40.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po drugiej stronie usłyszałem westchnięcie.

- Boże Domen... boję się tego co usłyszę, ale dawaj. Chcę mieć to z głowy. Co się tym razem stało?

- Dlaczego tym razem? – oburzyłem się. – Rzadko coś chcę.

- Ale jak już do mnie dzwonisz, to znaczy że problem jest poważny... tak jak wtedy, gdy nie posegregowałeś prania i wrzuciłeś razem farbujące rzeczy. I jak pytałeś jak włączyć pralkę.

- Nie przypominaj.

- Albo jak....

- Mina błagam! Chodzi o Petera!

- Jezus Maria... to już jest źle.

Przez całe dzieciństwo Mina chodziła z Peterem do szkoły, a że przy okazji mieszkaliśmy blisko siebie to dodatkowo często pomagała przy naszym salonie mebli. Przez wiele lat każdy ich próbował ze sobą zeswatać aż do czasu kiedy Peter zrobił (nie do końca)oficjalny coming out. Myślicie że Mina się podłamała?

Wręcz przeciwnie.

Wpadła na genialny pomysł bycia jego oficjalną dziewczyną i ratowania go od podejrzeń o randez-vouz z pewnym Polakiem oraz oraz od natrętnych hotek. W zamian pomagamy jej w rozwijaniu własnego biznesu, czyli cukierni, a przy okazji blondynka realizuje się tworząc ubrania i inne pierdółki ze sklepu Petera. Co jak co, ale gust i talent do gotowania ma. Przysięgam, że momentami sam podziwiam jej spryt.

I uwielbiam wbijać na brownie jak nikogo nie ma. Mamy nawet spoko układ: ja testuję nowe przepisy, ona nikomu nie mówi że nie trzymam diety.

W krótkich słowach streściłem jej wszystko od początku – cały plan, jego etapy, czyli jak zeswatałem wszystkie inne pary oraz co się stało przy mojej próbie zbliżenia Procha.

- Cholera Domen. Ja... nie wiem czy podziwiać twoją głupotę czy się nią załamać. Z jednej strony... wow. Z drugiej.... dziecko, co ty masz w głowie??

- Ej, ej, jestem młodszy tylko o 5 lat. I błagam ratuj, bo jestem tak przerażony, że nic nie jem od dwóch dni.

- To rzeczywiście jest źle.

- MINA! Nie żartuj sobie, ja potrzebuję pomocy. – wyjąkałem, mając już prawie łzy w oczach.

- Dobra, dobra... masz chyba tylko jedną, jedyną opcję.

- No?

- Skoro wiesz, że rozmowa z nimi na osobności nic nie da, to po prostu każ im sobie wszystko wyjaśnić na forum. Przy świadkach.

- Ale oni mnie wtedy zabiją! No i to mało romantyczne. Zabiorą się i wyjdą.

- Przy skierowanych na nich spojrzeniach kilkunastu ludzi to mało prawdopodobne. Zadziała jak kiss cam, mówię ci.

Przygryzłem wargę.

Ufałem Minie. W końcu znała Petera prawie tak długo jak ja. I jej pomysły w większości okazywały się słuszne. Nie no, będąc szczerym, ani razu się dotąd nie pomyliła. I zawsze mi pomagała.

- Boję się trochę.

- A z mamuta skakać to już się nie boisz? Łeb pół metra pod nartami, ale leci! Poza tym, no weź, chcesz być takim tchórzem jak oni?

Teraz doszczętnie uraziła moją duszę.

- Masz rację. – natychmiast się wyprostowałem. – Muszę być silny. Dla nich.

- No widzisz! A teraz muszę kończyć młody, bo mi się ciasto zaraz spali. O cholera, powinnam już wyjmować. Daj znać potem, co i jak a teraz pa!

Niechętnie odłożyłem telefon. Teoretycznie wiele mi to nie pomogło, ale.... To rzeczywiście jedyna opcja jaka mi została. Nie mam wyboru.

Ale jak to mówią: kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.

Teraz trzeba tylko podzielić się tym pomysłem z Freitagiem.

_________

Powoli zbliżamy się do końca.... zostało nam jeszcze 10 rozdziałów i epilog!

Jeśli przeczytałeś - zostaw gwiazdkę!

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro