy Harrym w trudnych chwilach.

– Źle się czuję – skłamał, wstając. – Kate, pójdziesz ze mną?

Dziewczyna kiwnęła głową i wyszli razem. Zaprowadziła go do łazienki przy szatniach i musiało to wyglądać bardzo dwuznacznie. Szybko sprawdziła czy nikogo nie ma i oparła się o ścianę.

– Okres mi się spóźnia – wypaliła, a Harry spojrzał na nią zszokowany. – Dwa tygodnie.

– Czy ty jesteś w...

– Chyba tak – w jej oczach pojawiły się łzy. – Kurwa, Harry...

– Robiłaś test? – starał sobie przypomnieć wszystkie niezręczne rozmowy z mamą na temat ciąży, które myślał, że nigdy mu się nie przydadzą.

– Nie jestem głupia, zrobiłam jeden – prychnęła. – Przepraszam Harry, ja się tak bardzo boję.

– Kate, skarbie, poradzimy sobie – wziął ją w ramiona, a ona wtuliła się w niego. – Może nie powinienem pytać, ale wiesz kto mógłby być ojcem?

– Niall – powiedziała cicho, odsuwając się od niego. – Tylko z nim spałam przez ostatnie kilka miesięcy.

To trochę zdziwiło Harry'ego, bo myślał, że Kate uprawiała seks z kimś jeszcze oprócz blondyna. Wprawdzie nigdy się jej o to nie pytał, ale uznał to za oczywiste, w końcu byli w otwartym związku.

– Zabezpieczaliście się? – był lekko zażenowany tą rozmową, nie rozumiał, czemu Kate mówi o tym akurat jemu. Był najmniej doświadczony i nigdy nawet nie spał z dziewczyną.

– Oczywiście, że tak – przewróciła oczami. – Zazdroszczę ci, że jesteś gejem. Nie masz takich problemów.

– Mam inne – roześmiał się, po czym spytał: – Czemu jemu pierwszemu nie powiedziałaś?

– Nie wiem, tobie ufam najbardziej – poczuł ciepło na sercu. To miłe, że Kate uważała go za ważna dla siebie osobę. – Harry, co ja mam teraz zrobić?

– Po pierwsze, kupimy testy ciążowe i zrobimy je jeszcze raz. Z tego co pamiętam, musimy zrobić przynajmniej trzy. Jeśli będą pozytywne, mówimy Niallowi i idziemy do ginekologa – złapał się na tym, że mówi w liczbie mnogiej i szybko się poprawił. – Znaczy, ty pójdziesz do ginekologa. Z Niallem.

– Wolałabym, żebyś poszedł ze mną – przyznała, a Harry ukrył swoje przerażenie.

– Okej, w takim razie, pójdziemy do ginekologa, a ty urodzisz zdrowe, piękne dziecko, które będzie uwielbiało jeść – Kate uśmiechnęła się przez łzy. – Jeśli jest testy wyjdą negatywne, sprawa zostanie między nami. Ale na razie lepiej nie pij alkoholu.

– Jak to dziecko się urodzi, nie mówmy mu, że powiedziałam ci o tym w łazience na stadionie, proszę – zaśmiali się. – To nie będzie brzmiało dobrze.

– Właśnie, dlaczego akurat tutaj? – zaciekawił się.

– Chciałam ci powiedzieć wcześniej, ale byłeś taki szczęśliwy z Louisem – uśmiechnęła się. – Nie chciałam cię zamęczać moimi problemami.

– Kate, kochanie, jestem twoim przyjacielem – przytulił ją.

– Jestem za młoda na bycie matką – znowu poleciały jej łzy. – Ale nie chcę usuwać dziecka.

– Niech ci to nawet nie przychodzi na myśl – oburzył się. – Kate, wszyscy ci pomożemy, okej? Poradzimy sobie.

– Dziękuję ci Harry – objęła go mocno. – Nie zasługuję na ciebie.

– Nie mów tak – pogłaskał ja po głowie. – Pamiętasz, kto dał mi puder, kiedy to ja płakałem w łazience?

– Wow, mamy tyle ze sobą wspólnego! – powiedziała sarkastycznie, a Harry ucieszył się, że powoli wraca jego Kate. – Obydwoje płaczemy w łazienkach jak dzieci!

– Ej, te dzieciaki, co zawsze płaczą w filmach, są na koniec najszczęśliwsze.

– Kocham cię, Harry – otarła łzy i szybko przejrzała się w lusterku.

– Ja ciebie też – dziewczyna poprawiła swoje włosy i uśmiechnęła się. – Wracajmy już.

Gdy znaleźli się na trybunach Niall przywitał ich krzycząc „2:0". Na szczęście, to nie Louis ani Zayn zdobyli bramkę, więc nie przejmował się aż tak, że to przegapił. Spojrzał na Kate, która ukradkiem wyciągnęła puderniczkę i kredkę, żeby poprawić makijaż. Harry był pod wrażeniem, jak szybko i sprawnie to zrobiła, że nawet siedzący obok Niall nic nie zauważył.

– Lepiej się już czujesz? – spytał Liam, a chłopak przypomniał sobie swoją wymówkę.

– Tak, jest już dobrze – odpowiedział, ale wciąż czuł na sobie podejrzliwy wzrok przyjaciela.

Do końca meczu nikt nie strzelił ani jednej bramki, nie było też żadnego faulu, ani innych nieprzewidzianych sytuacji. Drużyna Louisa wygrała. Wszyscy byli z tego powodu bardzo szczęśliwi, zawodnicy skakali na siebie w euforii, podobnie jak kibice. Na Harry'ego uwiesiła się Kate, która chyba postanowiła unikać czułości z Niallem.

– Zayn napisał, że mamy na nich poczekać przy parkingu – oznajmił Liam, po odczytaniu smsa.

Harry nie mógł się doczekać aż zostanie z Louisem sam na sam, żeby mu pokazać, jak bardzo jest z niego dumny. Naprawdę bardzo cieszył się, że tak dobrze sobie poradził. To był dopiero drugi mecz, który oglądał Harry, ale miał nadzieję, że będzie mógł częściej mu kibicować.

Louis wszedł do szatni jako ostatni, kiedy już reszta zawodników była po prysznicu i ubierali się. Został zatrzymany przez trenera, który gratulował mu wygranej.

– Tommo, idziemy później wszyscy do klubu – oznajmił Zayn, gdy go zobaczył. – Harry też będzie.

Louis ucieszył się z tego powodu. Bał się, że chłopak nie będzie chciał pójść na imprezę, a on nie mógłby go zostawić samemu. Razem z nim chciał świętować wygraną.

– Tomlinson w ogóle pamięta jak się imprezuję? – zaśmiał się Josh, a Louis zorientował się, że naprawdę dawno nie był na imprezie ze swoimi kolegami z drużyny. W ogóle, odkąd zaczął spotykać się z Harrym, zrezygnował z tak częstego picia. – Nie wymiękniesz po jednym szocie?

– Chcesz się przekonać?

– Louis – upomniał go Zayn, ale on go zignorował.

– Z chęcią – prychnął. – Zobaczymy kto więcej wypije, Tomlinson.

Louis kiwnął głową, po czym spojrzał na Zayna. Wyglądał na wkurzonego, chociaż nie miał o co. Przecież to tylko zabawa.

– Widzimy się na parkingu – rozkazał Malik, wychodząc z szatni.

Zostawił resztę kolegów i poszedł pod szybki prysznic. Był pewien, że wypije więcej od Josha, w końcu robił to kiedyś praktycznie co tydzień. Wszystko zmieniło się dzięki Harry'emu. Louis nie wierzył, że jedna osoba tak drastycznie zmieniła jego przyzwyczajenia.

Gdy wrócił do szatni, zobaczył, że został sam. Nie przeszkadzało mu to, mógł w spokoju się przebrać. Właśnie się wycierał, kiedy usłyszał, jak drzwi się otwierają. Zignorował to, myśląc, że któryś z kolegów czegoś zapomniał, dlatego się wrócił.

– Stęskniłeś się za mną? – usłyszał damski głos i odwrócił się gwałtownie.

– Co ty tu robisz, Bri? – dziewczyna zaśmiała się, podchodząc do niego bliżej.

– Wyglądasz jeszcze lepiej niż ostatnio – próbowała dotknąć jego nagiego torsu, ale odsunął się. – Czyli to jednak prawda?

– To, że ze sobą zerwaliśmy? – prychnął. – Kilka miesięcy temu, jeśli zapomniałaś.

– To, że w międzyczasie przerzuciłeś się na kutasy.

– Widzisz, co ze mną zrobiłaś? Zmieniłaś hetero chłopaka w geja – uśmiech zszedł z jej twarzy.

– Dam ci ostatnią szansę, Louis – przewrócił oczami. – Albo wrócimy do siebie...

– Przecież ja cię nigdy nie kochałem, ty mnie też nie. Nie złapiesz mnie na ciąże, bo minęło zbyt dużo czasu – powiedział pewnie. – Po co to kontynuować?

– Seks był dobry.

– Nie, nie był – Louis roześmiał się głośno. – Nie wrócę do ciebie.

– No to będziesz musiał lepiej pilnować swojego kochasia – dokończyła. Chłopak lekko się przeraził, ale nie mógł pozwolić na to, żeby jego była go szantażowała. – Zmieniłeś zdanie?

– Wyjdź stąd – odepchnął ją od siebie. Był zdenerwowany, że w ogóle tutaj przyszła i miała czelność dawać mu takie ultimatum.

– Pożałujesz tego – parsknął śmiechem, gdy dziewczyna wychodziła. Ona mu groziła? Przecież nawet nie wiedziała o Harrym, słyszała zapewne jakieś plotki.

Louis szybko się ubrał i poszedł na parking, gdzie czekali już jego przyjaciele. Chciał wsiąść do samochodu z Niallem, Kate i Edem, ale Zayn go odciągnął.

– Pojedziesz ze mną i Liamem – oznajmił. – Odłożymy jeszcze rzeczy do domów.

Robiło się już ciemno kiedy dotarli do klubu i Harry czuł się dziwnie, gdy zobaczył, że jeszcze nie ma w nim Louisa. Ed pojechał do Tenerfie Sea, bo uznał, że ma coś ważnego do załatwienia.

W środku grała już dość głośna muzyka i było bardzo dużo osób. Harry bardzo nie lubił takich miejsc, wolał spokój. Czuł się przytłoczony tym wszystkim, nie wiedział co ma robić. Kate złapała go za rękę i pociągnęła w stronę loży.

– Co pijecie? – zapytał Niall, idąc do baru.

– Poprosimy jakieś dobre soczki, co nie? – Kate oparła się o ramię Harry'ego.

– Żartujesz sobie, prawda? – chłopak spojrzał na nią zdziwiony.

– Nie – odparła pewnie. – Harry postanowił dzisiaj nie pić, a ja dotrzymam mu towarzystwa w jego abstynencji.

– Jesteś wspaniałą osobą, Kitty – zaśmiał się i poszedł do baru.

Przez pewien czas milczeli, czekając na powrót chłopaka. Harry rozglądał się po wnętrzu; coraz więcej osób wchodziło do środka, ale nie było wśród nich Louisa.

– Harry, kurewsko się boję – powiedziała nagle. – Nie wychowam dziecka z Niallem. Przecież on jest w chuj nieodpowiedzialny.

– I tak się już zmienił – westchnął. – Poza tym, nie wiemy jeszcze tego na sto procent, prawda?

– Czego nie wiecie na sto procent? – zapytał się Niall, przychodząc ze szklankami.

– Czy Harry dostanie się do King's College – szybko odpowiedziała Kate. – Wiesz, ta uczelnia w Londynie.

– Właśnie, nigdy mi nie mówiłeś, gdzie chcesz studiować! – usiadł koło dziewczyny, która jednak wciąż była blisko Harry'ego.

– Tak, prawo na King's College – zastanawiał się, skąd Kate wie, gdzie chce iść na studia. W końcu to jedna z najlepszych uczelni i Harry nie był pewien czy się tam dostanie.

– Moja rodzinka mieszka w Londynie, więc mogę cię oprowadzić! – dodała.

– Fajnie, właściwie chciałbym tam mieszkać – napił się Niall. – W Londynie jest dużo klubów.

Kate spojrzała na Harry'ego, a jej wyraz twarzy mówił „A nie mówiłam".

– Na pewno bez alkoholu? – spytała, wskazując na szklankę, którą chłopak wcześniej przed nią odłożył.

– Nie ufasz mi? – zaśmiał się. – Tak, to zwykły sok pomarańczowy.

Rozmawiali przez chwilę, a Niall wypił kilka drinków. Kate cały czas posyłała Harry'emu smutne spojrzenia, kiedy Horan lustrował wzrokiem jakąś dziewczynę. W końcu dotarli do nich pozostali, wcześniej zamawiając coś do picia. Louis usiadł koło Harry'ego, a rękę trzymał na jego kolanie. Na szczęście było dość ciemno i rumieńce, jakie u niego wywołał, nie były aż tak widoczne.

– Louis Tomlinson! – zawołał jakiś chłopak i podszedł do ich loży. – Jak się bawi mój kapitan?

– Bardzo dobrze, Josh – uniósł swoją szklankę do góry.

– Może skończysz z drinkami dla przedszkolaków i pójdziesz ze mną i z chłopakami na coś mocniejszego? – spojrzał na stół, gdzie nie było mocnego alkoholu. – Wam wszystkim przydałoby się coś porządnego, idziecie?

– Dzięki, stary, mam ciekawsze zajęcia niż zgonowanie – powiedział Zayn, a chłopak tylko machnął ręką.

– Opiekuję się moją damą – Niall dał Kate buziaka w policzek

– Ja dzisiaj nie piję – pokręciła głową dziewczyna.

– Jesteś w ciąży? – zaśmiał się.

– Harry też spędza wieczór bez alko, a jakoś wątpię, że zaszedł w ciąże – uśmiechnęła się złośliwie.

– Co te związki robią z ludźmi – westchnął. – Ale mój wolny strzelec Tommo coś mi obiecał.

Harry przygryzł wnętrze policzka. Wprawdzie nie byli oficjalnie razem, więc nie powinno to tak boleć. Jednak poczuł się okropnie, bo go kochał i chciał powiedzieć o tym całemu światu.

– Jednak zostanę – powiedział po chwili Louis.

– Lou, obietnic się dotrzymuje – Harry tymi słowami dał mu zgodę na wyjście z kolegą. Nie chciał, żeby chłopak miał do niego pretensje, że go ogranicza.

– Właśnie, twój kolega mądrze mówi! – Harry posłał mu uśmiech, ale miał ochotę się rozpłakać.

– Opiekujcie się Harrym – poprosił Louis i wszyscy pokiwali głowami. – Wrócę, skarbie. – szepnął do niego, poczym poszedł z Joshem do baru.

Mijały kolejne godziny, a Louis jeszcze nie wrócił. Niall był już nieźle wstawiony i przystawiał się do Kate, która cały czas go odpychała. Zayn i Liam zaczęli się już całować przy nich i Harry musiał przyznać, że szczerze tego nienawidził. Wszystko dlatego, że był zazdrosny o przyjaciół, którzy kompletnie się tego nie wstydzili.

– W każdej paczce musi się znaleźć para, która cały czas się obściskuje – Kate przewróciła oczami.

– Wróćcie może do domu – zaproponował Harry, gdy nie mógł już dłużej wytrzymać ich obecności.

– Miałem się tobą zajmować – powiedział Liam, odrywając się od Zayna na chwilę.

– Jestem już dużym chłopcem – Harry nie rozumiał, dlaczego cały czas go niańczyli. Był tylko rok od nich młodszy, a traktowali go jak młodszego brata.

– Poradzimy sobie – jęknęła dziewczyna. – Serio, już idźcie.

– Na pewno? – dopytywał się Liam.

– Tak – wykrzyknęli równocześnie Harry i Kate, posyłając sobie później delikatny uśmiech.

Gdy obściskująca się para wyszła, Harry zaczął szukać wzrokiem Louisa. Odnalazł go wreszcie z Joshem, pijącego przy barze shoty. Skrzywił się na ten widok. Nie lubił, gdy zbyt dużo pił, bo wiedział, że jest to niezdrowe. Odwrócił się i spojrzał na Niall, który coraz bardziej przystawiał się do dziewczyny. Gdy ta kolejny raz go odepchnęła, zapytał:

– Kitty, skarbie, czy ty masz te dni? – starał się brzmieć spokojnie. – Mogłaś mówić, to pojechalibyśmy do domu, zrobiłbym ci ciepłą kąpiel i...

– Nie, Niall, nie mam kurwa tych dni – wykrzyczała. – Właśnie w tym jest cały problem, że ich nie mam.

– Czy ty... – zaczął.

– Nie jestem na każde twoje zawołanie, Horan – prychnęła. – Jeśli jesteś aż tak napalony, to idź do tej ślicznej brunetki przy barze, z chęcią ci pomoże.

– Chcę tylko ciebie – podniósł lekko głos. – Nie widzisz jak się staram, żebyś to wreszcie zauważyła?

– Ja was chyba zostawię – Harry postanowił się wycofać, żeby nie być świadkiem ich kłótni. – Pójdę do Lou.

Wstał, odchodząc jak najdalej od Niall i Kate. Louis cały czas był przy barze. Podszedł do niego i próbował coś powiedzieć. Niestety, chłopak był już całkowicie pijany i nie za bardzo kontaktował. Wypijał tylko kolejne świństwa, jakie podawał mu Josh. Harry usiadł przy barze i poczuł jak ktoś dotyka jego pleców. Odwrócił się i zobaczył Cher, uśmiechającą się do niego.

– Jak się masz? – spytała zmartwiona, gładząc jego łopatki.

– Dobrze – wzruszył ramionami. Nie chciał jej zwierzać, ale poczuł się lepiej, że chociaż ona się nim interesuje.

– Za dużo dziś wypił, hm? – wskazała na Louisa, a Harry potwierdził ruchem głowy. – Chodź, postawię ci drinka.

– Nie piję dzisiaj – mruknął.

– To cokolwiek, może być sok? – uśmiechnął się do niej, a ona zawołała barmana, składając zamówienie.

– Dziękuję – odpowiedział, gdy dziewczyna zapłaciła za niego. – Czuję się z tym niekomfortowo.

– Spokojnie, nie stawiam ci tego, żeby cię przelecieć – zaśmiała się dźwięcznie. Jej głos był miękki i Harry po raz pierwszy czuł się dobrze w jej towarzystwie. – Więc, czemu jesteś smutny? Nasza drużyna wygrała, twój chłopak strzelił gola...

– Właśnie, to nie mój chłopak – odpowiedział smutno, odkładając szklankę za siebie. Odwrócił się, żeby zobaczyć Kate i Nialla, którzy wciąż się kłócili.

– Całkiem inaczej to wyglądało, gdy widziałam was w loży – spojrzał na nią zdziwiony. – Nie udawaj, dobrze wiemy, gdzie znajdowały się rączki Tomlinsona.

Harry zarumienił się. Czyli jednak ktoś widział ich czułości i było to słodkie. Lubił czuć się kochanym przez Louisa, a tym lepiej, gdy inni o tym wiedzieli.

– My nie jesteśmy oficjalnie razem – westchnął. – Wie o nas tylko kilka osób.

– Czuję się zaszczycona, należąc do nich – znowu się zaśmiała, a Harry jest zawtórował. – Ale wiesz co, wpakowałeś się w niezłe gówno. Trudno wyjść z takiego układu.

– Mnie to mówisz – zobaczył jak podchodzi do niego Kate, jednak wydawała się być szczęśliwsza niż wcześniej. – Co jest, Cat?

– Możemy porozmawiać? – przeprosił na chwilę Cher i odszedł kawałek z przyjaciółką. – Ja i Niall, musimy wyjaśnić co jest z naszym związkiem.

– Powiedziałaś mu o ciąży? – miał nadzieję, że zrozumiała, że chodzi mu o ciąże.

– Mhm – jęknęła. – Powiedziałam mu też, że tylko z nim sypiam.

– Jak zareagował?

– Zaczął macać mój brzuch, mówiąc do niego – przewróciła oczami. – Teraz chce wrócić do domu i „porozmawiać". – wykonała znak cudzysłowia w powietrzu. – O nas i naszym maleństwie. On się załamie, jak się okaże, że nie jestem w ciąży.

– Wy lepiej ustalcie, co z waszym związkiem. Ja dam sobie radę – uśmiechnął się. – Jestem z Louisem i Cher.

– Tą Cher? – spojrzała na niego z powątpiewaniem, a on kiwnął głową.

– Jest w porządku, Kate – próbował ją uspokoić. Sam dziwnie się czuł, bo wcześniej nie przepadał za dziewczyną, ale teraz wydawała się być miła.

– Nie ufam jej – spojrzała na dziewczynę, siedzącą przy barze, która aktualnie wybierała kolorowe słomki.

– Ale zaufaj mnie, poradzę sobie – przytulił ją. – Teraz leć do księcia.

– Niestety, tam jest tylko Niall – zaśmiała się. – Kocham cię, uważaj na siebie.

– Ja ciebie też – dziewczyna poprawiła jego włosy. – I pamiętaj, jestem najbardziej odpowiedzialną osobą na świecie!

Harry wrócił do Cher, która z uśmiechem popijała swojego drinka.

– Mam dla ciebie słomkę – powiedziała radośnie, wsadzając ją do drinka chłopaka. – Twoja koleżanka mnie nie lubi, prawda?

– Nie zna cię, to dlatego – wziął łyk zimnego napoju. – Jest trochę przewrażliwiona na moim punkcie.

– Harry, po prostu się martwi – dotknęła jego ramienia. – Jesteś słodki i niewinny, ludzie mogą ci zrobić różne przykre rzeczy, gdy jesteś sam.

– Na przykład? – prychnął, bawiąc się rurką.

– Nie wiem, dosypać ci coś do drinka, pobić – wzruszyła ramionami. – W takich miejscach dzieją się różne rzeczy, musisz na siebie uważać.

– No cóż, teraz jestem z tobą, więc mogę czuć się bezpiecznie? – zagadał, śmiejąc się. Nagle jednak poczuł się straszliwie senny. Pomyślał, że nie jest przyzwyczajony do tego typu miejsc, tej muzyki i świateł.

– Spójrz tylko na tego bicka! – napięła nieistniejący mięsień na ręce, a Harry delikatnie go dotknął, udając, że jest pod wrażeniem. – Obronię cię!

– Dziękuję – ziewnął. – Chyba jestem zmęczony.

– To pewnie przez muzykę, mnie już głowa boli. – odłożyła szklankę. – Możemy wyjść na tyły klubu, tam jest spokojniej. Tylko pójdę do łazienki, okej?

– Jasne – zgodził się i wstał. Poczuł, że jego nogi są niestabilne, czuł się jakby był lekko pijany. Spojrzał ostatni raz na Louisa, który cały czas coś pił zanim wyszedł na tyły klubu.

*******

5

*******

Przepraszam was, że daje wam taki kolejny cliffhanger, to nie specjalnie, po prostu następne rozdziały są stricte ze sobą połączone.

A teraz najważniejsze; WINDOW IN THE SKIES MA 10 K WYŚWIETLEŃ, OTWIERAMY SZAMPANA!!!! Dziękuję wam wszystkim za to, że czytacie, komentujecie, dajecie gwiazdki. Naprawdę bardzo się cieszę i zdradzę wam, że powoli zbliżamy się do końca.

Przy okazji zapraszam was na mojego nowego smuta o larrym "This Must Be My Dream" <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro