#10 Historia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– Elo Sasiu, słuchaj, sorry, że przerywam, ale mam do ciebie sprawę... – chłopak wyglądający na ok. 20 lat pojawił się znikąd i nie zwracając na Ciebie uwagi zaczął mówić coś do Sasuke.

Odwracając się w stronę przeciwną, przewróciłaś oczyma. Aby nie wyglądało na to, że podsłuchujesz, chociaż nie miałaś nawet takiego zamiaru, zaczęłaś porządkować broń.

– No i to tyle...ale proszę, proszę, widzę, że ktoś w końcu znalazł sobie nową laskę. – chłopak zmierzwił włosy Sasuke i uśmiechnął się zadziornie.

Słysząc te słowa, zagotowało się w Tobie. Nie chciałaś się jednak odwracać, dlatego udałaś, że nie słyszałaś ani słówka.

– Wal się. – warknął, popychając gwałtownie rękę starszego, po czym skrzyżował ręce na klatce piersiowej – Jestem tylko jej nauczycielem.

– Nauczycielem? – powtórzył mężczyzna, dodając łobuzerski uśmiech, na co Sasuke przewrócił oczyma, głośno wydychając powietrze.

Gdy to słyszałaś, miałaś ochotę do niego podejść, po czym z całej siły wymierzyć prawego sierpowego.

– Dobra, skoro tak mówisz...W takim razie ja lecę. I pamiętaj o tym, co Ci mówiłem. – mężczyzna poszedł w swoją stronę, za to Sasuke zaczął iść w Twoją.

Kiedy usłyszałaś jego korki, gwałtownie się odwróciłaś.

– Kuzyn? – zaczęłaś beznamiętnie, nie wyrażając żadnych emocji w tym jednym słowie, którym raczyłaś go obdarzyć.

– Serio? Myślałem, że choć trochę zmądrzałaś, ale dochodzę do wniosku, że jednak ogromnie się myliłem. – powiedział równie bezuczuciowym tonem głosu, co Ty – To był mój brat...

– Wiesz, że przez moment przeszło mi to przez myśl? Ale on jednak był milion razy przystojniejszy od ciebie, więc coś zaczęło mi nie pasować. – zmarszczyłaś brwi, przykładając teatralnie palec do ust.

– Hm – prychnął – dowcipna jak zawsze – dodał sztucznie się uśmiechając.

***

– Nie! Robisz to źle! Nie potrafisz nawet wykonać głupiej pieczęci?! – słysząc po raz kolejny z rzędu te same słowa, ponownie przewróciłaś oczami, biorąc przy tym "wdech nienawiści".

– Nie moja wina, że jesteś cholernie kiepskim nauczycielem i nawet nie potrafisz dobrze jej pokazać! Poza tym, masz strasznie niezgrabne palce, przez to nic nie widać!

– Jasne, trzymajcie mnie, jeszcze będzie zganiać na moje palce... – chłopak zaśmiał się kpiąco.

***

Następnego dnia, siedziałaś na zielonej i ciepłej od porannego słońca polanie i czekałaś, aż Twój nauczyciel łaskawie raczy się zjawić. Nie miał w zwyczaju się spóźniać, co za to zdarzało się Tobie, toteż zdziwiłaś się, kiedy po niespełna godzinie, nie było po nim śladu. Kiedy już policzyłaś wszystkie kwiaty, drzewa i cokolwiek, co znajdowało się wokół Ciebie, postanowiłaś, że nie będziesz dłużej czekać i po prostu zrobisz sobie dzisiaj wolne.

Wstałaś i rozprostowując kości, ruszyłaś w stronę swojego domu, aby dzisiejszy dzień w pełni przeznaczyć na odpoczynek. Twój dzień tutaj, był praktycznie codziennie taki sam. Pobudka o 6:00, szybka kawa i błyskawiczne śniadanie, trening z Sasuke, popołudniowe kursy medyczne, powrót ok.22, a później nie miałaś już siły dosłownie na nic innego. Po prostu kładłaś się i zapadałaś w twardy sen.

Uśmiechnięta od ucha do ucha szłaś w kierunku swojego mieszkania. Nagle dostrzegłaś ciemną czuprynę, idącą z naprzeciwka. Rozpoznałaś w chłopaku brata Sasuke, dlatego też z grzeczności i dobrego wychowania obdarzyłaś go uśmiechem.

– A co to? Przerwa w treningu? Nie miałaś dzisiaj czasem dostać niezłego wycisku? – zatrzymał się, również się uśmiechając i zmarszczył brwi.

– Umm...Nic mi o tym nie wiadomo. Sasuke nie przyszedł, więc uznałam dzisiejszy dzień, jako wolny od pracy. – wzruszyłaś ramionami.

– Jak to, nie przyszedł? Sam przecież mówił, że nie będzie go do wieczora, bo musi przedłużyć trening... Na pewno go tam nie było? – w jego głosie można było usłyszeć nutkę niepokoju, a jego brwi w tamtym momencie dosłownie się stykały.

Zmarszczyłaś lekko czoło i delikatnie zaprzeczyłaś głową, zastanawiając się, czemu okłamał swojego brata.

– Cholera jasna! Który dzisiaj jest?! – w pewnym momencie z pozoru wyglądający spokojnie chłopak, uniósł lekko spanikowany głos, na co podskoczyłaś.

– Dwudziesty dziewiąty sierpnia...

– Cholera! – wypalił, po czym rzucił się biegiem w stronę pobliskiego lasu.

Nie wiedziałaś, o co chodzi, ani co w tamtym momencie miałaś począć. Toteż pobiegłaś za nim, chcąc dowiedzieć się, co spowodowało nagły atak paniki u Itachi'ego.

– Hej! Poczekaj! Co się stało? Mogę jakoś pomóc? – krzyknęłaś, z trudem się do niego zbliżając. Chłopak był naprawdę bardzo szybki, przez co zaraz dostałaś nie małej zadyszki.

– Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale w sumie, jesteś medycznym ninja, prawda?

– W pewnym sensie, nie uzyskałam jeszcze...

– Dobrze, idziesz ze mną. Opowiem ci wszystko po drodze...

***

Biegłaś w osłupieniu i nie mogłaś wydusić z siebie chociażby słówka. Właśnie dowiedziałaś się całej prawdy o klanie Uchiha. Nie miałaś pojęcia, że Sasuke i Itachi w przeszłości musieli przejść przez tak okrutną rzecz, jaką było zamordowanie ich rodziny. Zrozumiałaś wówczas, dlaczego Sasuke jest taki zimny w stosunku do innych. Po prostu nie miał go kto tego nauczyć.

Itachi powiedział Ci również, kto był sprawcą całego zdarzenia. Danzou. Słyszałaś kiedyś jakieś pogłoski o nim, ale nie zagłębiałaś się w ten temat jakoś szczególnie. Dzisiaj minęło dokładnie 9 lat od tamtego zdarzenia. Sasuke wyruszył po zemstę na mordercy jego rodziny.

– Sasuke nie ma z nim szans. Nie jest jeszcze na to gotowy... W ogóle, co mu przyszło do tego durnego łba?! Oby nie było jeszcze za późno... – co chwilę słyszałaś troskliwy, a zarazem zdenerwowany i groźny jednocześnie głos jego starszego brata.

Nagle do waszych uszu dotarł odgłos, którego jeszcze nigdy wcześniej nie udało Ci się usłyszeć. Domyśliłaś się, że wynika on ze źródła walki. Byliście coraz bliżej, lecz w pewnym momencie głosy ucichły. W tamtym momencie przed oczyma ukazał Ci się najgorszy z możliwych scenariuszy. Może i pomiędzy Tobą i Sasuke nie było dobrych relacji, jednak wtedy dopadł Cię olbrzymi strach.

Kiedy po kilku sekundach dotarliście na miejsce, widok przed Tobą mówił, że ziściła się ta najgorsza opcja. Stojąc na jednym z pobliskich drzew, nie mogłaś wykonać ani kroku. w przeciwieństwie do Itachi'ego, który nie ociągając się nawet na sekundę, pobiegł ratować jedynego brata, jak i również jedyną rodzinę, jaką posiadał.

Na środku niewielkiego zagajnika w centrum lasu leżał Sasuke. Nie miałaś pojęcia, czy żyje, czy też nie. Z nogami jak z galaretki podeszłaś bliżej.

Jak najostrożniej uklękłaś przy zakrwawionym chłopaku, po czym trzęsącą się dłonią i na wstrzymanym oddechu sprawdziłaś, czy jego puls jest choć odrobinę wyczuwalny.

– Musimy go zabrać do wioski. – rzekł stanowczym tonem mężczyzna, po czym uniósł go, aby następnie ułożyć na swoich plecach.

Nie chciałaś nic mówić, ale wydawało Ci się, że przykładając palce do jego szyji nie poczułaś niczego. Obyś się jednak myliła. Twoje serce pękło na pół, gdy patrzyłaś, jak Itachi chce pomóc bratu. Postanowiłaś jednak za wszelką cenę pomóc Sasuke, pomimo, że mogło to być kompletnie niemożliwe.

Biegnąc obok starszego Uchihy, starałaś się podtrzymywać ledwo dychającą akcję serca jego brata.

***

Siedząc na szpitalnym krześle, zastanawiałaś się, jak to w ogóle mogło się stać. Ktoś tak silny jak Sasuke, dał się tak potraktować jednej osobie? A może było ich kilku?

Od razu po przeniesieniu do szpitala, chłopak został podłączony do kroplówki i poddany operacji. Jego wątroba, a także inne organy wewnętrzne, nie były w najlepszym stanie. Na zewnątrz wcale nie było lepiej. Złamana ręką, noga, same siniaki, zadrapania i ślady po oparzeniach. Dopiero po obmyciu ciała z krwi, można było wszystko dostrzec. Najważniejszą rzeczą jednak było to, że chłopak żył.

Odetchnęłaś z ulgą. Cały czas męczyła Cię myśl, jak mogło do tego dojść. Nie miałaś zielonego pojęcia.

Gdy na dworze zapanowała istna ciemnica, a na szpitalnym korytarzu panował harmonijny spokój, postanowiłaś zajrzeć do poszkodowanego chłopaka. Wchodząc, jak najciszej zamknęłaś drzwi, aby przypadkiem nie zbudzić śpiącego, ale czuwającego nad bratem Itachi'ego. Z głową, opadającą na prawe ramię wyglądał tak niewinnie, a zarazem tak uroczo.

Podchodząc z drugiej strony białego, szpitalnego łóżka, nawet nie zauważyłaś, kiedy Twoja dłoń spoczęła na delikatnej, miękkiej, puchowej pierzynie.

Zerknęłaś na monitor, a zaraz potem przeniosłaś swój wzrok na bezbronnego chłopaka, którego nigdy nie posądziłabyś o to, że da się tak zmasakrować.

W pewnym momencie dłoń Sasuke, która spoczywała w okolicach jego brzucha zsunęła się prosto na Twoją. Chciałaś ukryć fakt, że trochę Cię to speszyło, pomimo tego, że nikt nie widział zaistniałej sytuacji.

Delikatnie, a zarazem ostrożnie zaczęłaś akcję ratunkową swojej dłoni. Twoje oczy omal nie wyleciały z orbit, kiedy dłoń chłopaka drgnęła, lekko ściskając Twoją.

***

Hejka!

W końcu udało mi się znaleźć czas, aby posklejać rozdział. Uff! Przyznaję się, że naprawdę nie mam czasu w tygodniu, aby napisać cokolwiek. Szkoła średnia to już niestety nie przelewki :PJednak będę starała się zamieszczać rozdziały tak często, jak czas mi na to pozwoli xd Sama nie wiem, co mnie podkusiło, aby pisać jeszcze one shoty xD

Kurde, zrobiłam z Sasuke totalną ciamajdę, ale przecież każdemu może zdarzyć się chwila słabości, co nie? XD

Nie będę się więcej rozpisywać, zachęcę Was tylko do pozostawienia gwiazdki, lub komentarza. Może być to i to :P

Do następnego,

Buziaki :

Melody

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro