π|•16•|π

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po chwili poczułam jak runęłam na zmie, widziałam tylko buty komunisty a potem powoli rozmazywał mi się obraz
____________________________________

((Pov.Zsrr))

Byłem załamany... T/i się mnie bała... Okej mogłem tak nie zaczynać ale chciałem żeby ten debil choć trochę się zluzował żeby mu przypierdolić... Byłem zaskoczony że to jednak on ją porwało, byłam tak wkurwiony że to cud że jak kolwiek zachowałem powagę. Na szczęście po takim soczystym laniu przez parę ładnych godzin sobie tu poleży...

Teraz najbardzej martwiło mnie zdrowie T/i przestraszyłem się kiedy zobaczyłem jej rozcięcia na ręce i udzie... Przez wylew masakrycznie dużo krwi oraz strach który ja wywołałem spowodował że musiała stracić przytomność. Podeszłem do niej i delikatnie wziąłem ją na ręce, była taka delikatna, osłabiona i blada... Przy wyjścia odweruciłem się jeszcze i splunołem na tego zjebanego Pedofila i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Szłem stronę wyjścia, przy okazji założyłem na T/i mój płaszcz żeby nie zmarzła ponieważ nie miała dużego okrycia na sobie. Kiedy wyszliśmy przed budynkiem stała już moja czarna limuzyna która ciągle na mnie tutaj czekała.
Natychmiast kazałem mojemu szoferowi jechać do szpitala. Dobrze że zachowałem zmianą krew i nie zpanikowałem.

Kiedy jechaliśmy głaskałem biedną T/i po jej włosach, modliłem się żeby z tego wyszła... Nagle naszła mnie myśl...
Dlaczego ja się o nią martwię? Może naprawdę mi się podoba? Неееет, ZSRR coś ci się w bani pomieszało. Po prostu jesteś dobry i tyle... Tjak to najlepsze logiczne wytłumaczenie hah.

Wzrok wykończona T/i wykańczał mnie, obwiniałem się za to. A nie powinienem
Po jakiś 5 minutach byliśmy bo szpitalem.
Szybko wyskoczyłem z auta zapominając zamknąć za sobą drzwi. Wbiegłem szybko na salę wołając jakiekolwiek lekarze żeby wzięli jak najszybciej ją do przebadanie.
Nie musiałem długo czekać ,zza zarogu wbiegł rozczęśony lekarz.
Szybko do mnie podbiegł, wytumaczyłem szybko o co chodzi ten tylko kazał mi iść za nim.
Weszliśny do pustej sali na środku stało tylko łóżko lekarskie, kazał mi ją tam położyć. Delikatnie ją ułożem, lekarz w tym czasie zwołał jeszcze dwóch lekarzy i jedną pielęgniarek potem poprosili o wyjście z sami zabiegowej. Nie chciałem opuszcza T/i chciałem żeby była że mną... Lecz musiałem, niechętnie wyszłem z sali kierując się do najbliższej kawiarni która znajdowała się w szpitalu.

Czułem na sobie tyle wyroków, nie dziwie się nie często ludzie spotykają kraje.
Szedłem korytarzem kierując się to wcześniej wymienionego pokoju. Nie nawidziłem szpitali, te miejsce doprowadzało mnie o dreszcze. Kiedy wkońcu doszłam do kawiarenki usiadłem na pierwszym lepszym krześle i zostałem sam z własnym myślami...

((Skip time))
//pov.T/i//

Agh... Wszytko mnie boli...Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz, chciałam zakryć się przed tą ostrą jasnością ale nie umiałam, czułam się jakbym z każdą sekundą coraz bardziej słabłam. Kiedy już odrobinę przyzwyczaiłam się do jasnego światła, delikatnie otwarłam oczy nie wiedziałam co się dzieje. Leżałam w jakimś pokoju, przedemną był jakieś drobne szafeczki z lekami, po lewej było duże okno a po prawej dzwi. Próbowałam podnieść się żeby siedziała, sprawiało mi to strasznie dużo wysiłku dlatego czułam się strasznie.
Zobaczyłam na moje ręce, jedna która była pocięta była w bandarzach oraz w usztywnieniu na nadgarstku, a do drugiej był przyczepiony welfron i dwa inne kable, tak samo miałam na klatce piersiowej, długie kable ciągły się za mną
Delikatnie odwruciłam się żeby sprawdzić co to.
Okej... Kroplówka, i jakieś monitory... Jedno wydawało okropne dla mojej bolącymi głowy piszczenie...próbiwałam przypomnieć sobie co takiego się stało i gdzie jestem... Po chwili usłyszałam otwierające się dzwi, gwałtownie się odwruciłam w stronę dobiegających dzwięków. Do pokoju wszedł dość niziutki lekarz i Zsrr, troche zaczłam panikować bo przypomniało mi się wszystko... Dlatego skuliłam się jak mogłam. Nagle monitor zaczoł doś głośnio i szybko piszczeć
Z tego że dla mojej głowy to były bolesne dzięki bo słyszałam je sto razy gorzej zatkałan uczy. Komuch szybko do mnie podbiegł i mnie przytulił przez co trochę się uspokoiłam. Kiedy komuntsia się odemnie oderwał popatrzał mi smutno w oczy
Nie wiem czemu ale czułam różne emocje, strach, lęk, radość, szczęście i wiele innych

L(lekarz) - pani T/i, miała pani poważne obrażenia na ręce i udzie, dlatego trzeba było to zaszyć czy odczuwa pani ból tych miejsc?
T/i-tak trochę mnie boli
L-prawdopodobnie działa jeszcze znieczulenie, dlatego za niedługo może trochę bardzej boleć dlatego niech pani się nie przejmuje
Zostanie u nas pani bo stan zdrowia nie jest najlpeszy
T/i-Dobrze...
Z-Może pan nas zostawić samych?

Po tych słowach lekarz kiwnął głową i poprostu wyszdł
Komuch delikatnie złapał mnie za ręke ciągle patrząc mi się prosto w oczy
Z-Jak się czujesz?
T/i-Jest lepiej...

Na jego twarzy było widać smutek... Czemu on się o mnie martwi??

Z-Nie wiesz jak się o ciebie martwiłem... Myślałem że już nie wrócisz... Ale jesteś już bezpieczna do-dopilnuje tego
T/i-dziękuje

Po tym bez słowa mnie przytulił, tego przytulasa akurat oddałam, czułam się bezpieczna przy nim. Na mojej twarzy tak samo jak na jego pojawił się delikatny uśmiech. Nagle poczułam ogromne pieczenie na ręce przez co się na nią złapała. Prawdopodobnie znieczulenie już przestawało działać.
Komuch się chyba przyją bo się wzdrygną i delikatnie chwycił mnie za plecy. Ja ten ruch też się wzdrygłam...kolejny raz...
Popatrzał się na mnie smutnym a zarazem wstrasznym wzrokiem.
T/i-Jest wszytko ok
Z-No nie jest bo ciebie boli
T/i-Nie, naprawdę jest ok
Bolało to mnie bardzej...

Ostatnie zdanie wypowiedziałam żeby Komunista nie słyszał tego. W tym momencie po prostu połżyłam się zamykając oczy, chciałam odpocząć od tego bólu fizycznego jak i psychicznego. Długo już nie miałam aż takich obrażeni
Chciałam na chwilę odpocząć
Słyszałam ciężkie wzdychanie komunisty
Nie wiem czemu ale po prostu złapałam go za ręke chciałam czuć i że jest przy mnie żebym mogła czuć się bezpiecznie.
Wsumie tylko przy nim się tak czuje, on jedynie delikatnie mi ją ścisną i przesuną bardzej do siebie.

Przez tą krótką chwilkę miałam tyle myśli, o mnie, o nim, o rodzicach i o Polsce. Chciałam się go zapytać o co chodzi i czemu znowu jest pod nie wolą. Ale pewnie będe się musiała tłumaczyć dlaczego za nim poszłam i tak dalej...

T/i-wiesz na ile tu zostanę?
Z-lekarz powiedział że aż twój stan nie będzie dobry
T/i-ale czuje się dobrze
Z-Nie nie czujesz się, jesteś osłabiona
Na tyle że nie przejdźesz metra musisz być pod stałą opieką
T/i- Ale nie chce tutaj być, nienawidze szpitali
Z-Nikt ich chyba nie lubi... Jak chcesz będe mógł ciebie codziennie odwiedzać
T/i-Chętnie

Kolejny raz poprawił mi na tyle humor że się uśmiechneła. Nie powiem że czułam się dobrze bo tak nie było, dalej bolała mnie ręka i noga a nadgarstek ciągle pulsował...

T/i-myślisz że to złamanie?
Z-Masz tylko usztywnienie
T/i-pamiętaj że na tej ręce mam szyte cięcia
Z-Przepraszam że ciebie wtedy wrzuciłem
T/i-Nie no spokojnie
Z-I za to że ciebie tak wystraszyłem, i za to co zrobiłem

Patrzałam cię ciągle na komunistę ten tylko zakrył twarz ciągle trzymając moją ręke.
Czułam że żałuje tego co zrobił... Chciałam się odezwać ale jakoś nie umiałam nic z siebie wydusić.
Po chwili Komuch podniusł głowe i oparł się o mój ręke, ciągle patrzą mi się w oczy.
Po chwili poczuł ogromny skurcz żołądka, przez co złapałam się za brzuch.
T/i- jest tu kawiarnia?
Z- да zaraz ci przyniosę, wytrzymaj jeszcze chwile.
T/i-nie pujdę z tobą
Z- нет

Próbowałam wstać i już odpisałam kabelki żeby wstać i sama pujść sobie po coś do jedzenia lecz w ostatnim momencie ZSRR delikatnie przycisną mnie do poduszki żebym się położyła i powoli założył mi kable, zabronił mi jak kolwiek się przemęczać i wyszedł.
Ja tym czasem rozglądałam się po pokoju, było tu doś skromnie, moją uwagę przykuły piękne widoki za oknem
Nie myśląć chwili dłużej odpiełam kable i kroplówka i próbowałam wstać i podejść do okna. Sprawiało mi to straszną trudność, z kroku na krok czułam się słabiej a noga bardzej bolała. Lecz udało mi się dojść do okna, oparłam się o parapet i zachwycałam się każdą chwilą. Za oknem był cudny zachód słońca, to było przepiękne
Na całe niebo rozchodziły się ciepłe kolory a na środku ogromne słońce zachodziło za duchami wysokich budynków.
Zachwycałam się gdy nie usłyszałam hałasu, przez co się przestraszyłam i ręka ujechała mi z parapetu, na szczęście ktoś mnie złapał w pasie. Odwruciłam się a stał tam trochę roczęśiony ZSRR.
Z-Mówiłem żebyś siedziała!? nic ci nie jest?
T/i- Wystraszyłeś mnie, ale spokojnie jest wszystko w porzątku
Z-Chodz jeszcze coś sobie zrobisz

Wziął mnie na styl panny młodej i wygodnie usadowił mnie na łóżku i podpiął wszystko co odpiołam, po chwili podał mi picie. (Ulubiony/sok) hmmm~~Mój ulubiony sok~A po chwili podał mi pysznie wyglądające kanapeczki mmm~~
Grzecznie podziękowałam i wziełam talerz oraz kubek do ręki, zaczeło mi strasznie burczeć w brzuchu dlatego odrazu zaczłam jeść od dusze go czasu nie miałam jedzenia w buzi i ten jeden gryz rozpłną mi się na podniebieniu, to było takie cudowne~, 

Widziałam jak Komunista patrzy się na mnie dlatego przysunełam mu bliżej talerz żeby sobie wzią.
Z-zjedz sobie sama nie jestem głodny, a ty pewnien od paru dni nic nie jadłaś.
T/i-możesz mi powiedzieć ile tam siedziałam? Zbytnio nie pamiętam
Z-3 dni, pewnie nie pamiętasz bo byłaś wymęczoma.
T/i-Dziwne że wtedy nie byłam głodna, nawet nie myślałam o jedzeniu
Z-Czasami tak jest, za bardzo pochodziły ciebie emocje.

Ja w tym czasie, skończyłam jeść. Wypiłam szybko sok i odłożyłam pusty talerz na malutką szafkę która leżała koło mnie. Czułam się taka najedzona. Po chwili do pokoju wszedł ten sam lekarz co dzisaj rano
L-Przepraszam panie ZSRR a-ale odwiedziny powoli będą się kończyć.
Z-Dobrze

Szkoda że odwiedziny tak krótko trwają, będzie mi się teraz nudzić samej. Komunista już zdążył ubrać płaszcz, podszedł do mnie bliżej i złożył na moim czole delikatnego całusa.

Z-śpij dobrze T/i jutro z rana też przyjdę~
T/i-Dobranoc

I po chwili już kierował się w stronę dzwi ja odprowadziłam go tylko wzrokiem ciągle miesiąc lekki rumieniec na twarzy.
Przy otwieraniu, odwrucił się jeszcze raz patrząc przy tym mi w oczy i machając na dowodzenie wyszedł, oczywiście że mu odmachałam.

Po chwili zostałam sama, ta cisza mnie gnębiła, nie było jeszcze nocy bo jeszcze słońce zachodziło ale powoli zbliżają się do końca.

Nie mineło 10 minut a do pokoju weszła drobna pielęgniarka , przyniosła bandarze, ręcznik i pare innych rzeczy. Ciepło się do mnie uśmiechneła

P(pielęgniarka)- dobry wieczór przyszłam zmienić opatrunek
Jak się pani czuje?
T/i-jeszcze boli ale tak to jest dobrze, dziękuje
P-Może trochę boleć ale to tylko chwile, niech pani uważa żeby dzisaj nie zamoczyć miejsc które były szyte
Świeszych nie wolno zamoczyć, a tutaj ma pani piżame może być trochę za duża ale nie było mniejszych rozmiarów. I niech pani na chwilę odłączg kabeli lecz potem po umyciu szybko niech je pani założy, są ważne.
T/i-dobrze, dziękuje

Pielęgniarka podeszła do mnie i powoli odwijała bandarze z uda. Wkońcu mogłam zobaczyć jak to wygląda, a wyglądało to okropnie... Wystające malutkie żyłki wyglądały obrzydliwie. Nie chciałam na to patrzeć, pielęgniarka mnie pocieszała że to na początku tak okropnie wygląda.
Po chwili skończyła zmieniać opatrunek na nodze, czas na ręke. Ostrożne zdzieła mi usztywnienie i tak samo jak z nogą zaczeła zmieniać bandarze. Po chwili wszytko było zmienione i na swoim miejscu.
Przed wyjściem pielęgniarka dała mi jakieś lekki na odpornoć i wzmocnienie oraz plastikowy woreczek żebym mogła owinąć ręke i nogę żeby się nie przemoczyły przy myciu. Przed jej wyjściem chwile pogadałam z nią na temat tych ran i potem wyszła. Czułam się trochę lepiej dlatego odrazu poszłam się myć

Zanim wstałam musiałam chwile ochłonąc, nie byłam w pełni sił, dlatego powolutku zamierzałam w stronę łazienki która też była w tym pokoju.
Szłam ciągle trzymając się ściany żeby tak szybko się nie wywrócił. Delikatnie chwyciłam za klamkę i uchyliłam dzwi.
Weszłam do małej łazienki, nie było tu dużo : prysznic, toaleta, umywalki i małe lusterko

Dla bezpieczeństwa zamknęłam dzwi i powoli uważając żeby nje zachaczyć o bandarze zaczełam się rozbierać, zanim oczywiście weszłam pod prysznic założyłam ten głupkowaty worek i weszłam pod ciepłą wodę.

Po chwili wyszłam, przez ten prysznic trochę się odświerzyłam. Wytarłam się, wciągając przy tym woreczki z opatrunków oraz usztywnienia, i powoli założyłam piżame, co mi dano. Była na mnie dość duża, była to krótka koszulka i spodenki dość specyficzna jak na to miejsce, była kolorowa i wygodna co przeważnie w szpitalach są jednolite i nieprzyjemne.

Nie zastanawiając się wyszłam z łazienki nadal kulejąc na nogę i trzymając się ściany. Delikatnie ułożyłam się do łużka podpinając wszytko na swoje miejsce.
Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć, delikatnie odwruciłam cię na bok i wtuliłam się w poduszkę.

Już powoli zasypiałam, gdy nagle coś się rozjaśniło przy tym delikatnie mnie oślepiając... Gdy otwarłam oczy ujrzałam...

C
D
N
.
.
.
____________________________________

Yeeey kolejny rozdział ~
I jak się podoba UwU
Jak by co to przepraszam za błedy w ortografii i w gramatyce

I cieszmy się wkońcu okładke zrobiłam UwU no trochu nie pykło ale walić

Coś się trochu rozpisałam, ale lepiej dla was UwU<3
//słówka 2198//

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro