Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

5 minut przed 19:00. Craven właśnie wsiadł do powozu, gdy jeden z jego kolegów- Julen- przybiegł do niego.

- Powodzenia- powiedział- mam nadzieję, że twój przyjaciel nie obrazi się na Ciebie po tej rozmowie.
- No dzięki wielkie- odpowiedział trochę wkurzony Craven i pojechał.

W głowie czarodzieja był tylko jeden wielki kłębek myśli. Zastanawiał się, jak będzie wyglądała jego rozmowa. Pogadają chwilę o plotkach, później popytają się, jak im się życie układa, a na koniec trzeba będzie przejść do sedna.

Troszkę uspokojony Craven stał już przed domem przyjaciela. Gdy otworzył drzwi, zobaczył tam suto zastawiony stół, przy którym czekała na niego cała rodzina.

Czarodziej poczuł ukłucie w żołądku. Czyli jego rozmowa nie będzie wcale taka prywatna. Nagle podszedł do niego Farel:

- Witaj przyjacielu! Miło Cię widzieć!- i uściskał go serdecznie.

Po przywitaniu się z pozostałymi domownikami wszyscy zasiedli do stołu. Layla skinęła na służącą, która zaczęła wnosić coraz to nowe potrawy.

- I co tam u Ciebie- zapytał Farel.
- To co zawsze. Pełno pracy i ciągłe zmęczenie. I jeszcze jedno. Twój kuzyn Malik jest świetnym czarodziejem od eliksirów, a Wielki Mistrz tej dyscypliny jest bliski śmierci. Jeżeli pójdzie mu tak dalej, zapewne zostanie nowym Wielkim Mistrzem eliksirów.

Rozpromieniony tą wiadomością Farel powiedział
- Och, Craven, ty roznosicielu dobrych wieści!

Czarodziej uśmiechnął się niepewnie. Następna wiadomość, jaką miał mu do przekazania, wcale nie była wesoła. Do rozmowy dołączył Luke

- Craven, powiedz mi, czy według Ciebie fajnie jest być czarodziejem?

Craven nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Spojrzał na młodego Miloneta. Jeszcze wczoraj był pewny, że ten chłopak będzie świetnym uczniem, a w przyszłości czarodziejem. Momentalnie zrobiło mu się go żal. Luke posiadał talent, który miał się zmarnować przez głupią wolę króla.

- Craven?- powiedział Luke
- Wszystko w porządku?- wtrącił Farel.
- Nic mi nie jest. Po prostu to wino jest bardzo mocne- skłamał, ale kontynuował- No więc widzisz Luke, magia to coś takiego, do czego najpierw musisz się przyzwyczajić. Ale kiedy już to zrobisz, będzie to dla Ciebie istną rozkoszą. Możesz lewitować, nikt nie odważy się Ciebie zaatakować, będziesz powszechnie szanowany...
- To musi być świetne uczucie. Sam chciałbym zostać czarodziejem chociaż na jeden dzień- przerwał Farel.

Craven kiwnął głową, ale nie chciał kontynuować rozmowy. Przez chwilę w domu zapanowała krępująca cisza. Gdy czarodziej chciał przejść do sedna sprawy, nagle odezwał się Farel.

- Słuchaj, Craven, wydaje mi się, że gdybyś chciał przyjść po prostu w odwiedziny, to nie pisał byś listu. Powiedz mi, co ważnego masz mi do przekazania?

Rodzina Milonetów zleciła w Cravena pytające spojrzenia. W końcu zebrał w sobie odwagę i zaczął mówić

- OK, więc przyszłem tutaj przede wszystakim z polecenia akademii. Ta sprawa jest związana z przyszłością Luke'a.

Luke poczuł dumę, a następnie lekkie ukłucie strachu. Czy jest dla akademii kimś naprawdę ważnym?

- OK, kontynuuj- powiedział.
- Farel- ciągnął Craven- wiesz dobrze, że twoje rodzina jest w niełasce na dworze królewskim.
Nasz król bywa kapryśny, a w tym przypadku chyba naprawdę się na was uwziął.
- Więc co z tego wynika?- zapytał Farel
- Król Clay wysłał oficjalny list do akademii, aby wasz syn nie wstąpił do niej.

Craven wypowiedział te słowa ze spuszczoną głową. Bał się reakcji swojego przyjaciela.

Ale Farel nie wybuchnął złością, czego spodziewał się czarodziej. Milonet siedział w fotelu pogrążony w smutku. Nie wyobrażał sobie, że taka rzecz się kiedykolwiek wydarzy. Nagle jego oblicze spochmurniało.

- Craven- powiedział chłodnym głosem- czyli przychodzisz do mnie, udajesz, że nic takiego się nie dzieje, żeby potem powiedzieć mi to!- uspokoił się trochę, a potem spytał- masz list przy sobie?

Craven pokiwał głową na tak. Drżącą ręką podał Farelowi list. Gdy Farel czytał list, jego twarz przybierała gniewny wyraz. Po przeczytaniu zgniótł kartkę, a następnie cisnął nią o ziemię.

- Luke- krzyknął- idziemy do pałacu.

Luke skinął przecząco głową, a Layla przysłuchiwała się wszystkiemu z niedowierzaniem. Niespodziewanie odezwał się Craven.

- Farel...
- Cicho bądź!- krzyknął Farel, a potem rzekł przepraszającym tonem- możesz już jechać? Nie chcę stracić przyjaciela pod wpływem emocji.

*****************

Sory za te wypociny :-(. Pisałem ten rozdział parę dni, dlatego wyszedł taki słaby. Następny będzie lepszy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro