Epilog 2/2 All I Want

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Drogi Louisie!

Chcę uciec, schować się, zniknąć i zapomnieć. Nienawidzę wszystkiego i wszystkich, a najbardziej Ciebie.

Nie mogę spać, bo znów o Tobie myślę. Przez pół nocy wpatrywałem się w sufit i zastanawiałem się, czy zdołam przejść przez resztę życia bez smaku Twoich ust.

Mam już dość, Louis. Już nie daję rady żyć, bez Ciebie jestem nikim. Chcę Cię zobaczyć, dotknąć, usłyszeć Twój głos. Posiadanie Twoich ust na moich jest na liście rzeczy, których najbardziej teraz pragnę.

Czemu nie chcesz ze mną utrzymywać kontaktu? Czy ja naprawdę nic dla Ciebie nie znaczyłem? Myślałem, że mnie kochasz, ale teraz wiem, że to było kłamstwo. Mnie po prostu nie można kochać, nie zasługuję na to. Wciąż Cię kocham, Louis, mimo tego, że przez Ciebie jestem wrakiem. Codziennie rano budzę się i czuję, że nie mam ochoty żyć. Jaki to wszystko ma sens? Nikt nie wie jak to jest być tak smutnym. Jestem złym człowiekiem. Nienawidzę samego siebie i zmuszam się do mówienia kłamstw. Wmawiam wszystkim, że jest dobrze. Ale Louis, coś mnie zabija od środka. Gdy ludzie są przy mnie jest dobrze, najgorzej jest w nocy - wtedy zaczynam najbardziej tęsknić. Jest tak źle, że nie mogę tego znieść. Chciałbym się obudzić, zobaczyć Twoją twarz i przypomnieć sobie, jak dobrze było ostatniej nocy.

Przepraszam Cię za wszystko.

Twój na zawsze,

Harry Styles

Drogi Louisie!

Straciłem Cię. Ale Twoja miłość i tak była najsłodsza rzeczą, jaka mi się przytrafiła. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało.

Znowu byłem w szpitalu i jest już dobrze. Przepraszam, za poprzedni list, ale, jak to mówi Victoria, nie byłem sobą. Wiesz, ja jednak myślę, że wtedy odezwało się moje prawdziwe ja.

Wszyscy jeszcze bardziej mnie teraz kontrolują. Kręci mi się w głowie i strasznie chce mi się pić, ale poza tym czuję się lepiej. Coraz częściej się uśmiecham. Ostatnio przyjechał do nas Luke, wiem, że go nie lubisz, ale dobrze się czuję w jego towarzystwie.

Wciąż tak bardzo cię kocham, Louis. Podobno minęło już dostatecznie dużo czasu, żebym zapomniał, ale ja nie potrafię. Czy ja kiedykolwiek byłem dla Ciebie wystarczający? Czy Ty naprawdę mogłeś mnie pokochać?

Rozmawiałem z Gemmą i w sierpniu do niej pojadę. Chce mi przedstawić swojego chłopaka. Niestety, nie jest z Mattym i to tylko jej przyjaciel. Mam nadzieję, że jest szczęśliwa, tak jak ja byłem z Tobą.

Nie mogę spać przez myśli w mojej głowie, nie chcą mi dać spokoju, krzyczą Twoje imię.

I mam dobrą wiadomość- wszyscy dostaliśmy się do King's College! W tym tygodniu jedziemy do Londynu, bo Zayn będzie malował przed komisją. Wiesz, że wybrał sztukę, prawda? Ja w sumie byłem trochę zaskoczony, ale gdy zobaczyłem pracę jakie wysłał wraz ze zgłoszeniem... On na naprawdę talent.

Twój na zawsze,

Harry Styles

Drogi Louisie!

Chcę spędzić całe swoje życie w Londynie. Szkoda, że nie było Cię tam z nami. Myślę, że świetnie byś się bawił.

Spotkaliśmy tam Luke'a, zapytał się, czy wciąż Cię kocham. Odpowiedziałem, że jesteś po prostu pierwszą myślą po przebudzeniu, ostatnią przed snem i tymi wszystkimi między przebudzeniem a zaśnięciem.

Niepotrzebnie Ci o tym piszę, ale Luke i Michael znowu są razem. Myślę, że to piękne, że po tylu latach wciąż coś do siebie czują. Michael wie, że źle postąpił, ale Luke dał mu kolejną szansę. Kate nie jest z tego powodu do końca zadowolona, ale Mikey faktycznie się zmienił, a przynajmniej tak twierdzi Luke. On jest naprawdę kochany, wiesz? Chodzi z Michaelem do psychologa i pomaga mu we wszystkim. Cieszę się, że wszyscy są szczęśliwi. Liam i Zayn już nie mogą doczekać się przeprowadzki, Kate i Niall wciąż kłócą się o imię dla swojego nieistniejącego dziecka.

Wprawdzie spędziliśmy w Londynie tylko dwa dni, ale było cudownie. Jechaliśmy z samego rana, bo w południe Zayn musiał już być na uniwersytecie. Oczywiście się dostał, więc wszyscy postanowili to opić. Ja nie piłem, bo Victoria mówi, że mogłoby to zwiększyć szanse na... wiesz co.

Spędziłem naprawdę miło czas, ale wolałbym być z Tobą, bo wciąż Cię kocham, Louis.

Twój na zawsze,

Harry Styles

Drogi Louisie!

Jesteś jedyną rzeczą, której potrzebuję, wciąż Cię kocham, Louis. Nie wiem czy czuję się lepiej czy może tak samo. Mógłbym Cię obwiniać, ale to nie sprawi, że poczuję się lżej.

Rzadko spotyka się kogoś, kogo umysł jest tak piękny jak twarz. Jestem szczęśliwy, że Cię znam, mimo że Ty wolałbyś o tym zapomnieć. Podziwiam Cię, ja nigdy bym nie potrafił.

Wyjeżdżam do Stanów na trzy tygodnie. Miał być cały miesiąc, ale mama nie dostała tyle wolnego. Cieszę się, że spędzę czas z Gemmą. No i nareszcie poznam Matty'ego, tyle mi o nim opowiadała. Obiecał, że pokaże mi ciekawe miejsca w San Francisco. Rozmawiałem z nim przez chwilę, wydaje się być bardzo miły. Powiedział mi, że Gemma się z kimś spotyka. Trochę mi smutno, bo miałem nadzieję, że oni będą razem.

Zaczynam się pakować. Nie wiem co będę robił podczas tak długiego lotu.

Spędź miło czas w te wakacje i zwiedź Paryż! Ja będę Ci wysyłał listy ekspresowe, Gemma powiedziała, że powinny dojść w mniej niż tydzień.

Twój na zawsze,

Harry Styles

Drogi Louisie!

Pierwszy tydzień w USA był interesujący. Na początku nie potrafiłem zrozumieć akcentu, ale teraz jest już dobrze.

Piszę do Ciebie w nocy, na ławce w parku. Nie ma tutaj ludzi. Po raz pierwszy od bardzo dawna jestem sam. Wprawdzie Matty przyjdzie za kilka minut, ale rzadko kiedy mogę się nacieszyć choć tak krótką samotnością. Mieliśmy patrzeć na gwiazdy, ale ja nie widzę w tym sensu. Nie podoba mi się ten pomysł. Przypomina mi się, jak razem to robiliśmy i smutno mi, że to już nie wróci.

Dlaczego miałbym patrzeć na gwiazdy, skoro Twoje oczy świecą jaśniej?

Wiesz, że nie przepadam za ludźmi, nie lubię spędzać z nimi czasu. Rzadko kiedy jestem w stanie od razu kogoś polubić. Tak jest teraz z Mattym, on jako jedyny mnie nie ocenia, nie pyta jak się czuję. On nie wie o Tobie, nie wie, że wciąż Cię kocham, Louis. I przepraszam, ale myślę, że to dobrze. Tutaj mam czystą kartę.

Tylko, że ja nie chcę czystej karty, chcę Ciebie.

Wiele nocy przeleżałem, rozmyślając o nas. Wiesz, bardzo lubię Matty'ego, może wmówiłem sobie, że mi się podoba. Jednak czegoś brakuje w jego oczach, nikt już nie sprawi, że poczuję się, tak jak przy Tobie.

Za niedługo opuszczę moje miasto, zostawię tam wspomnienia. Victoria powiedziała mi przed wyjazdem, że powinienem zostawić wszystko za sobą i zacząć nowe życie w Londynie.

Nigdy o Tobie nie zapomnę, Louis.

Twój na zawsze,

Harry Styles

Drogi Louisie!

Miłość nie jest łatwą rzeczą i nie można tak tego porzucić. Czasami czuję, że wszystko jest daleko ode mnie, ale wciąż Cię kocham, Louis.

Nie mógłbym tutaj mieszkać. Z jednej strony jest pięknie, ludzie są uśmiechnięci, słońce świeci, ale ja tęsknie za Anglią. Matty myśli tak samo i po studiach wraca do Londynu. Cieszę się, że będę mógł się z nim widywać.

Przez chwilę myślałem, że już się z Ciebie wyleczyłem, naprawdę. Potem zobaczyłem spadającą gwiazdę i musiałem pomyśleć życzenie. Zmarnowałem je na Ciebie, bo Ty już nigdy nie wrócisz.

Okropnie za Tobą tęsknię. To wręcz niewyobrażalne, czasami wydaję mi się, że jest już dobrze, ale potem mój nastrój drastycznie się zmienia. Chciałbym, żeby zależało Ci na mnie. Mógłbyś zadzwonić do mnie w środku nocy, mówiąc, że nie umiesz zasnąć, a ja byłbym najszczęśliwszą osobą na świecie.

San Francisco to interesujące miejsce, różni się od wszystkich innych miast, w jakich byłem. Ale podoba mi się tutaj. Przyjemnie jest spacerować nocą po tych ładnych uliczkach. Gemma i Matty chcą mnie zabrać do jakiegoś klubu. Trochę się boję, bo nie wiem czego oczekiwać. Czytałem trochę w Internecie i jestem lekko przerażony. Jednak ufam im i wiem, że mnie nie skrzywdzą.

Mam nadzieję, że miło spędzasz wakacje.

Twój na zawsze,

Harry Styles

Drogi Louisie!

Wróciłem z klubu i nie mogę zasnąć, więc do Ciebie piszę. To prawie jak dzwonienie po pijaku do byłego, z tą różnicą, że pisze list i nie jestem pijany.

Louis, nie chciałem tego robić, ale to było silniejsze ode mnie. Czuję się brudny i nienawidzę siebie. Z drugiej strony, to mnie uwolniło.

Nie mogę wyjaśnić jak się teraz miewam, moje myśli są bałaganem i nawet ja już ich nie rozumiem. To dziwne kochać kogoś i nienawidzić równocześnie. Jednak złamanego serca nie można naprawić.

Chciałbym Ci powiedzieć, że przy Tobie czułem, że mogłem latać. Twoja miłość unosiła mnie ponad wszystko, martwię się tylko o jedno- czy to wszystko było prawdziwe. Kilka razy mówiłeś mi, że mnie kochasz, a ja Ci wierzyłem. Chciałbym się kiedyś dowiedzieć, ile razy mnie okłamałeś. Nie mam Ci tego za złe, wciąż Cię kocham Louis, jestem po prostu ciekawy.

Wciąż potrafię przywołać smak Twoich ust, to delikatne uczucie sprawia, że jestem nim odurzony. Pamiętam, jak delikatnie się uśmiechałeś i mogłem dostrzec wszystko, o czym myślałeś w Twoich oczach.

To mój ostatni list z USA. Szybko minęły te trzy tygodnie, ale nie chcę zostać dłużej. Wolę wrócić do przyjaciół. Oczywiście, będę tęsknił za Gemmą i Mattym, jednak chce już jechać do domu.

Życzę Ci powodzenia, cokolwiek teraz robisz.

Twój na zawsze,

Harry Styles

Drogi Louisie!

Wydaję mi się, że jestem wystarczająco silny i wytrzymały. Jednak czasami chciałbym, żeby ktoś przyjął za mnie kilka ciosów.

Za dwa tygodnie przeprowadzam się do Londynu. Mam nadzieję, że będę w akademiku z kimś kogo znam, albo poznam kogoś ciekawego. Denerwuję się trochę, w końcu zaczynam nowe życie. Victoria mówi, że tak będzie najlepiej. Boję się zamknąć ten rozdział życia, ale mam nadzieję, że następny będzie lepszy.

Wszędzie Cię widzę Louis. Idąc ulicą, w tłumie wychwytuję Twoją twarz. Za każdym razem, gdy dzwoni telefon, mam nadzieję, że to Ty. Wiem, że to niemożliwe. Ja chciałbym, żebyś mi po prostu powiedział, że nie muszę być zdany tylko na siebie.

Zauważyłem jeszcze jedną rzecz- najlepiej jest udawać. Wtedy ludzie nie zadają pytań. Bo ja nie chcę o Tobie mówić, mimo że wciąż Cię kocham, Louis.

Chciałbym, żebyś wiedział, że jesteś miłością mojego życia. To mnie zniszczyło, ale nie pokonało. Ostatnio uśmiechnąłem się do lustra, wiesz? To było dziwne, miałam po prostu ochotę to zrobić. Lubiłeś mój uśmiech, a ja kocham Twój.

Twój na zawsze,

Harry Styles

Drogi Louisie!

Choćbym nie wiem ile listów Ci wysłał, Ty i tak na żaden nie odpiszesz. Nie wiedziałem, że tak łatwo odetniesz się ode mnie.

Jestem już spakowany. Część z rzeczy zawiózł już Luke, a moje książki i płyty poleżą u niego kilka dni.

Przynajmniej Liam i Zayn są szczęśliwi. Planują wspólne życie, mieszkanie, rodzinę i inne takie rzeczy, o których ja też marzę, ale nigdy nie będę mieć.

Ed planuje otworzyć kolejną knajpkę. Jeszcze nie wie gdzie i jak, ale jest tym wszystkim bardzo podekscytowany.

A ja coraz rzadziej zadaję sobie pytanie, dlaczego mi to zrobiłeś. W końcu zrozumiałem, że nigdy mnie nie kochałeś. Przecież gdyby tak było, chciałbyś wszystkim o mnie powiedzieć. Co nie zmienia faktu, że wciąż Cię kocham, Louis. Po prosu zaakceptowałem, że tego nie odwzajemnisz.

Ostatnio przypomniałem sobie, jak nazwałeś mnie motylkiem. Wiesz, że to chyba najsłodsza rzecz, jaką usłyszałem? Niestety, zrozumiałem, że miało to trochę inne znaczenie. The wheel breaks the butterfly...* Tyle razy mnie raniłeś, a ja zawsze pozwalałem, żeby to wszystko zataczało koło, które w końcu mnie złamało. Czuję, że zmarnowaliśmy tyle energii, chcąc zrobić, coś co nie ma sensu. Bo czy nasz związek kiedykolwiek miał szanse na istnienie? Nie kochałeś mnie, Louis, byłem dla Ciebie tylko zabawą.

Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy.

Twój na zawsze,

Harry Styles

Drogi Louisie!

Witam Cię, w tym osiemnastym liście. Nie odpisałeś na poprzednie, ale nie oczekiwałem tego. Wraz z Victorią zaplanowaliśmy, że będzie ich tyle, co piosenek na naszej płycie. Ustaliliśmy, że będę mógł dalej do Ciebie pisać, jeśli dasz mi jakiś znak życia. Nie zrobiłeś tego, więc ja zaczynam nowy rozdział w życiu.

Właściwie nie jestem pewien czy to rozdział. To bardziej kolejny tom. Skończyłem książkę „Louis" i zacząłem tę zatytułowaną „Harry". Bo nie moim wyborem było zakochać się w Tobie, ale moim wyborem jest pokochać siebie. Nie chcę już liczyć dni, chcę sprawić, żeby moje dni się liczyły.

Nawet jeśli to oznacza odcięcie się od Ciebie.

Nie jestem na Ciebie zły. Jeśli przeczytałeś listy, wiesz, że nie zawsze tak było, na początku byłem przepełniony złością i wyrzutami. Jednak teraz coś zrozumiałem.

Kiedyś ktoś mi powiedział, że nawet złamane serce można jeszcze bardziej złamać. Teraz wiem, że się nie mylił. Ale przecież nikt nie popełni moich błędów młodości za mnie, prawda? Nie chcę żebyś myślał, że byłeś błędem. Ja tak nigdy nie myślałem. Przyniosłeś mi tyle szczęścia i bardzo Ci za to dziękuję.

Wciąż Cię pragnę Louis i w myślach odtwarzam każdą chwilę z Tobą. Nikt inny nie sprawi, że będę się czuł tak jak przy Tobie, ale życz mi szczęścia, dobrze? We wszystkim, tak jak ja życzę Tobie. Bo chciałbym żebyś był szczęśliwy, nawet jeśli ja nie mogę Ci tego dać.

Obiecałem Ci kiedyś, że Cię naprawię, pamiętasz? To wtedy, gdy po raz pierwszy u mnie byłeś i słuchaliśmy płyty Coldplay. Mam nadzieję, że udało mi się choć w małym stopniu to zrobić.

Nie chcę za bardzo przedłużać, bo jeszcze się rozkleję. Jak już o tym mowa, dawno nie płakałem. Naprawdę. Wszyscy pomagają mi, chociaż też bardzo za Tobą tęsknią. Nie mam czasu płakać, jestem cały czas zajęty.

Pewnie o tym wiesz, ale ja wciąż cię kocham Louis. Czy widzisz co ta miłość zrobiła?

Ostatnią piosenką na naszej płycie jest „Window In the Skies". Proszę posłuchaj jej i wsłuchaj się w tekst, dobrze? Chciałbym, żebyś zapamiętał ją jako naszą piosenkę, jako początek i koniec tego co było między nami. I następnym razem jak gdzieś ją usłyszysz, pomyśl o mnie. Nie chcę, żebyś zapomniał, bo to oznaczałby, że nic dla Ciebie nie znaczyłem. Ja zawszę będę o Tobie pamiętał, Louis.

Miłość otworzyła dla nas okno w niebie.**

Ale ja już je zamknąłem.

Twój na zawsze,

Harry Styles

Where Do Broken Hearts Go? by Chatsaim

Tomlinson ponownie skończył czytać wszystkie listy.

Louis często wracał do korespondencji, którą dostał od Harry'ego. To nie było tak, że on naprawdę o nim zapomniał i nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Wciąż naprawdę bardzo mocno go kochał, a słowa, które brunet zawarł w listach pod wpływem emocji, bolały go. Nie miał mu tego za złe, to była wyłącznie jego wina, jego decyzja i to on musiał znieść jej wszystkie konsekwencje. Prawda jest taka, że o wiele lepiej żyło się ze świadomością, że Harry próbuje sobie ułożyć życie bez niego. To po prostu było o wiele łatwiejsze, niż ciągłe rozmyślanie o tym, czy chłopak nie zrobił sobie krzywdy z powodu braku Louisa obok. Oczywiście Tomlinson nie wierzył w to, że Harry całkowicie zapomniał. Dobrze wiedział na własnym przykładzie, że o złamanym sercu nie da się zapomnieć, a czas wcale nie leczy ran. Równocześnie miał nadzieję, że Harry jest szczęśliwy, że udało mu się zacząć nowe życie, poznał kogoś nowego.

Tomlinson właśnie spędzał jeden z samotnych wieczorów w swoim pokoju, ponownie czytając listy Harry'ego i przyglądając się księżycowi, który odbijał się w Sekwanie. Może było to żałosne z jego strony, że nie mógł zapomnieć o brunecie. Louis czasem sam nie chciał przyznać przed sobą tego, że kocha go najbardziej na świecie.

Po spędzeniu w Paryżu ponad roku, Louis powinien być choć trochę bardziej pozytywnie nastawiony do Francji. Nie był. Ciągle czegoś mu brakowało, mimo że Danielle trochę pomagała mu w zniesieniu tego wszystkiego i tak było bardzo trudno. Tak, tak, to wszystko jego wina, bo gdyby chciał, to mógłby nadal mieć przyjaciół i najcudowniejszego chłopaka na świecie, ale wybrał inną drogę. Ale ja już je zamknąłem. Przeczytał Louis, a jego serce ponownie roztrzaskało się na milion kawałków.

Wrzucił wszystkie koperty z powrotem do pudełka i wepchnął je pod łóżko. Nerwowo otarł oczy z łez i zaczął chodzić w kółko po pokoju. Było mu duszno, mimo otwartych okien i działającej klimatyzacji po prostu się dusił. Musiał wyjść. Założył buty, nie kłopocząc się o szukanie kurtki i już po chwili był na drodze prowadzącej do innego miasteczka. Poczuł chłód, październikowe wieczory potrafiły był naprawdę mroźne, ale Louis nie przejmował się tym. Szedł jak w transie tam, gdzie niosły go jego nogi, co jakiś czas wołając imię Harry'ego.

Czasem to robił, chodził po opustoszałych uliczkach wołając Harry'ego. Nie wiedział w jakim celu, nigdy nie liczył na to, że brunet magicznie się przed nim pojawi. Danielle mówiła, że to „jego sposób" na radzenie sobie ze złamanym sercem. Próbował odnaleźć jego drugą połówkę, bezskutecznie. Może i inni myśleli, że jest nienormalny albo pijany albo i to i to, ale nie przejmował się tym. Właściwie, odkąd przy Ogrodach Tuleryjskich zobaczył mężczyznę, rozmawiającego z posągami, podejrzewał, że Paryżan nic nie dziwi.

Nie skupiał się za bardzo w którą uliczkę i kiedy skręca. Normalnie pewnie poszedłby do Danielle, ale miał wrażenie, że męczy dziewczynę swoimi żalami i ta ma już dość, mimo że zawsze zapewniała go, że z chęcią go wysłucha. Gdyby był na jej miejscu, już dawno powiedziałby coś w stylu „spierdalaj, to twoja wina, daj mi spokój", ale Danielle była zbyt troskliwa i nie dałaby mu odejść, gdyby zobaczyła w jakim jest w stanie.

A był w stanie tragicznym. Łzy ciekły z jego oczu, a zauważył to dopiero, gdy kolejna z nich skapnęła na jego rękę. Louis definitywnie nie radził sobie z własnymi decyzjami. Wiele razy pluł sobie w brodę, że chociaż nie próbował utrzymać znajomości z Anglii, a nowe życie we Francji po prostu go przytłaczało.

Wiele razy liczył swoje błędy. Te wszystkie okropne krzywdy, które wyrządził Harry'emu. Jednak one wszystkie zdawały się blaknąć, patrząc na tę ostatnią. Jak mógł go zostawić? Dokładnie pamiętał wyraz jego twarzy, kiedy powiedział mu, że wyjeżdża. Za każdym razem to wspomnienie bolało tak samo.

Uwagę Louisa odwrócił chłopak, stojący w alejce po drugiej stronie ulicy. Nie widział go dokładnie, właściwie mógł dostrzec tylko zarys jego sylwetki i sterczące loki. Mrugnął kilka razy, upewniając się, że mu się nie przywidziało, ale chłopak zdążył gdzieś zniknąć. Ciągnęła go ciekawość, więc przeszedł przez ulice, kierując się do miejsca w którym zobaczył tajemniczą postać.

Nie znalazł tam chłopaka, ale z głębi alejki dochodziło światło, które przykuło jego uwagę. Światłem okazał się mały, w połowie już nie działający szyld baru „u Erniego". Niewiele myśląc Louis nacisnął klamkę i pchnął masywne drzwi. Natychmiast dotarł do niego zapach stęchlizny, alkoholu i potu. Mimo tego, że lokal znajdował się na przedmieściach i był w zasadzie niezauważalny przez przechodniów, w środku było naprawdę dużo ludzi. Byli to sami starsi mężczyźni, lub młodzi chłopcy szukający popijawy bez sprawdzania dowodu, jak zauważył Louis.

Rozejrzał się, szukając chłopaka widmo. Lustrował twarze każdego w lokalu, ale z zawodem stwierdził, że nikt tutaj nie wygląda jak jegomość z zewnątrz. Naprawdę musiało mu się coś przywidzieć. Nie pozostało mu zbyt wiele do roboty, miał już dość wędrowania bez celu, a na dworze robiło się coraz zimniej. Postanowił napić się czegoś mocniejszego, a do domu wrócić rano. Mama, Charles i jego siostry wyjechali na weekend, więc nie był pod presją czasu.

Podszedł do baru i usadowił się na jednym ze stołków. Na ladzie leżał dzwonek, którym chłopak kilka razy zadzwonił.

–Y at-il quelqu'un ici? (Jest tu ktoś?) – spytał, kiedy po kilku minutach nikt nie pojawił się za barem.

–Czy ja żem usłyszał angielski akcent? – z zaplecza wyszedł wysoki, chudy chłopak z burzą blond loków. Miał na sobie koszulę w kratę i wytarte dżinsy. To zdecydowanie nie był Harry. – Nie myślałem, że przylezie tu kiedy jaki Anglik! – uśmiechnął się szeroko, wyciągając rękę do Louisa. – Możesz wołać mi Dave, a ty to?

–Louis. – podał mu dłoń, którą chłopak energicznie potrząsnął, wciąż szczerząc się. – Nie boli cię twarz? Wiesz... – uśmiechnął się i wskazał na swoją buzie, próbując wytłumaczyć o co chodzi.

–Och, Louis dajże spokój! Przecie nie będę taki ponurak, jakich to na tym świecie na pęczki, nie? – Dave miał akcent typowego, kreskówkowego syna farmera, co nieco bawiło Louisa. – Napiłbyś się czegoś koleżko? Pierwszy raz cię tu widzę, co porabiasz w tej mieścinie? – Dave usilnie próbował nawiązać kontakt z chłopakiem.

–Szukam... miłości. – westchnął w końcu Louis.

To prawdopodobnie były najgłupsze słowa, jakie kiedykolwiek wypowiedział, ale taka prawda. Louis uparcie szukał Harry'ego, wiedząc, że go tu nie znajdzie i tak próbował.

–O kurza stopa! – splunął Dave. – Faktycznie masz niemały problem koleżko, jakaś pikna panna dała ci kosza?

–Gorzej. – mruknął, a blondyn podstawił mu pod nos napój o krwistym kolorze.

–Co żeś tak patrzały wytrzeszczył? Pij, nie padniesz trupem! – zachęcił go, po czym oparł się o bar i zaczął mówić dalej: – Jo to mam liche doświadczenie w miłości, jestem chłop ze wsi, w życiu żadnej kobitki żem poderwał, chyba, że liczyć te krasulę, co zawsze za mną latała po polu...

–Co robisz we Francji? – spytał Louis, przerywając Dave'owi.

Wypił łyka swojego drinka, smakował wiśniami i przywodził na myśl pierwszy pocałunek z Harrym. Na te wspomnienie szatyn się skrzywił.

–Przyjechałem tu, bo mój tatko powiedzioł, że będę tu mioł dostatnie życie, a ja żem myśloł, że to bedzie prostsze i... – przerwał, patrząc na minę szatyna. – Niedobre? Za mało soku? – pytał.

–Nie, po prostu... nieważne.

Potem rozmawiali na różne tematy. Louis opowiedział o tym, jak porzucił swoje życie w Anglii, a w zamian za to, dowiedział się, że Dave pochodzi z małej wioski w stanie Idaho i w rodzinnym domu zostawił swojego psa Dingo. Blondyn słuchał historii Louisa w skupieniu, czasem przerywając mu jakimś zabawnym tekstem, aby go rozweselić. Tomlinson cieszył się, że ma z kim porozmawiać i wyżalić się, bo dziś szczególnie tego potrzebował.

–I co, chodzisz tak jak zagubiony osioł po całej Francji i wołasz jej imię? – spytał Dave niedowierzająco.

–Jego. To Harry, mówiłem. – mruknął Louis, wypijając kolejnego drinka.

–Kto to widzioł! – zawołał. – Żeby dwóch chłopów takie ceregiele odprawiało! – szatyn zmieszał się. – Nie mogli żeście tego po męsku załatwić? W głowie się nie mieści!

–Nie za bardzo rozumiem, o co ci chodzi Dave. – jego mózg po alkoholu pracował coraz wolniej.

–Chodzi mi o to, że żeście są tępaki i tyle! – prychnął. – Przecie do Anglii to rzut tym pinkolonym francuskim beretem! Gdzieś ty widzioł problem! Dwa stare konie, a o miłość nie potrafią walczyć! – uderzył pięścią w blat.

–Dave, naprawdę, nie rozumiesz, że... – Louis próbował mu przerwać.

–Co żem niby nie zrozumiał!? To, żeś głupi mieszczuch? Tchórz i tyle! Moja matka to od zawsze mówiła „Nie warto o nic tak walczyć, jak o miłość".

–Przegrałem swoją wojnę i nic z tym nie zrobię. – wzruszył ramionami, opierając głowę o blat.

–Będziesz się teraz nad sobą użalał? Dajże spokój chłopie! Co tera poczniesz, hę? – blondyn podał mu kolejne piwo.

Louis był rozdarty. Dave miał racje, powinien walczyć, ale definitywnie zjebał po całości. Wiedział, że nigdy nie będzie w stanie naprawić serca, któremu pozwolił upaść. Teraz miał pewność, że Harry go nienawidzi i stracił do niego całkowicie zaufanie. Zastanowił się jeszcze chwilę, po czym westchnął:

–Dave, wiesz może, gdzie chodzą złamane serca?

Ω

Drogi Harry!

Długo zbierałem się,by napisać do Ciebie ten list. Teraz jestem naprawdę przerażony tym, jak go przyjmiesz (albo raczej jak byś przyjął, bo nigdy go przecież nie przeczytasz).

Dziękuje Ci, że wysłałeś mi to zdjęcie. Mam kilka naszych, zawsze noszę je przy sobie. Patrzę na nie, gdy jest mi smutno i wiesz co? Cieszę się, że zachowaliśmy naszą miłość na fotografiach, to sprawia, że jest mi lepiej. 

Mam nadzieję, że teraz wszystko u Ciebie w porządku. U mnie jest okej. Cholernie za Tobą tęsknie wiesz? Nadal nienawidzę tego miasta i najchętniej wróciłbym do Was, do Ciebie, bo nadal Cię kocham.

Poznałem tutaj fajną dziewczynę, nie myśl, że chcę nią sobie Ciebie zastąpić...Dobra, na początku po prostu chciałem znaleźć kogoś, ale ona okazała się lesbijką, więc to by chyba nie wypaliło. Ma na imię Danielle i jest naprawdę cudowna, myślę, że dogadalibyście się. Jest bardzo inteligentna, a przy tym taka zabawna i delikatna, dokładnie jak Ty.

Tęsknie za Tobą, Harry.Każdej nocy wspominam to, co razem przeżyliśmy. Nie ma dnia, kiedy nie myślę o Tobie. Chciałbym Ci obiecać, że wrócę, bo na pewno wrócę, ale teraz chyba nie ma sensu. Nie potrzebujesz mnie. Wiesz, że byłeś dla mnie wszystkim? Mam nadzieję, że nawet teraz, kiedy mnie nienawidzisz, nadal mnie kochasz. Jestem pieprzonym egoistą prawda? Doprowadziłem Cię do ruiny, a nadal myślę o sobie. To głupie wymagać od Ciebie jakichkolwiek pozytywnych uczuć w moją stronę w tej chwili. Wiedząc, jak bardzo Cię zraniłem.

Chciałem jeszcze tylko dodać, że wszystko co razem robiliśmy, wszystko co powiedziałem i zrobiłem, było w pełni szczere. Mimo że pewnie teraz w to nie wierzysz, to tak było. I nie, nie mówiłem na Ciebie „motylku",tylko dlatego, żebyś wyszukał w tekście Coldplay jakiś idiotyczny podtekst i jeszcze bardziej się załamał. Po prostu...jesteś piękny Harry i taki delikatny, zupełnie jak motyl.

Chciałbym Cię teraz dotknąć, ale wiem, że nie mogę. Często dotykane motyle robią się słabe i przestają latać, a ja niestety zrobiłem to zbyt wiele razy. Przepraszam.

Kocham Cię,

Louis

Danielle zamknęła dziennik Louisa wyraźnie wzruszona. Schowała twarz w dłoniach, biorąc kilka głębokich oddechów i w końcu powiedziała:

– To kiedy zamierzasz mu to wysłać?

–Nigdy, Dan. On już mnie nie potrzebuje – westchnął, zabierając pamiętnik.

  Ω 

***

*cytat pochodzi z piosenki Coldplay „Paradise", jest to idiom i oznacza marnowanie energii na coś co nie ma sensu. Harry'emu chodzi o to, że kiedyś myślał, że Louis nazywając go Motylkiem miał na myśli coś miłego, a teraz rozumie, że bardziej można podpiąć pod to ten idiom.

** fragment „Windows In The skies"

***

Mam nadzieję, że mój mały "dodatek" i filmik się Wam spodobały. Szczerze to mam tremę jak cholera i pls nie zjedźcie mnie, bo serio się starałam. :--( Oczywiście, wszystkie błędy, itp. w wypowiedzeniach Dave'a są specjalnie, wiadomo z jakich przyczyn. xD All the love xxx/Chatsaim

KONIECZNIE PRZECZYTAJCIE PODZIĘKOWANIA, JEST TAM WAŻNA INFORMACJA

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro