7. Pour Some Sugar On Me

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zayn wstał rano w świetnym humorze. Wziął szybki prysznic i zszedł zaraz na dół, podśpiewując.

– Mamusiu, chcesz może kawy? – cmoknął siedzącą przy stole kobietę, która na ten gest spojrzała z przerażeniem na syna.

– Kim jesteś i co zrobiłeś z Zaynem? – chłopak zaśmiał się. – Jest piątek, przed siódmą rano, a ty zachowujesz się jakbyś...

– Był szczęśliwy? – dokończył.

– Właśnie.

– Bo jestem, mamo! Zrobię ci tę kawę, dobrze? – kobieta jedynie kiwnęła głową. Zayn gotował wodę i robił płatki.

– Witam – Waliyha pojawiła się w kuchni w piżamie i z rozwalonymi włosami.

– Hej, siostrzyczko! Robię ci śniadanie.

– Mamo, wymieniłaś mi brata? Czy może ten chce mnie otruć? – spojrzała zdziwiona na Zayna. ­–Dobra, co jest? Jesteś już gotowy do szkoły i robisz śniadanie.

– Też mogłabyś się ogarnąć, Li za niedługo przyjdzie – dziewczyna spojrzała się oniemiała na brata.

– Liam? – Zayn potwierdził kiwnięciem głowy. – Ten Liam?

– A znasz innego?

– Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej? Nie wiem w co się ubrać! – wykrzyknęła i z prędkością światła pobiegła na górę.

Zayn w tym czasie podał mamie kubek z kawą i usiadł obok niej.

– Naprawdę Liam przyjdzie? – spytała Trisha.

– Nie, no co ty. Chciałem ja trochę pogonić, bo nie chcę się spóźnić do szkoły – wzruszył ramionami. – A Waliyha chyba polubiła Liama.

– Polubiła? – parsknęła śmiechem kobieta. – Na tych zakupach mówiła tylko o nim.

– Nie powinnaś tak obgadywać swojej córki! – udawał oburzenie. Mama miała lepszy kontakt z Zaynem, dlatego często rozmawiali o dziewczynie. Oczywiście, tylko dla jej dobra.

– Mógłbyś jej wyjaśnić, że nie ma u niego szans. No chyba, że ma – dodała, a jej głos spoważniał. – Chociaż wolałabym, żeby miała chłopaka w swoim wieku.

– Przestań, Liam nie interesuje się czternastolatkami – odpowiedział, ale w sumie to nie był tego pewien, ale przecież nie pozwoliłby młodszej siostrze odbić mu chłopaka.

– Chociaż w sumie, nie pogardziłabym takim zięciem...

– Mamo! – zirytował się Zayn. Nie mógł znieść myśli, że Liam mógłby być z jego młodszą siostrą. I wcale nie chodziło o to, że nie chciał, żeby Waliyha miała chłopaka. On po prostu nie chciał, żeby Liam miał dziewczynę.

– Nie mówię teraz, ale za parę lat... – posłał jej mordercze spojrzenie. – Masz rację, przesadzam.

Humor Zayna na chwilę się pogorszył, ale po chwili przypomniał sobie wczorajszy dzień. Naprawdę miał ochotę pójść z Liamem na randkę.

Po chwili przyszła Waliyha. Jeszcze nigdy tak szybko się nie przyszykowała. Wyglądała naprawdę ładnie.

– Jeszcze nie przyszedł? – zapytała zawiedziona.

– Napisał mi przed chwilą, że coś mu wypadło i spotkamy się w szkole. Przepraszam, młoda. Może wieczorem go zobaczysz. – dziewczyna posmutniała, ale uwierzyła w kłamstwo brata. – Jedziemy już?

W trójkę wsiedli do samochodu i kobieta zawiozła ich do szkół.

                  
Ω

Harry stał przy swojej szafce, wyciągając książki i każdą z nich, podając Liamowi. Było ich dużo, dlatego chłopak zaczynał załamywać się pod ich ciężarem.

– Jesteś pewien, że masz ją tutaj?

– Już pytałeś – westchnął Harry. – Tak, jestem pewny. Wiesz przecież, że ja nigdy nie gubię książek!

– Może pomogę? – usłyszał głos, który wydawał się być nieco zniekształcony, ze względu na to, ze głowa Harry'ego była w środku szafki.

– O, cześć – odpowiedział Liam. – Dziękuję Zayn.

Czekaj, co? Zayn? Skoro obok niego stoi Zayn, to pewnie jest tu też...

– Harry, możemy porozmawiać? – usłyszał jego głos. Podczas próby wyjścia z szafki uderzył się głowę i prawie przewrócił.

– Louis... – mruknął, gdy silne ramiona chłopaka przytrzymały go. Zobaczył jego piękne niebieskie oczy i cudowny uśmiech.

– Harry... – zastygli przez chwilę w tej pozycji, nie przejmując się otaczającym ich światem. – Wszystko w porządku?

– Chyba tak – westchnął. Louis puścił go i chłopak stanął na własne nogi. Spojrzał się na Liama i Zayna, którzy lekko rozbawieni patrzyli na nich. – No co?

– Nic, nie przeszkadzajcie sobie – powiedział Zayn, odkładając książki Harry'ego znowu do szafki. – Li, może pójdziemy na spacer?

Odeszli zostawiając Harry'ego samego z Louisem. Chłopak zanotował w głowię, żeby spytać przyjaciela, co się dzieje pomiędzy nim a Zaynem. 

– Cześć Harry – wyglądał na lekko speszonego, podobnie jak on sam.

– Cześć Louis.

– Co robiłeś w szafce? – spytał, jakby od niechcenia.

– Szukałem książki dla ciebie – właśnie teraz zrozumiał czemu Louis wygląda na lekko zestresowanego. Stali na środku korytarza, więc każdy mógł zobaczyć jak król szkoły z nim rozmawia. – Lou, jeśli chcesz to możemy iść gdzieś indziej...

– Nie, tutaj jest dobrze. Chciałbym z tobą porozmawiać.

– Mam się bać? – zdążył się już wystraszyć. Może Louis chce zerwać kontakty z nim po tym co zaszło wczoraj?

– Chodzi o nasze spotkanie dzisiaj – zaczął, a Harry zrozumiał, że jednak Louis ma zamiar je odwołać.

– Jeśli nie chcesz się ze mną widzieć to mów, nie musimy się w ogóle umawiać, ja naprawdę przepraszam za... – zaczął mówić, jak na niego, bardzo szybko, a chłopak złapał go za ramiona i uspokoił.

– Harry, spokojnie. Nie chcę nic odwoływać, ani przestać się spotykać, czemu przyszło ci to do głowy? – wzruszył ramionami – Nieważne, chciałbym żebyś dzisiaj do mnie przyszedł, a po lekcji zjadł z nami kolację, dobrze?

– Dlaczego? – zapytał, zanim zorientował się, że nie zabrzmiało to zbyt uprzejmie.

– Moja mama bardzo chcę cię poznać. Podobno rozmawiała o tobie z ciocią Karen, znaczy mamą Liama i uznała, że musisz być fantastyczny i ma zamiar ci podziękować za uczenie mnie.

– Przecież to nic takiego. – Harry ucieszył się, że będzie mógł spędzić więcej czasu z Louisem, nawet jeśli wiązało się to z szeregiem niewygodnych pytań.

– Adres już znasz, kolację jemy o osiemnastej, więc na która się wyrobisz? Szesnastą?

– Dam radę – ucieszył się, że Louis sam zaproponował naukę u siebie, bo dopiero teraz przypomniał sobie, że dzisiaj nie mogą się spotkać w jego domu.

– No to, do zobaczenia, Harry. Przygotuj się na wywiad!

– Do zobaczenia, Louis.

Harry kochał dźwięk swojego imienia w jego ustach.

– O czym rozmawiałeś z Louisem? – rzucił Liam, gdy szedł do domu z Harrym.

– Jak tam spacer z Zaynem? – starał się zmienić temat.

– Pytałem się pierwszy – spojrzał się na niego rozbawiony.

– Chodziło o korepetycje dzisiaj, nic takiego – skłamał.

–A co robicie po nich? – Harry spojrzał się na niego podejrzliwie. – W końcu będzie tam cała jego rodzina i...

– Zayn ci powiedział – stwierdził, lekko obrażony.

– Harry, no weeeź – przedłużył samogłoskę. – Powiedział mi jedynie, że zjesz kolację z jego rodziną.

– Czyli powiedział ci wszystko – westchnął, ale Liam nie wyglądał na przekonanego. – To naprawdę nic takiego, jego mama chce mnie poznać.

– Uważaj na jego czwórkę sióstr – ponownie się zaśmiał.

– W razie czego będziesz w domu obok, uratujesz mnie – na te słowa jego przyjaciel speszył się. – Czy ty masz jakieś lepsze plany na dzisiaj, niż ratowanie swojego najlepszego przyjaciela?

– Skąd ten pomysł? – starał się ukryć uśmiech, chociaż słabo mu to wychodziło.

– Liamie Jamesie Payne, czemu nie powiedziałeś mi, że idziesz dzisiaj na randkę z Zaynem?

– Bo to nie randka – odpowiedział, wzruszając ramionami. – Przecież wiesz, że...

– ...szukasz dziewczyny – dokończył za niego. – Tak, wiem, a ten tekst robi się tak irytujący jak „mój narzeczony" od pani Bloom.

– Zraniłeś moje uczucia i nic ci już nie powiem – udawał obrażonego.

– Gdzie się spotykacie? – Harry zignorował poprzednia wypowiedź Liama.

– U niego – mruknął.

– Liam, no mów mi wszystko! Kiedy, po co, co będziecie robić – po chwili zawahania dodał: – Chociaż, oprócz tego ostatniego, nie chcę znać szczegółów.

– To nic takiego. Zaprosił mnie do siebie, bo obaj mamy wolne piątki. Nasi przyjaciele postanowili się uczyć i nas olali – wymamrotał, a Harry uderzył go lekko w ramię – Nie wiem co będziemy robić, Zayne chciałby obejrzeć jakiś film.

– Jesteście obleśni, pewnie będziecie się przytulać i obściskiwać – stwierdził.

– To tylko mój kolega, Harry, nie zachowuj się jak własna mama.

– Ostatnio znowu chciała rozmawiać o sam–wiesz–czym. Na szczęście udało mi się zmienić temat.

– Musisz jej w końcu powiedzieć – Liam spojrzał się na niego z troską.

– Wiem, ale to nie jest jeszcze dobry moment – doszli do zakrętu. – Dobra Lima, miłej zabawy!

–Wzajemnie!

Ω

Louis siedział w salonie, jedząc chipsy i oglądając' telewizję. Usiadła obok niego Lottie i zagadała:

– Co tam?

– Nic, chcesz?– zaproponował jej chipsy, ale ona pokręciła głową.

–Dieta.

– Chyba cię pojebało dziewczynko, jesteś szczupła – spojrzał na nią zdziwiony. Wiedział, że nastolatki często marudzą na temat swojej wagi, ale jego siostra naprawdę nie miała powodów do obaw. Poza tym to nie było w stylu Lottie; ona nigdy nie była typem dziewczyny, która myśli tylko o swoim wyglądzie.

– No dobra – poczęstowała się chipsem. – W ogóle, co tam u Liama, podobno się pogodziliście?

– Ta, uznałem, że nie warto się już kłócić – może i była to bardziej inicjatywa Payne'a, ale nie musiał jej o tym mówić. – Tym bardziej, że zaczął się spotykać z Zaynem.

– Czekaj, co? Spotykać? – zdziwiła się, a Louis teraz zrozumiał, że zabrzmiało to dwuznacznie.

– Nie tak, młoda. Liam pisze z Zaynem artykuły do gazetki i się polubili. Plus ja muszę się zadawać z Harrym, więc pomyślałem, że wypadałoby się pogodzić. Czemu w ogóle pytasz?

– Bo, Louis, a czy, em, Harry, no wiesz...

– Chyba jednak nie wiem – powiedział z pełna buzią.

– Jest przystojny? – gdy usłyszał to pytanie prawie się zakrztusił.

Ma przepięknie zielone oczy, bardzo symetryczną twarz, słodki uśmiech, jego włosy cudownie opadają mu na czoło, a on wygląda uroczo, gdy je poprawia.

– Nie wiem Lottie, sama ocenisz, jak przyjdzie – odpowiedział. – Właśnie, zaraz szesnasta, pójdę się ogarnąć.

Zostawił siostrze chipsy i poszedł do swojego pokoju. Nie musiał ogarniać swojego wyglądu, ale co innego z bałaganem w pokoju. Ma dosłownie kilka minut na posprzątanie. Jeśli mu się uda, sam da sobie medal. Order z ziemniaka, jakby to powiedział Zayn.

Zabrał się za wyrzucenie wszelkich niepotrzebnych papierów, a potem poskładanie ubrań. Po tych kilku zabiegach, pokój wyglądał dużo lepiej. Wytarł jeszcze kurze, posłał łóżko, położył książki na biurku. Pokój wyglądał dobrze, chociaż nie umywał się do idealnie wysprzątanego pokoju Harry'ego.

– Louis, kochanie, ktoś do ciebie! – usłyszał krzyk mamy z dołu. Jeszcze raz sprawdził czy na pewno nie wygląda źle i zszedł po schodach. Słyszał, że jego kobiety zaczęły już przedstawiać się Harry'emu.

– Cześć Harry – powiedział do chłopaka, do którego przytulały się już najmłodsze z jego sióstr.

– Cześć Louis – odpowiedział wyraźnie zadowolony. – Twoje siostry chyba mnie lubią.

– Chyba tak – uśmiechnął się. – Idziemy na górę?

– Nieee, Harry, zostań! – Daisy zaczęła jęczeć. Harry klęknął przy niej i pogłaskał ją po włosach.

– Skarbie, wrócę jeszcze, dobrze? Teraz ja i twój brat musimy się pouczyć. Ale jak skończymy to będziesz miała jeszcze okazję ze mną porozmawiać.

– A popsytulasz mnie? – wysepleniła Phoebe. Harry uśmiechnął się i pogłaskał dziewczynki po głowach.

Louis musiał przyznać, że był to rozczulając widok. Harry w ciągu bardzo krótkiego czasu, oplótł Daisy i Phoebe wokół palca. Chyba po prostu dzieci go lubiły, miał w sobie coś, co je przyciągało. Chociaż charakter chłopaka odtrącał wielu ludzi w jego wieku, najmłodsi go kochali.

Dziewczynki ze smutkiem puściły Hary'ego i ten udał się z Louisem do jego pokoju.

– Ładny pokój – powiedział Harry, rozglądając się.

– Zwyczajny – mruknął, a chłopak podszedł do półki i oglądał zdjęcia w ramkach. W pokoju Louisa było ich dość dużo, podobnie jak w całym domu. Jego mama kochała takie rzeczy. Miał tutaj zdjęcia z Zaynem, z mamą, z siostrami. Harry uśmiechał się, patrząc na jedno z nich.

– Słodki mały Lou!

Lou. To zdrobnienie sprawiało, że robiło mu się cieplej na sercu, bo Harry mówił to w tak cudowny sposób.

– Co tam masz? – Louis podszedł i wyrwał mu zdjęcie z rąk. Przedstawiało jego w wieku około pięciu lat. – No nie, te zdjęcia zawsze mi robią wstyd.

– Mnie się podobają. Ja w ogóle nie mam zdjęć w swoim pokoju – oznajmił, a Louis próbował sobie przypomnieć wygląd pokoju chłopaka. Rzeczywiście, nie zauważył żadnych tego typu pamiątek rodzinnych. – Możemy zaczynać?

– Pewnie.

Usiedli na łóżku i Harry zajął się sprawdzaniem wszelkich zadań domowych Louisa. Później pomógł mu z kilkoma rzeczami, przykleił karteczkę z napisem „SPRAWDZIAN Z ANGIELSKIEGO" na tablicy korkowej. Louis był zachwycony zorganizowaniem chłopaka. Harry zachowywał się jakby miał w głowie plan, co po kolei ma robić na lekcjach. Chociaż, i tak pewnie wszystko zaplanował. Cokolwiek Harry robił, wydawało się mieć sens dla Louisa. Gdy skończył rozwiązywać zadanie, które kazał mu wykonać, złapał się na tym, że obserwuje chłopaka. Patrzył się przed siebie, mrużąc delikatnie oczy. Wyglądał jak jakaś postać wyjęta wprost z obrazu. Jego perfekcyjnie prosta postawa i zamyślony wyraz twarzy przywodziły Louisowi na myśl jakiegoś filozofa. Albo poetę. Tak, Harry z pewnością mógłby pisać wiersze, to do niego pasuje. Wyobraził go sobie z gęsim piórem w ręku, jako arystokratę w kosztownym stroju, piszącego krótki poemat dla ukochanej. Louis uznał, że mógłby się poświęcić i zostać tą ukochaną, gdyby to Harry miałby napisać dla niego wiersz. Z jego cudownych wyobrażeń wyrwał go miękki głos chłopaka:

– Lou, skończyłeś już?

Lou. Kolejny raz sprawiło to, że czuł się tak dobrze.

– Tak – mruknął, podając mu zeszyt. Harry wziął go i przez chwilę wczytywał się w tekst z rozwagą.

– Musisz więcej czytać – oznajmił po chwili. – I najlepiej zacznij od jakiejś lektury szkolnej.

– Ja nawet nie wiem, co to za książki – jęknął. Naprawdę nie przeczytał od kilku lat żadnej lektury. Nie lubił ich po prostu.

Harry uśmiechnął się tylko.

– Lektury naprawdę nie są złe. Oczywiście, zdarzają się totalnie nietrafione, ale są też arcydzieła.

Arcydzieła, Louis powtórzył w myślach. W ustach Harry'ego to słowo brzmiał jeszcze lepiej, aż miał ochotę przeczytać cokolwiek da mu chłopak.

– Więc co mogę czytać?

– Masz do wyboru dwie lektury – wyciągnął z plecaka i pokazał Louisowi książki.– „Duma i uprzedzenie" albo „Portret Doriana Gray'a".

– Czy możesz mi jakoś, no wiesz, streścić je? – poprosił, bo po tytułach nie był w stanie domyślić się o czym są.

– Wiesz, że i tak musisz przeczytać obydwie, bo piszesz z nich egzamin końcowy? – odpowiedział pytaniem na pytanie. Louis z uśmiechem wzruszył ramionami. – Ale dobrze, niech ci będzie. „Duma i uprzedzenie" została wydana na początku XIX wieku, napisała ją Jane Austen. To angielka, ogólnie lubiła poruszać wątki zamążpójścia, chociaż sama nie miała męża.

– Czyli pisała romansidła? – zasmucił się Louis, który nie był w stanie znieść tego typu filmów, co dopiero książek.

– Tak, ale nie do końca. Pisała też o problemach ówczesnego społeczeństwa. No i bardzo szczegółowo opisywała to co się dzieje w psychice kobiety. – Harry zatrzymał się, czekając na następne pytanie, ale Louis nie chciał mu przerywać. Chłopak był w swoim żywiole, opowiadając o książkach. – „Duma i uprzedzenie" początkowo nosiła tytuł „Pierwsze Wrażenie" i tak chyba najłatwiej to streścić. Książka ma pokazać, że pierwsze wrażenie nie zawsze jest dobre. Elżbieta Bennet jest uprzedzona do, jak jej się wydaje, zbyt dumnego pana Darcy'ego. – Louis pomyślał, że tytuł ma jednak sens i można się było domyślić fabuły. – W międzyczasie przedstawione jest też życie innych bohaterów np. sióstr Lizzy. Ogólnie to Austen, podobnie jak w „Rozważnej i romantycznej", pokazuję losy dwóch sióstr; jedna jest właśnie rozważna, a druga bardziej romantyczna. Mimo, że wspomina też o innych osobach, są troszeczkę, że tak to nazwę, na drugim planie. Wiesz o co mi chodzi?

– Skupia się na dokładnym opisaniu dwóch miłości, a reszta olewa? – Harry roześmiał się, ale nie zaprzeczył. – Brzmi nieźle, ale czy oni będą razem? – zaciekawił się Louis.

– Jak przeczytasz, to się dowiesz – podał mu książkę w twardej oprawie. Wyglądała na dość starą, ale wciąż była w dobrym stanie. Louis był pewien, że Harry czytał ją kilka razy, ale po prostu dbał o książki, dlatego nie wyglądały na zniszczone.

– A co z tym Grey'em? Mam nadzieję, że to nie jest jakiś erotyk, próbowałem już oglądać z Zaynem „Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" – teraz przypomniało mu się, że słyszał już gdzieś to nazwisko. Niestety.

– „Portret Doriana Gray'a" został napisany przez Oscara Wilde'a pod koniec XIX wieku i nie ma nic wspólnego z tym Chistianem Grey'em i Anastasia. – Louis zdziwił się, że Harry zna imię głównych bohaterów, ale wolał to przemilczeć. – Ta historia opowiada o młodzieńcu, który był bardzo urodziwy i chciał taki zostać na zawsze. Malarz rysuje jego portret i Dorian pragnie, żeby to właśnie obraz, nie on sam, się postarzał. Jego życzenie zostaje spełnione, ale jak się okazuje nic dobrego z tego nie wynika. Dorian staje się okropnym człowiekiem. Ma piękną twarz i ciało dwudziestolatka, ale jego dusza... Ogólnie książka jest genialna, ale jest w pewnej części autobiografią Wilde'a, który jest dość kontrowersyjny.

– Dlaczego? – zaciekawił się.

– Nie chcę cię zniechęcić, ale musiał wiele razy zmieniać fabułę książki, ze względu na motywy homoseksualne –  odpowiedział niepewnie. Czy on ma mnie za homofoba?

– Wilde był gejem? – Louis nigdy nie słyszał, żeby któryś z pisarzy z tamtych czasów był homoseksualistą. Może nauczyciele o tym nie mówili albo on nie uważał.

– Tego nie wiemy na pewno, ale lubił mężczyzn. Jego orientacja jednak nie ma nic do tego, ze był genialnym autorem.

– Nic nie mówię, po prostu wydaje mi się, że nie zbyt wielu pisarzy, którzy są...

– Wilde, Proust, Woolf, Shakespeare, Houseman. Mam wymieniać dalej? – Louis spojrzał na niego zdziwiony. Nie spodziewał się, że Harry ma aż taką wiedze na temat orientacji pisarzy. Dodatkowo chłopak brzmiała zdrenowanego. Mówiąc to, podniósł delikatnie głos, co było kompletnie nie w jego stylu, w końcu Styles to najspokojniejszy człowiek na świecie. – Przepraszam. Chodzi mi o to, że orientacja nie ma nic do talentu.

– Przecież nic takiego nie mówiłem – uśmiechnęli się do siebie i Harry uspokoił się trochę.

– To którą wolisz? – zagadał w końcu. Louis zastanowił się przez chwilę. Obie książki wydawały się być interesujące.

– Wybiorę wieczorem, dobrze?– odpowiedział, a Harry uśmiechnął się. –Dochodzi już osiemnasta, zejdźmy już na dół.

Harry wcale nie był zestresowany, gdy usiadł przy stole Tomlinsonów i poczuł, że wszystkie oczy skierowane są na niego.

– Wyśmienita ta pieczeń, proszę pani – zwrócił się do mamy Louisa.

– Cieszę się, że ci smakuję, Harry. – Louis chyba po niej lubi tak wymawiać jego imię.– A więc, Harry, słyszałam, że dobrze się uczysz.

– No tak, w miarę dobrze – speszył się.

– Och, nie bądź taki skromny! Podobno jesteś jednym z najlepszych uczniów w swoim roczniku.

– Mamo, Harry jest rok młodszy – wtrącił się Louis.– Poszedł wcześniej do szkoły.

– Naprawdę?– zdziwiła się kobieta. – Nie wyglądasz na młodszego!

–Bo to tylko rok, proszę pani – uściślił.

–No masz rację – zgodziła się z uśmiechem.

Znowu wszyscy zajęli się jedzeniem. Harry'emu podobała się duża rodzina Louisa, w domu nigdy nie było spokojnie. On mieszkał tylko z mamą i starszą siostrą, a poza tym Anne od zawsze dużo pracowała, więc często bywał sam w domu.

– Harryyyy... – zagadała po chwili Lottie. Harry uśmiechnął się do niej. – Masz dziewczynę?

Louis spojrzał się na nią z zamiarem zabicia jej w najbliższej przyszłości. Harry zaś poczuł gulę w gardle. No tak, przecież dostał ostrzeżenie o niezręcznych pytaniach.

– Nie mam – wyjąkał.

– To dobrze – odpowiedziała zaraz, szczerząc się do niego. Chłopak spojrzał na nią zestresowany.

– Lottie, nie chcę ci zniszczyć życia, ale Harry raczej nie jest zainteresowany dziewczynami w twoim wieku – podziękował w duchu Louisowi. W końcu Harry nie był zainteresowany dziewczynami w każdym wieku.

– Jej nie chodzi o siebie, debilu– mruknęła cicho Fizzy.

– Nie mów tak do brata... – powiedziała z brakiem entuzjazmu pani Tomlinson. Zapewne wiele razy była świadkiem sprzeczek jej dzieci.

– Ta, to o kogo? – zapytał z sarkastycznym uśmiechem chłopak.

– Ty się w ogóle nie potrafisz niczego domyślić – westchnęła, a jej starsza siostra roześmiała się.

– Dzieci, proszę was, mamy gościa, czy możecie się nie kłócić? – nikt nie odpowiedział, ale Harry czuł się dość niezręcznie. – Co chciałbyś robić po szkole, Harry? Jakieś studia?

– Właściwie, to chciałbym być prawnikiem – odpowiedział, chociaż nie był już tego do końca pewien. Od zawsze marzył o prawie, ale ostatnio jakoś stracił swój zapał.

– Masz tak wspaniałe oceny, na pewno pójdzie ci genialnie!

Przez resztę kolacji rozmawiali raczej o szkole i zainteresowaniach Harry'ego. Od czasu do czasu Louis coś wtrącił, ale jego siostry siedziały cicho. Mama Tomlinsonów była oczarowana chłopakiem i kompletnie tego nie kryła. Harry czuł się dziwnie, te wszystkie jego sukcesy były dla niego zwyczajne, a kobieta robiła z nich nie wiadomo co. Widać było, że cieszy się, że jej syn się z nim przyjaźni.

Po tym jak skończyli jeść, Harry postanowił wrócić do domu. Było już późno dlatego pani Tomlinson nie zgodziła się by wracał sam. Niestety, wypiła do obiadu lampkę wina, więc nie mogła prowadzić.

– Louis może cię zawieść – powiedziała. Chłopak oblizał wargę i uśmiechnął się do Harry'ego, gdy mama podawała mu kluczyki.

Ubrali się i weszli do garażu. Louis nie przestawał się uśmiechać, gdy zapalał samochód. Włączył cicho muzykę.

– Fajne te piosenki – powiedział po chwili Harry, ale Louis nie odpowiedział.

– Mama od pewnego incydentu rzadko kiedy pozwala mi jeździć – oznajmił nagle Tomlinson.

– Pewnego incydentu? – powtórzył Harry zaciekawiony.

– Prawie spowodowałem wypadek, gdy po jednej z imprez postanowiłem wrócić do domu samochodem. Skończyłoby się naprawdę źle, gdyby nie ojciec Zayna.

– A co takiego zrobił? – spytał niepewnie, nie chcąc naruszać przychylności Louisa w szczerej rozmowie.

– Jest policjantem, dlatego szybko wszystko załatwił. Wciąż mam prawko i czyste papiery.

Louis prowadził bardzo pewnie, ale często zerkał na Harry'ego zamiast na drogę. W sumie to było dość przyjemne, ale chłopak nie był przekonany do umiejętności młodych kierowców.

– Lou, patrz się przed siebie – miał wrażenie, że chłopak się zaczerwienił. Niestety, było dość ciemno i nie mógł na pewno tego stwierdzić.

– Spokojnie, znam dobrze drogę.

Jechali w milczeniu, żaden z nich nie wiedział co powiedzieć. W końcu podjechali pod dom Harry'ego. Louis zatrzymał samochód i spokojnie czekał, aż chłopak rozepnie pasy.

– Dziękuję ci za kolację i podwiezienie mnie – powiedział Harry, wychodząc.

– To ja dziękuję – uśmiechnął się. – Poczekaj, Harry.

Przytrzymał go za rękę. Styles zamarł na dźwięk tego imienia i gest chłopaka. Spojrzał się głęboko w jego oczy, a Harry odpowiedział tym samym. To było dziwne. Louis cały czas trzymał jego dłoń. Była mniejsza i bardzo ciepła. Dłonie Harry'ego zawsze były chłodne.

Stali pod domem Stylesów, byli kompletnie sami. W żadnym z pokoi nie świeciło się światło. Nikt nie mógł ich zauważyć, co sprawiało, że mózg Harry'ego wymyślał różne niemożliwe wydarzenia.

Wzrok Louisa przechodził z oczu do ust chłopaka. Przygryzał swoją wargę, jakby zbierał siły, żeby coś powiedzieć. Harry czuł się zestresowany, nie wiedział do czego zmierza Louis. Miał wrażenie, że chłopak znowu, tak jak podczas nauki w jego domu, pochyla się do niego. Nie, to niemożliwe.

W końcu Louis odwrócił wzrok i sięgnął schowka. Harry posmutniał, gdy ciepła dłoń odsunęła się z jego. Chłopak wyciągnął płytę z odtwarzacza i schował ją do pudełka.

– Proszę, podobały ci się piosenki – podał ją Harry'emu. Ten ucieszył się, że Louis jednak nie do końca zignorował to co mu powiedział.

– Chcesz mi pożyczyć płytę – bardziej stwierdził niż zapytał. No cóż, miał nadzieję, że Louis chciał zrobić coś innego, ale najwyraźniej znowu źle odebrał intencje starszego chłopaka.

– No tak – odparł, a Harry obejrzał okładkę. Wyciągnięte, związane dłonie próbowały złapać jakiegoś ptaka. No cóż, interesująca.

– Dziękuję bardzo – wysilił się na uśmiech. – Miłej nocy.

–Dobranoc – Louis znowu przygryzł wargę. – Harry.

Brawo Harry, rób sobie dalej nadzieję, Louis nigdy cię nie pocałuje, idioto, pomyślał, wchodząc do domu. Było cicho, jego mama najwyraźniej nie wróciła. Zapalił światło i oczarował go idealnie wysprzątany korytarz. Szedł dalej, zauważając, że wszystkie pomieszczenia są bardzo czyste.

Zrobił sobie herbatę i poszedł do swojego pokoju. Na szczęście wszystko było na swoim miejscu. Włączył laptopa i położył się na łóżku, włączając płytę Louisa.

If only for a second

Let me have you

Tell me all your secrets

Let me know you

Wyciągnął telefon i przypomniał sobie, że miał go cały czas wyłączony. Uśmiechnął się, gdy zobaczył, że ma kilka wiadomości.

Od Mama:

Wrócę późno, Stephani zostawiła kolację, odgrzej sobie, jak będziesz głodny.

Stpehani to ich pani od sprzątania. To miłe, że też coś ugotowała. Nie odpisał jednak mamie, wiedząc, że i tak jest zajęta pracą. Odczytał następnego sms:

Od Liam:

Zayn chce żebym u niego nocował, co robić???

Ej, przełożymy bieganie na niedziele? Nie jesteś zły?

Dzięki za odpowiedź Harry, jesteś super przyjacielem

Podobno wybrał już film

Potrzebuje nowych płuc, spędzę noc z Zaynem

Jak tam z Louisem

Harry naucz się odpisywać

Chyba, że się już ruchacie

Kto jest na górze?

Dobra, wychodzę, napisz jak wrócisz do domu xx

Do Liam:
Przepraszam, wyciszyłem telefon. Jestem już w domu, u Lou dobrze, jego rodzinka jest super, a on pożyczył mi płytę x

I możemy iść w niedziele, obojętnie mi xx

Chciał już odłożyć telefon, kiedy dostał jeszcze jedną wiadomość:

Od Lou:

Dzięki za dzisiaj, napisz mi jak ci się podoba płyta x

Czy Louis Tomlinson wysłał właśnie buziaczka?

Do Lou:

Jak na razie jest genialna, dzięki x

Od Louis:

Tylko nie słuchaj całą noc, wyśpij się

Dobranoc x

Do Louis:

Miłej nocy x

Harry chyba jednak się nie wyśpi.


*******

Jak wam minęły walentynki? Ja jestem dumna, że najpiękniejsze wyznanie miłości na świecie ma 2mln rt!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro