Dzień VIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Znów nie mogę skopiować polecenia, ale mniej więcej je pamiętam.
Opisz pościg z perspektywy ściganej i ścigającej. Czy ich myśli będą się przeplatać?
_______________________________________________

Biegłam, choć już nie czułam nóg. Anemia i ogólne niedożywienie dawały o sobie znać. Poczułam ból w nodze – czyżby skurcz? Szlag by to. Nie mogę dać się złapać.
To tylko kilka jabłek, czy to naprawdę tak dużo?! Nie ma co jeść, naprawdę nie mam wyboru. Kiedyś to wszystko odpracuję, przysięgam. Kiedyś... O ile tego kiedyś dożyję.
_______________________________________________
Celowo zwolniłem. Widziałem ją przede mną i jako policjant miałem obowiązek ją złapać. Ale może następnym razem będzie mądrzejsza, może tym razem jej się upiecze. Nie mogłem porównywać jej sytuacji do mojej, bo ja miałem co na siebie włożyć i czym zapełnić pusty żołądek.
_______________________________________________
Zaryzykowałam odwrócenie się. Czy mi się wydawało, czy zwolnił? Powinien bez trudu mnie dogonić, w końcu nie był tak wycieńczony jak ja. Machnął nieznacznie pałką w lewą stronę. Rozejrzałam się. Na lewo ode mnie rozpościerała się maleńka, wąska uliczka, prowadząca chyba na wybrzeże. Bez zastanowienia, wbiegłam w nią.
_______________________________________________
Dałem jej dyskretny znak, by skręciła. Chyba nie zrozumiała, ale nie, wbiega we wskazany zaułek. Dobry uczynek na dziś spełniony. Mijam rozgałęzienie, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem, choć kątem oka widzę, że stoi tam i dygoce.
______________________________________________

Czy on właśnie mi darował?! Oparłam się o ścianę budynku. Przebiegł obok, udając, że nic nie zauważył, ale przecież sam wskazał mi tą kryjówkę. Są jeszcze ludzie w tym gnieździe os... Jak dobrze...
Biorę głęboki wdech i przemykam do portu na wybrzeżu. Ten przymknął oko, ale inny może nie być tak łaskawy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro