★Rozdział II★

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Ten poranek nie należał do najlepszych, Jin został obudzony poprzez wyciągnięcie poduszki z pod jego głowy, co skutkowało uderzeniem o twardą powierzchnię zwaną rzekomym materacem. Chłopak podniósł swoje zaspane spojrzenie na strażnika, który ze zniecierpliwieniem czekał na jakikolwiek ruch z jego strony. Ten natomiast podniósł się do siadu i przetarł piąstkami oczy, właśnie w tym momencie dotarło do niego co się dzieje oraz że nie jest już na jawie a powrócił do realnej rzeczywistości. Popatrzył na ciemnowłosego mężczyznę, którego o dziwo nigdy nie widział i posłał mu pytające spojrzenie.

-Czas na śniadanie, pan grzeczniś trochę zaspał. - Kim nie za bardzo wiedział skąd ten zwrot, ale po chwili domyślił się że chodzi o jego frekwencje i lekko zmarszczył brwi.

-Mhm.. -Mruknął i podniósł się do pionu, następnie skierował za strażnikiem, który zdążył przekroczyć próg drzwi.

W głuchej ciszy dotarli do stołówki, po czym Jin został sam. Usiadł przy stoliku, gdzie znowu czekała na niego ta sama breja co wczoraj, no może była trochę bardziej barwna ale tak samo ohydna. Po spróbowaniu od razu odsunął od siebie talerz, stwierdził że żeby nie wiem jak był głodny, nie tknie tego nawet palcem a najzwyczajniej w świecie poczeka do kolacji.

Reszta południa minęła SeokJinowi tak jak zazwyczaj, siedzenie na łóżku i podziwianie ściany. Do czasu kiedy ktoś nie wszedł do celi.

-SeokJin? -Chłopak skinął głową - Nazywam się Kim NamJoon i od dzisiaj będę chodził z tobą na przepustki, które jak mniemam ci przysługują. Zgadza się? - Ton głosu blondyna był chłodny i sprawiał wrażenie obojętnego.

-T-tak.. - NamJoon wyszedł z celi i machnął ręką, ponaglając Jina.

Przez całą drogę do wyjścia z ośrodka, nikt się nie odezwał. Między strażnikiem a więźniem panowała nurtująca cisza, której nikt nie zamierzał przerwać. Wyższy szedł z rękami w kieszeniach spodni i dość luzacką postawą co w żaden sposób nie pasowało do jego posady. Niższy natomiast przyglądał się mu, mierząc od stóp do głów.

-Chcesz zdjęcie? Wystarczy na dłużej. -Jin momentalnie oblał się krwistymi rumieńcami i spuścił wzrok, podziwiając swoje buty. Ze strony przełożonego usłyszał jedynie ciche prychnięcie.

Po około pięciu minutach marszu doszli do placu, który wypełniony był sporą ilością ludzi. NamJoon zatrzymał się przy jednej z ławek, na której siedział gadatliwy brunet oraz blondyn, którego spotkał pierwszego dnia spędzonego w tym feralnym miejscu. Najniższy z całej trójki poklepał miejsce obok siebie a towarzysz Jina, śmiało na nim usiadł. SeokJin natomiast stał z boku i przyglądał się całej tej akcji, nie wiedząc za bardzo co ze sobą zrobić.

-Monnie, powiedz księżniczce że może gdzieś iść, przecież nogi jej zwiędną jak będzie tak tu sterczeć. -NamJoon tylko przytakną Yoongiemu, a następnie przeniósł swój wzrok na chłopaka, któremu mina zrzedła na złośliwy komentarz blondyna.

-Idź, za godzinę widzę cię dokładnie w tym miejscu i nie odwal czegoś. -Burknął nieprzyjemnym tonem, powracając do rozmowy.

Chłopak posłusznie oddalił się od strażnikiem i wzrokiem poszukał jakiegoś przyjemnego i spokojnego miejsca. Jedyne znajdowało się pod sporych rozmiarów dębem, więc tam też się udał. Usiadł, podciągając kolana pod brodę i przymkną oczy w celu rozluźnienia się. Świeżę powietrze działało na niego kojąco, więc może i tym razem by tak było. Niestety po niedługim czasie delikatne promyczki, które padały na twarz SeokJina i przyjemnie łaskotały, zastąpił cień. Jin zmarszczył brwi i uchylił zmęczone powieki, jego oczom ukazała się trójka chłopaków nachylających się nad nim. Momentalnie wstał i odskoczył za pień drzewa, nienawidził konfliktów a jego rozum podpowiadał mu że to nie wróży nic dobrego. Z całego serca nie chciał pakować się w kłopoty, więc bez słowa zaczął iść w kierunku NamJoona i reszty. Za nim jednak pokonał niecały metr poczuł uścisk na swoim ramieniu a następnie został odwrócony przodem do źródła zamieszania.

-Ej nie uciekaj, przecież nic ci nie zrobimy.. -Powiedział najwyższy chłopak z jasno brązowymi włosami.

-Ja jestem Jimin - Powiedział najniższy rudzielec. - To jest Taehyung - Tym razem wskazał na chłopaka, który zagadał jako pierwszy. - A to jest nasz nieśmiały JungKookie. - Objął ramieniem czarnowłosego, którego policzki przypominały kolorem dorodnego pomidora.

-No to może teraz ty nam coś o sobie powiedz, bo z tego co wiem to jesteś nowy.. swoją drogą jak udało ci się zdobyć przepustkę w tak krótkim czasie? - Taehyung od razu zasypał pytaniami Jina, który jak do tej pory na wszystko przytakiwał ruchem głowy.

-N-Nazywam się Kim SeokJin i tak jestem tu od niedawna.. a przepustkę mam za dobre sprawowanie.. -Powiedział z dość długimi przerwami i ponownie zaczął podziwiać swoje buty.

Chłopaki szeroko się uśmiechnęli i posłali znaczące spojrzenia.

-Przejdźmy się. -Zaproponował niski, a wszyscy ruszyli za nim.

Jin nie chciał spędzać czasu w ich towarzystwie, wydawało mu się że mimo tego iż nie mają złych zamiarów, nie pasuje do nich. Chciał aby godzina, która powinna być wygospodarowana na chwilę relaksu minęła spokojnie, bez zbędnych komplikacji ale jak zwykle wyszło inaczej. Kim coraz bardziej się denerwował sam nie wiedział czemu, może to przez to że będzie przechodził koło ławki, na której siedzą strażnicy? Święte trio z którym właśnie szedł zajęło się rozmową na tematy bliżej nie określone SeokJinowi, a on sam nerwowo spoglądał na ławkę, którą za chwilę będą mijać. W momencie kiedy byli dosłownie obok, NamJoon poderwał się z ławki a jego usta zmieniły się w wąską kreskę. Kiedy otwierał usta, najprawdopodobniej żeby coś powiedzieć, idący zboku Tae wystąpił z szeregu i z szerokim uśmiechem spojrzał na niego.

-Dzień dobry Nam! -Krzyknął radośnie, a oczy Jina wyglądały jak pięć złotych, nie sądził że ktokolwiek będzie zwracał się tak do niego.

-Cześć Taehyung, jak tam? -Zapytał z uśmiechem na ustach.

-Może być, właśnie idziemy się przejść z twoim nowym podopiecznym.- Wskazał na Jina i poklepał go po ramieniu.

-Jasne, tylko przyprowadźcie mi go za pól godziny z zegarkiem. - Tae przytknął, a następnie wszyscy poszli w ustalonym wcześniej kierunku.

-Więc wracając.. Jin mielibyśmy do ciebie małą prośbę i propozycje w jednym. -Jin przytaknął żeby kontynuował. - Otóż zwinąłbyś parę drobnych rzeczy ze stołówki a w zamian miałbyś obstawę i nikt by ci nie podskoczył, mam wtyki u strażników i nie tylko, a w szczególności u NamJoona. Ciebie i tak nie będzie podejrzewał, w końcu nie sprawiasz kłopotów nie? -Spojrzał wyczekująco na SeokJina.

-Ale.. Ja nie chcę kraść.. -Powiedział ledwo słyszalnie, w głębi ducha chciałby mieć ochronę, wtedy nie musiałby się o nic martwić ale z drugiej.. nie chciał staczać się na złą drogę.

-Jesteśmy w więzieniu, takie coś to nic w porównaniu z niektórymi przestępstwami. Po za tym nikt się nawet nie skapnie że brakuje jakiegoś jedzenia. - Skwitował Jimin a jego wyraz twarzy wyrażał zniecierpliwienie.

-Niech wam będzie..

______________________

No i mamy kolejny rozdział, akcja nam się powoli rozkręca i będzie coraz ciekawiej :3 Mam nadzieję, że jest znośny.. Piszcie co o tym wszystkim sądzicie. Do następnego!

TaeAlien~



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro