9. A Certain Romance

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Louis  nie potrafił zasnąć. Od kilku godzin przewracał się z boku na bok. Wstał z łóżka i wziął książki od Harry'ego. Podobno czytanie uspokaja. Przez chwilę zastanawiał się, którą wybrać. Była trzecia w nocy i niezbyt pamiętał o czym były. Zdecydował się na tę, która wydawała mu się być najcieńsza.

W końcu zszedł po cichu do kuchni, starając się nie obudzić reszty domowników. W całym domu panowała błoga cisza. Nalał sobie wody do szklanki i usiadł przy stole z książką.

Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony.

– Gówno prawda – mruknął, czytając pierwsze zdanie. Jednak czytał dalej i o dziwo, zaczynało mu się podobać.  Co jakiś czas przeklinał w myślach głupotę pani Bennet. – Suka, zależy jej tylko na jakimś jebanym małżeństwie.

– Z kim rozmawiasz? – usłyszał głos swojej siostry i doszedł do wniosku, że jednak swoje spostrzeżenia mówił na głos.

– Z nikim, czytam książkę.

Lottie spojrzała na niego z powątpiewaniem, ale też wyglądała na zmartwioną.

– Jesteś chory czy coś? Czytasz i do tego w środku nocy. Dlaczego nie śpisz?

– Mógłbym cię spytać o to samo – odłożył książkę. – Jakoś nie mogę zasnąć, a ty?

– Obudziłam się i chyba już nie jestem zmęczona – wzruszyła ramionami. – Czemu nie możesz zasnąć?

– Zadajesz dużo pytań skarbie, ale kto wie? – spytał retorycznie. Właściwie, to domyślał się, że przyczyna jego bezsenności ma śliczne loki, zielone oczy i na imię Harry, jednak wolał nie dzielić się z siostrą tą informacją.

Nie odpowiedziała. Nalała wody do szklanki i usiadła obok Louisa. Chłopak chciał jakoś przerwać tę ciszę, ale nie do końca wiedział, co miałby powiedzieć. Wszystkie pytania, jakie przychodziły mu do głowy, nie były dobre na nocne rozmowy.

– To... masz chłopaka? – zagaił w końcu.

Dziewczyna zaśmiała się.

– Louis, jesteś pewien, że nie chcesz mi o czymś powiedzieć?

– Czemu pytasz?

– Ostatnio się jakoś dziwnie zachowujesz, potwierdza to pytanie sprzed chwili. Mam nadzieję, że wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko. – zaakcentowała ostatnie słowo, a chłopak przełknął ślinę.

– Wydaję ci się – znowu posłał jej uśmiech.

– Jak chcesz, ja i tak wiem, że coś jest na rzeczy. 

Znowu zapadła cisza. Rozmawiał z siostrą o wszystkim, ale teraz nie mógł się zbyt przed nią otworzyć. Nie chciał jej martwić.

– Lottie, mam do ciebie prośbę – dziewczyna zaciekawiła się. – W przyszłym tygodniu idę na imprezę, możesz w razie czego potwierdzić wersję, że idę tam z Harrym i Liamem?

– Mama cię nie puści, po tym co ostatnio narobiłeś.

– Przejrzałem ją, wystarczy, że Harry będzie ze mną, a pozwoli mi na wszystko – puścił oczko. – Dała mi kluczki, żebym odwiózł go bezpiecznie do domu.

– Niech ci będzie – zaśmiała się. Louis wiedział, że może na niej polegać, on też już kilka razy ją krył. – Tylko nie zrań Harry'ego, bo wtedy ja będę powodem twojej bezsenności.

– Co?

– Dobranoc, braciszku – Lottie wyszła z kuchni uśmiechając się słodko. 

Louis miał w głowie jeszcze większy mętlik niż wcześniej.

Obudził się, cały obolały, z  głową na stole. Przeciągnął się i próbował wstać. No pięknie, Tomlinson, zasnąłeś w kuchni. Zrobił sobie bardzo mocną kawę, która trochę postawiła go na nogi. Gdy poczuł się lepiej, otworzył lodówkę i zrobił sobie szybkie śniadanie. Jedząc, próbował sobie przypomnieć jak to się stało, że zasnął na stole. Ostatnie co pamiętał to rozmowa z Lottie, potem usiłował czytać i na tym urwał mu się film. Był pewien, ze nic wczoraj nie pił, więc nie potrafił wyjaśnić, dlaczego nie wrócił do łóżka.

Czuł się okropnie, dlatego postanowił się jeszcze przespać. Spojrzał na godzinę – było przed 11. Przecież w soboty idzie poćwiczyć z Zaynem. Pewnie jego przyjaciel już dawno wstał i szykuje się już na trening. Miał wyrzuty sumienia, że musi to wszystko odwołać, ale naprawdę nie czuł się na siłach.

Szybko zadzwonił do przyjaciela, żeby powiedzieć mu o zmianie planów.

Ω

Zayn spał spokojnie, gdy usłyszał dźwięk telefonu. Obudził się, ale było mu tak cudownie, gdy czuł przy sobie ciało Liama, że postanowił to zignorować.

– Zayne, to chyba twój telefon... – mruknął zaspany chłopak.

– Tak, ale śpij kochanie – on naprawdę nie chciał wstawać, był sobotni poranek i miał zamiar przeleżeć w łóżku cały dzień.

Liam wstał, nie zważając na jęki niezadowolenia Zayna, wziął jego telefon.

– Louis dzwoni – położył się powrotem do łóżka.

Gdy Malik odbierał telefon, przypomniało mu się, że mają dzisiaj trening. Gratulacje, Malik, zapomniałeś o swoim przyjacielu.

– Cześć Louis, co tam? – odezwał się, starając ukryć to, że dopiero co wstał.

– Zayn, strasznie cię przepraszam, ale miałem ciężką noc i nie dam rady dzisiaj ćwiczyć – usłyszał w słuchawce. Rzeczywiście, jego przyjaciel nie brzmiał najlepiej. – Możemy to przełożyć?

– Jasne, nie ma problemu – odetchnął z ulgą. Było mu to na rękę, mógł spędzić jeszcze cały poranek z Liamem.

– Dzięki stary, ja idę spać.

Pożegnał się i ucałował leżącego obok niego Liama.

– Dzień dobry, księżniczko!

– Ty jesteś księżniczką – zaśmiał się. – Zayne, wstajemy już?

–Leż jeszcze, kochanie – szepnął, przytulając się do niego.

Miał zamiar spędzić długi, sobotni poranek ze swoim ukochanym w łóżku.

W ramionach Zayna spało się najlepiej. Tak właśnie uważał Liam, budząc się rano i czując otaczające go ciepło. Po telefonie od Louisa nie zasnął już, ale leżał z zamkniętymi oczami, napawając się ciałem Zayna. Chociaż w domu wychodzi z łóżka zaraz po przebudzeniu, teraz miał ochotę zostać w nim na zawsze.

Usłyszał, ze ktoś uchyla drzwi i wchodzi do pokoju. Udawał, że śpi i miał nadzieję, że ta osoba sobie pójdzie. Niestety to nie podziałało i po chwili poczuł, że do pokoju wkrada się światło– ten ktoś odsłonił rolety.

– Zayn, wstawaj! –  usłyszał dziewczęcy głos i otworzył oczy. Zobaczył siostrę Zayna w piżamie, która ze zdziwieniem przyglądała się chłopcom. – Czemu nie mówiłeś, że Liam będzie u ciebie spał?

– Nauczysz się pukać? – warknął Zayn, chowając się przed jasnym światłem. Chłopak cieszył się, że Waliyha nic nie podejrzewała. Dobrze, że nie ściągnęła z nich kołdry, bo trudno by było wytłumaczyć nastolatce, dlaczego jej brat trzyma rękę pod koszulką swojego kolegi.

– Jest już po dwunastej, mama pojechała na zakupy, a ja jestem głodna. – usiadła na łóżku, a Zayn niechętnie się podniósł.

– Nie możesz sobie sama czegoś zrobić?

– Chcę omlet, a ja nie umiem ich robić – jęknęła. – No proszę, wstawaj!

– Dobra – przetarł oczy, a Waliyha szybko wstała z łóżka i usiadła na biurku, czekając na chłopców. – Przepraszam cię za nią, Li.

– I tak jest już późno, powinienem iść. – Liam leniwie wyszedł z objęć Zayna.

– Nigdzie nie idziesz, nie wyjdziesz bez śniadania – chłopak przyciągnął go do siebie, składając krótki pocałunek na jego szyi.

– Właśnie Liam! – wtrąciła się dziewczyna, która nie zauważyła tego małego gestu.

Zayn wstał pierwszy, a Payne nie mógł nie przygryźć wargi, gdy zobaczył jego nagi tors. Był cudownie wyrzeźbiony i mimo że widział go już w szatni, wciąż nie mógł wyjść z podziwu. Pomyślał o tym, że całą noc spał przy takim chłopaku. Miał nadzieję, że kiedyś jeszcze dojdzie do czegoś więcej między nimi. Nie chciał jednak wystraszyć Zayna. Nigdy nie podejrzewał, że on lubi chłopców, ale ucieszył się, gdy oddał jego pocałunek.

– Waliyha, mogłabyś już zagotować wodę na kawę? – zagada, ubierając koszulkę, a jego siostra niechętnie wyszła z pokoju.  Liam szedł już do drzwi, kiedy chłopak go przytrzymał. – Nie przywitaliśmy się dzisiaj.

Liam poczuł rumieńce na swojej twarzy, kiedy chłopak spojrzał na niego, oblizując wargę. Zayn szybko złączył ich usta i żadnemu z nich nie przeszkadzało to, że dopiero co wstali. Całowali się delikatnie i nie spiesznie. Było to bardzo przyjemne. Zayn powoli zszedł z pocałunki niżej, obdarzając nimi żuchwę, a później szyję Liama. Gdy cichy jęk wydobył się z jego ust, poczuł że chłopak uśmiechnął się. Malik odsunął się od jego szyi i szepnął mu do ucha:

– Ślicznie wyglądasz, gdy śpisz, kochanie.

Zeszli na dół, gdzie czekała już znudzona dziewczyna. Na stole postawiła trzy kubki.

– Nareszcie, umieram z głodu!

– Siadaj Li – podsunął mu kawę. – Zaraz dostaniecie śniadanie.

Zayn poszedł do kuchni, a Liam podążył za nim. Przytulił go delikatnie od tyłu.

– Pomogę ci – powiedział, całując szyję chłopaka.

Szybko zrobili razem śniadanie, co jakiś czas przypadkiem się dotykając. Waliyha spokojnie czekała na posiłek. Chyba była zbyt głodna, żeby zauważyć, jak jej brat i jego przyjaciel obmacują się nawzajem.

– Proszę, omlety z serem – Zayn położył na stole talerze. – Będziesz gruba.

Uśmiechnął się złowieszczo i wszyscy zaczęli jeść.

– Więc, co wczoraj oglądaliście?

– Kilka horrorów, nie dla takich dziewczynek jak ty – powiedział chłopak, a jego siostra przewróciła oczami.

– My też wczoraj oglądałyśmy horror!– oburzyła się.

– Aha, ciekawe jaki, może Duch Kacper?  – pokazał mu język.

Gdy skończyli jeść, Zayn poszedł pozmywać. Liam postanowił mu pomóc, a przez „pomoc" rozumiał przytulanie się do niego od tyłu.

Payne musiał przyznać, że był to jeden z najlepszych poranków w jego życiu, ale liczył na jeszcze ciekawsze.

Ω

Harry po obiedzie wyszedł do biblioteki. Jego mama nalegała, żeby go zawieźć, ale odmówił. Po pierwsze, chciał się przejść, a po drugie, bał się, że rodzicielka zauważy, że coś jest z nim nie tak. Jeszcze zacznie pytać „co tam u Louisa", a tego by nie zniósł.

Było dość chłodno, dlatego otulił się mocniej płaszczem. Żałował, że nie wziął szalika, bo nieprzyjemny wiatr, sprawiał, że było mu zimno. Szedł spokojnie, słuchając muzyki, starał się nie myśleć o Louisie, po prostu napawał się spacerem. Biblioteka na szczęście znajdowała się niedaleko i po niedługim czasie wszedł do ciepłego budynku.

Przywitał się z bibliotekarką i sam poszedł szukać jakiejś ciekawej książki. Niespieszenie przechadzał się pomiędzy regałami, gdy nagle poczuł na swoim ramieniu mocny uścisk.  Odwrócił się gwałtownie i zobaczył uśmiechniętego chłopaka.

– Cześć Harry!

– Niall, co ty tu robisz? – zdziwił się. Widok Horana w bibliotece należał do rzadkości.

– Przyszedłem wypożyczyć książkę – odpowiedział radośnie, a Harry zmarszczył czoło. – Lekturę, Bloom mi kazała. Podobno wszystkie klasy mają ją czytać. – westchnął, pokazując książkę, którą trzymał w ręce.

– „Duma i uprzedzenie" jest fantastyczna, a do tego krótka – mruknął.

– To ma ponad 300 stron! – jęknął, ważąc ją w ręce. – Dobra, skoro już się spotkaliśmy, idziemy gdzieś?

– Jeszcze nic nie wypożyczyłem – jęknął, a Niall przewrócił oczami i wziął z półki pierwszą z brzegu książkę.

– O patrz, już coś wziąłeś! – wcisnął mu w ręce lekturę.

– To jest książka kucharska! – spojrzał na okładkę. Była na niej uśmiechnięta kobieta w średnim wieku, ubrana w kolorowy fartuch.

– To nawet lepiej, ugotujesz mi coś później! – ucieszył się chłopak i  pociągnął go za ramię do bibliotekarki. – Weźmiemy te książki.

Wypożyczyli lektury i wyszli z biblioteki. Harry chciał jak najszybciej wrócić do domu, ale Niall miał inne plany.

– Mam ochotę coś zjeść!

– Jakoś mnie to nie dziwi... – mruknął niezadowolony Styles.

– No weź, będzie fajnie, już dawno nigdzie nie wychodziliśmy! – Harry pomyślał, że jeśli teraz jeszcze pójdzie gdzieś z Niallem, to jego limit spotkań towarzyskich zostanie wyczerpany na następny rok. – Znasz jakąś fajną knajpkę niedaleko?

– Właściwie to tak – zamyślił się. – Nie wiem czy o takie coś ci chodzi, ale można tam zjeść pizzę, wypić kawę albo koktajl, jest fajna atmosfera i...

– Przestałem słuchać po tym, jak powiedziałeś „pizza". Prowadź!  – przerwał mu. Wyszli z biblioteki i skierowali się do Tenerife Sea. – Tak w ogóle, zapraszałem cię na imprezę w piątek?

– Nie.

– No to cię właśnie zapraszam!– poklepał go po ramieniu, ciągle się uśmiechając. – Przynajmniej teraz mam pewność, ze przyjdziesz!

– Dlaczego?– zapytał Harry. Racja, nigdy nie przychodził na żadne tego typu imprezy, mimo, że dokładnie je słyszał, w końcu Niall był jego sąsiadem.

– Och, czy naprawdę muszę to mówić?– nie czekając na odpowiedź, szybko dodał: – Louis Tomlinson.

– Niall – jęknął. – Mnie i Louisa nic nie łączy.

Harry wiele by dał, żeby było to kłamstwo. Niestety, ich stosunki były czysto koleżeńskie i nie zapowiadało się, żeby kiedykolwiek miało się to zmienić.

– Uważaj, bo ci uwierzę – zaśmiał się. Resztę drogi Harry spędził, słuchając żartów Nialla. Niektóre były naprawdę śmieszne, inne zaś tragiczne. Gdy w końcu znaleźli się pod pizzerią, brunet zatrzymał się.– To tutaj?

Harry kiwnął głową i weszli do środka. Usiedli naprzeciwko siebie przy stoliku i przeglądali menu.

– Nie spodziewałem się, że bywasz w takich miejscach – powiedział blondyn z uśmiechem.

– Nie rozumiem o co ci chodzi – wzruszył ramionami. – To normalna restauracja.

Niall przytaknął i zmienił temat, opowiadając o swojej imprezie. Harry dowiedział się, że żeby szybko się nawalić, najlepsza jest wódka. Dzięki, na pewno skorzystam z tej rady.

– Harry! Ukręcę ci łeb! – usłyszał kobiecy głos. Do stolika podeszła zdenerwowana Kate, ubrana w płaszcz. Chyba szykowała się już do wyjścia. – Dosłownie kilka dni temu byłeś tutaj ze swoim chłopakiem, a teraz przyprowadziłeś nowego.

Harry spojrzał się na nią zszokowany, nie wiedząc co powiedzieć.

– Przepraszam cię, ale nie wiem o co ci chodzi – powiedział zdezorientowany blondyn.

– O to chuju, że z tobą Harry zdradza swojego chłopaka! – wybuchła.

– Ty masz chłopaka? Kto to? – zdziwił się Niall.

– Nie wiedziałeś? W takim razie przepraszam – uśmiechnęła się smutno do niego. – A ty Harry, okazujesz się być jeszcze gorszy! Wszyscy faceci są tacy sami.

–Kate, uspokój się – powiedział w końcu. – Ja i Niall nie jesteśmy razem.

–Jestem hetero – puścił do dziewczyny oczko, a ona uspokoiła się.

– Jezu, skarbie, przepraszam. Ale ten chłopak był taki słodki, martwiłam się, że go zraniłeś.

Prędzej on zraniłby mnie.

– Jaki chłopak? – blondyn wyciągnął do niej dłoń.– Przy okazji, Niall Horan jestem.

– Kate Hood – uśmiechnęła się. – W czwartek bodajże, Harry był tutaj ze swoim chłopakiem i jeszcze dwoma innymi na podwójnej randce.

– Na podwójnej randce – powtórzył Niall z głupim uśmieszkiem. – Kate, może usiądziesz z nami? Z chęcią usłyszę całą tę historię.

– Chciałabym, ale najpierw coś zamówimy, umieram z głodu.

– Ja też – powiedział zadowolony. Niall chyba znalazł bratnią duszę.

Dziewczyna zawołała swojego kolegę. Wysoki mężczyzna o rudych włosach i słodkim uśmiechu podszedł do ich stolika.

– Hej Ed, pamiętasz tego chłopaka, o którym ci ostatnio mówiłam? – spojrzał na Stylesa i pokiwał głową.

– Harry, tak?

– Tak, a to jego przyjaciel Niall.– podali sobie dłonie.

– Tak, więc to jest Ed Sheeran, właściciel tego lokalu – powiedziała dziewczyna, wskazując na mężczyznę teatralnym gestem.

– A dzisiaj będę waszym kelnerem – posłał im serdeczny uśmiech. – Więc, co zamawiacie?

Spojrzeli się na siebie, a Niall gestem wskazał, że Kate ma mówić pierwsza.

– Dla mnie to co zawsze – powiedziała pewnie, a Ed zaśmiał się.

– Ja umieram z głodu, więc poproszę dużego hamburgera, podwójne frytki i małą pizzę hawajską.

– Pewnie, a dla ciebie? – zwrócił się do Harry'ego, który nie wierzył, że Horan da radę to wszystko zjeść.

– Poproszę białą kawę – mruknął, a Ed wrócił do kuchni.

– Więc Kate, jak poznałaś się z Harrym? – zagadał po chwil Niall, któremu dziewczyna najwyraźniej przypadła do gustu.

– Pracuję tutaj i po prostu zagadałam – brunet był jej wdzięczny, że nie podała dokładnych okoliczności ich spotkania.

– Dziękuję – powiedział chłopak, gdy Ed podał mu jego kawę. Wypił trochę i dalej przysłuchiwał się ich rozmowie.

– Szkoda, że nie wszędzie są takie ładne kelnerki. – komplementował ją, a Harry prawie parsknął śmiechem, słysząc tę próbę podrywu.

– Przesadzasz – zachichotała dziewczyna.

– Twój chłopak nie martwi się o ciebie? W końcu przychodzi tutaj wielu kolesi, którzy mogą cię podrywać.

– Nie mam chłopaka – odpowiedziała, a Harry przeraził się, że podoba jej się Niall. Nie chciał, żeby ją wykorzystał. Chociaż w sumie, to Kate też wykorzystywała chłopaków, a Horanowi należy się nauczka.

– Skoro już wiem, że nikt nie będzie chciał mi wpieprzyć, to mogę zapytać – Styles czuł się zażenowany, będąc świadkiem flirtu, dlatego jak najszybciej chciał dopić kawę i stąd wyjść. – Może wpadłabyś w przyszły piątek do mnie na imprezę?

– Niall, jesteś bardzo miły, ale prawie się nie znamy – posłała mu przepraszający uśmiech.

– Spokojnie, Harry też będzie – dziewczyna spojrzała się na chłopaka rozpromieniona.

– W razie czego mieszkam naprzeciwko Nialla, więc będziesz mogła od niego szybko uciec. – Kate chyba wzięła to za żart, bo poklepała bruneta po ramieniu, śmiejąc się.

– Skoro tak, to z chęcią wpadnę! Mam coś przynieść?

– Nie, dzięk...

– Naprawdę świetnie gotuję – przerwała mu. Harry upił do końca kawę i dał jej w ręce książkę kucharską.

– To dobrze się składa, mam przy sobie nawet ulubione przepisy Nialla!– dziewczyna spojrzała się dziwnie na chłopaka.

– Super! – przejrzała szybko książkę. – Nie wierzę, tutaj są też moje ulubione potrawy!

Harry rozmyślał nad tym, jak się wydostać z tego miejsca, gdy usłyszał dźwięk wiadomości. Jeszcze nigdy się tak z tego nie cieszył.

Od Liam:

Harry, muszę się z tobą spotkać

Teraz

Do Liam:

Coś się stało?

Od Liam:

Przyjdź do mnie, porozmawiamy

– Przepraszam was bardzo, ale muszę już iść – powiedział, udając smutek.

– Naprawdę Harry?– zapytała dziewczyna. – Do zobaczenia! – krzyknęła, kiedy już wychodził.

Styles skierował się na przystanek autobusowy. Chciał jak najszybciej znaleźć się u przyjaciela.

*****

Hej! Spędziłam właśnie kilka dni z Ań Chatsaim, moją cudowną betą <3 Poprawiała ten rozdział przy mnie. To serio cudowne, spotkać swoją if.

Zostawiam wam taki trochę cliffhanger, a następny rozdział jest naprawdę interesujący i postaram się go jak najszybciej dodać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro