Księga I Historii Wielkiej Krucjaty Karta IV Teutońska Rzesza

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nigdy nie sądziła, że będzie musiała się zatrzymywać w tak obrzydliwych miejscach jak karczma, w której aktualnie przebywała. Nie rozumiała jak ludzie mogli oddychać w oparach alkoholu i wymiocin. Jak ojciec mógł ją wysłać! Jak Stag mógł wybrać to miejsce! Dla niej! Wielkiej Księżnej Carstwa Iselandu i Republiki ZippelKrunk! A co najgorsze cały czas rozmyślała o słowach brata. Jakie matki co ladacznicami były? Jakie czarne sekrety Carstwa?

— Stagu czemu zatrzymujemy się, w tym obrzydliwym, śmierdzącym miejscu? — zapytała dziewczyna.

— Pani mimo, że masz eskortę i nieoficjalnie podróżujesz Teutońskie ziemie są pełne rycerskich bandytów. A najbliższe miejsce, gdzie byśmy mogli się zatrzymać jest daleko stąd — odpowiedział spokojnie wojownik rozglądając się po karczmie.

Zauważył, że zdecydowanie źle się nie wiodło karczmarzowi. Stolików było zdecydowanie mniej niż klientów, a świece paliły się prawie wszędzie. Pięknych kelnerek też nie brakowało. Nieraz zdołał już zobaczyć jak ludzie co wyglądali na żołnierzy, lub strażników nieprzyzwoicie się zachowali.

— Jak ja mam spać w miejscu, gdzie będę się cały czas bała, że jakiś z tych łajdaków przyjdzie do mnie, w nocy! Aż strach mnie mnie paraliżuje na myśl co, by mogli mi zrobić! Mam nadzieję, że masz zamiar ustawić warty, przy mym pokoju niezależnie, gdzie będziemy spoczywać? — krzyczała, czy wręcz wrzeszczał coraz bardziej denerwując swojego ochroniarza.

Pamiętał jeszcze z Iselandu, że córka Cara w przeciwieństwie do ojca była pogodna. Dało się z nią normalnie porozmawiać. Zaś na wszelkie niewygody nie reagowała piskami i wrzaskami. Nie zachowywała się jak Jarlica Zinga z miejscowych legend.

— A niema w pobliżu żadnego zamku, grodu, pałacu jakiegoś szlachcica? Musi być! Napewno chętnie ugoszczą byłą małżonkę Króla Azievova. Napewno będą chcieli coś z tego ugrać, a my przynajmniej zaśniemy w normalnym miejscu — zaproponowała Wielka Księżna.

— Niestety pani nic niema, w najbliższej okolicy. Co prawda kilka kilometrów dalej jest zamek pewnego barona, ale byłaby to długa podróż nocą, gdy rycerze bandyci mogliby łatwo nas dopaść. Nie znamy tych ziem więc nie byłoby mowy o najmniejszej choć szansy na wygraną. Nawet, przy wyrównanych siłach. To wielkie ryzyko a my nie wiemy, czy baron nas ugości. A tam byśmy musieli przenocować pod murami. O powrocie nie byłoby mowy. Pani nie mogłabyś przeżyć jednego dnia, bez dworskich wygód? Tutejsi ludzie pewnie będą już całkowicie spici, w chwili, gdy zaśniesz, ale na wszelki wypadek mogę i postawie straż, przy drzwiach. Nawet, gdyby cała tutejsza hołota zakładając, że by była  trzeźwa zaatakowało to nie pokonają moich ludzi. Ja i ojciec Car sami wybieraliśmy najlepszych wśród najlepszych — zakończył monolog żołnierz.

— Niema mowy! Jakich dworskich wygód? W Carskich posiadłościach jest niewiele wygodniej niż, w większości karczm na naszym terenie! Poza tym od blisko tygodnia podróżujemy zatrzymując się, w takich miejscach! Ale tu już wszystko przerasta ludzkie pojęcie! U nas jest jakaś jakość, ale tu ledwo po przekroczeniu granicy widzę, że nawet żebrak żyje lepiej niż Teutoni! Byłam chętna przystać na twą propozycje, ale po twym skandalicznym oskarżeniu decyduje o wymarszu do siedziby barona! Gotuj żołnierzy wyruszamy jak najszybciej to możliwe! Chcę się jeszcze wyspać, przed podróżą! — zakrzyknęła oburzona Wielka Księżna kierując się, w kierunku drzwi.

— Jak to jest możliwe, że w tak krótkim czasie stała się jak małe dziecko — zamyślił się obrońca.

***

Wyruszyła mała armia eskorty po ponad półgodzinie. Niestety dla księżnej wielu z nich zdołało już odłożyć rzeczy i położyć się na ziemi, lub sianie. W zależności od miejsca spoczynku. Harlakowie niechętnie, ale bez większych problemu wstali, ale łucznicy jedynie po obietnicach Staga zebrali się, by nałożyć cięciwy na łuki. Wszyscy mieli już dość kaprysów młodej królowej. Przestała już dla nich być gwiazdą północy.

—Ten las to doskonale miejsce na zasadzkę? Czy mówię prawdę Stagu? — zapytała wojownika.

— Idealne jak mało, które, ale to jedyna droga. Nk chyba, że pani by chciała podróżować po mokradłach — rzekł nie wiedząc, że miały to być jego ostatnie słowa.

Powietrze przecięły bełty zabijając kilku wojowników. Reszta podbiegła do córki władcy. Nierówny szereg dopiero po pół minucie został ułożony. Nie widzieli nigdzie Staga Agnerssa ich dowódcy. Te pół minuty dał czas, by przeładować kusze wrogowi. Teraz wiele z nich wbiło się, w tarcze, ale kilka trafiło.

Svarga zeskoczyła z konia widząc upadającego Agnerssa. Nawet nie zauważyła jak sztylet od ojca znalazł się, w jej ręce.

— Björn Stag Agnerssen jest ranny. Przekaż to reszcie — mówiła starając się znaleźć tego do, którego mówiła.

Żołnierz nie zdążył odpowiedzieć. Kusze po raz kolejny wystrzeliły na chwilę wygłuszając uderzające kopyta o drogę. Słysząc to przerażona dziewczyna wrzasnęła:
— Björn przejmujesz dowodzenie!

Juz po chwili usłyszała rozkazy. Eskorta ustawiła się równo trzymając w dłoniach oszczepy.

Teraz wszyscy widzieli oddział rycerzy, u których co trzeci trzymał pochodnie. Z powodu nocy wiele nie mogli powiedzieć, ale widzieli trzymane, przez nich kopie. Niektórzy widzieli też buzdygany, czy maczugi.

— Rzucać! — ryknął nowo mianowany dowódca.

I rzucili. Przez krótką chwilę mogli podziwiać wymalowane na tunikach wroga lisy. W prawie tej samej chwili ta część, która broniła przed kusznikami dostała, w tarcze bełtami.

— Rzucać! — znowu wybrzmiał rozkaz.

Lecz teraz oszczepy wyleciały zbyt późno. Ledwie kilka trafiło a reszta uderzyła o kamienie na drodze za przeciwnikami.

Uderzyły kopie krusząc tarcze i przewalając wroga, który nie zdążył złapać za miecze i topory. Jednak Stargianie szybko wstali a wściekły, Stargiani to najgorszy wróg.

— Na nich wybić śmieci! Pokażmy im dlaczego nie zadziera się z berserkami! — ryknął Björn.

I ruszyli w dłoniach mając topory, miecze, niektórzy włócznie.

***

— Ma zginąć na waszych ziemiach rozumiesz? No chyba, że któryś zacznie uciekać, ale nie liczyłbym na to. My nigdy nie uciekamy. Upewnij się, że jest martwa. Możesz zrobić cokolwiek by to sprawdzić, ale musi być martwa. Ma to się wydawać zwykłą napaścią. A jak już będziesz pewien wyślij kogoś do mnie z głową. Wtedy dostaniesz tyle złota, że król Teutoni będzie ci zazdrościł bogactwa. A jak ci się nie uda nawet najbardziej wygłodniałe zwierze nie tknie twego ciała. Zapamiętaj to sobie. Ja zawsze spełniam obietnice, ale to zawsze. A zwłaszcza te związane z śmiercią — mówił mężczyzna.

— Jeśli mógłbym zapytać. Po co? — spytał wojownik

— Polityka jest bardzo skomplikowana. A ja w tą grę gram — odpowiedział.

— Ale jak może ci zagrozić ktoś taki? — zdziwił się rozmówca.

— Ona nie, ale inni w jej imieniu już tak. Stargia musi pozostać Stargią. Zapamiętaj

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro