||×18×||

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przypomniało mi się o czymś ważnym JOHN MA URODZINY! Zwróciłam się w stronę lekarza

T/i-Prosze pana jest jeszcze jedna ważna rzecz...
____________________________________

T/i- John ma urodziny jutro, czy moglibyśmy zrobić mu niespodziankę?? I tak już dużo przeżył
L-hm... Dobry pomysł, porozmawiam dzisaj z innymi lekarzami i obsługą
T/i- Dziękuje

Uśmiechnełam się do lekarza, on tak samo.
I zaczeły się badania, na początku jak u zwykłej przychodni, potem zmienił mi bandarze. Kolejny raz patrzałam na te obrzydliwe rany... Ale musiałam bo lekarz pokazywał mi jak powinnam dokładnie zawiązać że jak wrócę do domu nie sprawi mi to kłopotu, a na sam koniec miałam pobieranie kwi. N I E  N A W I D Z E pobierania krwi.

Lecz po chwili poczułam ulgę, dał mi wacik i kazał ściskać. Bolała mnie trochę ręka i czułam na niej ciarki ale to powoli przechodziło.  Lekarz kazał mi czekać na wyniki w swoim "pokoju", podziękowałam i wyszłam. Na sali powitał mnie miło ZSRR, czyli misiakiem UwU

Z-Bolało~
T/i-Skończ nie lubię i nigdy nie polubie pobierania krwi.

Powiedziałam to chyba najbardziej dziecinne głosem jakim mogłam zrobić, widziała jak Komuch się czerwieni, przez co zaczłam się śmiać. Widziałam minę Zsrr, potem zaczłą mnie łaskotać co bardzej sprawiło mnie o śmiech i łzy.

T/i-hahah s-skończ.. Hahah p-prosze hah
Z-A co jeśli нет~~
T/i- p-pro-prosze hahah

Wkońcu popuścił, byłam cała czerwona od śmiechu i łzy zaczynały mi lecieć, ten tylko mi je wytarł. Przez całą krótką podróż do po jego pokoju gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Kiedy Weszliśmy do pokoju, ja pokierowałam się od razu do łóżka, położyłam się i zamknełam oczy, po chwili poczułam jak łóżku delikatnie się ugina. Odrazu się ocknełam i gwałtownie podniosłam się. Tanie Debil położył się koło mnie -,-~~ Patrzałam się na mnie z tym pedofilskim uśmiechem, czułam jak poliki mnie palą dlatego zasłoniłam się rękami, nagle poczułam jego ręke na moim udzie, po czym zażucił na siebie. Wtedy to dopiero spaliłam buraka

Z-Jak ty się słodko rumienisz~~
T/i-N-nie ru-rumienie się
Z-I jąkasz  uroczo
T/i-Nie jąkąm

Ja ciągle miałam ręce na twarzy, co sekundę czułam jak bradzo się rumienie, byłam z nim tak blisko... Po chwili ten położył ręke trochę wyżej, no no kurwa jeszcze wyżej a oberwie >:v
Ja myślałam poszedł wyżej

T/i- Gdzie te łapy?
Z-Tak gdzie ich miejsce~~

Kolejny raz zakryłam twarz i schowałam się w jego klatkę (schodową) piersiową na co on się zaśmiał. Pochylił się i dał mi całusa w czuło~~ Czy mi się to podoba? HAH NIE wydaje mi się.
Po chwili dzwi z pokoju się gwałtownie otworzyły i wbiegł radośnie John, ZSRR pomógł mu wejść na łóżko.

J-Dzień dobry!
T/i i Z-Dzień dobry
J-Co wy tak blisko jesteście
Z-a jakiś tak
J-Wyglądacie jak moja mamusia i tatuś
Z-Uważasz że do siebie pasujemy
J-Yhym ~

Widziałam jak jego twarzyczka promienieje, nie powiem zarumieniłam się kiedy potwierdził że do siebie pasujemy, czułam wzrok Komucha na sobie. John po chwili położył się między nami i zaczą opowiadać nam różne historyjki. Po chwili wszedł lekarz, odkleiłem się od ZSRR. Lekarz chyba był trochę zaskoczony i zdezorientowany

L-Pani T/i badania wyszły dobrze, jest już lepiej z panią dlatego, myśleć że za dwa dni spokojnie będzie pani mogła wyjść że szpitala.
T/i-Dobrze

Uśmiechną się do mnie i puszczając mi oczko i wyszedł. Wiedziałam o ci chodzi, prawdopodobnie zgodzili się na urodziny tego małego urwiska. Uśmiechałam się i po patrzałam się na Johna

T/i-Jutro niesamowity dzień
J- Tak! Będe miał tyle latek i będe duży bardzo duży

Kolejny raz wyciągną rączki do góry i pokazał 5 plauszków. On jest taki Uroczy (๑°꒵°๑)・*♡

Z-czyki jutro twoje urodzinki rozumiem?
J-Tak, tak
Z-Jaki z ciebie duży chłopak

ZSRR kolejny raz mnie przytuł, popatrzał się na mnie i na John'a.
Czułam się dziwnie, czułam się jak matka... Ale nie wiem czemu, może to trochę takie złudzenie heh... Napewno...
Po chwili kolejny raz weszła pielęgniarka, chciała kolejny raz zabrać Johna na jakieś badania, widziałam jego smutek dlatego mocno go przytuliłam, obiecałam że się dzisiaj zobaczymy. Po chwili pielęgniarka podeszła i wzieła Johna.
Kolejny raz zostałam Sama z Komuchem... W łóżku... Tak w wyrku...

Z-nie mówiłaś mi że ma jutro urodziny
T/i-miałam mówić, poprosiłam lekarzy żeby jutro zrobić przyjęcie... Powinien się cieszyć z urodzin nawet jeśli jest się w szpitalu... A po pierwsze dowiedziałam się okropnej rzeczy
Z-Co jest? ~
T/i- jego matka zgineła

Widziałam zaskoczenie Komunisty, aż oddskoczył. Przez chwilę milczeliśmy... Było to bardzo przykre bo to jednak 5 letnie dziecko który nie zrozumi że jego mama umarła i jej nigdy nie zobaczy. Położyłam głowe na ramieniu Komunisty a ten swoją o moją głowe...

T/i-dlatego muszę wyjść że szpitala już dzisiaj, nie boli mnie aż tak więc jest ok
Z-Nie, zostajesz tutaj to jest rozkaz
T/i- muszę mu coś kupić, pamiętaj że to dziecko... A może? Nie chce ciebie wykorzystywać, ale jak byś jutro jechał do mnie... Mógłbym wziąść moje pieniądze leżą w moim pokoju na szafce nocnej i jechać mu coś kupić?
Z-Dla ciebie wszytko~

Po tych słowach mnie poprostu przytulił, czułam się... Dobrze... Dlatego odwzajemniam przytulasa, zamknełam oczy i bardzej wtuliłam się w jego tors.


((Time skip))

Mineły jakieś 3godziny, było popołudnie i każdy w tym momęcie miał przerwę obiadową. ZSRR poszedł do domu po moje rzeczy i pieniądze na kupno prezentu dla John'a. Umówiłam się z pielęgniarkami i kucharkami że zrobimy dla niego tort,
Postarałam się namówić lekarza żebym mogła pomuc przy przygotowaniach, oczywiście że się zgodził co mnie ucieszyło.

Nie mogłam się doczekać jego słodkiego uśmiechu na jego bladej buźce, Wyobrażałam już sobie jego dziecięcą radość. Szłam akurat w stronę mojego pokoju, bo z jakieś 10 minut  temu zjadłam obiad, byłam tak najedzona jak nie wiem co. Była o akurat godzina 14.05 a o 16.00 mieliśmy już przygotować salę żeby jutro tak dużo nie pracować, tylko upiec ciasto i gotowe. Stałam już pod drzwiami wejściowymi do mojego pokoju.
Usiadłam na łóżko i czekałam na Joha i Komuniste, to trochę może zająć więc będe się nudziła.

Jednak po chwili, dzwi się otworzyły a do nich wszedł zadowolony komunista, w jednej miał torbę a w drugiej dużego dinozaura. Szybko do mnie podszedł i mnie uściskał kładąc torbę i misia na ziemię.

Z-Jestem~~ Jak tam moja kruszynka się czuje? ~
T/i-Co ty taki zadowolony??
Z-Nie mogę?
T/i-nikt ci nie zabrania ~

Po chwili usiadł sobie na krześle i uniusł do góry ogromnego zielonego misiaka.
Był... SUPER! Napewno się ucieszy z takiego super prezentu.

Z-Myślisz że mu się spodoba?
T/i-jak tak nie myśle, ja to WIEM! ~~
Z-Nie wiedziałem że jesteś dzieckiem~~
T/i-Każdy jest dzieckiem

Ten tylko zaczą się śmiać, tak samo ja ja. Tak owszem jestem gdzieś w duszy takim malutkim dzieckiem UwU.
Po patrzałam na zegarek, była godzina 14.30 za niedługo musimy się ogarnąć i iść na "salke".

T/i- Zaniedługo będziemy musieli iść na salę tam ogarnąć żeby jutro tak nie szukać i tak dalej
Z- да wiem
A teraz dasz mi się przytulić? ~~
T/i-Stęskniłeś za tymi przytulasmi prawda~~
Z-Może~~

Po tych słowach bez pozwolenia kolejny raz położył się koło mnie i przytuliła, szczerze... To mi tego też brakowało. Tej czułości i świadomości że jestem bezpieczna z nim.
A może.. Nie! Nieeee... Skończ t/i już z głumiałaś, nawet jak by ci podobał to nie masz szans na chodzenie z nim... JUŻ! koniec...
Może poprostu brakuje mi takiej czułości? Nigdy nie odczuwałam odwzajemnionej miłości... Nigdy nie żyłam w świadomości że jednak komuś na mnie zależy.

Nagle do pokoju weszła pielęgniarka, przeprosiła nas za przeszkodę. Poprosiła nas żebyśmy już zeszli bo nie dadzą rady, oczywiście szybko zeszliśmy na dół. Jak kolwiek nie było dużo pracy, musieliśmy przenieść stoły i wywiesić ozdoby. Odrazu zabraliśmy się do pracy, najgorsze było to że przez nogę i ręke nie miałam siły na przesunięcie stołu o centymetr, zawiodłam się na sobie.

Trochę się męczyłam żeby cokolwiek zrobić starannie a nie bele jak. Każdy mi musiał pomagać, znaczy nie prosiłam nikogo ale poprostu brali i mi pomagali. Czułam się wtedy taka słaba i niepotrzebna, nic nie umiałam zrobić ehh...

Po skończonym przygotowaniu była godzina 19.00 trochę nam to zeszło bo prawie 3 godziny, za niedługo była cisza nocna, dlatego każdy powoli się rozchodził do swoich pokoi, ja też już poszłam żeby się ogarnąć i pójdę spać, mam nadzieję że mu się spodoba... Nieee MUSI! Poszłam z ogromnym bananem na ryju spać

((SKIP TIME))
//RANO//

Obudziły mnie promienie ciepłego słoneczka, które świeciło mi prosto w twarz. Momętalnie się obudziłam, bo dzisiaj jest ten dzień. Nie myśląc chwili dłużej wyszłam szczęśliwa z łóżka i poszłam się ogarnąc,  nawet nie zerkłam na zegarek która godzina tylko odrazu poszłam do łazienki.

Przebrałam się w bluzę i czarne spodnie, bo takie mi przyniósł ZSRR. Było okej nawet, przeczesałm włosy i wyszłam składając w kostkę piżame i ścieląc łóżko. Po chwili wyszłam z pokoju i kierowałam się w stronę kuchni, mam nadzieję że się nie spuźniłam.
Po patrzałam na zegarek 8.00 ne no jest dobrze. Delikatnie zapukałam do dzwi od kuchni, nie musiałam długo czekać bo otworzyła mi drobna kuchareczka i prosiła żebym za nią poszła.  Weszliśmy do ogromnej kuchni, na stole były już widoczne niektóre składniki na ciasto, a niektóre panie już robiły co nie co.
Ubrałam fartuszek i zaczeliśmy robi ciasto.
Ja na początku robiłam mase na ciasto i dałam do lodówki na 10 minut, potem zrobiliśmy formę na ciasto i wsadziliśmy je na 30 minut do piekarnika żeby się upiekło i na koniec dekoracje.

Po 20 minut trudu z wykonaniem idealnie dekoracji, powoli wyszliśmy żeby ten słodki urwisek nas nie dopadł. Po cichutku szliśmy do wyznaczonej sali. Wszyscy już tam byli, położyłam tort na stół i wszyscy się skryli. Po chwili można usłyszeć delikatne kroki i nawoływanie John'a.  Uchyliły się dzwi i TERAZ!

W-NIESPODZIANKA!

wszyscy pobiegli do Joha i mocno tulili i składali życzenia, widziałam na jego twarzyce ogromną radość i szczęście które już wybuchała. Widziałam jak biega i skacze a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Ja z Komunistom podeszliśmy do małego solenizanta

T/i-chodz tutaj mały urwisie- widziałam na jego twarzy euforię, podbiegł do mnie i wleciał mi w ramiona przez co prawie się wywaliłam- Masz już tyle lat... Wszystkiego, wszystkogo, wszystkogo NAJLEPSZEGO! Mamy coś dla ciebie!?
J-D-dla mnie?! DZIĘKUJE DZIĘKUJE DZIĘKUJE
Mały zacząć skakać i klaskać w rączki przy tym słodko się śmieją
Po chwili Komunista za pleców wyciągną ogromnego misia
Z-A to dla naszego Dużego chłopczyka~Prosze
J-Woooow DZIĘKUJE DZIĘKUJE DZIĘKUJE!

Chłopak wbiegł w ramiona Komunisty, śmiał się i wziął misia biegając z nim i przytulając, potem podszedł do nas i jeszcze raz przytulił dziękując.
Było mi tak miło wtedy, czułam jego euforię wtedy... Kocham uszczęśliwiać takich maluszków i widzieć ich szczęście. Po chwili John'a zawołali inne dzieciaki a do nas podszedł lekarz widać był że nie miał najlepszych wieści

L-pani T/i mam złą wiadomość, na oddział trafiło sporo rannych i nie mamy gdzie ich trzymać a są bardzo w złym stanie... A że pani dobrze się czuje i jest pani w stanie funkcjonować bez ciągłej opieki...
T/i-Rozumiem... Czyli dlatego jest tak mało lekarzy
L-ja też muszę teraz iść
T/i-Mam już iść po rzeczy?
L-jakby pani mogła

Milczałam... Miałam pójść dopiero jutro, eh... Miało być tak fajnie, ZSRR delikatnie mnie objął i oparł się o moją głowe. Zrobiło mi się strasznie smutno, wyobraziłam sobie minę Joha.

Z-Napewno to zrozumie... Będzie dobrze

Ja ciągle milczałam... Wtuliłam się w Komunistę, ten tylko mocniej mnie w siebie wtulił. Po chwili odsunełam się o Komucha i musiałam wyjść i się szybko spakować żeby ktoś tam już lerzał. Po 10 minutach włóczenia się i myślenia wkońcu doszłam do pokoju. Weszłam i szybko spakowałam Rzeczy i ułożyłam wszystko na miejsce.
Nie chętnie wyszłam z Pokoju... Nie chciałam go puszczać, nie chciałam opuszczać Joha... Chciałabym żeby był zawsze blisko mnie. Po moich policzkach spłyneła słona łza... Szybko ją wytarłam i wyszłam z pokoju kierunku się w stronę sali, nie musiałam odrazu opuszcza szpitala narazie tylko co to pokój... Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć... Miałam nadzieję że się nie rozpłacze bo tego bym nie zniosła.

Szłam do sali co wcześniej, ciągle patrząc się w dół na podłoge... Po chwili byłam przy sali, było słychać śmiechy i rozmowy. Ciężko westchnełam i odłożyłam torbę i weszłam do sali jakby nigdy nic z trochę smutnym uśmiechem.

Odrazu podeszłam do Komunisty
Z-Za niecałą godzinę szofer po nas przyjedzie
T/i- tak szybko?
Z-да, да...Plus jest taki że wkońcu będziesz miała grzejnik i mięciutkie łóżeczko heh~
T/i-Jakiś plus jest

Delikatnie się uśmiechnełam
Za niedługo szofer po nas przyjeżdża a ja muszę się pożegnać z takim małym i słodkim urwiskiem... Widziałam jak biega radośnie z misiem w ręku, biega skacze, śmieje się... A ja mam mu to teraz zepsuć?
Zastanawiałam się jak mu to powiedzieć...

((Mały skip time))

Mineły już 30 minut a dzieci się ciągle bawiły, za 10 minut miał podjechać do nas szofer. ZSRR zostawił nas samych, podeszłam do John'a i kłękłam na jedno kolano i mocno go przytuliłam co on odwzajemnił

T/i-Przepraszam ciebie
J-Za co?

Po moich policzkach spływały łzy przez co mały się trochę wystraszył i mnie mocno przytulił.

T/i-Dzisaj mnie już nie będzie tutaj
J-Co?

Słyszałam jego załamany głos i jego cichy szloch, przez co bardzej się rozpłakałam.
Po patrzałam mu się w oczy
T/i-John pamiętaj że zawsze będe koło ciebie... Postaram się ciebie odwiedzić jak tylko się da dobrze?
J-N-Nieche że-żebyś odchodziła

W jego oczach pojawiły się łzy, wzięłam go na ręce przez co trochę ochłonąc. Kołysałam go i cicho podśpiewywałam mu piosenkę co śpiewałam z nim w nocy, czułam bicie jego  malutkiego serduszka. Kołysała nim aż nie poczułam że zasypiam
Ucałowałam go w jego czułko

J-K-kocham ciebie T/i
T/i-ja ciebie też

Podeszła do nas pielęgniarka i wzioła mi gali z rąk, pożegnała się i poszła, w oddali widziałam jak John macha mi smutno rączką i wtula się w Dinozaurła. Ten widok mnie tak rozczulił że aż się kolejny raz rozpłakałam. Poczułam ręke na barku, nie myśląc odwróciłam cię i wtuliłam się w kogoś. Prawdopodobnie ZSRR wtulił mnie w siebie i pocałował w czoło

Z-Odwiedzimy go... A teraz chodzi już czekają w domu...

C
D
N
.
.
.
.
____________________________________

Woooow wkońcu rozdział UwU
Jeśli nudny to przepraszam a tak samo przepraszam za błędy i nie poprawności

Trochu mi koniec nie wyszedł... Ale dobra

Z tego powodu że WBIŁO TYLKO GWIAZDEK ZA CO WAM OGROMNIE DZIĘKUJE
I MOCNO WAS TULE

Postanowiłam zrobić specjały, który już pisze UwU

Albo jutro albo za dwa dni bo jednak będzie miał on 4 tyś słów UwU

Myśle że się podoba
~Mimi
//słowa 2488//

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro