ten, jeden z piosenką Holly

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jak się okazało, Tristan przyszedł tylko po to, żeby pożyczyć od nas kilka świec, bo dobrze wiedział, że na pewno będę miała o parę więcej niż normalny człowiek, oraz żeby nieco opustoszyć nasze patery z ciastami. A strój Mikołaja założył "tak o, żeby było zabawnie". Byłam prawie pewna, że Brad mu w końcu przywali tą łyżką do butów.

Nieco później, po tym dziwnym wydarzeniu, rozeszliśmy się do swoich pokoi, bo stwierdziliśmy,że każdemu przyda się trochę snu, a tak naprawdę wiedziałam, że mieli na myśli mnie i moją męczącą wizję idealnych świąt, i Brada- ten w dalszym ciągu gadał o Big Time Rush....

-Ale pomyśl, Holly, teraz będziemy mogli opowiadać naszym dzieciom, że spotkaliśmy Mikołaja

Zmienił temat dopiero, gdy znaleźliśmy się w naszej sypialni, a on rzucił się na łóżko, jakby był bardzo zmęczony po ciężkim dniu w pracy

-A powiesz im, że chciałeś go zdzielić łyżką do butów?- spytałam z uśmiechem- Jasne, że nie... Bo ja to powiem.

Skończyłam czesać moje włosy przy lusterku nad komodą, a potem odwróciłam się i spojrzałam na niego.

-Co?- spytał po chwili, gdy nie powiedziałam ani słowa

-To pierwsza wigilijna noc bez lampek

Brad tylko westchnął i wywrócil oczami.

-Masz wielkie szczęście, że pokochałem cię jako szesnastolatkę, bo dalej nią jesteś...

-Ty masz dwanaście lat, a wtedy nawet się nie znaliśmy

Podeszłam do łóżka i usiadłam z brzegu uświadamiając sobie, że właśnie zorganizowałam pierwszą Wigilię w swoim życiu i chociaż nic nie poszło tak jak powinno, to jakimś cudem wcale nie było źle, a co najważniejsze ten pokręcony chłopak widział mnie w gorączce świątecznej i w dalszym ciągu przebywa ze mną w jednym pokoju.

-Wiesz, Bradley, pingwinku, to chyba miłość...

-No i mówisz mi to po jakiś pięciu latach? Kurde dobrze wiedzieć

-Akurat teraz mówiłam o serniku twojej mamy, ale jasne, ty też jesteś niczego sobie- uśmiechnęłam się, chociaż tak naprawdę wcale nie myślałam o żadnym cieście

W odwecie dostałam jedną z ozdobnych poduszek i zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej. 

Właśnie to był nasz mały świat, gdzie znaliśmy tylko sobie nawzajem i tak naprawdę tylko to mieliśmy. Gdzie jutro wcale nie było jasne, ale mogliśmy być pewni, że co by się nie stało, mamy siebie nawzajem.

- Wesołych świąt, Brad- powiedziałam w końcu

-Wesołych świąt, pokręcona lasko z Księżyca...

Uśmiechnęłam się i wdrapałam się na miejsce obok niego.

Wyglądał na naprawdę zmęczonego, podczas, gdy ja nie wiedząc czemu nagle zaczęłam tryskać energią. Prawdopodobnie pobierałam ją z kosmosu...

- Wiesz w każdą Wigilię wracam do tamtych świąt, kiedy poprosiłaś, żebym został twoim chłopakiem- zaczął z lekkim uśmiechem, a potem przeniósł jedną dłonią na moje włosy i zaczął się nimi bawić

-Nie, ja poprosiłam, żebyś udawał mojego chłopaka- sprostowałam

-Jak zwał, tak zwał, ważne, że chłopakiem...

-Sama nie wiem, w czym mi to miało pomóc.- stwierdziłam- Może chciałam, żeby Julie była zazdrosna,a może chciałam tylko udawać sama przed sobą, że nie jestem samotna

-Nigdy nie byłaś samotna. Masz mnie. A jak się kłócimy to masz Tristana, ale po godzinie masz go już dosyć i stwierdzasz, że jednak nikt nie jest tak wyjątkowy jak ja

-Zawsze kochałam w tobie tą skromność. 

-A ja kocham w tobie to, że słuchasz Justina Biebera, ale nie chcesz się do tego przyznać

-O nie, nie zaczynamy tej rozmowy znowu

-Okej, ale jeszcze do niej wrócimy- uśmiechnął się i zamknął oczy

Jego ręka zsunęła się na moje biodro, a ja przyglądałam mu się przez chwilę, jak spokojnie wyglądał. Wiedziałam, że powoli usypia i ja powinnam zrobić to samo, jeśli chciałam wstać następnego dnia o jakieś przyzwoitej porze. 

Sen jednak nie chciał przyjść i przyłapywałam się na tym, że rozmyślam o mojej przyszłości patrząc na Brada. 

Dla mnie każde święta mogłyby już tak wyglądać. Może z czasem nabrałabym wprawy i nie stawiała całego świata na głowie, żeby je zorganizować. Ale nawet jeśli tak by się nie stało, zawsze miałabym przy sobie swojego najlepszego przyjaciela, bez którego nie wyobrażałam sobie życia. Ciekawe kim byłam, zanim go poznałam.

W końcu odwróciłam się w stronę małej półeczki obok mnie i zdmuchnęłam ostatnią świeczkę, która i tak już dawała bardzo mało światła.

Pokój pogrążył się w mroku, ale po chwili mój wzrok nieco się wyostrzył i znowu spoczął na chłopaku przede mną.

Nawet nie wiedząc kiedy i czemu zaczęłam nucić jedną z dobrze znanych mi świątecznych piosenek.

-If you're the only thing I ever get for christmas then everything I wished for has come true  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro