#1 Nieprawdopodobne, a jednak

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Odwróciłaś się za siebie, aby sprawdzić, jakie masz jeszcze szanse.

Nagle poczułaś przeszywający ból w klatce piersiowej...nie...w całym ciele.

Głosy łamanych gałęzi nagle ucichły. Mimo to, nie przestawałaś biec. Co więcej, starałaś się przebierać nogami jeszcze szybciej.

Po chwili ponownie usłyszałaś tupot stóp i przekleństwa pod Twoim adresem.

To już koniec. Nie miałaś siły na dalszą ucieczkę.

Wtedy, przed Twoimi oczyma wyłoniła się otwarta brama, a w niej zbawienie...cywilizacja!

Postanowiłaś, że nie poddasz się tak łatwo i z płucami, które omal Ci nie wyskoczyły, wykorzystałaś ostatnie resztki siły, aby dobiec do ostatniej szansy.

Mężczyźni byli coraz bliżej, ale Ty już przekroczyłaś bramę osady.

Po lewej stronie umiejscowiona była jakaś budka, a w niej znajdowało się dwóch mężczyzn.

– Ratunku...proszę...pomóżcie mi... – ledwo słyszalnie wydyszałaś, po czym zakręciło Ci się w głowie.

Obraz zaczął wirować, a głosy zdawały się zanikać. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętałaś, był huk i potworny ból z tyłu głowy.

***

Pik...pik...pik...

Denerwujące pikanie nie dawało o sobie zapomnieć już od dłuższego czasu. Otworzyłaś powoli oczy, jednak zaraz pożałowałaś swojej decyzji. Powodem był piorunujący ból, który przeszywał Twoją głowę na wylot. Odruchowo mocno zacisnęłaś powieki.

– Pani Tsunade! Wybudziła się! – w tle usłyszałaś głos jakiejś kobiety, oraz trzask zamykanych drzwi, który spowodował ponowny ból.

Postanowiłaś spróbować jeszcze raz otworzyć oczy. Twoją uwagę przykuła...biel. Biel, wszędzie. Zorientowałaś się, że to sufit. A więc musiałaś leżeć. Tylko gdzie? Nie pamiętałaś dosłownie niczego. Twoje oczy ostrożnie powędrowały w lewą stronę i powoli przesuwały się w prawo. To szpital?

Nie zdążyłaś potwierdzić swoich przypuszczeń, ponieważ wyrwał Cię z nich dźwięk gwałtownie otwieranych drzwi. Przerażona spojrzałaś w tamtym kierunku, ignorując ponowną falę bólu.

Z nie wiadomo jakich przyczyn, obstawiłaś, że są dla Ciebie zagrożeniem. Chciałaś się bronić, ale nie mogłaś się ruszyć. Przerażonymi oczyma patrzyłaś na wykonywane przez nie ruchy. W pokoju znalazły się trzy kobiety.

– Shizune, podłącz ją do nowej kroplówki, Sakura, zmierz ciśnienie, migiem! – powiedziała jedna z nich, na co dwie pozostałe odpowiedziały krótkim "Hai".

– Babciu Tsunade, czy to ta dziewczyna, o której mówiliście? – tym razem usłyszałaś męski, jednakże bardzo dziecięcy głos.

– Naruto, mówiłam ci, żebyś tu nie wchodził! – wykrzyczała ta sama, co wcześniej, jej włosy były koloru bladego słońca, a oczy przypominały swym kolorem mleczną czekoladę.

Kobieta uderzyła chłopaka po głowie, na co ten wydał przeraźliwy odgłos i zaczął mamrotać coś pod nosem, po czym wyszedł z pomieszczenia, uprzednio przyglądając Ci się z zaciekawieniem.

– Shizune, proszę podaj jej środki przeciwbólowe, długo nam tutaj nie wytrzyma – powiedziała żółtowłosa, a zaraz po tym, na swojej prawej ręce poczułaś nieprzyjemne uczucie wbijanej igły. Skrzywiłaś się.

Po chwili ból zaczął ustępować, a Ty w końcu mogłaś potwierdzić swoje przypuszczenia. Znajdowałaś się w szpitalu. Ale jak? Jak się tu dostałaś? Ostatnią rzeczą, jaką pamiętałaś, był budynek szkolny. Czy potrącił Cię samochód, kiedy wracałaś do domu? Jeśli tak, to gdzie Twoi rodzice? Czy nie powinno ich tu być?

Z zamyśleń wyrwał Cię przyjazny ton głosu.

– Lepiej Ci?

Pokiwałaś ostrożnie głową na "tak".

Kobieta delikatnie przytaknęła i wzięła głęboki oddech.

– Pamiętasz, jak masz na imię? – spytała po chwili.

Wtedy uświadomiłaś sobie, że jest jedna rzecz, która nie zaniknęła z Twojej pamięci, to Twoje imię i nazwisko.

– [Imię] , nazywam się [ imię i nazwisko] – powiedziałaś ledwo słyszalnie.

– [Imię i nazwisko] ? Nie znam żadnego klanu o takim nazwisku – powiedziała bardziej do siebie, niż do Ciebie – Pamiętasz coś jeszcze, rodzinę, jak się tu znalazłaś? – tym razem zwróciła się do Twojej osoby.

Pokiwałaś przecząco głową.

– Rozumiem – powiedziała zamyślona i pogładziła dłonią podbródek – w takim razie teraz odpoczywaj, [imię], później znajdziemy jakiś sposób, aby przywrócić ci pamięć.

Przeraziłaś się, słysząc jej słowa. W Twoich oczach wyraźnie było widać strach. Kobieta najwyraźniej to zauważyła, bo po chwili dodała, abyś się nie bała i nie narażała na dodatkowy stres. Powiedziała również, że tu jesteś bezpieczna i nikt nie będzie chciał zrobić Ci krzywdy.

Trochę się uspokoiłaś, a po chwili poczułaś, jak dopada Cię senność.

***

Po kilku dniach, można powiedzieć, że w końcu zaczęłaś normalnie funkcjonować. Głowa nie bolała Cię już aż tak bardzo, ale nadal musiała zostać przewiązana bandażami.

Powoli zaczęła powracać Ci pamięć i to bez żadnych sposobów, na jej przywracanie. Jednak nikt, prócz Tsunade – bo tak miała na imię blondowłosa lekarka i przy okazji Hokage – tego nie wiedział.

Sama nie mogłaś uwierzyć w to, że nagle znalazłaś się w innym świecie, no bo niby jakim cudem?! Dziwiłaś się, że jeszcze nie posłała Cię do psychiatryka.

Co więcej, ona sama wydawała się być zainteresowana Twoimi opowieściami.

Postanowiłyście zachować to w tajemnicy. Od teraz miałaś być [imię i nazwisko], córka kuzynki samej Hokage. Nowa, początkująca medyczna kunoichi Konohy, pochodząca z jakiegoś Kraju Błyskawic. Nie miałaś pojęcia, co oznaczają te nazwy, ale przystałaś na to.

Nie wiedziałaś też, czy kiedykolwiek wrócisz jeszcze do domu. Żeby tego dokonać, musieliście się dowiedzieć, jak się tu znalazłaś. Właściwie, jak WY się tutaj znaleźliście, ponieważ okazało się, że dwóch morderców, którzy Cię ścigali, również dostali się do tego świata, lecz za sprawą incydentu przed bramą Konohy, zostali umieszczeni we więzieniu i jak się później dowiedziałaś, przesłuchiwani jakimiś drastycznymi metodami.

Tak więc Ty, [imię i nazwisko] po wyjściu ze szpitala mogłaś oficjalnie nazywać się medyczną kunoichi Konohagakure, cokolwiek to oznaczało.

                         *****************
Hejka!

Oto rozdział pierwszy :D

Jest strasznie nudny, wiem, wiem, ale już w kolejnym myślę, że zacznie dziać się więcej ^^ Zaczniesz poznawać Konohę xD

Do następnego ;)

Melody ;**

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro