two words || k. geiger

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zakopane.

Uznawane za zimową stolicę Polski, najpiękniejsze miasto w okolicach górskich.
Śniegu tu było zawsze bardzo dużo, jednakże na ostatnich dniach tego nie bywało, ale to było jakieś chyba zrządzenie losu, że akurat dwa dni przed konkursem Pucharu Świata w skokach narciarskich zaczął padać biały puch.

Niektórzy twierdzili, że to dlatego aby Polacy wygrali tutaj konkurs drużynowy oraz żeby jakiś Polak stanął na podium, ale akurat jednej osoby to nie obchodziło, dlaczego padał śnieg.

Była bowiem podekscytowana, że zobaczy swojego przyjaciela z którym nie miała kontaktu już bardzo długo. Znali się z wymiany międzyszkolnej, kiedy Honorata pojechała do Niemiec na trzy tygodnie w ramach tejże rotacji. Trafiła ona wtedy do rodziny Geigerów, gdzie bardzo dobrze dogadywała się z Karlem, młodym wówczas chłopakiem, który bardzo pragnął zostać skoczkiem narciarskim.

Przez ten krótki czas zaprzyjaźnili się, później jak blondynka wracała do Polski, to obiecali sobie że postarają się aby być w ciągłym kontakcie. I nawet to się udawało.

Ale rozmowy telefoniczne czy przez aplikacje do tego stworzone nie były aż takim dobrym rozwiązaniem, jak spotkanie na żywo. Dlatego Karl obiecał jej, że spotkają się po konkursie indywidualnym niedzielnym niestety, bo dziewczyna nie mogła w sobotę przyjechać do Zakopanego, gdyż bilety na konkurs drużynowy były już wykupione.

Blondynka już praktycznie od rana stała przy skoczni aby mieć jak najlepsze miejsce na oglądanie tego widowiska. Uwielbiała ten sport całym sercem jak i też piłkę nożną.
Właśnie też między innymi tak dogadywała się z blondynem, który również kochał piłkę nożną oraz skoki narciarskie.

Nadchodziła godzina szesnasta piętnaście, co znaczyło że konkurs indywidualny się rozpoczął. Honia z rzetelną uwagą przypatrywała się temu widowisku, wypatrując może Geigera, chociaż z tej odległości to nic nie było widać.

Konkurs zakończył się szczęśliwie dla polskich kibiców, gdyż pierwsze miejsce na podium zgarnął Kamil Stoch, drugi (w miarę lubiący przez polską republikę) Stefan Kraft, a trzecie miejsce wywalczył Dawid Kubacki. Dziewczynie było nieco szkoda Leyhe i Geigera którzy się ulokowali zarówno na czwartym i piątym miejscu.

Blondynka z niecierpliwością oczekiwała na Karla przed wejściem na skocznię, gdzie już się umówili wcześniej. Oczywiście rozumiała fakt, że Karl musiał pewne rzeczy zrobić, czy to porozmawiać z trenerem, czy to z fanami cyknąć siebie zdjęcie.

Gdy po dziesięciu minutach czekania, zauważyła charakterystyczną czapkę Manner, a potem idącego w jej stronę Niemca, dziewczyna podbiegła do niego i prawie się na niego rzuciła.

- Ej, Honia, spokojnie - zażartował blondyn, tuląc do siebie smukłe ciało dziewczyny. Bardzo się za nią stęsknił. Od ostatniej wizyty dziewczyny u niego minęły dwa miesiące i co tu mówić, brakowało mu jej bardzo.

- Ja jestem bardzo spokojna, panie piąte miejsce - niebieskooka zaśmiała się z blondwłosego, który zrobił naburmuszoną minę.

- Ale wczoraj mieliśmy pierwsze!

- A no tak, wielkie gratulacje.

- No dziękuję, łaskawa pani.

- Pójdziemy na spacer? Jeżeli można oczywiście - blondwłosa zaproponowała Geigerowi. Mimo iż Karl był umówiony z trenerem że może się wyrwać na godzinę, stwierdził że jeżeli by się spóźnił pięć minut to chyba by się nic nie stało. A jak coś, to w pogotowiu miał Markusa, do którego mógł zadzwonić i prosić go o pomoc aby go "usprawiedliwić".

- Możemy - odpowiedział po krótkiej chwili.

Karl i Honorata ruszyli na spacer. Nie chcieli wychodzić spoza terenu skoczni, by Geiger został "zaatakowany" przez polskie fanki. W pewnym momencie Niemiec złapał Polkę za rękę. Sam nie miał pojęcia czemu tak zrobił ale blondynce to wcale nie przeszkadzało. Wręcz zrobiło jej się gorąco, gdy chłopak tak uczynił. Szli trzymając się za ręce ale żadne z nich się nie odzywało. Każde z nich było zamyślone, a to z powodu drugiej osoby która przebywała obok.

Geiger wspominał sobie chwile spędzone z Polką. Dużo śmiechu ale i wsparcia, które otrzymywał od niej, było jedną z ważnych rzeczy w jego życiu. Dla blondynki chwile z Karlem były ostoją od wszystkich wydarzeń, które się wydarzyły w jej życiu. Uwielbiała go za uśmiech i wytrwałość w celu, którym podążał.

W pewnym momencie przystanęli w miejscu, gdzie mieli widok na Wielką Krokiew. Przez chwilę panowała krępująca cisza, która ostatecznie została przerwana.

- Muszę Ci coś powiedzieć - powiedzieli to samo w tym momencie, przez co zaczęli się śmiać.

- Powiedz pierwsza Honia - niebieskooka uwielbiała w jaki sposób Geiger wymawiał jej zdrobnienie. Oczywiście wiedziała, że nie byłby w stanie wypowiedzieć "Honorata", ale jej to nie przeszkadzało.

- Nie no, to ty powiedz - dziewczyna zaczęła droczyć się z Niemcem.

- Kobiety mają pierwszeństwo.

- Ależ z ciebie gentleman.

- Ja zawsze taki byłem - znów blondynka zaśmiała się z Karla, który po raz drugi w ciągu tego dnia zrobił naburmuszoną minę.

- No dobra, skoro mam mówić pierwsza... Karl, chciałam Ci powiedzieć, że jesteś cudowną osobą, osobą, która dąży do celu, która wie co chce i robi to co kocha. I... Cholera, nie wiem co mam powiedzieć - Honorata przybliżyła się znacznie do Niemca, który uczynił to samo.

- Powiedz prosto z mostu - Geiger prawie wyszeptał te słowa, powodując u Polki gęsią skórkę na całym ciele.

- Właśnie nie wiem, czy mam tak mówić... - blondynka również zniżyła swój głos do szeptu, tak samo przyprawiając Karla o dreszcze.

- Czasami warto jest mówić rzeczy szczerze od serca, wiesz?

- Wiem - Honia posłała chłopakowi nieśmiały uśmiech.

Przez chwilę patrzyli na siebie nie mając pojęcia co robić, aż dopóki Geiger nie wykonał stanowczego ruchu i na początku musnął usta blondynki, by później pogłębić pocałunek co raz bardziej namiętniej.

Dla tej dwójki wtedy czas zatrzymał się. Nie liczyło się nic, żaden trener, drużyna, czas, czy stare sprawy, które nie były jeszcze dokończone.

Gdy odsunęli się od siebie, Karl zapytał:

- To co wtedy chciałaś powiedzieć? - uśmiechnął się z swym uśmieszkiem, który dziewczyna mocno kochała.

- Dwa słowa... - na twarzy Honi pojawił się szeroki uśmiech.

- Kocham Cię Honia.

- Kocham Cię Karl - i tu ponownie przywarła się do jego ust, nie chcąc zapominać o tym cudownym uczuciu, jakie było gdy go całowała.

A ten wieczór i te dwa słowa na bardzo długo zostały w ich pamięciach.

Kompletnie spitoliłam końcówkę ale trudno

Shocik dla mej kochanej wspólniczki oopsmyhavertz ❤️

Mam nadzieję, że się (Tobie) i Wam spodobało :)

Życzę miłego dnia / wieczoru! <3

Pozdrawiam!

PS Ten shot był pisany chyba wszędzie, w domu, w pociągu, w szkole... xD









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro