#5 Hinacia! Ruszaj do (pod)boju! + zwiastun

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siemka :)

Wiem, że nie wybiło 10 gwiazdek pod rozdziałem, ale w jeden dzień przybyło ich tyle, że coś mnie natchnęło i powstał ten rozdział. Koniecznie obejrzyjcie zwiastun! <3

Wykonała: Martyna_14

Serdecznie zapraszam na jej profil, robi naprawdę świetne zwiastuny na każdy temat!

A teraz zapraszam już na rozdział :)

***

"Naprawdę bardzo chciałaś pomóc tej dziewczynie. Z jednej strony dlatego, że było Ci jej trochę szkoda, a z drugiej bardzo ją polubiłaś."

Podejście pierwsze

– OK, plan jest taki, podchodzisz do niego i pytasz, czy ma wolny wieczór, tak? – siedziałyście z Hinatą zza ścianą jakiegoś budynku i obserwowałyście Naruto, który właśnie spożywał ramem u Ichiraku.

Na potwierdzenie dziewczyna pokiwała głową.

– I?

– Jeśli powie, że ma, proponuję mu kino, jeśli nie, pytam o inny dzień – wyrecytowała zdenerwowana białooka.

Przytaknęłaś głową.

– Dasz radę, wierzę w ciebie – poklepałaś dziewczynę po ramieniu – ruszaj!

Hinata przytaknęła głową i wstała. Zacisnęła dłonie w pięści i zdecydowanym krokiem ruszyła przed siebie.

Po chwili zawróciła.

– Co ty najlepszego wyprawiasz?! – wstałaś zdenerwowana i oparłaś ręce na biodrach, mierząc dziewczynę surowym spojrzeniem.

– Nie dam rady – wymamrotała i spuściła głowę.

– Hinata, proszę cię, nawet mnie denerwuj. Idź. – popchnęłaś granatowowłosą w plecy.

W końcu Naruto raczył ją zauważyć. Już nie miała wyjścia.

– Cz-cześć Naruto... Chciałam się zapytać... – śledziłaś poczynania Hinaty z zapartym tchem.

– Pff, myślisz, że jesteś cudotwórcą? Chcesz dokonać niemożliwego? – ze skupienia wytrącił Cię niski głos, na co lekko podskoczyłaś.

– Wal się – warknęłaś, kiedy zobaczyłaś, kto jest autorem tych słów, po czym ponownie powróciłaś do swoich obserwacji.

– Zamierzałem. Właśnie w tym celu idę do Domu – Sasuke uśmiechnął się złośliwie, widząc Twoją skwaszoną minę.

– Jesteś obleśny.

– Z twoich ust to istny komplement – puścił do Ciebie oczko i z kpiącym uśmieszkiem poszedł w swoją stronę.

Wywaliłaś za nim język i wróciłaś do swojego poprzedniego zajęcia.

– Umm, Hinata? Dobrze się czujesz? Jesteś cała czerwona – blondyn spojrzał na nią zmrużonymi oczyma.

Granatowowłosa poczerwieniała jeszcze bardziej i byłaś pewna, że zaraz zemdleje.

– Nic, zapomnij o tym co mówiłam. Będę już lecieć. To pa. – wypaliła na jednym oddechu i czym prędzej odeszła.

– Co to miało być? – skrzyżowałaś ręce na piersiach, w oczekiwaniu na wyjaśnienia.

– Ja... Nie mogłam... Nie mogę z nim rozmawiać... To zbyt trudne...

~ Oj, czeka nas jeszcze dłuuuga droga... ~

***

Podejście drugie

– Ok, tym razem pójdę z Tobą. Zaczynamy.

Stałyście z Hinatą w pobliżu kina, a obok was Naruto czytał informacje o jakimś filmie.

– Cholerka, miałyśmy jutro pójść do kina, na ten świetny film, a ja zapomniałam, że właśnie w ten dzień mam kolejny kurs... I co my zrobimy z tym biletem? – jęknęłaś głośno i właśnie w tym momencie przydały się Twoje umiejętności aktorskie, zdobyte podczas kółka teatralnego.

Blondyn popatrzył w waszą stronę, na co Hinata lekko się zarumieniła.

– Szkoda byłoby, aby ten bilet się zmarnował... – ciągnęłaś – ten film miał być podobno hitem tego roku, bilety rozsprzedały się w kilka sekund – mówiłaś jakby nigdy nic.

– O-mój-Gai-sensei'u, czy to są bilety na [ulubiona komedia romantyczna]? – nie wiadomo skąd, przed wami wyłonił się chłopak o wielkich, wyrazistych oczach – zawsze chciałem to zobaczyć! Usłyszałem, że macie wolny bilet, czy to prawda? – w jego oczach można było dostrzec iskierki podniecenia.

– Umm.. Nie, chyba coś... – zaczęłaś z zamiarem uratowania tej nieciekawej sytuacji.

– Tak – wypaliła Hinata, a Ty wykonałaś facepalm w myślach.

– Czy... Mógłbym dostać ten bilet? – powiedział z nadzieją w głosie, a jego wyraziste oczy zaszkliły się.

– Oczywiście – powiedziała Hinata i szybko wręczyła karteczkę garnkowłosemu.

– Gai-sensei będzie ze mnie dumny! Dziękuję wam moje towarzyski młodości! Dziękuję! – z jego oczu zaczął lecieć potok łez, a on sam pobiegł przed siebie wykrzykując wniebogłosy imię swojego mistrza.

Nim się obejrzałyście, waszego celu - czyli Naruto nie było już w pobliżu.

Kolejny plan = niewypał...

***

Podejście trzecie

– Dobra, tym razem musi się udać. Trzymaj słuchawkę i powtarzaj wszystko, co w niej usłyszysz. – wręczyłaś urządzenie Hinacie, a sama włożyłaś swoje do ucha.

Dziewczyna tylko przytaknęła i wzięła głęboki oddech na uspokojenie. Poszła przed siebie, a ty podobnie jak za pierwszym razem zostałeś schowana za jakimś budynkiem.

Blondyn siedział na ławce i wgapiał się w obraz przed sobą. Co było dziwne, ponieważ nigdy nie pomyślałabyś, że taki żywioł jak on, może usiedzieć spokojnie.

Hinata z rumieńcami na twarzy usiadła obok niego.

– Hej, Naruto – powiedziałaś do mikrofonu, a dziewczyna po Tobie powtórzyła.

– Co porabiasz dziś wieczorem?

– C-co robisz dziś wieczorem? – wymamrotała, spuszczając standardowo wzrok na palce.

Nagle tuż przed twoimi oczyma, przeszła postać. Jak się okazało był to Neji.

– Cześć – rzucił w twoją stronę przechodząc.

– Cześć – na chwile zapomniałaś o swojej misji i zaczęłaś błądzić wzrokiem za szatynem.

Odruchowo przygryzłaś wargę.

– Niezłe ciacho... – wymamrotałaś sama do siebie, ale zaraz tego pożałowałaś. Szybkim gestem przykryłaś usta dłonią.

Pospiesznie zerknęłaś w kierunku dwójki.

Dziewczyna siedziała osłupiała i czerwona jak burak, a Naruto dziwnie na nią patrzył.

– Umm – zaczęłaś nerwowo chichotać – Jakieś ciacho...bym sobie zjadła... Swoją drogą, zrobiłam się strasznie głodna... Może gdzieś wyskoczymy? – odetchnęłaś z ulgą, nie dość ze wybrnęłaś z tej okropnej sytuacji, to chyba nawet nie wyszło to aż tak źle.

– Chętnie bym z tobą poszedł... Ale od samego rana dziwnie się zachowujesz i masz wypieki na twarzy. Na pewno nie masz gorączki? – wymamrotał blondyn i przyłożył dłoń do czoła dziewczyny, na co ta zareagowała jeszcze większymi rumieńcami, o ile takie w ogóle istniały.

Bomba...

– Umm... Chyba masz rację... Nie za dobrze się czuje... To.. Ja już pójdę. Pa. – dziewczyna pospiesznie wstała i szybkim krokiem ruszyła w Twoim kierunku.

– Hinata, strasznie cię przepraszam, nie wiem jak to się stało – zaczęłaś się tłumaczyć, ponieważ  dopadły Cię ogromne wyrzuty sumienia.

– Nic się nie stało... I tak nie dałabym rady... Sama widzisz,co się dzieje... – dziewczyna posmutniała i spuściła głowę.

– Hej, Hinata, proszę cię przestań, jesteś świetną dziewczyną i zadbamy o to, aby Naruto to w końcu zauważył – powiedziałaś i czule przytuliłaś białooką – poza tym, mój limit pomysłów jeszcze się nie wyczerpał – położyłaś jej ręce na ramionach i uśmiechnęłaś się zadziornie.

***

Podejście czwarte

Pies, świnia, baran...pies, świnia, baran...pies, świnia, baran... – od pół godziny uczyłaś się wykonywania tych trzech, na pozór prostych pieczęci.

W końcu, kiedy każdą z form opanowałaś do perfekcji, a kolejność była tylko formalnością, wykonałaś je najstaranniej, jak tylko potrafiłaś.

Poczułaś dziwne uczucie w całym ciele.

– O Boże, jak to możliwe? – wyszeptałaś, przeglądając się w odłamku jakiegoś lustra.

– Po wykonaniu pieczęci to normalne – odpowiedziała dziewczyna i wzruszyła ramionami.

Czemu z Naruto nie może tak beztrosko rozmawiać?!

Teraz to właśnie Ty musiałaś odwalać całą robotę. Właśnie wykonałaś swoją pierwszą transformację. Zamieniłaś się w Hinatę. Nadal nie mogłaś uwierzyć, jak to możliwe. Ale z każdym dniem i z każdą kolejną rzeczą, coraz bardziej się do tego przyzwyczajałaś.

– Dobra, tym razem na pewno się uda – uśmiechnęłaś się dumnie i zdjęłaś bluzę, którą dziewczyna zawsze miała na sobie.

– C-co ty robisz? – jej głos lekko zadrżał.

– Jak to co? Jeśli normalne sposoby nie działają, trzeba użyć tego, co dała nam natura. – przerzuciłaś włosy na plecy i pewnym krokiem ruszyłaś w kierunku Naruto.

Blondyn szedł ścieżką, kierując się najprawdopodobniej do swojego domu, albo po prostu na ramen.

– O, Naruto, możemy pogadać? – uśmiechnęłaś się promienie – to znaczy...chciałabym ci coś powiedzieć – w porę zareagowałaś i mamrocząc zaczęłaś naśladować białooką.

– Pewnie, mów. – blondyn uśmiechnął się.

– A więc... Chciałam ci powiedzieć, że od pewnego czasu zaczęłam... Słuchasz mnie? – przerwałaś, widząc, że wzrok niebieskookiego zjechał poniżej linii twarzy.

– Przepraszam... Po prostu... Hinata, wow, nigdy nie widziałem cię tak... Wow – Naruto był wyraźnie zafascynowany i wydawało się, że już go miałaś w garści.

– Może pójdziemy coś zjeść? Co powiesz na ramen? – zmieniłaś taktykę i uśmiechnęłaś się słodko.

– Ramen? Zawsze chętnie, o każdej porze dnia i nocy – blondyn wyszczerzył się, a Twoja podświadomość uśmiechnęła się triumfalnie.

– To świetnie – klasnęłaś w dłonie zadowolona – a mógłbyś jeszcze chwilkę na mnie poczekać, tylko skoczę po coś do domu. Minutka – zapewniłaś i już miałaś zamiar wymienić się z Hinatą, kiedy los ponownie nie stanął po waszej stronie.

– Naruto! Dobrze, że cię znalazłem, cześć [imię] – nie wiadomo skąd, przed wami wyłoniła się postać o srebrnych włosach.

– Dzień dobry – powiedziałaś jakby nigdy nic, a kiedy zrozumiałaś co właśnie zrobiłaś, omal nie wyskoczyły Ci gałki oczne.

– [imię]? Nie widzę jej tu. Kakashi -sensei, nie wiem, ile ma pan lat, ale chyba dość sporo, skoro miewa pan już omamy – powiedział Naruto, a Ty odetchnęłaś z ulgą i dziękowałaś w duchu, że jest taki głupi.

– Słucham? – warknął Kakashi marszcząc przy tym brwi, ale zaraz potem odpuścił i potrząsnął głową – nieważne, Naruto, mamy ważna misję do wykonania, potrzebuję natychmiast Twojej pomocy.

Poczułaś się, jakby runął na Ciebie chiński mur.

– Kurcze... Hinatka, przepraszam cię, muszę lecieć, umówimy się innym razem, dobrze? Sama rozumiesz – powiedział przepraszająco.

– Pewnie, idź, misja to misja – uśmiechnęłaś się zaciskając usta, aby nie wybuchnąć, to, co czułaś w tamtym momencie było nie do opisania.

Po chwili blondyn zniknął, zostawiając Cię samą z Kakashi'm.

– Dobra robota, [imię], ale musisz jeszcze trochę popracować. Naruto nie jest jeszcze na tyle doświadczony, żeby rozpoznać taką transformację. Ale jeśli chcesz się z nim umówić, nie musisz przecież zmieniać wyglądu – srebrnowłosy położył Ci dłoń na ramieniu i uśmiechnął się w ten swój uroczy sposób z zamkniętym okiem.

Zdążyłaś tylko otworzyć usta, by wyrazić swoje oburzenie, ale mistrza już nie było.

Twoja mina zrzedła, a głowa została spuszczona w bezradnym geście...

***

Jak Wam się podoba?

Pomysł na ten wątek zrodził się już dawno, ale został zrealizowany dopiero teraz xd .

Rozdział pisany już na laptopie, więc mam nadzieję, że nie będzie błędów >.<

Dziękuję za wszystkie ślady pozostawione przez Was i zachęcam do dalszego gwiazdkowania i komentowania ;D

Do następnego

Melody ;**

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro