ten jeden z tropikalną imprezą

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-W gruncie rzeczy to była twoja wina...

Odchyliłam głowę i spojrzałam na Bradleya, myśląc, że jeśli powie chociaż słowo więcej to zrobię mu porządną krzywdę. A zapowiadał się to taki spokojny, świąteczny dzień.

Po tym jak Natalie wezwała policje, a ta przyjechała, byliśmy zmuszeni pojechać na komisariat i złożyć zeznania, chociaż wcale tego nie chcieliśmy.  Może i Maddie weszła nam, jakimś cudem przez okno, a potem uwiesiła się na Bradleyu, ale nie widziałam potrzeby, żeby ją o coś oskarżać. Brad był tego samego zdania, a poza tym były święta.

-Tylko ci przypominam, że to nie na mnie się rzuciła... A ja nie mam fanów!

-No wypraszam sobie! A ja? I konto HollyNaPrezydenta?

-Przyznaj się, ty prowadzisz to konto- rzucilam mu baczne spojrzenie, ale ten tylko zmarszczył brwi jakbym nie wiem o co go oskarżyła

Sama nie wiedziałam skąd wzięło się to dziwne konto na Twitterze i jaki ktoś miał cel w jego prowadzeniu, ale było całkiem aktywne.

Spojrzałam na nasz dom i już wiedziałam, że za chwilę będziemy musieli zdać całe sprawozdanie z pobytu na komisariacie, jakbyśmy to my się włamali do czyjegoś domu.
Moja mama zdążyła mi wysłać chyba że sto smsów pytając czy wszystko w porządku, a ja w końcu napisałam do Sama i poprosiłam, żeby ją "ogarnął". Zaczynałam rozumieć po kim odziedziczyłam cała tę panikę.

Westchnęłam głęboko i wyciągnęłam klucze żeby otworzyć drzwi.

- Nie jestem gotowa na ten cyrk

Jednak po chwili nacisnęłam klamkę a pierwsze co poczułam to fala gorąca.
Spojrzałam zaniepokojona na Brada i oboje natychmiast weszliśmy do środka.

Zaczęłam szybko ściągać szalik i płaszcz, bo czułam, że jeśli zaraz tego z siebie nie zrzucę to zagotuje się od środka.

- Tu zawsze było tak ciepło?- spytał Brad a ja stwierdziłam, że to po prostu niemożliwe

W środku musiało być chyba z jakieś dwadzieścia osiem stopni. Nawet w samym swetrze robiło mi się gorąco, a nie zdążyłam jeszcze wejść dalej.

Nagle stanęła przed nami Natalie. Od razu zauważyłam coś dziwnego w jej wyglądzie. Zamiast szarego swetra i rajstop z czerwonym wzorkiem, stała przed nami w samej bluzce na ramiączkach i czarnej spódnicy.

- Tylko nie rzucajcie we mnie naleśnikami- uniosła ręce do góry

Spojrzałam na nią pytająco i pokazałam, że nie mam żadnych naleśników pod ręką więc, nawet gdybym chciała nimi rzucać to nic by z tego nie było.
Brad tylko szybko chwycił w swoje dłonie łyżkę do butów, a ja myślałam, że ta sytuacja nie może stać się bardziej absurdalna.

- Próbowałam ustawić temperaturę na trochę wyższą... I coś poszło nie tak. Sam próbował się tym zająć, ale wygląda na to, że coś sie zepsulo.

Miałam ochotę położyć się na ziemi i zacząć płakać. Czy cos nie mogło wreszcie pójść we właściwym kierunku? Ze wszystkich rzeczy, które mogły się wydarzyć w święta, dopadła nas co najmniej połowa.

- Ha! A zawsze mówiłaś, że to ja mam dwie lewe ręce! Pamiętasz jak zepsułaś mój samochód i się nie przyznalas?

Brad wyglądał jakby był zadowolony z tego, że to Natalie wreszcie coś zepsuła i zdawało się , że wcale nie martwi się tym, że mieliśmy wewnątrz środek lata.

- Bradley to była zabawka...- Natalie przymknęła powieki, a potem podniosła je i spojrzała wyczekująco na brata

Ja również przeniosłam na niego wzrok i założyłam ręce.

-No co?

- No nie wiem, może byś coś z tym zrobił?- spytałam

- Yyy a czemu ja?

- Yyy, bo jesteś panem domu?

-Mam wrażenie, że mówisz tak kiedy jest ci wygodnie

-A ja mam wrażenie, że ten dom mnie nie lubi. Idę się przebrać

Już się kierowałam w stronę schodów, kiedy Brad chwycił mnie za rękę i spojrzał na mnie jednym ze swoich zniewalających spojrzeń.

- Założysz to bikini, które kupiłaś w zeszłe wakacje?

Momentalnie się wyprostowałam i nałożyłam na swoją twarz delikatny uśmiech.
Byłam niemal gotowa spełnić wcześniejszą wizję Tristana i zrobić krzywdę Bradowi.
Czy on musiał znajdować jakieś plusy w każdej sytuacji?

- Na twoim miejscu to bym uciekała- poradziła mu Natalie

- Wcale się jej nie boje- odparł pewnie Brad- A wiecie dlaczego?

Spojrzał najpierw na Natalie, a potem na mnie, a ja unioslam brew i czekałam na wyjaśnienia.
Jeśli przestałam być dla niego straszna to zaczynało dziać się naprawdę źle.

-Bo to ja mam łyżkę do butów!

Po tych słowach wziął swoją broń i w podskokach udał się do regulatora temperatury.
Patrzyłam na niego przez chwilę z myślą, że jest naprawdę szurniety, ale jakimś cudem i tak go kocham.

-  A w innej rzeczywistości mogłabym się spotykać z Harrym Stylesem...

- Myślę o tym codziennie- powiedziała Natalie, a zaczęłam się śmiać bo nic innego mi nie zostało.

***

BradTinyBear: KTO WPADA NA TROPIKALNA IMPREZĘ?

BradTinyBear: przykro mi Holls ale nic z tym nie zrobię, a fachowiec powiedział, że najwcześniej przyjdzie po jutrze

SimpleHolly: bałeś mi się to powiedzieć prosto w twarz, co nie?

BradTinyBear: to ja mam łyżkę

StulDziobISiedzCicho: czy ktoś powiedział impreza????

SimpleHolly: ehh

SimpleHolly zmieniła nazwę użytkownika StulDziobISiedzCicho na TrisekTygrysek

TrisekTygrysek: aw sis

BradTinyBear: Ty nie jesteś zaproszony

BradTinyBear: chciałeś mi zrobić krzywdę i zabrać moją dziewczynę

TrisekTygrysek: ej no weź Brazolku

TrisekTygrysek: mnie na imprezę nie wpuscisz?

BradTinyBear: THIS IS WHY WE CAN'T HAVE NICE THINGS KOCHANIE

Jamezzz: ooooo Taylor, zostałem wezwany

MsCarrie: jasne, na jej piosenki reagujesz szybciej niż na moje imię

Jamezzz: ty reagujesz na Zayn szybciej niż na swoje własne!

BradTinyBear: ja i tak mam gorzej

Jamezzz: bo?

BradTinyBear:  to Big Time Rush to nie żarty...

SimpleHolly: gon się, Simpson

MsCarrie: Taylor powinna użyć to w swojej nowej piosence

Jamezzz: wlasciwie to w jednej ze swoich niewydanych piosenek.....

MsCarrie: wracam na księżyc

TrisekTygrysek: to jest ta impreza?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro