I will not leave you || j.wolny x a. zniszczoł

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kolejne dni bez wiadomości.

Bez znaku życia.

Pustka i smutek.

Kuba miał doskonałe pojęcie, skąd znał te uczucia. A głównym powodem był Aleksander Zniszczoł.

Po śmierci żony, Zniszczoł nie był tym samym człowiekiem. Stracił żonę, jeden z sensów swojego życia, nie licząc skoków i jego kochanej, małej córeczki Hani, której teraz musiał poświęcać całą uwagę. Zawiesił karierę, mówiąc, że nie ma pojęcia kiedy wróci, ale Kuba podejrzewał, że wcale nie zamierzał wracać.

Olek zamknął się w sobie, nie chcąc z nikim gadać i tylko zajmował się córką. Wolny wiedział, że potrzebuje on czasu, aby pogodzić się i ze wszystkim, i z tymi rzeczami które teraz spadły na niego ze zdwojoną siłą. Ale również Szybki wiedział, że nie można zostawiać go samego. Trzeba go wspierać, nawet gdyby był zamknięty na cztery spusty i nikomu by nie otwierał drzwi. A okazja do odwiedzin nadarzyła się sama.

- Kuba, pozwolisz na moment? - wychodzącego akurat z szatni Jakuba zaczepił Paweł Wąsek, który "wszedł" za Zniszczoła, choć sam Wąsek nienawidził tego określenia i tej sytuacji, która na to wpłynęła.

- Coś się stało? - zapytał Kuba, dziwiąc się akurat czemu Paweł go zaczepił.

- Wiesz, co się dzieje...z Olkiem? - Paweł smutno dopowiedział końcówkę pytania. Cała kadra nie rozmawiała o tym zdarzeniu, oczywiście były rozmowy z psychologami jak wspierać kolegę, ale jak to robić, skoro przyjaciel odszedł z kadry i nie chce od nikogo rozmowy ani pomocy?

- Nie mam pojęcia - Wolny odpowiedział, patrząc przed siebie. Jasne, że on bardzo by chciał wiedzieć, co się dzieje u jego przyjaciela, ale sam nie miał siły (albo odwagi?) by podjechać do domu Olka.

- Byłem przy jego domu, ale nikogo nie było w środku - Wąsek przegryzł dolną wargę, zawsze to robił, gdy się stresował lub był w bardzo niekomfortowej sytuacji.

- Też chciałem do jego pojechać, ale... - urwał w połowie zdania, wstydząc się powodu.

- Ale...? - dociekał Wąsek. On doskonale wiedział, że Kuba i Olek mieli naprawdę dobry kontakt i byli oni duetem najlepszych przyjaciół, zaraz po Maćku Kotu i Piotrku Żyle oraz po nim i Andrzeju Stękale.

- Boję się Paweł. Boję się go zobaczyć, boję się w jakim stanie go zastanę i raczej on chętny do odwiedzin nie będzie - Wolny czuł się winny, tłumacząc się przed kolegą z kadry.

- Oj Kuba. - Paweł pokręcił głową z niedowierzaniem. - A pamiętasz, jak byliśmy raz  w Hinterzarten i Olek się od nas odłączył, kiedy zwiedzaliśmy i dostał ataku paniki? Nikt nie mógł go uspokoić, nikt, nawet trener. A kto był jedyną osobą, która go uspokoiła? Ty, Kuba. Albo przed jego ślubem, nie mógł spać i się stresował. A kto jedyny był w stanie do niego przyjechać o 2:50 i siedzieć z nim do rana? Ty, Kuba. Byłeś dla niego i on był dla ciebie. A jak było ci źle po kontuzji i miałeś doła? Olek zrobił ci niespodziankę i wziął cię na pokaz starych samochodów Formuły 1, a ty byłeś wręcz wniebowzięty. Więc nie pierdol mi tu, że się boisz, tylko proszę, jedź do niego.  Jesteś jedyną osobą, która może do niego dotrzeć, Kuba.

- Jadę - rzucił krótko Wolny, od razu zabrał rzeczy i wsiadł do samochodu. Doskonale wiedział, że Paweł miał rację. Zawsze, jak Olek miał problem, to on starał mu się pomóc. Tak samo było na odwrót. 

Niecałą godzinę później przyjechał pod dom Zniszczoła. Przez moment się wahał, czy wchodzić na posesję czy też nie, jednakże wysiadł z auta i pewnym krokiem podszedł do drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Przez dłuższą chwilę czekał, ale gdy miał już zrezygnować i wrócić do auta, nagle drzwi się otworzyły. 

W Kubę uderzył zapach smrodu i wódki, a jego oczom ukazał się Olek, jednak nie ten, którego Jakub znał. Ten Olek, który przed nim stał, był obrazem nędzy i rozpaczy. Kilkudniowy zarost, śmierdzący wódką, a do tego brak uśmiechu i błysku w oczach. Dawny Olek nie pił alkoholu, nie miał zarostu i częściej się uśmiechał. A ten? Nic z tamtego już nie miał.

Olek widząc Kubę zamarł. Choć ostatnio widzieli się na pogrzebie swojej żony, to nie spodziewał się go tutaj. Chciał szybko zamknąć drzwi, ale Wolny był szybszy i wcisnął swoją nogę pomiędzy drzwi a futrynę.

- Chcę pogadać.

- A ja nie - warknął Zniszczoł, jednakże Kuba siłą wepchnął się do domu przyjaciela. W pierwszym momencie miał ochotę zwymiotować ale powstrzymał się od tego. Wszędzie waliły się butelki od wódki, panował okropny bałagan a na dodatek śmierdziało. Wolny odtworzył okna i od razu już było troszkę lepiej. 

- Gdzie jest Hania? - zapytał, dziwiąc się nieobecnością córki przyjaciela.

- U teściowej - odburknął Zniszczoł.

"Całe szczęście." - pomyślał Kuba i odetchnął z ulgą.

- Idź do łazienki i się umyj. I weź ten koper zgól, błagam - powiedział, rozglądając się po salonie, w którym obecnie się znajdowali. 

- Nie będziesz mi rozkazywać - odrzekł zimnym tonem ten starszy.

- Nie będę się z Tobą kłócił - Kubę już wkurzało zachowanie Aleksandra, więc szarpnął go za ramię, które wydawało mu się samymi kościami i zaprowadził do łazienki.

- Masz jakieś dwadzieścia minut na ogarnięcie się, ja ogarnę ten bałagan i coś do jedzenia. - rzekł władczo młodszy z tej dwójki i zostawił samego Zniszczoła w łazience. Przez chwilę pomyślał, czy by nie zostać z nim w łazience, ale szybko odrzucił tą myśl.

Gdy Kuba sprzątał butelki i ogarniał salon, Olek patrzył w lustro. Nadal był w szoku, że przyjechał do niego Wolny i zaczął nim "pomiatać". Ale on wiedział, że Kuba robi słusznie. Po śmierci Magdy, jego życie straciło sens i nie wiedział co ma robić. Tym bardziej, że został on z jedyną pamiątką po niej - Hanią, która każdego dnia robiła się co raz bardziej podobna do Madzi.

Na początku był jeden kieliszek. Potem dwa. A później jeszcze więcej.

Nie potrafił tego kontrolować. Czuł, że dzięki temu jakoś funkcjonuje na tym popieprzonym świecie. W głębi duszy cieszył się, że Kuba do niego przyjechał. Wiedział, że zawsze mógł na niego liczyć, a Kuba na niego, jednak ostatnie dni nie dały mu takiej pewności co do niego samego.

Wziął zimny prysznic, który od razu go rozbudził i poczuł się nieco lepiej. Zgolił kilkudniowy zarost, ogólnie załatwił swe potrzeby fizjologiczne, ubrał się w świeże rzeczy i wyszedł z łazienki jak nowo narodzony. Kto by pomyślał, że zwykły prysznic da radę obudzić kogoś na nowo.

Krocząc do salonu, zauważył brak butelek, także nie było tego smrodu, a na dodatek unosił się zapach pizzy, której Olek już bardzo dawno nie jadł. 

- Ogólnie w miarę jest tu ogarnięte, posprzątałem trochę, a i zamówiłem pizzę, bo nic w lodówce nie miałeś - rzekł Kuba. - Zapraszam do stołu. 

Zniszczoł nie miał nawet siły użyć sprzeciwu. Dawno nie jadł nic w miarę porządnego, a tak to z bezradności wciskał w siebie tylko dwie kromki chleba, aby jakoś przeżyć dzień. Jedli pizzę w milczeniu, było tylko słyszeć odgłosy spożywania jedzenia. Po skonsumowaniu dania, Kuba wziął talerze i pozmywał. Olek w tym czasie siedział i milczał. Nie miał pojęcia jak podziękować Wolnemu za troskę i to co dla niego zrobił. Z tego wszystkiego zaczęły lecieć mu łzy.

Gdy już Kuba skończył zmywać naczynia, odwrócił się w stronę Olka, a ten "rzucił " się na niego, przytulając go mocno i płacząc, mocząc mu koszulkę. 

- Przepraszam i dziękuję Kuba - chlipał Olek i było mu wręcz głupio, że emocje go opanowały przy przyjacielu, ale Wolny nic z tego nie robił, dalej go tulił i uspokajał, głaszcząc jego plecy ręką.

- Olek, nie przepraszaj mnie - Kuba się delikatnie uśmiechnął do Olka, chcąc go zmusić również do uśmiechu.

- Po śmierci Madzi wszystko się posypało... Najpierw opieka nad Hanią, de facto, już to wcześniej robiłem oczywiście, ale teraz, sam bez żony... Potem musiałem zrezygnować ze skoków, bo inaczej nie mogłem. Oczywiście, moi rodzice i rodzice Madzi mogliby się zająć Hanią ale musiałem tak zrobić - Olek przerwał na moment, patrząc prosto w oczy Kuby, ale nie widział tam zawodu ani niczego negatywnego. Widział tam troskę i smutek oraz opanowanie.

- A nawet to chciałem się zabić. - Zniszczoł odsunął się od Wolnego, bojąc się jego reakcji, ale musiał mu to powiedzieć.

Kuba stał wryty, nie był w stanie nic mówić. Był na siebie cholernie wściekły, że zamiast od razu pomóc Olkowi, on bał się do niego podejść.

- Ale nie zrobiłem tego, bo są dwie rzeczy, które mnie trzymają na tym świecie - Kuba bał się zapytać, jakie to rzeczy, ale już Olek zdążył je podać.

- Hania i ty - Olek patrzył Kubie prosto w oczy, doczekując się jakiejkolwiek odpowiedzi od strony Wolnego, ale jedyne co zrobił Wolny to po prostu jeszcze raz go przytulił.

- Nie opuszczę Cię. Ciebie ani Hani - powiedział stanowczo Kuba i jeszcze mocniej wtulił się w Zniszczoła.

Aleksander po raz pierwszy od dłuższego czasu uśmiechnął się.

Obydwoje wiedzieli, że to był nowy ich początek, początek życia w którym żadne z nich nie zamierzało opuszczać siebie nawzajem. 



Trochu długi wyszedł, ale mam nadzieję, że się Wam spodobał <3

Życzę miłego dnia / wieczoru ! <3

Pozdrawiam! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro