33.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zrobiłem sobie szklankę melisy po czym postanowiłem: koniec tego pierdolenia się w tańcu, bo inaczej tego nazwać nie można. Nadszedł w końcu czas abym podjął męską decyzję oraz zaczął działać. Nie mogę stać na uboczu i biernie się przyglądać.

Dlatego po wieczornym treningu, kiedy Peter poszedł się wykąpać, ja podbiłem do pokoju Kamila. Zapukałem dwukrotnie i kulturalnie czekałem aż ktoś mi otworzy.

Otworzył mi Stefan Hula.

- A to ty Domen, już myślałem że to trener się tak dobija. – otworzył szerzej drzwi, po czym wpuścił mnie do pokoju.

- Jest Kamil? – zapytałem.

- Jestem! – rozległ się krzyk z łazienki, po czym wyszedł z niej Polak. – Coś się stało? Pero cię przysłał?

- Nie. Chciałem z tobą pogadać. – zacząłem. – Ale wolałbym na osobności.

- Nie ma sprawy. – wtrącił się Stefan. – I tak miałem iść do Piotrka.

Nie minęło dziesięć sekund zanim wyszedł, a ja wziąłem głęboki oddech.

- Muszę ci coś powiedzieć. – zacząłem. – Bo to chodzi o Petera. I sądzę że powinieneś to wiedzieć.

- Coś mu jest? – Kamil zmarszczył brwi. – Jest chory albo coś w tym stylu?

Pokręciłem głową.

- Nie, nic z tych rzeczy.

- Chce rzucić skoki?

- Co ty. – nawet jakby klepał bulę, to i tak jeździłby na te cholerne zawody tylko po to żeby cię zobaczyć idioto. – Nie przyszło mu to do głowy jak na razie.

- To co się stało? – zaniepokoił się Polak. – A może no wiesz.... Znalazł sobie kogoś? Jakąś dziewczynę? I się wstydzi mi o tym powiedzieć?

- Coś w ten deseń. – skinąłem głową, siadając na łóżku należącym najpewniej do Stocha.

Szkoda, że nie widzieliście miny Kamila w tamtym momencie, po przez chwilę wyglądał jakby dostał patelnią w twarz. Szybko się jednak otrząsnął.

- Co dokładnie masz na myśli? I co ja mam z tym zrobić? – założył ręce na piersi.

- No cóż, część twojej teorii jest słuszna. Peter jest w kimś cholernie zakochany już od dłuższego czasu i rzeczywiście boi się tej osobie o tym powiedzieć, bo jak możesz się domyślać, boi się odrzucenia.

- I jaka jest w tym moja rola?

- A no taka, że ja na twoim miejscu jakoś przekonałbym Petera, żeby w końcu wyznał ci co do ciebie czuje.

- Co ty...

- Nie przerywaj mi teraz. Nie wiem jakim cudem możesz być aż tak ślepy, ale mniejsza o to. Mój durny brat jest w tobie zakochany od plus minus kilku lat, ale przecież jest zbyt nieśmiały i przerażony aby ci o tym powiedzieć. I możesz mi teraz wmawiać cokolwiek chcesz, ale mnie nie okłamiesz – dobrze wiem, że czujesz do niego to samo, widzę jak na niego patrzysz. I chociaż średnio to rozumiem, to jednak nie mogę patrzeć jak krążycie wokół siebie, ale żaden z Was nic z tym nie robi. A moglibyście już od co najmniej dobrych paru miesięcy być razem, a ja nie musiałbym oglądać waszych żałosnych, dziecinnych podchodów. Wiesz o co mi chodzi?

- Masz na myśli...

- Tak, mam na myśli, że po prostu powinieneś iść do niego i powiedzieć mu o wszystkim. Sam już mu mówiłem wielokrotnie aby to zrobił, ale jak widzisz ciągle się waha. Więc proszę cię, chociaż ty bądź mężczyzną i weź sprawy w swoje ręce.

- Ale jesteś pewien tego co mówisz Domen?

- TAK. – miałem już dość ciągłego przekonywanie ich. – Rozmawiałem z nim o tym. Mówił mi. Przysięgam. Przysięgam na wszystkie świętości.

- Skoro tak twierdzisz Domen.... Przemyślę to.

- Tu nie ma nic do przemyślenia. Idziesz do niego i walisz prosto z mostu. I tyle. Wszyscy żyją długo i szczęśliwie.

Kamil przez chwilę kręcił się po pokoju, przygryzając wargę.

- Dobra Domen. Spróbuję. Zastanowię się jak to zrobić i pójdę.

Westchnąłem cicho i wstałem z łóżka.

- Niech ci będzie. – uniosłem dłonie do góry. – To już twoja sprawa. Żeby nie było że nie próbowałem Wam pomóc.

Wyszedłem od Kamila bijąc się z myślami. Mam nadzieję, że Kamil nie okaże się aż tak beznadziejnym przypadkiem jak Pero.

______________

Domen ja cię widzę jutro na podium. Nie ma zmiłuj.

Jeśli przeczytałeś - zostaw gwiazdkę!

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro