22.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Zrobimy piosenkę dla wszystkich naszych par. – zaczął tłumaczyć Freitag. – Kiedy każdy już będzie spiknięty i w ogóle, możemy się ujawnić i zaśpiewamy im to jako prezent.

- Czy ktoś z nas napisał kiedyś piosenkę? – zapytałem retorycznie. – Oprócz ciebie Richard, to nie było zresztą romantyczne i trwało pół minuty.

- Od czegoś trzeba zacząć, a każde doświadczenie się przyda.

- Spokojnie, zrobiłem całą listę romantycznych piosenek. – zadeklarował się Żyła, wyciągając kartkę z kieszeni.

- Ma być wolna czy szybka? – spytał Ziga.

- Nie wiem, wy wymyślcie melodię, ja napiszę tekst. To wy umiecie grać. – wzruszyłem ramionami.

- A po jakiemu? – ja pierdole, Piotrek.

- A w jakim języku rozmawiamy i w jakim każdy się zrozumie? – wywróciłem oczami.

Cienko to widzę.

_________________

Po ponad godzinie w końcu doszliśmy do jakichś wniosków. Wstępnie melodia była zaplanowana, chłopaki mieli ją tylko wyćwiczyć po konkursach. I na samym końcu mieliśmy napisać tekst, w sensie ja miałem się za to zabrać. Z ich małą pomocą.

- Ej Domen. – ledwo wyszedłem ze swojego pokoju na kolację Freitag już na mnie czekał. Peter oczywiście zniknął gdzieś z Kamilem. Nie żebym cierpiał z tego powodu.

- Czego chcesz na Boga, oprócz wystraszenia mnie na śmierć? – byłem cholernie zmęczony i śpiący po konkursu. Marzyłem tylko o łóżku.

- Zorganizujmy Anze i Cene kolację. Taką jak w filmach, romantyczną.

- Skąd ten pomysł? – z trudem powtrzymałem ziewnięcie.

- Bo z nimi gadałem.

- Coooo? – natychmiast się rozbudziłem. – Co żeś im powiedział?

- Ciszej, bo ludzie patrzą. – Freitag uszczypnął mnie w ramię, powodując mój syk. Przechodzący obok Alex Insam puścił mi oczko. Oho, chyba będę musiał jeszcze raz z nim pogadać.

- Po prostu wbiłem raz do pokoju twojego brata z pytaniem jak wyobraża sobie wymarzoną randkę i jak chciałby dowiedzieć się o czyichś uczuciach do siebie. Bo robię ankietę wśród skoczków. – wzruszył ramionami. – A potem wpadłem „przypadkiem" na Anze w łazience. I poleciałem z tą samą gadką. I ich odpowiedzi się w sumie pokryły.

- Taaa, widać podobieństwa się przyciągają. – mruknąłem. – Tylko gdzie ty chcesz tę kolację urządzić?

- Jeszcze nie wiem. Ale grunt to mieć podstawy. I dobry pomysł.

- Na zewnątrz odpada, jest zima. A do lata czekać nie będziemy.

- Gdzieś w hotelu? Pokój jest za mało romantyczny....

- Restauracja odpada – FANI.

- Hotelowa restauracja?

- Taaa i Lellinger podkradający żarcie w tle. O właśnie miałem iść powiedzieć o tym Schusterowi.

- Ty nie myśl co podkrada Lellinger, tylko wykombinuj randkę, kablu mały. Urządźmy to w Walentynki.

- Niby jak? – skrzywiłem się.

- To czwartek. W czwartek wieczorem wszyscy już są w hotelu, a nie ma żadnych treningów, bo zawody są w piątek. To jest świetna data.

- Ale mamy mało czasu.

- Jak chcesz mieć dużo czasu, to wtedy czekaj se do lata na ładną pogodę. – prychnął Freitag.

Westchnąłem ciężko.

- Niech ci będzie. Ale ciągle nie mamy miejsca.

- Nie bój się młody, podpytamy Lellingera. Oni teraz non stop wymykają się na tajemnicze schadzki. Znają już chyba każdą dziurę w każdym hotelu.

- I pewnie nie tylko w hotelu. – mruknąłem pod nosem.

- Zamówimy im jakieś dobre jedzonko, ewentualnie coś ugotujemy, chociaż nie, to zły pomysł, twój brat mi kiedyś coś opowiadał jak spaliłeś garnek, kupimy kwiaty, przygotujemy stolik i dekoracje... - rozmarzył się Freitag.

- Dlatego zostałeś skoczkiem a nie wedding plannerem? – zapytałem.

- To jest mój tajny plan na emeryturę. – Richard puścił mi oczko, po czym pociągnął na kolację.

Coś czuję że on się na ten plan napalił bardziej niż ja.

______________

Ciąg dalszy coming soon....

Jeśli przeczytałeś - zostaw gwiazdkę!

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro